4.Pink hair disaster!

559 34 3
                                    

- Zostajesz? - krzyknęłam w stronę kuchni w której siedział. - Ktoś musi was pilnować...
- Nas? - spojrzałam na niego czujnym okiem i wiedziałam, że wymięka. 
- Boję się o tych chłopców, gdy zostaną sam na sam z Mary może stać się coś złego. 
- Och przestań!
- Jak w ogóle możesz tak mówić - w kuchni pojawił się Luke w podartych spodniach i wyblakłej podkoszulce - boisz się o tych gówniarzy, a o nas to nie? 
- Właśnie! Co z ciebie za ojciec Danielu Escott?! 


Gdy już pozbyłam się butów, które dość ciężko było zdjąć weszłam do kuchni, gdzie siedzieli Luke i mój tato, obaj coś czytali mimo, iż przed chwilą śmiali się z naszej wymiany zdań. 


- Co jemy? - zapytałam. Było po szóstej po południu, a ja od lunchu nie miałam nic w ustach. Nie mogłam jednak liczyć na panów, że coś przygotują bo oni byli stworzeni do większych rzeczy niż gotowanie, sprzątanie czy robienie czegoś dla domu. 
- Gdzie Prue? - zapytałam wstawiając wodę na makaron. 
- Kurde! 


Byłam pewna tej reakcji obu facetów. Zapomnieli o niej.

To nie było miłe.

O mnie tato też często zapominał, na szczęście Prue i mama o mnie pamiętały. Luke nie musiał, gdy był zdrowy i chodził do college'u nikt o nim nie pamiętał, a że biedaczyna się pochorował marnował swój czas siedząc w domu zamiast marnować go w szkole. 
- Spokojnie, kończy dopiero za 10 minut zdążysz po nią pojechać.


W tym momencie rozległ się okropny pisk wydany przez mikrofon. Spowodowali jakieś spięcie czy coś, idioci. 


- Przepraszam! - usłyszyszeliśmy donośny głos. 
- To oni? - zapytał Luke uderzając podwójnie o panele stopą obutą w czarne Vans'y. 
- Pewnie tak.
- Cześć - na horyzoncie, a dokładnie w holu pojawił się nie wysoki blondynek - Zna się ktoś z was na tym sprzęcie? Joe przywiózł nowy i nas zostawił, a Brad z Tristanem zrezygnowali z roboty za nim ich poprosiłem. 
- Pójdę i zobaczę - tata podniósł tyłek z krzesła i zszedł za chłopakiem. 
- Idę do siebie - mruknął Luke i powędrował do swojego pokoju. Usiadłam przy stole i wzięłam do ręki gazetę, którą wcześniej czytał mój tato.

 
- Em, cześć Chloé - podniosłam głowę z nad magazynu. Tym razem wysoki blondyn stał w holu. Miał ogromne dziury w spodniach na kolanach. - Twój tata pyta gdzie macie młotek i śrubokręt. 


Młotek i śrubokręt? I pyta mnie o to własny tata - pan tego domu. 


- Co wy tam do cholery robicie na dole? - mruknęłam i zeszłam na parter do mieszkania Jenny.
- Przyniosłaś? - zapytał tato.
- Gdzie instrukcja? - spytałam. Wszystkich pięciu popatrzyło na mnie jak na głupa. 


W ostateczności brunet podał mi zmięty kawałek kartki. 


- Dziękuję. Aby uruchomić blah, blah, blah, wcisnąć czerwony guzik oraz zielony guzik na mikrofonie, aby wyłączyć wcisnąć raz czerwony guzik. Tada! 
- Sami byśmy do tego w końcu doszli - powiedział tata.
- Pieprzona męska duma.

Mama wróciła godzinę po tych wydarzeniach. Zrobiła duże zakupy i dla każdego z nas coś miała. 
- A co z tym? - zapytał Luke zatrzymując się przy zgrzewce Redbull'a.
- To dla chłopaków. Chloé, zanieś im to na dół. 
- Co ja? Tania siła robocza?
- Za to jaka ładna. - uśmiechnęła się Mary, a ja wzięłam to co należało się chłopakom i poszłam ma dół.

Elegancko zapukałam do drzwi. 
- Już idę! 
Oparłam się plecami o ścianę obok drzwi i czekałam, aż ktoś mi otworzy. 
- Cześć - z mieszkania wypadł wcześniej poznany blondyn od młotka i śrubokrętu.

Był bez koszulki. 


Przygryzłam wargę. Chłopak podążył za moim wzrokiem na swoją umięśnioną klatkę piersiową. 

Carmen (The Vamps FanFiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz