Zamiennik [RK1700] -PL-

By freak_with_a_mullet

6.1K 439 258

Connor wyprostował się i spojrzał wprost na Nilesa. - Nic więcej nie mów. Nie mów już nic o tym, że mam zosta... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Jerycho
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24 [Koniec]

Rozdział 14

232 17 6
By freak_with_a_mullet

Connor, prawie rutynowo, bez większego namysłu wstał od swojego biurka, by pójść po kawę dla Hanka. Próbował pozbyć się zmartwienia, które narosło z chwilą, gdy Niles i Gavin wrócili do departamentu, niezmiernie przygnębieni. Nie mógł nic poradzić, jak tylko być ciekawym.

Stojąc przy maszynie do kawy, stworzył połączenie przez interfejs z Nilesem, który siedział przy biurku. Gavin za to stał przy swoim ulubionym stoliku w break roomie, rozmawiając z oficer Chen.

Coś się stało? Odkąd wróciłeś z Gavinem z miejsca zbrodni, wyglądacie na naprawdę zasmuconych.

Odpowiedź uzyskał po chwili.

Nasza sprawa potoczyła się w nieoczekiwanym kierunku. Mogę ci wyjaśnić więcej, kiedy już zaniesiesz kawę dla porucznika.

Connor odwrócił się od razu, by zobaczyć Nilesa, który ze swojego biurka miał na niego świetny widok. Właśnie wtedy zdał sobie sprawę, czy on obserwował go za każdym razem podczas przerwy, gdy stał przy maszynie do kawy?

Nie przejął się spojrzeniem, które rzucił mu Gavin, gdy wykonał ten szybki obrót. Wzruszył tylko ramionami, z powrotem spoglądając na papierowy kubek. Chwycił go, gdy się napełnił i miał już wracać. Wtedy zawołał go wyżej wspomniany, Reed.

— Ej, plastikowa glino.

Connor odwrócił się w jego stronę, by tylko poczuć jak dłoń mężczyzny płasko uderza o jego czoło, przylepiając jakąś karteczkę. Na tę niespodziewaną czynność, chwilowo nie wiedział, co zrobić. Szybko się pozbierał i zdjął karteczkę samoprzylepną z czoła, rozglądając się za Gavinem, który najwidoczniej zdążył się ulotnić.

Zerknął na treść karteczki.

„Dobrze, że jednak żyjesz, tosterze.”, napisane widocznie w pośpiechu, pismo czytelne, ale nieestetyczne.

Nic, czego by się nie spodziewał po detektywie, oprócz samego napisu. To była jedyna zaskakująca część w tym wszystkim. Mimo wszystko, uśmiechnął się. Zachowanie Gavina było śmiesznie urocze, jakby nie mógł jak człowiek podejść do niego i powiedzieć, co myśli wprost.

Schował karteczkę do kieszeni marynarki i zaniósł kawę do biurka Hanka. Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę Nilesa. Reeda nie było w pobliżu i Connor domyślił się, że poszedł zapalić papierosa.

Usiadł na biurku Nilesa, nie zastanawiając się nad tym czy każe mu z niego zejść, czy nie.

— To co takiego się wydarzyło? — spytał, unosząc brwi w zmartwieniu.

Niles podniósł na niego wzrok z terminala, spojrzał na to, gdzie usiadł i zmarszczył brwi, jednak nie skomentował tego faktu.

— Musieliśmy przekazać wiadomość o czyjejś śmierci i nie było to miłe doświadczenie — oznajmił, podnosząc wzrok na twarz Connora.

— Och... rozumiem. Patrzenie na czyjś ból zawsze jest jednym z gorszych przeżyć.

Położył dłoń na ramieniu Nilesa.

— Mamy zamiar jeszcze pojechać do szpitala, żeby przesłuchać dziewczynę, której rodzina została zamordowana — dodał.

Connor po chwili zabrał rękę.

— W takim razie życzę wam powodzenia. Tylko... nie pozwalajcie emocjom zdominować waszego podejścia do tej sprawy — ostrzegł, po czym przyjrzał się Nilesowi. Coś było nie tak. — Gdzie twoja marynarka?

Android jakby zapomniał o tej drobnej rzeczy i spojrzał w dół na czarny golf, który miał na sobie. Ten pożyczony od Connora.

— A, to. Kiedy znaleźliśmy tę dziewczynę, nie miała na sobie nic poza spodenkami, więc zanim Gavin przyniósł jej koce, pożyczyłem jej swoją marynarkę, żeby nie marzła — wyjaśnił, zerkając na twarz Connora.

Jego ekspresja stała się zagadkowa w tamtym momencie. Jednak uśmiechnął się delikatnie mimo tego. To było strasznie głupie z jego strony, że poczuł zazdrość z powodu tak trywialnej rzeczy. Ta dziewczyna zwyczajnie potrzebowała pomocy, przez co Connor poczuł się jak egoista.

— Okej, dobra, powinienem już chyba iść — powiedział, schodząc z biurka.

— Będziesz może chciał, żebym po pracy przyszedł do ciebie i dotrzymał ci towarzystwa? — spytał Niles, odwracając wzrok.

Ciepłe i przyjemne uczucie ogarnęło Connora, kiedy usłyszał to pytanie. Prawie się wzruszył.

— Jasne, nie mam nic przeciwko — stwierdził, uśmiechając się szczerze.

Jakim cudem skończyli jako dobrzy kumple? Swoją relację zaczęli strasznie nienawistnie. Nawet jeśli Niles chciałby czegoś więcej, szanował decyzję Connora i nie mógł na nim wywierać presji.

Connor natomiast sam zaczął się plątać w swoich uczuciach i miał wrażenie, że w końcu potknie się o jedną z lin, by wpaść w ramiona Nilesa, gdzie mógł się czuć bezpiecznie.

Wyrzucił z głowy tę myśl i szybko wrócił do swojego miejsca pracy. Hank przyszedł niecałą chwilę później, prawie w tym samym czasie, co Gavin.

Została im przypisana sprawa dotycząca androida o modelu MP800, który został zauważony przez świadka w sklepie, gdzie próbował okraść kasę i zadźgał sprzedawcę. Była to brutalna zbrodnia, która potrzebowała odnalezienia sprawcy, któremu udało się uciec. Nie tylko z pieniędzmy, ale również z kolejnymi plamami krwi.

· · ·

Gavin ponownie pozwolił Nilesowi prowadzić samochód. Tym razem głównie z powodu nieprzespanej nocy, bo zaczął odczuwać jej skutki, nawet po wypiciu kawy. Mógł zwalić winę na ciągłe siedzenie przy papierach, przez które senność przychodziła szybciej, ale był doskonale świadomy prawdziwego powodu. I był za to na siebie zły.

Jednak siedział cicho i przyglądał się kolejnym mijanym budynkom, aż w końcu nie zaparkowali przed samym szpitalem.

— Detektywie? — odezwał się Niles i nie kontynuował, dopóki Gavin na niego nie spojrzał. Obaj odpięli pasy, ale żaden nie wysiadł. — Zauważyłem dużą ilość kofeiny w twoim organizmie. Na pewno nie tyle, ile ma w sobie pojedyncza kawa — stwierdził niepewnie, obawiając się reakcji Reeda.

— Nie powinno cię to obchodzić, gnojku. Poza tym, nie skanuj mnie, okej? — Mimo starań, by brzmiało to groźnie, te słowa wciąż nie miały w sobie tyle jadu, co zwykle.

Niles spojrzał na budynek szpitala przez okno i zrezygnowany opuścił samochód. Gavin zrobił to samo, zadowolony, że android nie drążył tematu.

Kiedy przekroczyli próg drzwi, od razu uderzył w nich charakterystyczny zapach, który wiecznie unosił się w takich miejscach. Zapach chemikaliów, leków, lateksu.

Podeszli do recepcjonistki.

— Dzień dobry, detektyw Reed i Niles od DPD. — Gavin pokazał odznakę. — Jesteśmy tu, żeby porozmawiać z Martiną Harper, przywieziono ją tutaj parę godzin temu.

— Dobrze, sprawdzę, w którym jest pokoju — powiedziała tylko i wstukała na klawiaturze nazwisko dziewczyny.

Szybko dowiedzieli się, gdzie Martina się znajduje, podziękowali recepcjonistce i ruszyli do windy. W końcu byli na miejscu i obaj ostrożnie weszli do pokoju dziewczyny.

Leżała na białym, sterylnym łóżku i wyglądała za okno, jednak kiedy usłyszała ciche kroki, spojrzała na swoich gości. Rozpoznała ich od razu.

— O... dzień dobry — przywitała się smutno.

— Hej, nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli zadamy ci parę pytań? — spytał Gavin miękko, siadając na krzesełku przy jej łóżku.

Martina spojrzała na Reeda, potem na Nilesa i pokręciła głową, opuszczając wzrok na swoje dłonie. Splotła swoje palce razem i zapewne próbowała nie skupiać się na swoich myślach.

— Więc... co takiego się stało? Jak uciekłaś?

Dziewczyna milczała przez dłuższą chwilę, ale to było w porządku. Mieli dużo czasu, a ona musiała sobie najpierw uporządkować wydarzenia i ochłonąć, zanim zaczęła mówić. Strata rodziny to nie była błahostka, zwłaszcza że stało się to niespodziewanie. Jej trzech braci, rodzice i chłopak, straciła wszystkich tej jednej nocy.

— Poszłam z moim chłopakiem spać. Ale nie zdążyłam zasnąć, zanim... ten android wszedł do pokoju i... — Wykrzywiła twarz w bólu i przetarła oczy dłońmi. — On rzucił się na mojego chłopaka i zaczął go dźgać. Zeskoczyłam z łóżka, zakrywając się kołdrą... i ten android był tak zajęty... — Ponownie przetarła oczy, tym razem w akompaniamencie pociągnięcia nosem. — Udało mi się szybko wstać i uciec... Byłam tak spanikowana, że najpierw nie wiedziałam, gdzie mam iść... ale usłyszałam kroki, dlatego wybiegłam z domu... Schowałam się w tej szopie i sama nie wiem, jakim cudem mnie tam nie znalazł.

Zakończyła swoją opowieść krótkim szlochem, który od razu w sobie zdusiła. Zakrztusiła się nawet, próbując wstrzymać łzy. Zakrywała usta dłonią.

— Nie ma nic złego w wyrażaniu swoich emocji — stwierdził Gavin i Niles nie mógł się powstrzymać, jak tylko spojrzeć z zaskoczeniem na mężczyznę.

Martina podniosła na niego wzrok, ocierając łzy spływające po jej policzkach.

— Pamiętasz może jaki to był model androida? — ponownie odezwał się Gavin.

— Tak, to był MP800... android, którego się pozbyliśmy chwilę przed rewolucją — odparła odrobinę spokojniej.

Reed skinął głową.

— A czy masz jakiekolwiek pojęcie, gdzie mógłby się schować? — tym razem spytał Niles.

Martina pokręciła głową, opuszczając wzrok.

Po chwili usiadła prosto, jakby zdając sobie z czegoś sprawę, i sięgnęła ręką do szuflady w szafce stojącej przy łóżku. Odsunęła ją i wyciągnęła z niej estetycznie złożoną marynarkę Nilesa. Podała ją androidowi z wdzięcznością w oczach.

— Dziękuję — powiedziała, opierając się z powrotem o szpitalną poduszkę.

Niles uśmiechnął się w odpowiedzi, rozkładając kurtkę i narzucając ją z powrotem na siebie.

— Cóż, to chyba wszystko — powiedział Gavin, wstając z krzesełka.

Wtedy do pomieszczenia wszedł pan Harris wraz z żoną, którzy z ponurymi wyrazami twarzy podeszli do łóżka Martiny. Spojrzeli na dziewczynę z bólem.

— Jak dobrze, że chociaż tobie nic nie jest — powiedziała pani Harris, mrugając szybko, by odpędzić łzy. Uniosła wzrok na Reeda i Nilesa, kiwając głową na powitanie. Jej mąż zrobił to samo.

— O, rety... — Martina zakryła usta dłonią i zaczęła cicho łkać, zdając sobie sprawę w jakiej są sytuacji. — Gdybym go tylko do siebie nie zaprosiła...

— Nie obwiniaj się o to, dziecko, nie mogłaś tego przewidzieć — powiedział pan Harris.

Już na pierwszy rzut oka można było zobaczyć, że łączyła ich istnie rodzinna relacja. Chłopcy nie chcieli przeszkadzać ich wspólnemu cierpieniu.

— My już pójdziemy, do widzenia — odezwał się Gavin.

Wszyscy się smutno pożegnali i Niles z detektywem po chwili byli już na swojej drodze do samochodu. Android ponownie usiadł na miejscu kierowcy i zaczekał aż Gavin również wsiądzie. Spojrzał na niego kątem oka. Był widocznie wykończony.

Cienie pod jego oczami wydawały się jeszcze ciemniejsze niż zwykle. Jego włosy zawsze zaczesane do tyłu, dziś były ułożone jakby w pośpiechu. Niles wyjrzał przez przednią szybę.

— Miałeś dziś problemy ze snem, detektywie?

Mężczyzna zmarszczył brwi.

— Może trochę — przyznał zagłuszonym głosem. — I przestań do mnie mówić „detektywie”, to denerwujące. Jesteśmy partnerami, no nie?

Niles zerknął na Reeda. W końcu obaj zapięli pasy.

— Okej.

Odpalił silnik i włączył się do ruchu, kierując z powrotem do departamentu. Jazda nie była długa, ale wypełniała ją cisza i po chwili również zapach tytoniu, kiedy detektyw wyciągnął paczkę papierosów i podpalił jednego. Opuścił szybę od strony pasażera, wpuszczając do środka świeże powietrze.

Niles zaparkował samochód przed stacją i wysiadł, patrząc jak Reed robi to samo i wyrzuca peta do śmietnika niedaleko.

Po zamknięciu pojazdu pilotem, Niles oddał klucze Gavinowi i obaj wkroczyli do budynku, który był ich celem. Szybko zajęli swoje miejsca w biurze, nie odzywając się do siebie, bo nie mieli żadnego tematu do rozmów. Detektyw zajął się swoim telefonem, a Niles przeglądał wszystkie dotychczasowe fakty, które zdobyli podczas prowadzenia śledztwa.

Minęło trochę czasu, kiedy siedzieli w kompletnej ciszy i przysłuchiwali się dzwoniącym telefonom, rozmowom między pracownikami i ogólnemu uporządkowanemu chaosowi, jaki tam panował. Można było się do tego przyzwyczaić i z czasem stawało się to nawet miłe. Dodawało to świadomości, że ludzie czuwają nad tym miastem.

W polu jego widzenia pojawiło się powiadomienie o utworzeniu połączenia z modelem RK800, dlatego zerknął na Connora. Spotkał jego spojrzenie.

Wasz podejrzany to android MP800, racja?

Niles przechylił głowę w bok. Connor oparł głowę na dłoni.

Tak, dlaczego pytasz?

Bo w mojej sprawie podejrzany to również android o tym modelu, pomyślałem, że może to ten sam? Zwłaszcza, że MP800 nie są tak często spotykane.

Niles zmarszczył brwi, opadając na oparcie krzesła. Przeczesał swoje włosy dłonią, jakby nerwowo, myśląc.

Jaką datę ma twoje zgłoszenie?

Dzisiejszą, jest całkiem niedawne. Android okradł kasę w sklepie po zadźganiu sprzedawcy.

Connor skrzyżował ramiona, na jego twarzy pojawiło się zastanowienie, gdy uniósł brwi. Wciąż nie opuszczał wzroku.

To by się zgadzało, moje zgłoszenie dotarło dzisiaj rano.

Mogło być tak, że MP800 potrzebował pieniędzy na ucieczkę po zabiciu rodziny Harper.

Przez chwilę oba androidy patrzyły na siebie w skupieniu, myśląc nad tą ewentualnością.

Miało to sens, wtedy znaczyłoby to, że android mógł już najprawdopodobniej nie być w polu ich zasięgu. Niles nawet nie chciał wyobrażać sobie, że zabójca całej rodziny mógł pozostać bezkarny przez ich powolne połączenie faktów.

W między czasie Gavin i Hank utworzyli kontakt wzrokowy, kiedy oboje zauważyli zachowanie androidów. Jednak w końcu Reed nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, zyskując tym samym uwagę Nilesa.

— Cholera, przez wasze gesty przypomniał mi się pewien dobry, stary vine — powiedział Gavin.

Niles szybko wyszukał słowo, którego właśnie użył detektyw i uniósł brwi.

— Och? Wybacz, po prostu rozmawialiśmy przez interfejs — wyjaśnił android. — Jaki konkretnie vine... przyszedł ci na myśl?

Reed chyba nie spodziewał się tego pytania i po chwili, kiedy ochłonął, wyciągnął telefon. Wystukał coś, a Niles po chwili dostał powiadomienie.

Kiedy obejrzał krótki filmik, który wysłał mu Gavin, otworzył usta w lekkim szoku.

— Och, okej... to chyba rzeczywiście mogło trochę tak wyglądać.

Reed tylko zaśmiał się ponownie.

— Nieważne, o czym rozmawialiście?

— O dochodzeniach. Jest możliwość, że nasze śledztwa mogą być ze sobą połączone.

Gavin uniósł brwi i zerknął na Connora.

O co chodzi?, zabrzmiał ponownie głos androida.

Gavina rozbawiła nasza wymiana zdań przez interfejs. Zgaduję, że chyba lepiej rozmawiać normalnie.

Wtedy Connor przytaknął, przerwał ich połączenie, powiedział coś do porucznika i już po chwili szedł w stronę Nilesa i Gavina.

— To co takiego ustaliliście? — odezwał się Reed, kiedy Connor usiadł na biurku Nilesa.

— Jak już mówiłem, podejrzewamy, że nasze śledztwa mogą być powiązane. Zostały dziś zgłoszone dwa przypadki, w którym wystąpił android modelu MP800, w tym jeden z nich mamy my, drugi ma Connor i porucznik — oznajmił Niles.

— Czas zgłoszeń układa się w całość. Zupełnie tak, jakby MP800 po morderstwie rodziny Harper poszedł obrobić sklep, żeby zdobyć pieniądze na ucieczkę.

— Ale czy w zakrwawionych ubraniach nie byłoby mu trudniej? Przynajmniej zakładam, że jego ciuchy nie wyszły bez szwanku po tej masakrze — zakwestionował Gavin.

Oba androidy spojrzały na mężczyznę.

— W takim razie mógł potrzebować pieniędzy, by zdobyć nowe, czyste ubrania. Cokolwiek, żeby wyglądać normalnie — stwierdził Niles.

— Też racja.

— Poza tym, w obu przypadkach został użyty nóż — dodał Connor.

Z każdym kolejnym wypowiedzianym zdaniem, zyskiwało to coraz więcej sensu. Skoro zostały im przydzielone dwie sprawy, które wydawały się dotyczyć jednej osoby po dłuższym zastanowieniu, to znaczyło, że któryś z zespołów powinien przekazać sprawę temu drugiemu albo podjąć współpracę. Musieli tylko szybko przedyskutować tę kwestię i zająć się poszukiwaniem podejrzanego.

— Musimy tylko potwierdzić tę teorię. Poprosimy naszego świadka, żeby spróbował sobie przypomnieć ubiór tego androida.

— Okej. My możemy spróbować spytać dziewczyny w szpitalu, czy zapamiętała cokolwiek — powiedział Gavin.

— Możemy to zrobić wszyscy razem. Dom naszego świadka znajduje się parę przecznic za szpitalem. — Connor zszedł z biurka. — Powiem tylko porucznikowi.

Niles skinął głową, kiedy Connor szedł w stronę Hanka, by wszystko mu wyjaśnić.

Jeśli ich podejrzenia się potwierdzą, będzie łatwiej szukać jednej osoby niż dwóch, ale jeśli nie, to i tak nie powinno to wpłynąć negatywnie na śledztwa. W końcu i tak od początku mieli prowadzić te dochodzenia jako dwie osobne sprawy, niczego to nie zmieni.

Niles przyjrzał się Connorowi, który opierając się dłońmi o biurko Hanka i pochylając się, opowiadał, co udało im się ustalić. Mężczyzna ze skrzyżowanymi rękoma siedział swobodne, przysłuchując się tej teorii. Postawa Connora była równie swobodna, naprawdę wyglądał jak człowiek i Niles zastanawiał się, czy jemu też się kiedyś uda być tak ludzkim jak on.

Continue Reading

You'll Also Like

22.4K 1.5K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
18.1K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
7.2K 805 54
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...
8K 709 23
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...