Rozdział 17

1.2K 66 2
                                    

Nie należałam do osób, które lubią prosić o pomoc, jednak w tej sytuacji nie miałam innego wyjścia. Wizyta w banku okazała się kompletnie bezsensowna, a co za tym szło, nie byłam w stanie odzyskać pieniędzy, które tajemniczo zniknęły z mojego konta. Martin spisał się na medal. Wyczyścił moje konto w zabawnie legalny sposób. Wyglądało na to, że musiałam się pogodzić z faktem, że byłam spłukana.

        Odkąd zostałam prostytutką nie musiałam martwić się o pieniądze. Układ z Martinem był prosty i gwarantował mi spory zarobek. Czasem w przeciągu miesiąca potrafiłam zarobić więcej niż przecięty obywatel przez cały rok. Tyle, że ten czas się skończył. Jeśli chciałam prowadzić uczciwe życie, musiałam się przyzwyczaić do śmiesznie niskich pensji. Co więcej, wyglądało na to, że przyszedł czas, aby pożegnać się z moim apartamentem. Nie było mnie już dłużej stać na jego wynajem.

        Krążyłam po swoim mieszkaniu, wymachując rękoma w zabawny sposób. Ale wtedy w żadnym razie nie było mi do śmiechu.

        - Ev, proszę, pomóż mi — zawołałam do przyjaciółki, siedzącej na kanapie.

        Opowiedziałam Evelyn o wszystkim, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Począwszy od niespodziewanej zgody z Liamem, po nagły i kolejny kryzys z Martinem. Jednak snucie opowieści nie było powodem, dla którego zaprosiłam dziewczynę do siebie. Zdaje się, że po raz pierwszy nie byłam całkowicie bezinteresowna. Przyjaciółka była, bowiem moją szansą. Wydawało mi się, że tylko od niej mogłam pożyczyć odpowiednią sumę pieniędzy, by pokryć wszelkie opłaty w ośrodku. Nie mogłam pozwolić, by moje decyzje odbiły się na zdrowiu mojej mamy.

        - Naprawdę bym chciała — odpowiedziała, patrząc na mnie smutno. — Ale nie mam tylu pieniędzy. Dobrze wiesz, że przez te cholerne zakupy mam zablokowane karty kredytowe. Żyję ostatnio bez sensownej gotówki przy duszy.

        Wszelka nadzieja upadła. Jeszcze kilka minut temu byłam przekonana, że uda mi się uzyskać odpowiednią sumę, by uratować pobyt matki w ośrodku. Teraz jakakolwiek szansa na to wydawała się odejść naprawdę daleko. Wyglądało na to, że z tego labiryntu nie było wyjścia.

        - Może niech Liam ci pożyczy? — Zaproponowała, ale nim zdążyła rozwinąć swoją myśl, pokręciłam przecząco głową.

        - Nie ma takiej opcji — oznajmiłam surowo. — Nie chcę go w to mieszać. Zresztą, jestem z nim od... dnia? Nie mam prawa go o to prosić. I nie chcę, by sobie pomyślał, że związałam się z nim tylko dla pieniędzy.

        - Gdy wyjaśnisz mu sprawę, na pewno sobie tak nie pomyśli — skarciła mnie.

        Jednak ja wiedziałam swoje. Mieszanie w to Liama w ogóle nie wchodziło w grę. Nie chciałam zrzucać na niego swoich problemów. Chłopak miał przecież rodzinę, o którą musiał dbać. Moja mama nie powinna znajdować się na jego liście członków do utrzymania.

        - Muszę wypowiedzieć umowę najmu tego mieszkania — zmieniłam temat. — Zrobię porządek w swoich rzeczach. Wystawię może coś na eBay'a i dzięki temu zarobię trochę potrzebnej gotówki.

        - Nie masz na to czasu, Phoebe — powiedziała niezbyt pocieszająco. Doskonale wiedziała, jak zgasić we mnie ostatnią iskierkę nadziei, choć z pewnością nie to było jej intencją.

        - Jak myślisz, co powinnam zrobić? — Zapytałam, łudząc się, że dziewczyna wpadnie na jakiś genialny pomysł.

        Evelyn przez długą chwilę się nie odzywała. Dodatkowo odwróciła wzrok od mojej osoby, wpatrując się w jakiś odległy punkt w mieszkaniu. Najpierw pomyślałam, że mnie ignoruje, by nie być osobą, która przekaże mi złe wieści. Ale myliłam się.

The HookerWhere stories live. Discover now