Fragment 6

21 1 0
                                    


Kiedy byłam młodsza, mama zawsze powtarzała mi: „Słuchaj głosu własnego serca, chyba, że to serce każe zadawać ci się z niegrzecznymi chłopcami, palić papierosy lub pić alkohol. Właściwie po prostu trzymaj się z dala od złych chłopców. Brak złych chłopców, to brak wszystkich innych świństw.". Zwykłam wtedy odpowiadać: „Mówiłaś mi, że mam dobre serduszko. Dobre księżniczki w bajkach nigdy nie wybierają zła.". Mama czasem delikatnie się śmiała, a czasem zachowywała całkowitą powagę i zazwyczaj odpowiadała coś w stylu: „Można mieć dobre serce i można popełnić błąd. To się zdarza nawet dobrym księżniczkom.".

Po tym nigdy nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć.

Nigdy nawet za bardzo nie zastanawiałam się nad tym, co chciała mi tymi słowami przekazać, zazwyczaj po prostu wracałam do zabawy lalkami. I choć jej słowa nigdy do tej pory nie odgrywały dla mnie żadnego znaczenia, zostały w mojej pamięci. Może dlatego, że powtarzała je dosyć często, a może dlatego, że podświadomie wiedziałam, że kiedyś będą znaczyły więcej.


- Gdzie zniknęłaś, księżniczko? – Igor zapytał mnie, kiedy spotkaliśmy się przed wejściem do szkoły.

Zmarszczyłam brwi ze zniesmaczenia. Ten koleś naprawdę powoli mnie irytował.

- Nie mów tak na mnie – powiedziałam, nie przestając smsować z Leną.

Nie musiałam na niego patrzeć, aby wiedzieć, że właśnie wywrócił oczami. Nie znaliśmy się dobrze, ale już po naszych kilku spotkaniach zdarzyłam zorientować się, że bardzo lubił to robić.

- Więc? Zdaje się, że zadałem ci pytanie – przypomniał mi.

- Wróciłam do domu – odparłam.

- Lucy to trochę furiatka i zazdrośnica, ale nie musiałaś od razu uciekać – powiedział. – Wszystko jej wyjaśniłem i już jest okej.

- Lucy?

- Moja dziewczyna. Ma na imię Lucyna, ale paskudnie to brzmi – wyjaśnił szybko.

- To było okropne – oświadczyłam, chowając telefon do kieszeni i zerkając na chłopaka. – To, co zrobiliśmy. Bardzo nie ma miejscu.

- Nie zauważyłem, żebyś protestowała – rzucił, a zawadiacki uśmiech wkradł się na jego usta.

- Jasne, byłam wstawiona – powiedziałam i tym razem to ja wywróciłam oczami. – Choć z drugiej strony, to nie ja powinnam się pilnować. W twoim interesie leży, żebyś pamiętał, że masz dziewczynę i musisz się zachowywać w stosunku do niej fair.

- Nie zrobiliśmy nic złego – stwierdził.

- Ja uważam inaczej, ona chyba też, wiec wychodzi na to, że to ty masz dziwną definicję słów „nic złego" – odparłam, odgarniając kosmyki włosów, które opadały mi na oko.

- O cholera – wyrzucił z siebie nagle. – Nieźle ci przywaliła!

Odruchowo dotknęłam policzka. Miejsce, w które Lucy wymierzyła cios, wciąż trochę bolało, choć było lepiej niż w niedzielę, kiedy siniak tak naprawdę jeszcze się formował.

- Ta... Nie mogę tego niczym zakryć – powiedziałam, wzdychając w geście frustracji. – To nie fair, że ty nie dostałeś – oświadczyłam, skanując jego twarz nie skalaną żadną niedoskonałością.

- Szczerze mówić, próbowała, ale jestem szybszy – pochwalił się. – Ty miałaś pecha, bo wzięła cię z zaskoczenia.

- Pech... chyba muszę poszukać aktu urodzenia i sprawdzić, czy nie jest to przypadkiem moje drugie imię – powiedziałam, czym rozśmieszyłam chłopaka.

LostWhere stories live. Discover now