5.Date :<

507 30 0
                                    

- Patrz, Mary. Ich jest sześć w tym dwie bliźniaczki - zaśmiała się Tori patrząc na moje przyjaciółki. - Gdzieście się tak dobrały? Stop. Nie mów Chloé, że w Haywood, bo nie uwierzę! - przerwała mi gestem uniesienia ręki zanim zdążyłam coś odpowiedzieć. - Choćmy gdzieś razem! - zawołała po czym wybiegła z kuchni. 
- To co dziewczynki, zjecie coś? Tata Chloé upiekł ciasto wczoraj. Co z tego, że gotowe z paczki? Liczą się chęci. U facetów na więcej liczyć nie można. 
Mama postawiła na stole tacę z ciastem i rozstawiła talerzyki.

- Siadajcie i częstujcie się. Chłopaki z The Vamps wczoraj jedli, jak dotąd nic im nie jest więc na zdrowie - rzuciła mama i ugryzła kawałek ciasta.

Patrzyłyśmy na nią jakby conajmniej miała zamienić się w żabę. Mary jednak przełknęła i wzruszyła ramionami. 
- Gdzie Amy? - zapytałam Myry, ale dziewczyna nie umiała mi odpowiedzieć. 
- Jesteście gotowe? - zawołała Tori ubierając na stopy swoje martensy.

Zgarniając Amy spod drzwi mieszkania Jenny, gdzie przystawiała się do któregoś chłopaka z zespołu, wyszłyśmy na główną ulicę.

Nie chciałam myśleć o Amy. Nie chciałam myśleć o jej nowym znajomym. Nie chciałam wiedzieć o czym gadała z tym chłopakiem. Ogólnie w ogóle nie chciałam istnieć w tamtym momencie. W moim wnętrzu pojawiło się dziwne uczucie, które wypełniło moje serce.
Zazdrość.
Nigdy wcześniej nikomu niczego nie zazdrościłam. Było to zimne, puste uczucie bez punktu zaczepienia. Albo się komuś zazdrości i robi to po całości, albo się nie zazdrości. Ja zdecydowanie byłam w tej pierwszej wersji.  Jednak z całej siły starałam się wyrzucić ze swojej głowy brzydke słowo 'zazdrość'. Ktoś taki jak JA nie powinien zazdrościć. To jakby plamiło nieskazitelną biel godności, której miałam aż nadto.

Autobusem nr 15 pojechałyśmy na jakieś całkowite zadupie. Nie miałam pojęcia, że w Hereford'zie są takie miejsca i trochę mnie to przeraziło. Przez 16 lat swojego życia nigdy tu nie byłam, a tym bardziej nie wiedziałam skąd Victoria zna takie miejsca.

Weszłyśmy do pomieszczenia, które wyglądało jak opuszczony magazyn i miałam wrażenie, że zaraz zaatakuje nas jakaś mafia. Odetchnęłam z ulgą kiedy na horyzoncie ujrzałam ludzi ze złudnie bezpiecznymi instrumentami w rękach.


- Usiądźcie i słuchajcie - rozkazała Tori, a sama pobiegła przywiatać się z muzykami. 
Victoria była zajęta rozmową z tamtymi ludźmi, a my wymieniałyśmy błyskotliwie uwagi na temat odrażającego wystroju tego wnętrza. 


Niespodziewanie do budynku weszła dziewczyna. Na pierwszy rzut oka miała nie więcej niż 18 lat. Jej brązowe włosy w ciepłym odcieniu karmelu spływały niczym kaskady wody w wodospadzie. Idealne, delikatne opalone nogi wystawały spod kończącej się w jednej trzeciej uda zwiewnej, letniej sukienki. 
- Cześć - mruknęła do nas przechodząc obok na swych niebotycznych szpilkach. 
- To Carmen - przedstawiła Victoria. - Tutaj ona rządzi. 
- Gdzie perkusista? - krzyknęła Carmen. 
- Na próbie innego zespołu. 
- Proszę? - tym razem Carmen już nie krzyczała ona wrzeszczała po francusku.
Ilse, siostry Thwaites i Myra, zrozumiały co do słowa, Amy i ja ni w dechę. 
- Ja trochę gram - mruknęła Rosalind. 
- Carmen, koleżanka Chloé umie grać - zawołała Tori. 
- Powiedziałam, że trochę gram - sprostowała Rosalind. 
- Dajcie mi ją tu! 
Rosa dostała nuty i pięć minut na próbę.

Got a figure like a pinup,
Got a figure like a doll.
Don’t care if you think I’m dumb,
I don’t care at all.
Candy bear sweetie pie, wanna be adored.
I’m the girl you’d die for.

I’ll chew you up and I’ll spit you out
Cause that’s what young love is all about.
So pull me closer, and kiss me hard
I’m gonna pop your bubblegum heart

I’m miss sugar pink liquor, liquor lips
Hit me with your sweet love, steal me with a kiss.
I’m miss sugar pink liquor, liquor lips
I’m gonna be your bubblegum bitch
I’m gonna be your bubblegum bitch

Carmen (The Vamps FanFiction)Where stories live. Discover now