Zamrugałam kilkukrotnie, poza mną i miauczącym kotem mojej sąsiadki na klatce nie było nikogo. Możliwe, że Harry był tu wcześniej i po prostu poszedł do domu lub wcale nie przyszedł. Wzięłam głęboki oddech i ukucnęłam. Pogłaskałam zwierzaka i wzięłam go na ręce. Zamruczał, gdy delikatnie drapałam go po głowie.
- Cześć Churchill, pani zapomniała wpuścić cię do domu? - Zaśmiałam się i zapukałam do drzwi sąsiadki. Uderzyłam w powłokę jeszcze głośniej. Przyłożyłam głowę drzwi, żaden dźwięk nie dochodził do moich uszu.
- Twoja pani wyszła? - Kot zamruczał i zeskoczył z moich rąk. Usiadł przed drzwiami i łapką podrapał drzwi, spojrzał na mnie i zamiauczał. Coś zaczęło mnie niepokoić. Staruszka przeważnie nie wychodziła z domu, zazwyczaj zakupy przynosił jej ktoś z rodziny, a czasami nawet ja.
Chwyciłam za klamkę, skrzypnęła, ale ustąpiła. Pchnęłam drzwi i delikatnie je uchyliłam.
- Halo? - Nikt się nie odezwał, przeszłam przez próg i zatkałam nos. W pomieszczeniu czuć było wstrętny zapach, zajęło mi chwilę, zanim zrozumiałam, co to za zapach. Bluzą zakryłam nos i usta, weszłam do kuchni. Moje serce waliło jak oszalałe. Z gazówki ulatniał śmierdzący gaz, zakręciłam gazówkę i szybko otworzyłam okno.
Pobiegłam do salonu, gdzie zazwyczaj starsza pani pijała herbatkę i czytała książki. Miałam nadzieję, że nie znajdę jej w tym, ani w innym pomieszczeniu, ale jak zwykle się zawiodłam. Sąsiadka siedziała w fotelu z zamkniętymi oczami, wyglądała jakby spała. Podeszłam do niej i szturchnęłam jej ramię, kobieta nie reagowała. Powoli zaczynałam panikować, a w dodatku zaczynało kręcić mi się w głowie. Włożyłam ręce pod pachy starszej pani i objęłam ją najmocniej jak potrafiłam. Dźwignęłam ją, przez gaz zaczynałam opadać z sił. Moje ręce wyślizgnęły się i upadłam na ziemię. Spadłam na dłoń, która zaczęła mnie delikatnie pobolewać, ale nie to było teraz ważne.
- Dalej Florence. - Sapnęłam i ponownie spróbowałam ją podnieść. Zaczynało brakować mi tlenu, bolała mnie głowa. Nie mogłam sobie poradzić, dlatego musiałam poprosić kogoś o pomoc. Zataczając się wyszłam z pomieszczenia. Weszłam po schodach i zapukałam do pierwszych lepszych drzwi. Oczy zachodziły mi mgłą, a ciało opadało z sił. Ktoś wyszedł z mieszkania, zmrużyłam oczy, by go dostrzec, moje powieki zaczynały opadać, a wszystko w koło stawało się czarne.
- Florence, gaz. - Tylko tyle zdołałam wydukać, zanim moje ciało totalnie opadło z sił.
***
Obudziłam się z potwornym bólem głowy, otworzyłam oczy i zamrugałam. Nie wiedziałam, gdzie się znajdowałam. Fioletowe ściany nie były mi nawet w najmniejszym stopniu znane. Poruszyłam dłonią, która opatulona była czyjąś większą. Przekręciłam głowę w bok i ze zdziwienia zamrugałam ponownie oczami, po moim boku siedział Harry i wyglądał na zmartwionego. Jego głowa uniosła się, a zmarszczka między jego brwiami jeszcze bardziej się powiększyła.
- Valerie? - Szepnął i ścisnął mocniej moją dłoń. Co tu się do cholery dzieje? I gdzie ja do cholery właściwie jestem? W mojej głowie rodziły się nowe pytania. Dopiero po chwili zaczęłam przypominać sobie co się stało. Pamiętam Churchilla, ulatniający się gaz i Florence w fotelu. Próbowałam ją wyciągnąć z mieszkania, wszystko co działo się później było zamazane. Zupełnie, jakbym była pod wpływem jakiegoś cholernego narkotyku.
- Gdzie ja jestem? Co z Florence?
- Jesteś u mnie. - Do pokoju weszła wysoka brunetka, kojarzyłam ją. Czasami mijałyśmy się na klatce, mieszkała w mieszkaniu nade mną, ale jakoś nigdy się nie zaprzyjaźniłyśmy. Za nią podążał wysoki mężczyzna, spojrzał na mnie i chrząknął.
YOU ARE READING
Dotyk || h.s.
FanfictionOpowiadanie było w trakcie poprawiania, czy poprawię je do końca? Nie wiem, zbyt mało czasu, za dużo do zrobienia, jednak nie chcę zabierać wam zakończenia historii, więc publikuję tak, jak jest. Nie bądźcie zdziwieni m, że wszystko zmieniło się z r...