Może dało się to załatwić inaczej? Zastanawiała się po nocach, próbując przywołać wspomnienia z jej ukochaną. Niszczyciel Umysłów ograbił ją z nich bezpowrotnie. Na interesach z Bogami nikt podobno jeszcze dobrze nie wyszedł. A to niebezpiecznie pozwalało przyrównać Bogów do pospolitych lichwiarzy. Nie znała ceny. Ale nawet gdy ją poznała, parła dalej. W tym momencie nawet twarz Attre zacierała się w jej umyśle. Jej włosy... były jasne, jak pszeniczne piwo, ale... może nie? Była wysoka... a może tylko wyższa od niej? Pamiętała za to krzyki wokół siebie, czerwone ślady na śniegu i ciało Attre, zakrwawione, na ziemi przed ich chatą, w ramionach młodego vulpera. I coś jeszcze...