PECHOWY DZIEŃ

130 9 4
                                    

- Kasa i DNA Ann - Grayson rzucił mi na stół dwie potrzebne mi rzeczy. Ta druga była bardziej przydatna. Musiałem poznać prawdę. - Pamiętaj nie mówimy o tym na razie Sky. Muszę ją przyszykować w razie "w".

- Spoko. Ja też się muszę na to naszykować. Jak tylko przyjdą wyniki to się odezwę. - zrobiłem, krótką pauzę na oddech i przetrawienie swoich słów. - A co do kasy. Jesteś pewien,że chcesz się z nami składać ?

Lucius uśmiechnął się do mnie perfidnie, podniósł butelkę wody, którą trzymał w ręce i się napił. Nie skomentował mojego pytania, dając mi tym samo znać,że moje pytanie było głupie i nie będzie na nie odpowiadał. Byłem mu za to wdzięczny.
Byłem wdzięczny również za to,że wybaczył mi za Ann.

"Uwielbiam skurczybyka".

- Jak randka ze Stanton ?

Spojrzałem teraz w drugi kąt pokoju, na kolejnego z moich kolegów. Z jego ust padło pytanie o spotkanie z Meg.

- Byliśmy u mojej babci. Było chyba spoko. Antonia ją polubiła. - odpowiedziałem Liamowi. - Mam nadzieję,że zda ojcu relację.

Lucyfer prychnął na wzmiankę o ojcu i dodał :

- Wiesz,że nie musisz odgrywać tego cyrku z tą Meghan. Możemy to załatwić inaczej.

Wiedziałem,że Grayson załatwiłby to inaczej, a mój stary z pewnością by ucierpiał na tym. I to nie tylko duchowo i umysłowo, a również fizycznie. Już wcześniej proponował mi takie wyjście. Nawet je rozważałem. Przez pewien czas, później zmieniłem decyzję za sprawą jednej osoby.

- Nie. Tu nie chodzi już tylko o mojego ojca. Stary Meghan też ją źle traktuje. Dziewczyna usłyszała ostatnio,że może się ze mną przespać, bo kogoś i tak trzeba poświęcić,żeby podpisać kontrakt.

Usłyszałam prychnięcia i przekleństwa wychodzące z ust piątki moich przyjaciół.

- Także nie ma odwrotu. Niech będzie jak jest. Lubię Meghan, jest spoko. - taka była prawda, zaczynałem ją lubić. - A właśnie jest sprawa. Chcę ją zabrać na nasze wakacje.

- I tak masz dla siebie cały domek, więc nie ma o czym gadać. Nie wnikamy kogo zaprosisz. - burknął z boku Luke. - Ja w sumie też kogoś zamierzam zaprosić.

"Ciekawe kogo ? "

- Ta, tylko,że...w tym czasie ta jej znajoma Rebecca ma urodziny i Meg bez niej nie pojedzie.

- Wynajęliśmy już domki, za późno. Chyba,że dziewczyny będą spały razem, a ty się przekimasz z Derekiem. - Grayson wskazał na już krzywiącego się blondyna.

- Nie no kurwa, miałem mieć chatę dla siebie. Nie róbcie mi tego. Chciałem zaprosić jakieś laski i wiecie. - dotknął swojego przyrodzenia.

Tym razem skrzywienie pojawiło się na naszych twarzach, jak również zniesmaczenie. Ten chłopak przebierał w dziewczynach co chwilę, pomimo tego,że dopiero zerwał z Claire.

- Nie mogę spać z Derekiem. - oznajmiłem i ujrzałem spojrzenia całego gangu skierowane wprost na moją twarz. - Słyszałem,że lubi chłopaków, a ja nie jestem gotowy na nowe doświadczenia. - oświadczyłem z powagą i zaraz wybuchnąłem śmiechem.

Chłopaki również zaczęli się śmiać. A mój blondwłosy kolega pokazał mi fakacza.

- Sądzę,że byłbyś zadowolony. - Laker posłał mi swój słynny uśmiech i pokiwał brwiami.

Udałem odruch wymiotny i również odpowiedziałem mu środkowym palcem.

- Mówię serio. Muszę mieć Meghan w swoim domku. Wiecie,że chcę ją przeciągnąć na swoją stronę, bo nie jestem pewien,że nie wygada się ojcu.

Już to wiem Where stories live. Discover now