CHWILOWY SZOK

149 8 1
                                    

Siedziałem w aucie z oczami wlepionymi w telefon i zastanawiałem się co mogę odpisać oliwce.

"Może powiedzenie prawdy,że ojciec zmusił mnie do naszej przyszłej randki byłoby dobrą opcją."

Byłem jednak nadal zły na Ann i Graysona. Na mój nieudany związek, którego zresztą nigdy nie było. Byłem również wściekły na starego. Złość odczuwałem w każdym fragmencie mojego ciała, a przede wszystkim w mojej głowie. Przyznanie się do zaaranżowanej randki nie było aktualnie tym czego chciałem. A chciałem się na kimś wyżyć. Chciałem się zabawić, odczuć przyjemność ze zrobienia komuś krzywdy. Zdawałem sobie sprawę,że jestem pierdolniętym skurwysynem, ale taki już byłem. Widziałem w tej chwili tylko jedno rozwiązanie. Pobawić się moim zielonym soczystym owocem, załatwić sprawę ojca, a później, gdy się znudzę porzucić w najokropniejszy sposób. Jedynie taki plan wydawał mi się właściwy.

"Tylko co jej napisać ? " Wiedziałem,że Meghan jest mądra i nie nabierze się na moje sztuczki, które stosowałem wobec innych lasek. W sumie to nigdy nie spotykałem się z taką normalną i spokojną dziewczyną. Ja wolałem raczej te, które były szalone i rzucały mi się do nóg. To dziewczyny starały się o mnie, a nie na odwrót. "Kurwa ". Pierwszy raz nie wiedziałem co napisać.

" Kira mnie nie interesuje, za to ty.."

Wykasowałem. Nie mogę tego tak zacząć. Domyśli się.

" Nie chce cię okłamywać i dlatego.."

"I tak ją dupku okłamujesz" Wykasowałem drugi raz. "Ogarnij dupę Drake !"

Wziąłem głęboki oddech, oparłem głowę o zagłówek siedzenia i podniosłem wzrok na sufit w aucie. Nie byłem pewny co takiego miałem jej napisać. Podniosłem telefon kolejny raz i zacząłem pisać.

" Przyznaję randka z Kirą to był ogromny niewypał. Ale może my..."

Już miałem kolejny raz wykasować, jednak coś mnie podkusiło i na szybko dopisałem.

"...pójdziemy do maka po ten zestaw dla dzieci razem ? "

I wysłałem.

- Drake, jesteś żałosny. - walnąłem się ręką w twarz. - Spieprzyłeś idioto.

"Gadam, sam do siebie, cudownie ! "

Wypuściłem nagromadzone w buzi powietrze i westchnąłem głośno.

"Trudno, jak mi odmówi nie będzie żadnej tragedii, spróbuję jeszcze raz, a jak się nie zgodzi, będę próbował do skutku. "

Moje gorączkowe zmagania z wyrzutami sumienia przerwał sms od Luciusa. Przypomniał mi,że mam się u niego zjawić.

" Tak jakbym o tym nie pamiętał. Kolejne gówno z którym muszę się zmierzyć." Ten dzień zapowiadał się wspaniale.
Odpaliłem samochód i ruszyłem do domu po kopertę, której od chwili otrzymania nie otworzyłem, bo nie miałem do tego psychy.

******
Posiadłość Luciusów była dzisiaj bardzo cicha. Zazwyczaj bywałem w niej podczas imprez. Dzisiaj jednak się nic nie działo. Nie miałem zamiaru tu przyjeżdżać, ale byłem do tego dosłownie zmuszony. Grayson za chwilę miał się dowiedzieć czegoś co dla mnie nadal pozostawało tajemnicą, bo nie miałem jaj,żeby zmierzyć się z prawdą. Cieszyłem się nawet,że Lucyfer będzie przy tym chociaż wolałbym,żeby to był mój przyjaciel Luke. Ale jak nie ma czegoś co się lubi...

- Już myślałem,że się nie zjawisz. - prychnął do mnie chamsko Grayson, ale gdy tylko to powiedział wydało mi się,że jego jeden kącik ust poszybował do góry.

- Zmusiłeś mnie do tego stary.

- Ja..skądże znowu. Zadziałała na ciebie jedynie perswazja słowna.

Już to wiem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz