Rozdział 2

128 28 95
                                    

Wydałem z siebie kilka głupich krzyków radości, które poskutkowały kolejną salwą śmiechu. Potem Cheriss zaprowadziła mnie na poddasze, gdzie czekało na mnie moje nowe lokum. Przynajmniej na tydzień.

— Po prawej jest pokój, a po lewej masz swoją prywatną łazienkę. Zostawię cię na razie, bo pewnie chcesz się umyć i przebrać po podróży. Jak będziesz gotowy, to zejdź na dół. Podpiszemy dokumenty.

— Jasne. Dziękuję, Cheriss. — Uśmiechnąłem się.

Przez moment wydawało mi się, że dziewczyna lekko się speszyła i zaczerwieniła, ale nie dane było mi tego dokładniej sprawdzić, bo po chwili zostałem sam. Bez zbędnego czekania nacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi. Wtargałem za sobą walizkę, po czym zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu. Przy ścianach faktycznie stały regały z książkami, które zostały dopasowane tak, by mieścić się pod skośnym sufitem. Jedynie przy oknie wystawała niewielka ilość lekko pożółkłej tapety w różowe kwiaty. Musiałem przyznać, że pokój miał swój klimat, a do tego został dobrze przemyślany. Szafa wkomponowana była między regały, a łóżko stało centralnie pod oknem. Wszystko wyglądało naprawdę spójnie. Od razu wiedziałem, że to miejsce stanie się moją małą twierdzą.

Rzuciłem walizkę na łóżko i zabrałem się za jej rozpięcie. Jak się okazało, w drugą stronę zamek przesuwał się równie trudno. Kiedy w końcu mi się udało, ubrania niemalże wysypały się ze środka. Wszystkie były pomięte i tylko dzięki głupiemu fartowi znalazłem koszulkę oraz spodnie, które nie wyglądały, jakby zostały wyciągnięte prosto z tyłka. Z samego spodu wygrzebałem ręcznik, czystą bieliznę, a potem także żel oraz szampon. Mając cały potrzebny asortyment, udałem się do łazienki, gdzie wziąłem kąpiel w niewielkiej wannie, choć tak naprawdę przez większość czasu walczyłem z firanką, która źle się układała. Przez nią pół łazienki zalałem wodą.

Zszedłem na dół i skierowałem swoje kroki od razu do kuchni. Nie zastałem tam Cheriss, ale na stole leżały przygotowane dwa egzemplarze umowy najmu. Uznałem, że od razu zapoznam się z jej treścią, więc usiadłem na krześle i chwyciłem kartkę. Skupiłem się na czytaniu tak bardzo, że nie zauważyłem wchodzącego do pomieszczenia kota. Dopiero gdy wskoczył na blat, a potem trącił nosem moją dłoń, zwróciłem na niego uwagę.

— Cześć, słodziaku — szepnąłem.

Wyciągnąłem w stronę zwierzaka rękę, a potem pogładziłem go po grzbiecie. Jak oczarowany wsuwałem palce w miękką sierść, ciesząc się z reakcji, jaką było mruczenie. Kiedy kot podniósł wyżej swoją głowę i otarł się o mój policzek, pochyliłem się, by cmoknąć go pomiędzy uszami. Przez chwilę skupiłem się na pieszczotach oraz gadaniu do zwierzaka. Dopiero gdy podniosłem wzrok, napotkałem spojrzenie Cheriss, która widocznie przypatrywała się moim poczynaniom od dłuższego czasu. Skrępowany odchrząknąłem, prostując się na krześle.

— Musisz być wyjątkowym człowiekiem — odezwała się dziewczyna. — Nix nie lubi nikogo poza mną. Do tej pory drapała wszystkich, którzy próbowali ją pogłaskać.

— A więc jesteś niegrzeczną dziewczynką? — zwróciłem się do kotki, delikatnie stukając ją opuszkiem palca w nos.

Nix cichutko miauknęła, przymykając oczy.

— Widocznie w tobie zakochała się od pierwszego wejrzenia. — Zaśmiała się Cheriss i usiadła po drugiej stronie.

— W takim razie czuję się zaszczycony, będąc jej pierwszą miłością.

— Ja jestem pierwszą! — wykrzyknęła.

— To w takim razie ja jestem największą. — Wzruszyłem ramionami, uśmiechając się szeroko.

Nigdy WięcejWhere stories live. Discover now