20 + "Home"

2.8K 275 13
                                    

Zamrugałam kilkukrotnie, poza mną i miauczącym kotem mojej sąsiadki na klatce nie było nikogo. Możliwe, że Harry był tu wcześniej i po prostu poszedł do domu lub wcale nie przyszedł. Wzięłam głęboki oddech i ukucnęłam. Pogłaskałam zwierzaka i wzięłam go na ręce. Zamruczał, gdy delikatnie drapałam go po głowie.

- Cześć Churchill, pani zapomniała wpuścić cię do domu? - Zaśmiałam się i zapukałam do drzwi sąsiadki. Uderzyłam w powłokę jeszcze głośniej. Przyłożyłam głowę drzwi, żaden dźwięk nie dochodził do moich uszu.

- Twoja pani wyszła? - Kot zamruczał i zeskoczył z moich rąk. Usiadł przed drzwiami i łapką podrapał drzwi, spojrzał na mnie i zamiauczał. Coś zaczęło mnie niepokoić. Staruszka przeważnie nie wychodziła z domu, zazwyczaj zakupy przynosił jej ktoś z rodziny, a czasami nawet ja.

Chwyciłam za klamkę, skrzypnęła, ale ustąpiła. Pchnęłam drzwi i delikatnie je uchyliłam.

- Halo? - Nikt się nie odezwał, przeszłam przez próg i zatkałam nos. W pomieszczeniu czuć było wstrętny zapach, zajęło mi chwilę, zanim zrozumiałam, co to za zapach. Bluzą zakryłam nos i usta, weszłam do kuchni. Moje serce waliło jak oszalałe. Z gazówki ulatniał śmierdzący gaz, zakręciłam gazówkę i szybko otworzyłam okno.

Pobiegłam do salonu, gdzie zazwyczaj starsza pani pijała herbatkę i czytała książki. Miałam nadzieję, że nie znajdę jej w tym, ani w innym pomieszczeniu, ale jak zwykle się zawiodłam. Sąsiadka siedziała w fotelu z zamkniętymi oczami, wyglądała jakby spała. Podeszłam do niej i szturchnęłam jej ramię, kobieta nie reagowała. Powoli zaczynałam panikować, a w dodatku zaczynało kręcić mi się w głowie. Włożyłam ręce pod pachy starszej pani i objęłam ją najmocniej jak potrafiłam. Dźwignęłam ją, przez gaz zaczynałam opadać z sił. Moje ręce wyślizgnęły się i upadłam na ziemię. Spadłam na dłoń, która zaczęła mnie delikatnie pobolewać, ale nie to było teraz ważne.

- Dalej Florence. - Sapnęłam i ponownie spróbowałam ją podnieść. Zaczynało brakować mi tlenu, bolała mnie głowa. Nie mogłam sobie poradzić, dlatego musiałam poprosić kogoś o pomoc. Zataczając się wyszłam z pomieszczenia. Weszłam po schodach i zapukałam do pierwszych lepszych drzwi. Oczy zachodziły mi mgłą, a ciało opadało z sił. Ktoś wyszedł z mieszkania, zmrużyłam oczy, by go dostrzec, moje powieki zaczynały opadać, a wszystko w koło stawało się czarne.

- Florence, gaz. - Tylko tyle zdołałam wydukać, zanim moje ciało totalnie opadło z sił.

***

Obudziłam się z potwornym bólem głowy, otworzyłam oczy i zamrugałam. Nie wiedziałam, gdzie się znajdowałam. Fioletowe ściany nie były mi nawet w najmniejszym stopniu znane. Poruszyłam dłonią, która opatulona była czyjąś większą. Przekręciłam głowę w bok i ze zdziwienia zamrugałam ponownie oczami, po moim boku siedział Harry i wyglądał na zmartwionego. Jego głowa uniosła się, a zmarszczka między jego brwiami jeszcze bardziej się powiększyła.

- Valerie? - Szepnął i ścisnął mocniej moją dłoń. Co tu się do cholery dzieje? I gdzie ja do cholery właściwie jestem? W mojej głowie rodziły się nowe pytania. Dopiero po chwili zaczęłam przypominać sobie co się stało. Pamiętam Churchilla, ulatniający się gaz i Florence w fotelu. Próbowałam ją wyciągnąć z mieszkania, wszystko co działo się później było zamazane. Zupełnie, jakbym była pod wpływem jakiegoś cholernego narkotyku.

- Gdzie ja jestem? Co z Florence?

- Jesteś u mnie. - Do pokoju weszła wysoka brunetka, kojarzyłam ją. Czasami mijałyśmy się na klatce, mieszkała w mieszkaniu nade mną, ale jakoś nigdy się nie zaprzyjaźniłyśmy. Za nią podążał wysoki mężczyzna, spojrzał na mnie i chrząknął.

Dotyk || h.s.Where stories live. Discover now