NIETĘGA MINA

107 8 1
                                    

Domek rodziców Max'a był raczej willą. Dość duża posesja z boiskiem do tenisa i z kawałkiem prywatnej plaży przy jeziorze.

- O wow ! - obróciłem się w stronę Meghan i zobaczyłem zachwyt wypisany na jej twarzy.

Dziwiłem się,że takie rzeczy robią na niej wrażenie. Ja kompletnie nie zwracałem na nie uwagi, a ona pomimo swojego raczej bogatego stylu życia, bo tak jej stary był dziany, zachowywała się jakby widziała luksus pierwszy raz w życiu.
Nie powiem, podobało mi się jak wtedy wyglądała, taka zachwycona, z błyszczącymi oczami. Jednak dziwiło mnie to coraz bardziej.

"Czyżby ojczulek skąpił kasy swoim córeczkom. "

Mój stary pomimo tego,że był gnojkiem, nigdy nie sknerzył mi pieniędzy i zawsze chętnie mnie wspierał.

- Ta, robi wrażenie. - odpowiedziałem i zatrąbiłem na auto jadące przed nami.

Luke, bo to właśnie on jechał tym samochodem, wystawił rękę za okno i pokazał mi środkowy palec.

- Kulturalnie. - sapnęła Meg i się zaśmiała.

- Luke jak zwykle pokazuje klasę. - ja również parsknąłem śmiechem. - Ej wiesz,że pierwszy raz cię zobaczyłem nad tym jeziorem wtedy na tej imprezie z ogniskiem.

- Pamiętam, mówiłeś już o tym swojej babci. - posłała mi krótkie spojrzenie, ale oderwała wzrok po chwili ściskając przy tym końcówki sukienki.

"Denerwowała się ?

Zdawałem sobie sprawę,że będzie to nasze pierwsze oficjalne wyjście przy innych ludziach i dziewczyna może to przeżywać. Musiałem sprawić,żeby ten wieczór, był dla niej przyjemny. Zamierzałem chronić ją przed wszystkim i wszystkimi. I przed sytuacją z chatem też.

- Mam nadzieję,że lubisz tańczyć, bo nie chwaląc się masz przed sobą mistrza w tańcu. - popchnąłem ją barkiem,żeby ją podpuścić, bo pamiętałem,że wolałem, gdy była uparta niż nieśmiała.

Meghan uśmiechnęła się i chyba jej nerwy trochę zelżały.

- Gdzie ? Nie widzę. - spojrzała na okno samochodu, tak,żeby mi dopiec. - A tak serio, to średnio umiem tańczyć. Jakieś podrygiwanie do muzyki to tak, ale ogólnie to słabo mi wychodzi taniec. - pokręciła nosem i spojrzała na mnie.

- No to twój chłopak cię nauczy.

Meghan nie skomentowała tego, ale pokręciła ze śmiechem głową.

Zaparkowałem niedaleko domku i szybko wysiadłem,żeby otworzyć oliwce drzwi, jednak gdy dotarłem na przeciwną stronę auta Meg już wysiadała.

- A chciałem być dżentelmenem. - odparłem z uniesionymi ustami w górę.

- Ty i dżentelmen, większej głupoty nie słyszałem. - obróciłem się i zobaczyłem naigrawającego się ze mnie Luke'a. - Cześć Meghan. - chłopak pokiwał dziewczynie ręką oparty o swój samochód.

- Hej. - odpowiedziała moja niby dziewczyna i przełknęła ślinę.

- Z was wszystkich z gangu to ja jestem najporządniejszy. - odpowiedziałem kumplowi i złapałem brunetkę za rękę. - Idziemy ? - spojrzałem w pełne nerwów oczy Meg, a ona przytaknęła mi głową, nieskłonna wypowiedzieć ani jednego słowa.

- Porządny chyba w graniu głupa. - mój przyjaciel nadal nie odpuszczał.

Posłałem mu tylko całuska i razem z dwójką towarzyszących mi osób udałem się w stronę napierdzielającej muzyki.

Przekroczenie bramki oddzielającej podwórko od ulicy, było jak przekroczenie bram piekieł. Z tą różnicą,że na trawie przed posiadłością leżeli nie martwi ludzie, a pijani już uczniowie. Jednak reszta ogrodu wyglądała jak istne pobojowisko. Nie chciałbym tego sprzątać, a był to dopiero początek bibki.

Już to wiem Where stories live. Discover now