๐–๐‘๐ˆ๐“๐“๐„๐ ๐ˆ๐ ๐“๐‡๐„ ๐’...

By MegumiSHADOW

2.6K 270 36

๐’๐ข๐ž๐๐ณฤ™ ๐ฉ๐ซ๐ณ๐ž๐ ๐ฌ๐š๐ฆ๐ฒ๐ฆ๐ข ๐๐ซ๐ณ๐ฐ๐ข๐š๐ฆ๐ข ๐๐จ ๐ ๐š๐›๐ข๐ง๐ž๐ญ๐ฎ ๐ข ๐œ๐ณ๐ž๐ค๐šล‚๐š๐ฆ ๐ง๐š ๐ฌ๐ฐ๐จ๐ฃฤ…... More

~1
~2
~3
~4
~5
~6
~7
~8
~9
~10
~11
~12
~13
~14
~15
~16

~_17 _THE END_~

165 15 4
By MegumiSHADOW


Kiedy Jonghyun płakał i krzyczał jednocześnie , czułam się załamana i bezsilna. Bolało mnie to, że chłopak przeze mnie tak cierpiał. Nie chciałam tego. Nie chciałam doprowadzać go do takiego stanu. Nie wiedziałam, że on aż tak przeżyje wiadomość o mojej chorobie.. Nie spodziewałam się , że rozpłacze się bardziej niż ja gdy powiedziano mi o niej. Jonghyun wtulał się we mnie i płakał jak małe dziecko. Zamknęłam oczy by nie widzieć tego widoku. Lecz mimo to słyszałam jego okropny i przeraźliwy płacz. Chciałam go uspokoić , więc zaczęłam go głaskać po włosach.

-Jonghyun wszystko jest okey..- szepnęłam starając się utrzymać ładowny głos

-Nic nie jest dobrze. Ja nie chce cie stracić!!- krzyknął i odsunął się ode mnie

Wtedy zobaczyłam jego całą zapłakaną twarz...Był blady, a jego oczy były zaczerwienione jakby płakał już od ponad kilku godzin. Jego usta spierzchnięte, a policzki całe mokre od łez. Wyglądał okropnie. Nie mogłam patrzeć na jego cierpienie. Kiedy widziałam go w takim stanie ja, ja miałam ochotę sama zacząć płakać, albo od razu się zabić...

-Jonghyun proszę , przestań płakać. To nic nie da- szepnęłam i ukryłam swoją twarz w dłoniach. Poczułam jak chłopak ode mnie odchodzi. Przez kilka sekund chodził po sali i wyglądał jakby uporczywie nad czymś myślał.

-Sprowadzę tu najlepszych lekarzy... Nie pozwolę ci tak umrzeć- powiedział, a ja zaczęłam na jego słowa kręcić głową

-I co to da? Najwyżej pożyje kilka miesięcy dłużej...a co po tym?- zapytałam

-Ja nie che być sam- powiedział stłumionym głosem i podszedł go mnie bliżej tylko po to by złapać mnie za dłoń- Za mało czasu z tobą spędziłem

-Jonghyun 2 miesiące to jeszcze sporo czasu...Później będzie nam trudniej się pożegnać. Ja nie chce byś tak cierpiał- powiedziałam powstrzymując łzy, które napłynęły mi do oczu.

-JiSun...jeśli ty odejdziesz...ja odejdę razem z tobą- powiedział

Kiedy patrzyłam na to jak chłopak wypowiadał te słowa, poczułam się jakoś dziwnie. To było coś w rodzaju przysięgi, oświadczenia, którego nikt nie będzie w stanie złamać. Czułam strach i smutek. Te słowa mnie jednocześnie przeraziły i pozbawiły innych emocji. Patrzyłam na chłopaka jakby nie wierzyła, że to powiedział, ale wierzyłam, że jego słowa są prawdziwe. Chciałam już otworzyć usta by coś powiedzieć. Nie mogłam pozwolić mu przecież odejść. Nie chciałam by zostawił swoją rodzinę, przyjaciół i fanów. Nie chciałam być powodem , dla którego by się zabił...

-Jonghyun ty nie..- zaczęłam , ale on przerwał mi pocałunkiem

Kiedy się od siebie oderwaliśmy Jonghyun odszedł i zostawiał mnie pod opieka wuja, cioci i innych , którym na mnie zależy...

***

2  MIESIĄC PÓŹNIEJ :

Jonghyun po tym jak wyszłam ze szpitala zachowywał się jak zwykły normalny chłopak. Opiekował się mną. Każdą wolną chwile spędzał ze mną. Zapoznał mnie ze swoją rodziną i nawet z chłopakami z SHINee. Nikomu nie wspominaliśmy o mojej chorobie...Nawet Jonghyun tak często o niej nie wspominał. Patrząc na niego czułam się jakbym była zdrowa. Mimo to mój stan z dnia na dzień się pogarszał. Włosy już nie były tak gęste i błyszczące...Szybko się męczyłam i często było mi słabo. Poprawiało mi się tylko przy Jonghyunie... Parę dni temu chłopak zabrał mnie na małą wycieczkę do Dubaju. Było naprawdę miło...Przeżyliśmy tam wiele fajnych wspomnień. A najlepsze z nich to nasza pierwsza wspólna noc. Było niesamowicie, chyba nigdy nie czułam się tak bezpieczna, tak kochana jak wtedy gdy to robiliśmy. Jonghyun był ostrożny i delikatny jakby bał się, że mnie skrzywdzi... Po tamtej nocy jeszcze bardziej się zbliżyliśmy. 

Chłopak kiedy tylko naszła go wena, zaczął pisać piosenki. Nie chciał za nic mi ich pokazać. Kiedy wróciliśmy do Seulu chłopak zajął się pracą. Cieszyłam się, ze nadal to robił. Cieszyłam się, że chciał żyć dalej bezemnie. Kiedy pracował nad swoim solowym albumem, ja odbywałam częste wizyty w szpitalu. Miałam wsparcie bliskich, aż w końcu nadszedł dzień, w którym wiedziałam, że to mój koniec.

Obudziłam się po południowej drzemce. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że było ledwo po 15:00. Podniosłam się i oparłam wygodnie o oparcie sofy. Kiedy zaczęłam się rozglądać poczułam  jak na moje kolana kładzie się Roo. Psina spojrzała na mnie jakby wiedziała, że coś mi jest. Kiedy zaczęła lizać moją rękę uświadomiłam sobie, że czas się pożegnać... Chwyciłam za telefon  szybko napisałam tacie , wujkowi, cioci i nawet Soo, krótką pożegnalną wiadomość. Kilka dni temu ich na to przygotowałam , więc wiedzieli, ze mają do mnie nie przyjeżdżać...Chciałam po prostu umrzeć w samotności, albo w objęciach Jonghyuna. Kiedy rozesłałam im wiadomości od razu zaczęłam dzwonić do Jonghyuna, który z początku nie odbierał. Zaczęłam płakać czując się coraz gorzej... W pewnym momencie chłopak w końcu odebrał, a ja słysząc jego głos od razu poczułam się lepiej...

-Halo? Co się dzieję JiSun?- zapytał zmartwiony

-To już..Czas się pożegnać Jonghyun- powiedziałam ledwo i usłyszałam jakby coś spadało. Był to chyba telefon chłopaka. 

-Zaraz będę, wytrzymaj- powiedział i po chwili się rozłączył...

Wtedy poczułam tak ostry ból w klatce piersiowej, że  zgięłam się w pół i upadłam na podłogę. Roo zaczęła szczekać i lizać mnie po twarzy. Co chwilę powtarzałam jej  by się uspokoiła. Było mi strasznie ciężko. W końcu po kilku minutach przestałam hamować te napady bólu i nawet się do niech przyzwyczaiłam... Leząc na podłodze , nie miałam na nic siły...Moje powieki robiły się ciężkie....I wtedy poczułam jak ktoś mnie podnosi i przytula mnie do swojej piersi.

-Jonghyun..- szepnęłam z ledwością i ostatkiem sił otworzyłam oczy, by po raz ostatni go zobaczyć

-Jestem tutaj... Zdążyłem- powiedział i uśmiechnął się w radosny niewinny sposób

-Właśnie takiego chce cię pamiętać. Obiecaj, że nadal będziesz uśmiechnięty i wesoły taki jaki byłeś przez te dwa miesiące...

-JiSun, nie mów nic. Nie przemęczaj się- powiedział i namiętnie pocałował mnie w usta...Prawię tego nie poczułam...

-Jjong...zaśpiewasz mi do snu?- zapytałam, a chłopak przytaknął 

W jego oczach pojawiły się łzy. Jego warga zaczęła drżeć. Był bliski rozpaczy, ale powstrzymywał się  , dla mnie...Westchnął i po chwili zaczął mi śpiewać. Jego głos był czysty, uspokajał mnie. Patrzyłam mu prosto w oczy i cieszyłam się, że mogę umrzeć własnie w taki sposób. Uśmiechnęłam się i w myślach podziękowałam Jonghyunowi za wszystko. To on był moim światłem, które zmieniło moje życie. To dzięki niemu mój świat stał się lepszy. Dzięki niemu czułam się kochana i czułam , że w końcu żyje i nie jestem tylko problemem...Nigdy nie zapomnę tego co dla mnie zrobił...

-Dziękuje..- szepnęłam tak cicho, że Jonghyun tego nie usłyszał i śpiewał dalej. Wtedy zamknęłam oczy i pogrążyłam się w wiecznym śnie

"Z upływem czasu

Nawet białe płatki uschną
Nie mając wspomnień, które stały się przezroczyste.

Więc jesteś zdmuchiwana przez smutek
Staje się mokry od łez

Czas mija..."

JONGHYUN POV :

" Czas mija "

Kiedy zaśpiewałem ten wers w piosence czułem, że ona już odeszła. Przestałem śpiewać i przytuliłem ją bliżej do siebie. Teraz w końcu mogłem zacząć płakać, krzyczeć i popaść w totalną rozpacz. Czułem ogromną pustkę. Ból powodował jeszcze większą rozpacz...Nie mogłem się powstrzymać. To wszystko nie było dla mnie jednak takie łatwe, ale miałam przecież plan... Odsunąłem się od JiSun i spojrzałem na jej  twarz. Wyglądała jakby słodko spała. Śmiał z uśmiechem na ustach. Na ten widok mimowolnie się uśmiechnąłem . Jednak trwało to tylko sekundę. Nie mogłem już dłużej czekać. Wierzchem dłoni otarłem swoje łzy i podniosłem się z podłogi. Znalazłem kartkę i długopis i zacząłem pisać list pożegnalny...Później wszystko działo się szybko. Zamknąłem Roo na balkonie. Uszczelniłem wszystkie okna, wentylację. Zasłoniłem okna i odkręciłem gaz....Teraz pozostało mi tylko czekać na śmierć. Usiadłem obok mojej JiSun i biorąc ją w swoje objęcia zacząłem czuć jak się truję. Zacząłem kaszleć, a później słabnąć...Resztkami sił napisałem wiadomość do siostry. Nie chciałem by Roo była przez długi czas sama...Kiedy nacisnąłem opcje wyślij, westchnąłem i oparłem swoją głowę o głowę JiSun. Wtuliłem ją w siebie i pocałowałem jej chłodny policzek..

-Obyśmy znów się spotkali- szepnąłem i to był mój koniec...

_______________________________

THE END  12.06.2020r.

Tak więc, oficjalnie jest to koniec książki. Nie chciałam robić z niej jakiegoś tasiemca. Mam nadzieję, że rozdział jak i cała książka wam się podobała. Pewnie liczyliście na dobre, szczęśliwe zakończenie, ale no cóż...Taki na nią miałam pomysł i tak ją napisałam. 

Dziękuję za wszystkie komentarze  i głosy. Bez was nie było by dalszych rozdziałów. Na prawdę wiele wam zawdzięczam.

DZIĘKUJĘ !

Autorka Magda Pałyła

Continue Reading

You'll Also Like

226M 6.9M 92
When billionaire bad boy Eros meets shy, nerdy Jade, he doesn't recognize her from his past. Will they be able to look past their secrets and fall in...
90.5M 2.9M 134
He was so close, his breath hit my lips. His eyes darted from my eyes to my lips. I stared intently, awaiting his next move. His lips fell near my ea...
225K 6.6K 77
Daphne Bridgerton might have been the 1813 debutant diamond, but she wasn't the only miss to stand out that season. Behind her was a close second, he...
16.3M 545K 35
Down-on-her-luck Aubrey gets the job offer of a lifetime, with one catch: her ex-husband is her new boss. *** Aubrey...