Rozdział 17

18.3K 980 108
                                    

Wyjście do klubu wydawało się Carrie z początku naprawdę dobrym pomysłem. Szczególnie, że w momencie podejmowania decyzji tuż obok niej stał Harry i właśnie w ten sposób mogła się na nim łatwo odegrać. Zaprosiła więc do zabawy Maxie, ciesząc się ogromnie, że Styles jeszcze nie wie, iż Blake działa w jego interesie. Jej celem było bowiem ponowne połączenie dwójki zakochanych w sobie ludzi. Sam zamiar był niesamowicie trudny do osiągnięcie, gdyż nie tyle, co musiała pobawić się w swatkę, to jeszcze zakopać gdzieś ich wszystkie obawy.

Dziewczyny umówiły się w jedynym, konkretnym miejscu i dopiero tam miały zadecydować, co zrobią wieczorem. Carrie zakładała, że Maxie w podobny sposób jest ustosunkowana do ich wyjścia na imprezę, a obie tylko złudnie cieszyły się na perspektywę spędzenia czasu w klubie. I jak się okazało chwilę później, Carolyn miała rację. Dlatego, zupełnie niespodziewanie zamiast na krzykliwej imprezie w jednym z londyńskich klubów, wylądowały w restauracji Maggie i Arnolda.

Obie sączyły czekoladowego shake’a, rozmawiając z Mag. Arnold co chwilę pojawiał się przed barem, ale równie szybko znikał, mając dużo pracy w kuchni.

- Powiedzcie mi, kochane, jak wasze sprawy sercowe – zagaiła starsza kobieta ze słyszalnym w głosie podekscytowaniem. – Maxie, nadal spotykasz się z tym przystojniakiem?

Carrie spojrzała na swoją przyjaciółkę wyraźnie zaskoczona. Nie miała pojęcia, że Maggie wie o romansie szatynki ze Stylesem. Szybko jednakże jej zaskoczenie minęło, gdy tylko przypomniała sobie o niesamowitej mocy tej kobiety. Zdecydowanie Mag była osobą, która wiedziała wszystko o wszystkich, więc nie dziwne, iż posiadała również jakieś informacje o wybraku serca panny Ellis.

- Stare dzieje – powiedziała Maxie, pragnąc jak najszybciej zmienić temat.

- W takim razie, moje gołąbeczki – westchnęła Maggie, opierając się łokciami na ladzie baru – zadam wam bardzo, ale to bardzo ważne pytanie.

Obie dziewczyny nachyliły się w stronę starszej kobiety w oczekiwaniu na dalszy ciąg wypowiedzi.

- Co, do świętej Anielki, robicie w ten piękny wieczór u mnie w restauracji zamiast korzystać z młodości i się bawić?

Carrie wybuchła niepohamowanym śmiechem, zarażając nim szybko swoją przyjaciółkę.

- Doskonałe pytanie – odpowiedziała Maxie, zerkając na Carrie. Zdaje się, że mimo początkowej niechęci ich pierwszy plan okazał się wcale nie taki głupi.

I właśnie w ten sposób o godzinie dwudziestej drugiej dwie przyjaciółki stały przy barze w klubie, który bez wątpienia był zaliczany w Londynie do najpopularniejszych. Znajdował się w znacznej odległości od ich domów, gdyż w samym centrum miasta, jednak to z pewnością nie przeszkadzało dziewczynom. Zaskakujący był natomiast fakt, że o tak wczesnej godzinie w klubie znajdowało się naprawdę mnóstwo ludzi. Parkiet był zapełniony, a do baru ciężko było się dostać. A jak każdy twierdził, było to dopiero początek.

I faktycznie, zaledwie godzinę później – albo jak kto wioli, kilka drinków później – Carrie i Maxie zauważyły, iż w klubie jest znacznie więcej ludzi. Ale przy towarzyszących im napojach niespecjalnie się tym przejmowały.

Blake nigdy nie uchodziła za osobę o mocnej głowie i nie mogła również tego powiedzieć o swojej przyjaciółce. Tak więc zgodnie postanowiły, że czwarty drink będzie dla nich tym ostatnim. Niestety, zupełnie inne plany miał barman, który definitywnie zaczął podrywać Maxine.

- Dobrze się bawicie, dziewczyny? – zapytał, uśmiechając się szeroko. Był wysokim blondynem o ciemnych oczach i przecudownym uśmiechu. Niezaprzeczalnie właściciel klubu podjął dobrą decyzję go zatrudniając. Chłopak mógł uchodzić bowiem za powód często zamawianych drinków przez kobiety, które gnały do baru, by choćby w najmniejszym stopniu skupić na sobie uwagę seksownego barmana.

You're ToxicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz