11. After party

330 24 1
                                    

Wypiłam już piątą szklankę jakiegoś gorzkiego zielonego płynu, gdy Maisy stanęła koło mnie.

- W końcu mamy chwilę - uśmiechnęła się, a ja zamówiłam ponownie to samo.

- Chciałabym się zgodzić, ale nie wiem czy mogę - mruknęłam wychylając szklankę. - Mam zupełnie dość tego, że tak mało mogę decydować o swoim życiu. Właściwie nie mogę wcale o sobie decydować. Moja mama chciałaby gdyby mogła wybierać, które majtki mogę ubrać, a które są zbyt wyzywające.

Maisy parsknęła śmiechem.

- I to wcale nie jest zabawne. Gdzie i co mam podpisać? - zapytałam.

- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.

- Szybko, bo Brooklyn tu idzie - rzuciłam i odwróciłam się w stronę baru. Maisy uśmiechała się uroczo, a ilość promili w mojej krwi rosła niebezpieczne.

- Mogłabym wziąć twój numer i zadzwoniła bym w poniedziałek to jest jutro koło 11 by umówić się dokładnie. Obstawiam, że wracacie dzisiaj do Hereford, prawda? - skinęłam głową, a Maisy kontynuowała - Więc zrobimy sesję gdzieś u ciebie w mieście, co?

- Jasne. - mruknęłam kątem oka zauważając, że Brooks podszedł do swojej mamy. - Chyba pójdę pogratulować Victorii.

Maisy wzięła karteczkę na której napisałam swój numer.

- Chloé! - zawołała Ilse przedostając się z pomiędzy tłumów ludzi do mnie.

Victoria, Brooklyn i David spojrzeli na nas przestając rozmawiać.

Przewróciłam oczami zatrzymując się w miejscu.

- Kolejna drama z moim udziałem - syknęłam pod nosem.

- Chlo, okropnie przepraszam, że ci nie powiedziałam. Jakoś nie miałam do tego głowy. Tu pokazy, w szkole egzaminy, w domu...znowu ciotka Ava przyjechała na miesiąc ze swoimi dzieciakami, a na dodatek zaczęłam się umawiać z Tristanem. A właśnie, on miał gdzieś tu być, nie widziałaś go może? 

- T r i s t a n - czułam jak moje serce spadło rozbijając się na maluteńkie kawałeczki wbijające się w moje narządy. No jasne. Co taki super facet, wysoki na dodatek miałby robić z takim kurduplem jak ja? Dzięki mamo, tato za genialne geny.

- Czy coś się stało, Chloé? - zapytała Ilse łapiąc mnie za rękę gdzieś w okolicy łokcia.

- Nie, chyba nie. Zaskoczyłaś mnie tym, że umawiasz się z Tristan'em...

- Ale to tylko takie przyjacielskie spotkania, raczej. Oni mają jakiś Kodeks Zespołowy... - uśmiechnęła się smutno dziewczyna poprawiając włosy.

- Piękna sukienka - zauważyłam oddychając z ulgą. Moje serce poskładało się i wróciło na swoje miejsce.

- Prawda? Moja ulubiona - wygładziła czarną sukienkę z plecami zrobionymi z koronki - Wiesz kogo tu widziałam?

- Kogo? - zapytałam. To musiała być bardzo ważna postać skoro Ilse jak bardzo się zaczerwieniła, a jej oczy błyszczały.

- Harrego Styles'a - żeby dojść kim-do-cholery jest Harry Styles potrzebowałam paru minut.

- Chodźmy do Amy w takim razie!

Amy rozmawiała z (szok dla wszystkich) Harrym Styles'em kręcąc włosy na palcu i uśmiechając się zalotnie. Chłopak ubrany cały na czarno gestykulował coś zawzięcie. Wyglądał 100 razy dojrzalej niż ostatnim razem kiedy go widziałam. Przelotem na gali Brit Awards.

- Myślałam, że można cię spotkać tylko na pokazach Burberry, czyżbym się myliła? - podeszłam do tej uroczej pary z szampanem w rękach, uprzednio upewniając się, że wyglądam na tyle dobrze by Styles nie mógł oderwać ode mnie wzroku.

- Chloé - mruknął Harry, a moje imię w jego ustach zabrzmiało tak cholernie dobrze.

Oblizałam wargę. Chłopak uśmiechnął się szeroko. Przynęta połknięta.

- Miło Cię ponownie widzieć. Zmieniłaś się - powiedział lustrując mnie od stóp do głów. Tym razem nie żałowałam, że mam tak wysokie szpilki. Moja głowa znajdowała się cenatralnie przy głowie Styles'a. - Teraz wyglądasz bardziej jak kobieta...

- Zabawne. To samo można powiedzieć o tobie - odgryzłam się z promiennym uśmiechem. Ilse i Amy parsknęły śmiechem. Para stojąca blisko nas popatrzyła się z wyrzutem, jakbyśmy przeszkodzili im w zaręczynach conajmniej.

- Wiesz, że cięty język to rzecz za którą szaleje, prawda Chloé? - pochylił się nade mną, tak, że poczułam jego ciepły, alkoholowy oddech na własnym policzku.

Chciał żebym poczuła się zażenowana. To była jego taktyka. Nie wiem czy ktokolwiek poleciał na coś takiego, ale tym szczycił się Harold.

- Wątpię żebyś tak z dnia na dzień zmienił zainteresowania - uśmiechnęłam się.

- Jak tak na Ciebie patrzę to wcale nie przeszkadza mi, że jesteś cztery lata młodsza, Chloé, więc może chciałbyś gdzieś ze mną wyjść w wolnej chwili?

Prychnęłam. 

Nie mam pojęcia czy powiedziałabym coś więcej i pewnie nie byłoby to nic dobrego, ale poprawiając włosy przy mojej mamie zobaczyłam Tristan'a Evans'a i mój kieliszek z szampanem wylądował na marmurowej podłodze. Styles przeklął pod nosem, jego skórzane, wysokie buty, które mają jakoś fachową nazwę, której oczywiście nie pamietam zamoczyły się troszkę moim alkoholem.

- Przepraszam Harry - mruknęłam czując się okropnie. Zaczynał mi się podobać. Przecież to był do cholery piosenkarz z aktualnie-największego-na-świecie-boys-bandu! 

Biorąc pod uwagę kogo miałam pod ręką (tsa. mówię o Harry'm), jakieś dwa metry dalej stał Tristan Evans, dzisiejszy dzień spędziłam w towarzystwie syna jednego z najsławniejszych piłkarzy świata - z Brooklyn'em Beckham'em, a w moim domu mieszkał James McVey i Connor Ball, oraz ostatnie kilka nocy dzieliłam łóżko z Bradley'em Simpsonem byłam chyba najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. I na dodatek bardzo rozdartą. 

Amy złapała mnie za ramiona, gdy zaczęłam się trześć. Obie wyszłyśmy na zewnątrz bocznym wejściem. Chwilę potem dołączyła do nas Maisy, która wyszła na papierosa.

Zaskakujące jest to, że pomimo tego, że zniszczyłam Styles'owi buty on oddał mi swoją marynarkę przesiąkniętą jego zapachem. Był słodki, a za razem ostry. Trochę jak ciastka korzenne na Boże Narodzenie. Zupełnie nie taki jakiego wymagałabym od mojego faceta, a ten mi się podobał. Był wyjątkowy. Przyglądałam się Styles'owi z bezpiecznej odległości, gdy on złapał mój wzrok i puścił oko. Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Tris i Ilse również wyszli na zewnątrz. Chyba tylko po to by podwyższać moje cierpienie. Byli tacy weseli razem. Uśmiechnięci. Nie przejmujący się niczym. A ja stałam obok nich, w zadużej marynarce czyjegoś faceta, podejrzewanego o wiele wyssanych z palca rzeczy i czekałam, aż mojej mamie się znudzi imprezowanie. 

Zasypiałam na stojąco. 

Ale w tamtym momencie Maisy wpadła na pomysł by zamówić pizzę i kawę w jakiejkolwiek restauracji. 

JAKI Z DUPY RODZIAŁ! o.O

właściwie to chciałam, żeby coś się w nim działo, ale jak widać nie wyszło... 

Ledwo dotarłam do 1000 wyrazów. 

Chciałam wam pokazać jak wygląda sukienka Chloe, ale link się nie mieści xd

więc jeśli jesteście ciekawe to wpiszcie sobie w google grafika Rihanna - ELLE i na jednym z tych zdjęć będzie RIRI w takiej granatowej sukience River Island z okularami (w zgiętej pozie xd).

aha i Maisy w moim opowiadaniu jest podobna do Kelly Osbourne :) 

Dziękuję za votes i komentarze :)

@the_lonely_c na twitterze <3 

Carmen (The Vamps FanFiction)Where stories live. Discover now