2

98 1 0
                                    

Obudziłam się o 10:30, był wtorek, normalni nastolatkowie są teraz w szkołach i zapewne uczą się jakichś skąplikowanych działań z matematyki której tak bardzo nienawidzą albo śmieją się na przerwach i robią sobie różne kawały... ale oni są normalni , ja nie.

Powoli zeszłam na dół, zobaczyłam że mama siedzi przy stole i czyta gazetę, tata pewnie był w pracy, był szefem dużej firmy budowlanej a mama była lekarzem, mieliśmy dość kasy na moje leki i operacje spowalniające chorobę.

-Część mamo - przywitałam się całusem i wyjrzałam przez okno , obok domu na przeciwko stał samochód do przeprowadzek, zdziwiłam się.

-Ktoś się wprowadza ?

-Ach, zapomniałam ci powiedzieć, będziemy mieć nowych sąsiadów. Jeszcze niewiem jak się nazywają ale jutro pójdziemy ich przywitać. - Była szczęśliwa, ja nie koniecznie, nie lubiłam poznawać nowych ludzi, za każdym razem kiedy dowiadywali się o mojej chorobie litowali się nade mną lub już nigdy więcej ich nie widziałam.

Dzień minął mi zaskakująco szybko, ale czemu się dziwić, cały czas czytałam moją ulubioną książkę, zapewne gdybym chodziła do szkoły byłabym kujonem, ale nie chodzę.

O 22 poszłam spać, jutro czeka mnie zły dzień.

Notka : Krótkie wiem ale postaram się to zmienić

Miłość to najsilniejsze lekarstwo / Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz