Fragment 4

19 3 1
                                    

Miłości nie ma tak długo, aż w nią uwierzysz.

 
Obudził mnie upadek. Z powodu koszmarów, jakie naszły mnie w nocy, zaczęłam się wiercić na łóżku. To zwykły jednoosobowy tapczan, więc nie potrzeba było wiele, aby z niego spaść. Na moje nieszczęście, tuż obok znajdował się stolik nocny, o którego kant uderzyłam. Pulsujący ból od razu dał o sobie znać, a kiedy dotknęłam miejsca, w które walnęłam, dostrzegłam na swojej dłoni krew. Świetnie. Ledwo udało mi się wykurować rękę po upadku ze sceny, a już po raz kolejny uszkodziłam swoje ciało.

Podniosłam się z podłogi i poszłam do łazienki. Z szafki wyjęłam świeży ręcznik, a następnie namoczyłam go w wodzie. Wilgotny materiał przytknęłam do rany z tyłu głowy, co od razu wywołało uczucie nieprzyjemnego pieczenia.

Cholera.

Siedziałam w łazience naprawdę długo, nim rana przestała krwawić. Nic w tym dziwnego - nawet najmniejsze zadrapanie na twarzy czy głowie zawsze kończyło się wielkim rozlewem krwi.

Zaplamiony czerwienią ręcznik wrzuciłam do prania i wróciłam do swojego pokoju. Była sobota, tego dnia moi rodzice już od samego rana wybrali się z młodszym bratem do ciotki. Nie mogłam im towarzyszyć, bo mieli tam spędzić cały dzień, a ja wieczorem wybierałam się na domówkę do Emilii.

Włączyłam komputer, a wtedy rozległ się dźwięk mojej komórki. Sięgnęłam po nią i dostrzegłam na wyświetlaczu cztery litery formujące się w imię „Lena". Niemal automatycznie przycisnęłam telefon do ucha, jednocześnie odbierając.

- Co dziś robisz? - zapytała bez ogródek.

- Um... Poza wieczorną imprezą? Chyba nic - powiedziałam, siadając przed monitorem komputera i odpalając przeglądarkę. - Muszę pomalować paznokcie, umyć włosy, bo są całe we krwi i to chyba wszystko.

- Jak to, że masz włosy we krwi? - zapytała, a w jej głosie usłyszałam cień zmartwienia.

- Chm... Miałam bliskie spotkanie ze stolikiem nocnym - wyznałam. - Koszmary - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Spadłam z łóżka.

- Ciekawy początek dnia - odparła, śmiejąc się ze mnie.

Cóż... moja skłonność do wypadków już kilka lat temu zaczęła ją bawić.

- Nie jadę jednak do babci, więc może masz ochotę wpaść? - zaproponowała. - Mam lody - dodała melodyjnie.

- Chyba spasuję - odparłam. - Muszę wymyślić, co zrobić z włosami. Mogłabyś przyjść, przy okazji byś mi pomogła. Jestem sama w domu i wydaje mi się, że Antek ma w szufladzie jakieś żelki.

- Zamierzasz podkraść bratu żelki? Nieładnie - naigrywała się ze mnie.

- Hej! On ostatnio zabrał mi całe opakowanie ciastek! - broniłam się. - Należy mi się!

Obie jednocześnie wybuchłyśmy śmiechem. To, że podbierałam sobie z bratem słodycze, to już wieloletnia tradycja.

- To wpadniesz? - zapytałam, kiedy nasze chichoty w końcu ucichły.

- No okej, ale dopiero za godzinę. Nie jadłam jeszcze śniadania i dalej siedzę w piżamie - powiedziała.

- Będę czekać - powiedziałam, rozłączając się.

Fragment 4,5

Zapukałam do drzwi, choć nie wiedziałam, czy ma to jakikolwiek sens. Ze środka dobiegała tak głośna muzyka, że ciężko było w ogóle zebrać myśli. Nie wiedziałam, jak się zachować, a im dłużej stałam przed drewnianą powłoką, zaczynałam myśleć, że przyjście tutaj było bardzo złym pomysłem.

LostWhere stories live. Discover now