2 • dos •

8.6K 609 584
                                    


Stałam przed hotelem i popijałam drinka, którego dopiero co wzięłam z baru. Obserwowałam barmanów w poszukiwaniu jakiegoś atrakcyjnego, gdy poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii oraz opiera brodę o moje ramię. Uniosłam kącik ust, biorąc kolejnego łyka napoju.

– Piękna jak zawsze – powiedział głębokim głosem do mojego ucha.

– Scott, jesteś moim kuzynem. Zapomniałeś?

– Drugiego stopnia. Ślub możemy wziąć.

Śmiejąc się, obróciłam się w stronę chłopaka, aby dostrzec jego szeroki uśmiech. Chłopak zagryzł swoją wargę, powstrzymując uśmiech, gdy był coraz bliżej mnie.

– To nie Vegas, kochany – zauważyłam. – I nadal wspólne geny. Odpada.

– Ale zatańczysz ze mną, prawda?

– Dobrze wiemy, że jesteśmy najlepszym duetem tanecznym, prawda? – Podałam mu drinka, którego od razu się napił.

Scott zaśmiał się pod nosem, a ja podejrzewałam, co właśnie mu się przypomniało. Mieliśmy wtedy może z osiemnaście lat, a moja rodzina odwiedziła jego. Ja i Felix nieco się nudziliśmy, więc wyszliśmy do klubu. Felix dodał filmik, na którym wspólnie tańczyliśmy. Wywołał on taką aferę, że to był ostatni raz, gdy rodzice zabrali mnie do Londynu.

– Wow, wyglądacie zdecydowanie gorąco! – krzyknęła Sandy, stając obok nas. – Co myślisz o mojej sukience? Nie wyglądam jak dziwka?

Z rozbawieniem przeniosłam wzrok na ubiór dziewczyny, zanim pokręciłam głową. Wyglądała naprawdę ładnie w dość krótkiej, dopasowanej sukience. Zdecydowanie mogłabym taką założyć.

– Wyglądasz pięknie. – Posłałam jej uśmiech, zanim na sekundę spojrzałam na Christiana. – Wszyscy gotowi?

– Prawdopodobnie tak.

– Wymieniłam pieniądze w kantorze, więc możemy jechać.

Po chwili zajmowaliśmy już miejsce w taksówce, a ja byłam tą, która siedziała z tyłu na środku. Czułam się dziwnie spięta, gdy Christian praktycznie w ogóle nie odzywał się, a jedynie co chwilę posyłał mi spojrzenie, któremu towarzyszył lekki uśmiech.

Flor De Noche... To raczej nie jest miejsce, do którego lgną turyści – zaczął kierowca w języku hiszpańskim. – Jesteście pewni, że chcecie tam jechać? To drugi koniec Hawany.

Nie jesteśmy, ale widzi pan tę dziewczynę obok mnie? – zapytał Christian. – Damom się nie odmawia.

Kaily jest według ciebie damą? – parsknął śmiechem Felix.

Zaśmiałam się i pokazałam mu środkowego palca. Jednak nie zaprzeczyłam, zgadzając się, że nazwanie mnie w taki sposób to bardzo wielkie nagięcie prawdy.

To, że nasza trójka mówiła płynnie w języku hiszpańskim, było znacznym ułatwieniem. Sandy nie znała języka tak dobrze jak my, ale podstawy ogarniała i podobno potrafiła się dogadać.

Widok ulicy, na której znajdowało się Flor De Noche, oczarował mnie. Młodzi Kubańczycy rozmawiali ze sobą przed lokalami i dobrze się bawili. Kamienice wyglądały bardzo klimatycznie i w końcu poczułam, że jestem na Kubie. Spuściłam wzrok, powstrzymując uśmiech, gdy usłyszałam, jak jeden z chłopców zagwizdał na palcach, patrząc w naszym kierunku.

– Turyści – zaczął głośno towarzyszący mu brunet. – Zgubiliście się.

– A wyglądamy, jakbyśmy się zgubili? – zapytał Felix, zanim podszedł do niego, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. – Mogę ognia?

Havana NightsWhere stories live. Discover now