Zamiennik [RK1700] -PL-

بواسطة freak_with_a_mullet

6.1K 439 258

Connor wyprostował się i spojrzał wprost na Nilesa. - Nic więcej nie mów. Nie mów już nic o tym, że mam zosta... المزيد

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Jerycho
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 23
Rozdział 24 [Koniec]

Rozdział 22

104 7 13
بواسطة freak_with_a_mullet

To była szybka akcja.

Powiadomienie, które wpłynęło na ich terminale, wymagało szybkiej reakcji, bycia w gotowości. Najbliższy patrol miejsca zdarzenia potrzebował wsparcia i wezwanie ich obu było bezkompromisowe - była potrzebna osoba z umiejętnościami negocjacyjnymi.

Dlatego Niles i Gavin spiesznym krokiem opuścili departament policji.

- Prowadzisz - rzucił Gavin, wciskając androidowi klucze od auta w dłonie.

W drodze na miejsce detektyw wcisnął na siebie kamizelkę kuloodporną i dzięki temu nie marnowali na to niepotrzebnie czasu.

Czekał na nich chaos. Z tego, co zdążyli przekazać policjanci na miejscu, wynikało, że kobieta mająca dostęp do broni, groziła zastrzeleniem swojego męża, który perfidnie ją zdradził. Nie znali całej historii, nie umieli precyzyjnie ocenić sytuacji, ale była jeszcze jedna rzecz. A właściwie osoba. Postrzelona dziewczyna, nie mieli pojęcia czy jeszcze żyła. Kobieta z bronią nie pozwalała im się do niej zbliżyć, sprawdzić jej funkcji życiowych, dlatego mimo, że żaden z nich nie wierzył w Boga, pozostało im jedynie modlić się, że nie umarła.

Na policję zadzwoniła sąsiadka, która usłyszała pojedynczy strzał po krzykach wychodzących z mieszkania.

Od tamtego momentu minęło parę dobrych minut i Niles wiedział, że złamanie przepisów drogowych z włączonymi kogutami było teraz niezbędne.

Zeskanował Gavina, kiedy wysiedli, by upewnić się, że wszystko było w porządku.

- Nie wierzę, kurwa, że takie rzeczy jeszcze się dzieją - wymamrotał pod nosem detektyw, prowadząc do środka budynku.

- Niestety - odparł Niles, odbezpieczając broń, która znalazła się w jego dłoni.

Korytarz prowadził do kilku mieszkań, ale byli pewni, który był ich celem. Krzyki wydobywające się przez otwarte drzwi były wystarczające, żeby popędzili w ich stronę z pewnością, że to właściwe miejsce.

Kilka osób na zewnątrz, które przysłuchiwały się sytuacji, nie pomagały, tworząc jedynie sztuczny i niepotrzebny tłum. Widoczne przejęcie na ich twarzach również było zbędne, kiedy mogli zwyczajnie wrócić do swoich bezpieczenych domów.

- Rozejdźcie się, do cholery! - powiedział Reed, zyskując uwagę cywilów.

Jak na zawołanie odsunęli się, zrobili więcej miejsca, jednak żaden z nich nie wrócił do swoich mieszkań.

- Schowajcie się tam, gdzie jest bezpiecznie - oznajmił Niles stanowczo, patrząc na nich z ostrzeżeniem w oczach.

Nie czekając na ich reakcję, obaj weszli do środka mieszkania z pistoletami wyciągniętymi przed siebie, rozglądając się. Musieli być ekstremalnie ostrożni i znaleźć miejsce, w którym całe zamieszanie się rozpoczęło.

Powoli, a jednak spiesznie szli w stronę, gdzie słyszeli desperackie błagania, odgłosy rozmów. Krzyki oficerów, żeby odłożyć broń również przykuły ich uwagę.

W końcu weszli do pokoju, konkretniej sypialni, ich bronie skierowane w stronę kobiety. Trzymała mężczyznę blisko siebie, wręcz się nim zasłaniając, używała go jako tarczy i zapewnienia, że nikt do niej nie strzeli. Na podłodze niedaleko leżała dziewczyna, w jej ramieniu tkwiła kula, a z dziury wypływała krew, tworząc sporą szkarłatną kałużę. Była widocznie nieprzytomna.

- Wyjdzie stąd! Strzelę! - krzyknęła kobieta, przyciskając lufę mocniej do skroni mężczyzny.

Niles zwrócił na nią swoją uwagę, kiedy szybkim skanem potwierdził, że dziewczyna na podłodze wciąż żyła.

W oczach oprawczyni był widoczny strach, ale gniew przebijał się bardziej niż jakakolwiek inna emocja. Mężczyzna w jej żelaznym objęciu był sparaliżowany, jego wzrok wypełniony paniką. Niewymówione błaganie, kiedy spojrzał na Gavina i Nilesa popchnęło ich do błyskawicznego działania.

Zeskanowanie kobiety nie zajęło więcej niż sekunda.

Preston, Tatiana
Data urodzenia: 07.03.2013
Kartoteka: Brak.

- Spokojnie, Tatiano - odezwał się, nie zwracając uwagi na jej zdezorientowanie. - Puść go wolno, nie zrobimy ci krzywdy.

- Ale nie chcę puszczać go wolno - wyrzuciła przez zaciśnięte zęby. - Poza tym, skąd znasz moje imię? - spytała, marszcząc brwi.

Prawie wywiercała dziurę w skroni mężczyzny. Przyciskała broń do jego głowy tak mocno, że lufa z pewnością pozostawi odcisk.

- Czyjaś zdrada nie jest warta siedzenia w więzieniu - próbował ją przekonać. - Postrzeliłaś niewinną dziewczynę, lepiej jeśli nie pogorszysz swojej sytuacji.

- Zamknij się! Nic mi nie da puszczenie go wolno! A ona? Wcale nie jest taka niewinna! - wrzasnęła.

Postawił ostrożny krok do przodu, chcąc powiedzieć coś więcej. Jednak nawet ten powolny ruch postawił ją na skraju i jej dłoń wystrzeliła do przodu, naciskając spust.

Musiała być naprawdę zdesperowana.

Kula musnęła policzek Nilesa, kiedy uchylił się, by uniknąć poważniejszych uszkodzeń.

Nim mógł zrobić cokolwiek więcej, znowu przyciskała broń do skroni swojego męża. Jakim cudem mogło do tego dojść? Kiedyś kochająca się para, a teraz?

- Nawet nie jesteś człowiekiem... - wyszeptała w lekkim szoku, oskarżającym tonem. - Nie podchodź bliżej, ty kupo złomu!

- Dobrze, dobrze, patrz, cofam się - powiedział uspokajająco, stawiając powolny krok do tyłu. Postanowił podjąć inną taktykę. - Dlaczego wciąż tutaj jesteśmy? Gdybyś chciała, już dawno byś go zabiła.

Policjanci stojący niedaleko spojrzeli na siebie, potem na Nilesa, jakby nieufni co do nowego podejścia androida. Gavin sam zmarszczył brwi, jednak wiedział, że to nie on tutaj powinien się odzywać. Jego wzrok powędrował w stronę wciąż nieprzytomnej dziewczyny.

- Gdybym to zrobiła, wy byście strzelili do mnie - powiedziała, w jej oczach nagle pojawiły się łzy. - Nie chcę takiego zakończenia! - dodała desperacko, broń powędrowała ze skroni mężczyzny do jej własnej.

Niles nie dał się zaskoczyć tą akcją, nie pokazał po sobie żadnej reakcji.

- Odłóż pistolet, możemy was wszystkich z tego wyciągnąć całych - przekonywał dalej.

Pokręciła głową, palec na spuście ślamazarnie się zaciskał, jakby zaczęła się wahać.

Niles nie mógł na to pozwolić, dlatego ruszył do przodu z intencją wyrwania broni z jej dłoni, kiedy była w tak bezbronnym stanie emocjonalnym.

Nie przewidział, że Tatiana skieruje lufę w jego stronę i strzeli kolejne kilka razy.

- Hej! - krzyk Gavina dostał się do niego przez hałas wypełniający jego głowę.

Parę powiadomień o uszkodzeniach zasłoniły częściowo jego wizję. Mógł się poruszać, nie groziła mu dezaktywacja, ale chwila zaskoczenia i tego, że przed oczami miał czerwone ostrzeżenia, spowolniły akcję.

Opadł na kolana, podparł się dłońmi i zobaczył dziewczynę próbującą bezsilnie wystrzelić kolejne kule.

Poczuł dłonie na ramionach i wiedział doskonale, że to Gavin skupił się na nim zamiast na dziewczynie, która leżała niedaleko.

Kiedy policjanci zdali sobie sprawę z tego, że w broni Tatiany nie ma żadnych pocisków, obaj podbiegli do niej i założyli jej kajdanki. Szok i wyrzuty sumienia pojawiły się na jej twarzy, kiedy jej mąż opadł na podłogę, oddychając głęboko.

- Idź pomóż dziewczynie - powiedział Niles, patrząc na Reeda. - Kule nie uszkodziły niczego poważnego.

- Okej - odparł detektyw, widocznie niechętnie. - Zadzwonię po karetkę.

Puścił ramiona Nilesa, na co ten wstał i podszedł do wypuszczonego zakładnika.

Preston, Joseph
Data urodzenia: 27.09.2010
Kartoteka: Prowadzenie samochodu pod wpływem środków odurzających.

Ulga na jego twarzy zniesmaczyła go. Jakim cudem to ten, który był powodem całego zamieszania, miał prawo do odczuwania ulgi? Starał się jednak nie pokazywać po sobie zdegustowania, nawet kiedy jego poziom stresu obniżył się znacznie, jakby wszystko wróciło do normy.

- Dziękuję - wyszeptał, podpierając się o ścianę, by wstać na drżących nogach.

- Mój partner wezwał ambulans - odpowiedział ze skinieniem głowy.

Odwrócił się od Josepha i podszedł do dziewczyny. Wciąż żyła, ale powolne wykrwawianie się mogło mieć krytyczne skutki.

Reed wzmacniał właśnie wiązanie opaski uciskowej na ramieniu dziewczyny. Musiała stracić nieprzytomność przez ciało obce w jej ciele, mechanizm obronny.

Weldon, Meridel
Data urodzenia: 17.06.2018
Kartoteka: Brak.

- Nie musisz poprawiać, jest założona poprawnie - oznajmił, widząc niepewność Gavina i położył dłoń na jego ramieniu.

Detektyw uniósł na niego wzrok, po chwili wstając.

Powędrował spojrzeniem po torsie Nilesa, gdzie trzy dziury po kulach emanowały niebieskim kolorem, niekrytyczne uszkodzenia widoczne przez materiał jego bluzki.

- Powinieneś był też założyć kamizelkę kuloodporną. Cholera, co gdyby trafiła w którąś z ważniejszych części?

- Wybacz, nie przewidziałem, że zacznie strzelać w moją stronę - oznajmił, mrużąc oczy na zmarszczone brwi Reeda. - Naprawdę nie ma powodów do zmartwień, muszę jedynie pozbyć się kul.

Syreny karetki dotarły przez uchylone okno sypialni. Niles spojrzał w stronę drzwi, skąd oczekiwał, że wejdą medycy.

- I co? Zrobisz to sam? - zaszydził.

Niles jedynie wzruszył ramionami na te słowa. Westchnienie opuściło usta Gavina, kiedy sięgnął ręką i - nie tak delikatnie - skierował jego twarz do siebie, żeby zobaczyć ranę na policzku.

- Czy to w ogóle boli? - spytał, przyglądając się przecięciu.

- Androidy nie czują bólu - odpowiedział, obserwując jak detektyw zabrał dłoń i opuścił wzrok na dziewczynę.

Medycy weszli do środka, część podeszła do Meridel, część do Josepha.

Stamtąd wszystko poszło już gładko i detektywi wrócili do departamentu. Żaden z nich się nie odzywał, Nilesa ominęły pytania o jego stan. Czuł dyskomfort przez kule w biokomponentach, jednak było to zdecydowanie lepsze uczucie niż ból.

· · ·

Jego dioda ciągle świeciła na żółto, czasem błysnęła niebieskim, czasem również czerwonym, ale po diagnostyce umiał powiedzieć, że jego stan na pewno nie był krytyczny.

Wchodząc do departamentu zyskał parę spojrzeń i nie chciał się zastanawiać nad ich znaczeniem czy doszukiwać się przejęcia. Wiedział jednak, że przed troską jednej osoby się nie uchroni.

Najpierw został zatrzymany przez Chrisa, który widocznie przejęty chciał wiedzieć, co się stało. Zapewnił go, że było w porządku, że nie było zagrożenia dezaktywacją i kiedy go przekonał, skierował się w stronę łazienek.

Zanim mógł pójść dalej, zatrzymała go kolejna osoba.

Natomiast jego nie mógł tak po prostu zbyć.

- Nines! Co się stało? - Connor podszedł do niego, porucznik stał parę kroków dalej.

Jeden z oficerów przeprowadził obok nich androidkę, nastolatkę. Minął ich, obrzucając jednym spojrzeniem. Z pewnością również zaczął się zastanawiać, co doprowadziło go do takiego stanu.

- Nic krytycznego. Sam możesz zobaczyć, że to nic poważnego.

Connor zmarszczył brwi, spoglądając na trzy dziury w jego torsie.

Niekrytyczne uszkodzenia, z których należało usunąć kule. Jego skan pokazał, że rany postrzałowe są naprawdę niedawne.

- Poruczniku, możesz wrócić do pracy. Powinienem niedługo wrócić - zwrócił się do Hanka.

Nie czekał na odpowiedź, gdy zaczął prowadzić Nilesa w stronę łazienek, kładąc dłoń na jego plecach i upewniając się, że nie odejdzie, by poradzić sobie samemu. Chciał mu pomóc i upewnić się, że wszystko zostanie zrobione prawidłowo, chociaż nie wątpił, że Niles usunąłby kule poprawnie. Ale pozbycie się tego problemu samemu mogłoby okazać się uciążliwe.

Weszli do męskiej łazienki, upewnili się, że wszystkie kabiny są wolne i stanęli przy umywalkach.

- Poradziłbym sobie sam - powiedział Niles, spojrzeniem wodząc po swoim odbiciu w lustrze.

Connor stanął blisko niego i sięgnął dłonią do jego przeciętego policzka. Kciukiem starł spływającą niebieską krew i zeskanował ranę. Nic poważnego, ale pozostawi po sobie ślad.

- Powinieneś bardziej uważać.

- Nic mi się nie stało.

Connor zrezygnowany odsunął się o krok i spojrzał jeszcze raz na rany po kulach. Zastanowił się nad tym, jak się do tego zabrać.

- Zaczekaj chwilę i nawet nie próbuj wyciągać tych kul samemu, okej? - upewnił się, po czym opuścił łazienkę.

Zostając samemu w pomieszczeniu, Niles oparł dłonie o zlew i przyjrzał się swojemu odbiciu dokładniej. Connor miał rację, powinien być bardziej ostrożny. Gavin też miał rację, powinien był założyć kamizelkę kuloodporną, ale czas ich naglił i uznał, że nie będzie mu potrzebna. Gdyby jednak ją założył, nie otrzymałby tylu pytających spojrzeń. Nikt nie zwróciłby na niego uwagi.

Dźwięk otworzonych drzwi nie zatrzymał jego myśli.

Dopiero kiedy Connor położył ostrożnie białą bluzkę na skraju zlewu, żeby jej nie zmoczyć, przeniósł swój wzrok na niego.

- Zdejmij bluzkę - powiedział, wpatrując się znowu w jego ranę na prawym policzku.

Niles zrobił dokładnie to. Odłożył materiał do zlewu, uznając, że przyda się do wytarcia tyrium znajdującego swoją drogę na zewnątrz.

Zwrócił swój wzrok na Connora.

- Będziesz musiał odsunąć płyty na brzuchu - poinstruował, spoglądając na niego.

Niles sięgnął dłonią poniżej pompy tyrium, skóra w obu miejscach odsunęła się, by po chwili wszystkie kable i biokomponenty zostały odsłonięte. Connor podwinął rękaw swojej koszuli i zajrzał do środka ze skupieniem, szukając dokładnego umiejscowienia kul.

- Przebicie przez przód spowolniło kule i straciły siłę na to, żeby wylecieć drugą stroną - wymamrotał w zamyśleniu. - Może to i lepiej, mniej dziur do załatania.

- Załatania? - spytał Niles, spoglądając jak android sięgnął dłonią do środka, między wszystkie kable.

- Przyniosłem zapalniczkę, na razie będzie musiała wystarczyć - oznajmił, nie unosząc wzroku.

Po chwili wyciągnął dłoń, a między jego palcami znajdował się pocisk. Odłożył go na skraj zlewu ostrożnie i ponownie wsunął ręce między kable.

- Skąd wziąłeś zapalniczkę? - zainteresował się Niles.

Poczuł drugą dłoń Connora na swoim ramieniu, jakby starał się utrzymać balans, gdy pochylał się lekko.

- Gavin bardzo chętnie mi ją pożyczył - usłyszał w odpowiedzi.

- Bardzo chętnie - powtórzył rozbawiony i powstrzymał się od śmiechu.

- Powiedziałem tylko, że potrzebuję zapalniczki. Nie pytał, do czego jest mi potrzebna, ale popatrzył się na mnie dziwnie - wyjaśnił, kładąc drugą z kul obok poprzedniej.

Niles mógł poczuć jak dyskomfort powoli znikał. Z każdym wyciągniętym pociskiem czuł się coraz lżej.

Wyobraził sobie twarz Reeda i pokręcił głową ponownie rozbawiony.

- Jeszcze tylko jedna kula - powiedział Connor, ponownie grzebiąc ostrożnie między komponentami.

Jego precyzyjne ruchy nie naruszały niczego, czego nie powinny i Niles wiedział, że to nic dziwnego. Został przecież stworzony do precyzyjnych zadań i gdyby nie jego egzystencja, on sam by nie został stworzony. Powinien być wdzięczny za to, że miał możliwość doświadczenia życia.

Dźwięk trzeciej, i ostatniej, kuli opadającej delikatnie na umywalkę sprawił, że poczuł ulgę. Nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu.

- Możesz zasunąć płyty - oznajmił Connor, wyprostowując się i zabierając dłoń z jego ramienia.

Niles zatęsknił za kontaktem, ale był pewien, że dostanie go więcej, kiedy już skończą naprawę. Płyty na jego brzuchu zakryły wszystkie kable z powrotem i teraz obaj skupili się na trzech dziurach w torsie.

Connor chwycił zapalniczkę i odpalił ją. Nie przykładał jej do rany, ochronił ogień dłonią i pozwolił metalowej części nagrzać się wystarczająco.

- Gavin nie będzie zadowolony, gdy zobaczy jak dużo gazu użyję - zażartował Connor, patrząc na tańczący płomyk.

- Wątpię, że będzie zły - oznajmił Niles, uśmiechając się. - Albo że w ogóle zauważy.

- Masz rację - odparł, odkrywając ogień.

Wyłączył płomyk i przycisnął rozgrzany metal do jednej z dziur, zamykając jej brzegi.

To samo zrobił z dwoma pozostałymi dziurami i sięgnął po zniszczoną koszulę, żeby wytrzeć wyciekającą niebieską krew.

Niles jeszcze nie tak dawno temu uważał, że to on jest tym dominującym modelem, lepszym i potrafiącym wykonać zadanie skuteczniej. Teraz wiedział, że to nieprawda. Mógł być szybszy, bardziej wytrzymały i inteligentniejszy, ale defektyzm robił swoje, jeśli chodziło o podejmowanie decyzji. Kalkulacje czasem się nie liczyły i uczucia potrafiły zamieszać w głowie.

A teraz to Connor zajmował się jego uszkodzeniami, naprawiając go i nie potrafił się mu oprzeć, bo tak bardzo wpadł. Tak bardzo wpadł w wir uczuć, że jego dotyk rozpalał ogień w jego sercu. Przyjemne ciepło sprawiało, że czuł się żywy. Connor sprawiał, że był kimś więcej niż maszyną.

Przyjął od niego białą bluzkę i założył ją bez oporu.

- Nie miałem innej koszulki do przebrania. Wiem, że wolisz ciemniejsze kolory.

- Nieważne, to nic takiego.

Connor posłał mu uśmiech, który zniknął, kiedy znowu spojrzał na ranę na policzku.

- Prawie zapomniałem - powiedział, wyciągając zapalniczkę z powrotem.

Zrobił to samo co z dziurami po kulach, jednak bardziej ostrożnie, z uczuciem, jakby bał się, że zrobi coś nie tak. Jego intensywny wzrok sprawił, że poczuł ciepło napływające na policzki i był pewien, że zobaczył uśmieszek na twarzy Connora. Kiedy się odsunął, był tego pewien - widocznie cieszył się wprawieniem go w zakłopotanie.

Schował zapalniczkę do kieszeni i przybliżył się do Nilesa bardziej, kładąc dłonie na jego policzkach. Przesunął palcem po, jakby ludzie to nazwali, bliźnie i uśmiechnął się smutno. Niles nie mając co zrobić z dłońmi, ułożył je niepewnie na talii Connora.

- Powinniśmy wracać - powiedział Niles głosem odrobinę głośniejszym niż szept.

- Racja - przyznał Connor.

Żaden z nich się nie odsunął i Niles nie wiedział, co myśleć.

Za to wiedział, że ich następny pocałunek był krótki, ale pełen słodyczy i miłości. Tym razem obaj byli stabilni emocjonalnie i pewni tego, co chcą.

Connor odsunął się i zanim wyszli, złożył jeszcze jeden pocałunek na scalonej ranie na jego policzku.

- Wszystko okej? - spytał Gavin, kiedy obaj podeszli do jego biurka.

Niles usiadł na swoim krześle, podczas gdy Connor wyciągnął w stronę detektywa dłoń z zapalniczką.

- Będę miał przypomnienie o tym, żeby bardziej uważać, ale owszem, wszystko jest okej - odparł Niles, nastawiając policzek z wypukleniem.

Gavin chwycił zapalniczkę i spojrzał na nią przez moment, potem na „bliznę" Nilesa. Detektyw czy nie, każdy by się zorientował, co się stało.

Przewrócił oczami i schował przedmiot do kieszeni kurtki.

- Mam nadzieję, że coś jeszcze tam zostało - powiedział, narzucając nogi na biurko.

- Nie obiecuję - odparł Connor, po czym ruszył w stronę swojego miejsca pracy.

Reed przewrócił oczami raz jeszcze i wyciągnął telefon.

Skupił się na czymkolwiek mógł, żeby tylko nie pytać dalej o stan Nilesa.

Przynajmniej teraz nikt nie będzie ich ze sobą mylił.

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

68.3K 2.2K 130
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
21.7K 1.8K 19
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
6.4K 344 27
Lucyfer wielki król piekła, Alastor overlord który budzi a bardziej budził postrach oboje cierpią do siebie nienawiścią ale serce nie sługa. [shipy...
91.6K 3.2K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...