-Udajmy oboje, że cię nie kocham, że nie potrzebuję, że nie istniejsz, że nie płaczę nocami, że nie tęsknię. Bo tak będzie nam lepiej. Uzależnienia są bardzo złe, a ty mnie uzależniasz...-powiedziała z powagą Alice. Jej delikatna dłoń powędrowała na moje policzko, które powoli pieściła. Wpatrywała się w moje oczy, czekając na to co zaraz powiem. - Skoro tak wolisz.- odpowiedziałem obojętnie. W tym momencie pękło jej serce. Wiedziałem, że tak bardzo chciała bym zaprzeczył, ale nie byłem w stanie. Okłamała mnie.