Fragment 3

27 3 0
                                    

Kiedy o późnej godzinie leżymy już w łóżku, często zdarza nam się zastanawiać, jaki sens mają niektóre rzeczy, które nam się przytrafiają. W naszym życiu są bowiem sytuacje nie wpływające na nas w żaden sposób. Dają nam cierpienie, ale nie niosą za sobą żadnej nauki. Podobno każdy przetrwany ból sprawia, że stajemy się silniejsi, ale to nieprawda. Zazwyczaj po prostu stajemy się krusi. Stajemy się wrażliwi, a ta cecha... często posuwa nas do robienia rzeczy, których nigdy nie zrobilibyśmy, gdyby tak bardzo nie zależało nam na ucieczce przed bólem.

Zakochanie w Aleksie przynosiło mi właściwie wyłącznie cierpienie. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że to nie jedyne przykre konsekwencje, jakie mnie czekają. Nie zdawałam sobie sprawy, jak łatwo zgubić siebie, biegnąc za kimś innym.

Nie spieszyłam się, wychodząc ze szkoły. Plecak leżał na ławce, kiedy przegrzebywałam jego zawartość w poszukiwaniu portfela.

Emilia usiadła na ławce obok mnie i czekała, nie odzywając się ani słowem. Kiedy znalazłam portfel, wyjęłam z niego drobne na autobus i spojrzałam na moją towarzyszkę.

- Co tam? – spytałam.

- Igor się pyta, jak tam jego elektryk – powiedziała.

- Och... Miałam mu go oddać, ale... - zaczęłam, jednak dziewczyna zdecydowała się mi przerwać.

- Spoko, on ma jeszcze dwa w domu – odrzekła, po czym zmieniła temat. – Robię domówkę w tę sobotę – oznajmiła mi. – Może masz ochotę wpaść?

- Serio pytasz? – nie dowierzałam.

- Tak. Czemu nie? Mam wrażenie, że przyda ci się dobra impreza – powiedziała, skanując mnie uważnie wzrokiem. – Igor też będzie.

- Nie wiem... - odparłam zgodnie z prawdą. – To impreza z alkoholem, prawda?

- Daga, mamy po osiemnaście lat i robimy imprezę. Oczywiście, że będzie alkohol – zaśmiała się z mojej infantylności.

- Nie jestem jeszcze pewna, co robię w tę sobotę – skłamałam. W ten weekend Lena spędzała czas u babci, więc ja nie miałam żadnych planów.

- Daj znać, jak się namyślisz – powiedziała.

Skinęłam głową, po czym dziewczyna odeszła.

Miałam wracać do domu, ale ostatecznie wsiadłam do autobusu na przystanku, który wiózł mnie w odwrotnym kierunku. Uznałam, że mam ochotę na jakieś zakupy, więc wylądowałam w galerii.

Nie byłam pewna, czy powinnam pójść na domówkę do Emilii. Takie zabawy to nie do końca moje klimaty. Musiałam jednak nieświadomie podjąć decyzję, ponieważ przeglądając różne ubrania w sklepie, patrzyłam właściwie wyłącznie na rzeczy odpowiednie na imprezę...

Dwie godziny później wychodziłam z galerii. Kupiłam czarną, opinającą spódniczkę z zamszowego materiału, do tego dosyć luźną białą bluzkę z napisem „I'm not". Potrzebowałam jeszcze odpowiednich rajstop. Najlepiej w kolorze spódnicy. Założyłam jednak, że będę miała takie w domu. Planowałam także do tego ubrać moje czarne botki oraz skórzaną kurtkę. Wydawało mi się, że będzie to wyglądać dobrze oraz odpowiednio na taką imprezę.

Analizowałam swoje rachunki, ponieważ wydawało mi się, że zapłaciłam mniej, niż szacowałam. Właśnie wtedy usłyszałam, jak ktoś woła moje imię.

- Dagmara!

Odwróciłam się w kierunku, z którego dobiegł mnie znajomy głos. Wiktoria i Aleks stali tuż przy wejściu do galerii. Przełknęłam gulę, która znikąd pojawiła się w moim gardle i pomachałam do moich znajomych. Postanowiłam, że to czas, aby się ulotnić, ale Wiktoria zaraz ruszyła w moim kierunku. Aleks wydał się niezadowolony, ale ruszył za swoją przyjaciółką.

LostWhere stories live. Discover now