Rozdział 11

11.7K 436 28
                                    

Dlaczego gdy już wszystko zaczyna  się układać to przeszłość do mnie wraca z podwójną siłą? 
Zamykam oczy i wypuszczam głośno powietrze z ust.

Czym do cholery zasłużyłam sobie na to wszystko  kochając go całym sercem?

Nikt nie jest w stanie mi tego wytłumaczyć nawet ja nie znam na to odpowiedzi...
Miałam nadzieję, że jak stamtąd wyjadę to szybko zapomnę... Tylko czy ja właściwie chcę zapomnieć? Może teraz mówię bez sensu, ale dla mnie to był najlepszy miesiąc w życiu którego już nigdy nie przeżyję, już nigdy tak się nie poczuję, już nigdy nie pokocham nikogo tak mocno. A skąd to wiem?
Po prostu to czuję...a Nathan hmm...sama nie wiem czy między nami mogłoby coś być...nie brakuje mu urody i tego wszystkiego co powinien mieć prawdziwy facet(bez skojarzeń). Zmieniłam o nim zadanie i to o 180 stopni powiem nawet, że w jakiś sposób się do niego przywiązałam...ale już w niedzielę wracam do domu...a jest piątek...nie wiem czemu, ale nie czuję żadnych niegatywnych emocji związanych z tym, że urwałam kontrakt z dziewczynami. Chyba właśnie tego było mi trzeba...odizolować się od wszystkich, nawet tych najbliższych.

-Wiktoria!- woła mnie ciocia.

-Już idę.- wykrzykuje wstając z łóżka.
Wychodzę z pokoju i zmierzam w kierunku salonu gdzie siedzi ciocia.

-Tak?-bpytam stając w progu.

-Dlaczego nie odbierasz telefonu od mamy?- zapytała unosząc jedną brew do góry.

-Nie miałam czasu...oddzwonie do niej później.- kłamię i odwracam się aby wrócić do pokoju.

-Nie tak prędko młoda damo!- mówi ciocia wstając z kanapy.- nie miałaś czasu powiadasz?

-No tak.- nadal ciągnę swoje kłamstwo, tak naprawdę nie mam ochoty rozmawiać z mamą...nie chcę żeby mi mówiła co tam się dzieje gdy mnie nie ma, bo nie chcę o tym słuchać, a ona najwyraźniej tego nie rozumie.

-To co takiego robiłaś wczoraj, przedwczoraj?

Otworzyłam buzię by coś powiedzieć, ale ją zamknęłam, bo ciągnięcie tego było bez sensu.

-Proszę.- mówi i podaje mi telefon.- zadzwoń do niej.

Wahadłam się, ale jednak wzięłam ten telefon wykręcając numer. Odebrała po trzech sekundach.

-Tak?

-Hej mamo, to ja.- mówię.

-Wiktoria? Dlaczego nie odbierasz ode mnie?- pyta wyraźnie wkurzona.

-Ja...ehh nie wiem...-odpowiadam wzruszając ramionami, ale ona oczywiście tego nie widzi.

-Dobrze, że już w niedzielę wracasz.- mówi. -bo naprawdę się za tobą stęskniłam, w sumie nie tylko ja.

-Jak to nie tylko ty?-pytam marszcząc brwi.

-Dziewczyny o ciebie pytały... i naprawdę nie wiedzą dlaczego wyjechałaś bez słowa.- mówi z wyrzutem.

Wiedziałam, że tak będzie jak zacznę z nią gadać.

-Wiesz mamo, muszę kończyć, bo ciocia mnie woła porozmawiamy jak wrócę do domu.- mówię i się rozłączam nie dając jej nic powiedzieć.

Chamskie wiem...ale nie mam ochoty tego słuchać...nie teraz.

Odłożyłam telefon i z powrotem wróciłam do pokoju kładąc się na łóżku.

-Chris próbuje się skupić na filmie.- mówię odpychając go od siebie.

-Po co oglądasz jakieś romansidła jak masz mnie.-powiedział seksownie się uśmiechając.- możemy robić ciekawsze rzeczy niż ten film.-mówi i zaczyna składać mokre pocałunki na moim obojczyku.

-Po filmie.-powiedziałam odsuwając się od niego.

Uwielbiam się z nim droczyć.

-Ej no!-powiedział wydymając wargi jak małe dziecko, na co się cicho zaśmiałam.

-Jaki ty jesteś głupi.-mówię nadal się śmiejąc z jego miny.

-Co ty powiedziałaś?-zapytał udając poważnego.

-Że jesteś głup...-nie dokończyłam bo zaczął mnie łaskotać.

-C-Chris p-przestań.-mówię przez śmiech.

-Przestanę jak przeprosisz.-powiedział i bardziej zaczął mnie łaskotać.

-J-ja n-n-nie wytrzymam!-powiedziałam ledwo łapiąc oddech.

-Wystarczy powiedzieć jedno słowo.-powiedział rozbawiony.

-C-chyba śnisz.-powiedziałam i nie wiem co mi odbiło.

-O ty!-powiedział i zaczął łaskotać jeszcze bardziej.

Cholera czy tak w ogóle się da??!?!?

-S-stop!-starałam się brzmieć poważnie, ale uniemożliwił mi to śmiech.-d-dobra przepraszam.-wysapałam, ale on nadal mnie laskotał.

A to drań.

-C-Chris!-krzyknęłam jednocześnie się śmiejąc.
Nagle poczułam ulge.

Ufff przestał.

Podniosłam się z kanapy i patrzyłam na jego rozbawioną twarz udając wkurzoną.

-Jak mogłeś? Przecież przeprosiłam.-mówię krzyżując ręce na piesi.

-Wiem, ale zabawnie to wyglądało.-powiedział cicho się śmiejąc. Niespodziewanie uderzyłam go w ramię.

-Chcesz powtórkę z rozrywki?-zapytał z łobuziarskim uśmiechem.

-O nie nie nie!  ja podziękuje.-mówię i wstaję z kanapy aby się czegoś napić. Nagle Chris łapię mnie za biodra usadzając na swoich kolanach. Zaskoczona pisnełam.

-Kocham cię.-wyszeptał w moje usta wpatrując się głęboko w moje oczy.
Uśmiechnęłam się mimowolnie łapiąc go w obie dłonie  za policzki.

-To dobrze, bo ja ciebie też.-powiedziałam, a on złączył nasze wargi w namiętym pocałunku.

Otworzyłam oczy rozglądając się po pokoju. Jest ciemno. A to był tylko sen.
Zaczęłam szybko oddychać nawet nie wiem kiedy. Ponownie położyłam się na łóżku.

To tylko chwile...które w pamięci będą trwać wiecznie.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Wybrałam Ciebie ❤ W.HWhere stories live. Discover now