Rozdział 7

20.8K 1K 105
                                    

Carrie przesunęła się na kanapie, sięgając po kolejną garść popcornu. W końcu John znalazł dla niej trochę czasu, dlatego blondynka szybko postanowiła to wykorzystać. We dwójkę wybrali jeden z wielu filmów z kolekcji jej taty i wspólnie zasiedli przed telewizorem, rozkoszując się swoim towarzystwem. Carrie nie robiła czegoś podobnego z Johnem od ponad dziesięciu lat. Nawet mieszkając jeszcze w Londynie, jej tata nie miał czasu na takie rzeczy. Całe dnie spędzał w swoim biurze, dopinając na ostatni guzik liczne umowy, które miały przynieść jego rodzinie wygodne życie.

Drzwi wejściowe nieoczekiwanie trzasnęły, tym samym uzmysłowiając domownikom, że Harry wrócił. Chłopak ostatnimi czas znikał na całe dnie i jak Carrie się domyślała, pomagał Zaynowi w remoncie.

Malika, jak i reszty jego kolegów, Blake nie widziała od czasu wizyty w barze, czyli dokładnie tydzień temu. Nie ubolewała jednak nad tym. Zamknięta w domu zajmowała się znacznie ważniejszymi sprawami, niż popijanie piwa w towarzystwie bandziorów. Na przykład, w ciągu tego tygodnia zdążyła przeczytać kilka naprawdę wartościowych książek. Rozpakowała swoje walizki, zrobiła małe przemeblowanie w pokoju gościnnym, chcąc by stał się jej bliższy. No i przede wszystkim spędziła trochę czasu z Anne i swoim ojcem. Bez Harrego, tak dla jasności.

John odruchowo spojrzał na zegarek i jak oparzony wstał z kanapy.

- Już osiemnasta – zawołał spanikowany. – Anne!

Carrie westchnęła głęboko, zdając sobie sprawę, że zapewne ojciec nie obejrzy z nią filmu do końca. Była jednak już do tego przyzwyczajona. John miał własną firmę, która w ciągu ostatnich dziesięciu lat jej nieobecności w Londynie znacznie się rozwinęła. Mężczyzna z przeciętnego londyńskiego obywatela stał się naprawdę dobrze zarabiającym facetem. I z pewnością świadczyły o tym sumy, jakie przelewał na konto jej matki, by upewnić się, że Carolyn godnie żyje. Opłacał jej studia, wakacje, ciuchy, imprezy. Nigdy jej nie brakowało pieniędzy. Jednak, czy była to wystarczająca zapłata za nieobecność ojca w jej życiu?

- Carolyn, wybacz, ale muszę już wyjeżdżać. Anne?! Jesteś gotowa?

Nawet Carrie zapomniała, że tego wieczora jej ojciec wylatuje do Amsterdamu i wraca zaledwie dzień później, zaraz po sfinalizowaniu jakiejś umowy. Zabawne, że choć przez chwilę myślała, iż John spędzi z nią cały wieczór.

Co prawda, była w pełni świadoma, jak wiele pracy ma John, jednak chciała mieć go dla siebie chociaż przez dłuższą chwilę. Spędziła dziesięć lat z dala od domu, a z samym tatą widywała się zbyt rzadko, by nazwać to zdrowymi relacjami córki z ojcem. Miała nadzieję, że w te wakacje wszystko się zmieni.

- Jasne – powiedziała pod nosem, nie odrywając wzroku od telewizora.

Nie chciała grać obrażonej córeczki, jednak mimo wszystko było jej przykro.

- Nadrobimy to następny razem – powiedział, kładąc dłoń na jej ramieniu. I już kilka sekund później Carrie została sama.

Z piętra momentalnie zaczęła dudnić głośna, rockowa muzyka, którą jasnowłosa tak kochała. I w momencie, gdy zabrzmiały pierwsze takty jednej z jej ulubionych piosenek, Carrie wiedziała, że następnym razem, gdy Harry wyjdzie z domu, ona zakradnie się do jego pokoju i znajdzie odpowiadające jej płyty, by potem przesłuchać je na swoim discmanie. Zdaje się, że była tą nieliczną osobą w swoim pokoleniu, która jeszcze używała tego rodzaju sprzętów.

- Zwariuję w tym domu – zawołała Anne, zbiegając ze schodów. – Wciąż nie mogę uwierzyć w to, jakiego potwora wychowałam.

Carolyn zaśmiała się pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę, że słowa kobiety są niczym innym, jak tylko żartem. Bez wątpienia ciemnowłosa ubóstwiała swojego syna, jednak, tak dla zasady, musiała trochę ponarzekać. A szczególnie wtedy, gdy chodziło o głośną muzykę dobiegająca z jego pokoju.

You're ToxicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz