trzy

377 19 0
                                    

-Liv! – Usłyszałam krzyk Beck.

Odwróciłam się i zobaczyłam przemoczoną dziewczynę biegnącą w moją stronę. Pogoda była dziś okropna, najgorsze było to, że przez najbliższy czas nie planowała się polepszyć.

- Hej. – Przywitałam się przytulając dziewczynę. – Coś się stało?

Nie chcę nic mówić ale wygląda jak wściekły przemoknięty szczur.

- Pogoda się stała! – Prawie krzyknęła. – Wczoraj było słonecznie, a tu dzisiaj BUM i ślad po słońcu zaginął.

Zaśmiałam się. Mia wyglądała po prostu śmiesznie ale jednocześnie uroczo gdy się tak wkurzała. Minął tydzień w nowej szkole, więc zdążyłam się zaadaptować. Devona widywałam na korytarzu, jednak nie zwracałam na niego większej uwagi. Robiłam to co polecił mi Elliot, trzymałam się od niego z daleka.

Dziewczyna ruszyła w stronę szkoły a ja wraz z nią, jak tylko weszłyśmy Beck uparła się, że musimy iść do toalety. Bo przecież co gdyby jej makijażowi coś się stało.

- O nie.

- Co się stało? – Spojrzałam na załamaną dziewczynę.

Ta tylko odwróciła się w moją stronę z poważną miną.

- Serio? Jeszcze pytasz? – Mruknęła zdenerwowana szukając czegoś w torebce. – Mam!

Przyglądałam się dziewczynie, która właśnie wyjęła całą kosmetyczkę ze swojej magicznej torby. Nie umiem tego inaczej nazwać, naprawdę jestem w szoku jak ona zmieściła tam tyle rzeczy.

Gdy tylko poprawiła makijaż ruszyłyśmy w stronę klasy, jest poniedziałek więc znowu mamy razem biologię.

- Naprawdę nie rozumiem dlaczego mamy tylko jeden przedmiot razem. – Odparła oburzona Mia siadając na ławce. – Z Elliotem lub Mori mamy co najmniej trzy!

Przewróciłam oczami również siadając. Cieszę się, że poznałam Mię. Gdyby nie ona nie wiem czy czułabym się tutaj dobrze. Codziennie do mnie dzwoni i rozmawiamy po kilka godzin, dzięki czemu wspomnienia z Chicago odchodzą na bok.

- Dzień dobry wszystkim. – Usłyszałam głos nauczyciela.

---

- No chodź. – dziewczyna pociągnęła mnie za rękę w stronę dziedzińca. – Trzeba korzystać, że choć na chwilę przestało padać.

Jak tylko wyszłyśmy na zewnątrz poczułam jak mróz uderza mnie w twarz, co się dziwić w końcu mamy koniec listopada. Zdziwiona spojrzałam na Mię, która właśnie odpalała papierosa.

- Palisz? – Spytałam zszokowana.

- Nie, ja po prostu identyfikuję się jako smok. – Uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła paczkę z papierosami w moją stronę.

Dawno tego nie robiłam ale co mi szkodzi.

Wyjęłam jednego a Mia mi go odpaliła. Zaciągnęłam się, walcząc z samą sobą by się nie udusić. Beck spojrzała na mnie rozbawiona.

- Nigdy nie paliłaś?

Gdy już się uspokoiłam, spojrzałam na nią z politowaniem.

- Paliłam, jednak jakiś czas temu. Muszę się na nowo przyzwyczaić. – mruknęłam ponownie zaciągając się już bez problemu.

Z oddali zobaczyłam Devona, który stał po drugiej stronie schodów przy barierkach. Chłopak odwrócił się spoglądając w moją stronę a ja szybko odwróciłam wzrok. Znowu.

Mia spojrzała w kierunku, gdzie przed chwilą patrzyłam.

- Patrzy się na ciebie. – Odparła spoglądając na mnie.

Trust me [wstrzymane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz