Rozdział 7

1.9K 85 12
                                    

Można było spodziewać się takiego zakończenia naszego wieczoru. Dokładnie chwilę później po moich ostatnich słowach, obściskiwaliśmy się w taksówce. Był to jednak tylko wstęp do naszej upojnej nocy.

Następnego dnia obudziłam się z szerokim uśmiechem na ustach, co z pewnością nie było u mnie codziennością. Odwróciłam się, żeby znów przyglądać się śpiącemu Liamowi i musiałam obejść się smakiem. Mruknęłam z niezadowoleniem widząc puste miejsce. Nie tak planowałam zacząć ten poranek.

Usiadłam, gdy niespodziewany głos dochodzący z parteru przykuł moją uwagę. Narzuciłam na siebie leżącą gdzieś z boku koszulkę Liama i wyszłam na korytarz. Stanęłam przy balustradzie i wychyliłam się, by zobaczyć, co działo się na dole; szatyn wykłócał się z kimś przez telefon, kręcąc się po holu, jakby krótki spacer miał mu pomóc w opanowaniu emocji.

- Paul, wyluzuj! To tylko durny artykuł. Nie mają żadnych zdjęć!- Krzyczał, machając ręką.- Co z tego, że dopiero rozstałem się z Sophią? Mam prawo do własnego życia!

Nastąpiła chwila przerwy, a napięcie wydawało się rosnąć z sekundy na sekundę.

- Nie przejmuj się, ta mała nie jest nikim ważnym – odezwał się w końcu. - Chciałem się tylko zabawić, zatuszujemy to. - Próbował uspokajać swojego rozmówcę. I pewnie mu się to udało, bo jego spięte ciało nieco się rozluźniło.

Gwałtownie odsunęłam się w głąb korytarza, uderzając plecami o ścianę. Usłyszałam już wystarczająco. I choć trudno było mi się do tego przyznać, to poczułam się zraniona. Jak nigdy wcześniej. Owszem, byłam „zwykłą dziwką”, ale miałam uczucia, do cholery! Myślałam...

Właśnie, co ja sobie myślałam? Czyżbym była na tyle naiwna, być uważać, iż sławny piosenkarz zamówi prostytutkę i się w niej zakocha? Brzmiało to przecież, jak fabuła jakiejś tandetnej komedii romantycznej, a nie realne życie. Jak mogłam sądzić, że między nami coś zaiskrzyło?

Osobowość Lolly na tym nie ucierpiała. Jednak poza nią rozpadłam się wewnętrznie. Od dawna marzyłam tylko o tym, żeby ktoś zobaczył we mnie tą odmienną stronę; beznadziejnie wrażliwą Phoebe, a nie zawodową zimną sukę. Przypuszczałam, że Liam po prostu mnie polubił, ale myliłam się.

Znów przybrałam maskę kobiety bezwzględnej, której tak bardzo pragnął Payne i z wściekłością wróciłam do sypialni. Po drodze z nieuwagi zawadziłam o stolik, z którego spadła waza i z hukiem roztrzaskała się na marmurowej posadzce. Kompletnie się tym nie przejmując, pośpiesznie ubierałam poszczególne części swojej garderoby. Na koniec niedbale spięłam włosy i już miałam wychodzić, kiedy wpadłam wprost w ramiona Liama.

- Dokąd ci się tak spieszy? - Zapytał, sunąc dłońmi po moim ciele. Jego dotyk jak zwykle zadziałał na moje zdradzieckie ciało, jednak tym razem na szczęście wygrał mój umysł, podsuwając wspomnienie podsłuchanej rozmowy.

- Jak najdalej od ciebie – powiedziałam, próbując go odepchnąć.

- Wstałaś lewą nogą? – Zaśmiał się, kompletnie nie dostrzegając prawdziwego znaczenia moich słów. – Zaraz możemy coś na to zaradzić. Co ty na to, byśmy spędzili razem cały dzień? Możemy robić cokolwiek i to gdziekolwiek zechcesz.

- Tak? A którędy będę mogła później wyjść? Podziemnym przejściem, żeby nikt nie mógł mi zrobić z tobą zdjęcia?! - Zarzuciłam mu od razu. Nie byłam najlepsza w trzymaniu buzi na kłódkę i zapewne kiedyś miało się to na mnie zemścić, ale w tym momencie zupełnie o tym nie myślałam. Chciałam wynieść się stąd jak najszybciej i byłam pewna, że zniechęcenie do siebie chłopaka w tym pomoże.

The HookerWhere stories live. Discover now