Łatwo zabić

By xFighter27x

227K 13.4K 3K

Dwa tomy Próba normalnego życia kończy się fiaskiem i Blake musi wrócić na stare śmieci. Zmieniły się rządy... More

1. Jednym strzałem
2. Jesteś zatrzymana
3. No cóż, lata praktyki
4. Odbezpieczyć, wymierzyć, strzelić
5. Cholera, ktoś sypnął
6. Odciski palców
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 33.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Rozdział 36.
Rozdział 37.
Rozdział 38.
Rozdział 39.
Rozdział 40.
Rozdział 41.
Rozdział 42.
Rozdział 43.
Rozdział 44.
Rozdział 45.
Rozdział 46.
Rozdział 47.
Rozdział 48.
Rozdział 49.
Rozdział 50.
Rozdział 51.
Rozdział 52.
Rozdział 53.
Epilog
Podziękowania
NEXY ROSS
Ważne!
Info o DRUGIEJ CZĘŚCI
Złamałam zasadę. Mam coś do stracenia.
2.1 Lily, co przeskrobałaś?
2.2 Trochę szacunku, panowie.
2.3. Najpierw kawa.
2.4. Szmata.
2.5. Tuż koło tętnicy.
2.6. No to deal.
2.7. Profesjonalna robota
2.8. Na worek, Lily
2.9. Pieprzona moja krew
2.10. Sam jesteś dzidzia!
2.11. Praktyka czyni mistrza.
2.12. Kupiłaś mleko?
2.13. I to dosłownie deadline.
2.15. Ja mam wnuczkę?
2.16. No tak, gangsterka.
2. 17. Muszę wreszcie zniknąć.

2.14. Umiesz strzelać?

1.1K 83 41
By xFighter27x

Odwiozłam Lily do szkoły i pojechałam do mieszkania Nathana, gdzie otworzyła mi jego narzeczona w satynowym szlafroku.

- Hej, Emily. - przytuliła mnie szczerze. - Nate jeszcze śpi, wejdź - zaprosiła mnie ręką.

- Nie no, cały McCartney, mówiłam mu, że biegamy. - przewróciłam oczami i skierowałam się do ich sypialni.

- To ja zrobię kawę - zaśmiała się Rose i poszła do kuchni.

Wskoczyłam na łóżko i zaczęłam dawać plaskacze chłopakowi, krzycząc jego imię.

- Co jest kurwa? - złapał mnie mocno za nadgarstki, otwierając oczy. Niezły refleks, ale i tak leń z ciebie.

- Biegamy, jakbyś zapomniał, masz pięć minut, żeby się pozbierać - powiedziałam.

- Bo co mi zrobisz? - zaśmiał się, a ja uniosłam brew i po chwili chwyciłam przez pościel jego kutasa i pociągnęłam gwałtownie, w tym samym czasie wyciągając zręcznym ruchem nóż zza paska.

- Wykastruje cię - szepnęłam, świdrując go wzrokiem, a on tylko założył ręce za głowę.

- Weź to schowaj i mnie nie gwałć z łaski swojej - powiedział z politowaniem. - Wstanę, wstanę - mruknął od niechcenia i podniósł się do siadu.

- Emily, kawa! - usłyszałam głos dziewczyny z kuchni.

- Pięć minut, Nate. - postukałam w zegarek i wyszłam z ich sypialni, przechodząc do pomieszczenia obok.

- Idziecie biegać? - spytała, a ja przytaknęłam. - Poszłabym z wami, ale jesteście jakimiś pieprzonymi robotami, bo raz zdechłam w jednej dziesiątej drogi - zaśmiała się szczerze, na co zawtórowałam.

Pogadałyśmy jeszcze chwilę i w końcu król zechciał się zebrać, więc dziesięć minut później biegliśmy już obok siebie alejką.

- Gdzie lecimy? - spytał Nate, lekko przyspieszając.

- Stała trasa, tylko robimy przerwę w parku - zdecydowałam, na co przytaknął.

Pół godziny później byliśmy już na miejscu i skierowaliśmy się w dość ustronne miejsce.

- Po co chciałaś tu przyjść? - zapytał, a ja wyciągnęłam broń i w niego wycelowałam. - Co robisz? - spytał całkowicie spokojnie i byłam naprawdę pod wrażeniem tego, że chłopak mi tak zaufał po tych wszystkich latach, że miał wyjebane na mordercę, który do niego mierzy z połowy metra.

- Pistolet jest pusty, walczymy z bronią - powiedziałam, więc podszedł i odebrał mi go, a potem zaczęliśmy wymieniać ciosy i wyrywać sobie wzajemnie gnata.

- Po co ci taki trening? - spytał po piętnastu minutach, kiedy daliśmy sobie spokój. - Ten gościu, on był z rządu, prawda? - dodał ciszej.

- Tak - mruknęłam, leżąc na trawie i wpatrywałam się w chmurę o niezdefiniowanym kształcie.

- Po cholerę ci to, Em? - westchnął, podnosząc się do siadu.

- Nie mam wyboru, Nate. W tym tkwi problem. - popatrzyłam na niego, a on od razu wszystko zrozumiał, widziałam to po jego twarzy. - Dlatego tak bardzo nie chciałam się do nikogo przywiązywać. Jeszcze z Dannym jakoś byśmy to ogarnęli, ale Lily... Rozumiesz?

- Przykro mi - stwierdził, wbijając wzrok w spory kamień pod naszymi nogami. - Ale dasz radę, na pewno. - uśmiechnął się lekko, w akcie pocieszenia, a ja tylko westchnęłam sama się zastanawiając przez kilka minut. - Dobra, koniec leżenia, zostało nam jeszcze kilka kilometrów - powiedział, więc podniosłam się i zaczęłam biec.

Po skończonym treningu z Nathanem, stwierdziłam, że mam jeszcze trochę czasu, więc wykorzystam go na strzelnicę. Pojechałam tam i weszłam do budynku.

- Hej, Peter. - uśmiechnęłam się i przywitałam z nim, zbijając piątkę.

- Gratuluję zawodów, jakoś nie miałem wcześniej okazji, tak szybko uciekłaś - rzucił.

- Jakoś nie miałam nastroju świętować. Ale dzięki. Potrzebuje poćwiczyć dzisiaj na większe odległości. Pożyczysz broń? Zapłacę ci za amunicję - powiedziałam.

- Nie musisz dziś płacić przecież, to za snajperkę, którą mi sprezentowałaś i wygraną - rzucił, podając mi pudełko.

- No to dzięki - zaśmiałam się.

Wspierasz morderstwo gubernatora.

- Hej, Kaya! - rzuciłam do dziewczyny, którą zobaczyłam w sali do broni krótkiej, przez którą trzeba było przejść na zewnątrz. - Posłuchałaś mnie od razu jak widzę - zaśmiałam się.

- Tak, jest nieźle. - przyznała. - Popatrz, mam już kilka celnych trafień. - pochwaliła się.

- Świetnie, Kaya - poklepałam ją po plecach, patrząc na tarczę jakieś dziesięć metrów od nas.

Moja córka miała więcej.

- A ty co tu robisz? - spytała.

- Snajperka. - pokazałam broń. - Nie moja, tylko właściciela, to jest delikatne wykroczenie, nie przestępstwo - wyjaśniłam, bo popatrzyła na mnie jakbym jej co najmniej kota tym zabiła czy coś.

- Umiesz strzelać? - zdziwiła się trochę.

- I to jeszcze jak, przed wczoraj wygrała zawody - powiedział jej instruktor.

- No, to prawda - przyznałam. - Możesz przyjść do mnie jak skończysz, to ci pokażę, jestem na zewnątrz - poinformowałam i poszłam zawiesić sobie tarczę.

Oddałam kilkanaście strzałów i szło mi całkiem nieźle jak na tą odległość. Błąd był dość niewielki i mieścił się w szerokości głowy człowieka, więc facet byłby martwy.

Dobrze, Blake.

- Jestem - powiedziała Kaya, stając nade mną po pewnym czasie.

- Nie chce ci się pobiec po tarcze i zawiesić nową? - spytałam, więc przytaknęła i przyniosła mi kartkę, co chwilę jej zajęło. W końcu latanie po tą głupią tarczę kilometr w jedną stronę zajmowało dłużej niż samo strzelanie.

- Wow, jakim cudem trafiasz tak dokładnie z takiej odległości? Niezły z ciebie snajper - przyznała.

- To nie jest takie proste, bo musisz dobrze wyczuć wiatr i inne czynniki, ale da się dojść do wprawy - wyjaśniłam. - Trzeba to lubić, mnie zawsze to jarało.

- Zaczynam się ciebie bać - zaśmiała się. - Bić się na tym poziomie i tak strzelać, normalnie mogłabyś być jakimś zabójcą - zażartowała.

O, strzał w dziesiątkę, przynajmniej raz ci wyszło...

- No widzisz, pewnie wtedy siedziałabym w więzieniu, a nie tutaj - odparłam rozbawiona.

- Czy ja mogę spróbować? - wskazała na karabin.

- Jasne, objaśnię ci wszystko, ale to jest raczej trudne, chociaż może ci się uda - powiedziałam i pokazałam jej poszczególne części. - Weź kilka głębokich wdechów, a potem wstrzymaj oddech, wyceluj i spokojnie pociągnij za spust, stabilizując rękę.

Dziewczyna wykonała to co jej nakazałam, ale w ogóle nie trafiła.

- Spróbuj jeszcze kilka - rzuciłam, i w końcu raz udało jej się, raczej przypadkowo, w ogóle trafić w krawędź tarczy.

- Cholera, to naprawdę trudne, podziwiam cię, ja najpierw muszę się nauczyć strzelać z krótkiej broni.

- Nauczysz się, tylko ćwicz dużo. - uśmiechnęłam się. - A teraz przepraszam, ale wrócę do strzelania, bo za godzinę mam pierwszy trening i muszę się wyrobić.

- Po co to robisz? - spytała, patrząc jak przygotowuje sobie amunicję.

No zgadnij...

- Hobbystycznie, dla odstresowania, łatwiej jest wyczyścić umysł kiedy skupiasz się tylko na naboju, broni i tarczy. - wzruszyłam ramionami, bo przecież nie powiem jej, że planuję morderstwo.

- Widzimy się w piątek na treningu, mam nadzieję, że mnie nie wykończysz, bo po wczoraj mam okropne zakwasy, ledwo dzisiaj wstałam.

- Przygotuj się na ostry wycisk, młoda. - uśmiechnęłam się i położyłam w odpowiedniej pozycji, a dziewczyna opuściła to miejsce.

- Em, co ty tak napieprzasz, gorszy dzień? - zaśmiał się Peter, więc zauważyłam jego obecność.

- A nie wiem, jakoś tak bez powodu. - wzruszyłam ramionami. - Ale jest już późno, muszę lecieć do pracy - westchnęłam. - Szkoda, bo było już tak dobrze. - popatrzyłam na swoje tarcze.

- Jesteś niesamowita, przecież to już ponad tysiąc metrów - powiedział. - Powinnaś być snajperem wojskowym, nadawałabyś się.

- I po co? Żeby siedzieć na misjach w Afganistanie w pełnym słońcu czekając dwa miesiące na oddanie kilku strzałów? - uniosłam brew, czyszcząc i zabezpieczając odpowiednio karabin.

- Pewnie masz rację - stwierdził po namyśle. - Czekaj, a gdzie ty w ogóle pracujesz? - zmarszczył brwi.

- Klub bokserski. - uśmiechnęłam się.

- Twarda babka z ciebie, zostaw wizytówkę, może wpadnę. - puścił mi oczko.

- Dobra, bo ja serio za dwadzieścia minut mam personalne, a muszę jeszcze dojechać - westchnęłam, patrząc na zegarek. - Do zobaczenia, Pete, na pewno wpadnę w najbliższych dniach. - pomachałam mu i szybko skierowałam się na parking.

Czas jechać wyszkolić małe cipki na twardzieli...

Continue Reading

You'll Also Like

3.1K 144 34
Mandy x Chester (brawl stars) nwm co tu jeszcze napisać :)
43K 1.5K 29
Nessa Wilson 17 letnia dziewczyna, która uwielbia korzystać z życia. Robi wszystko na co ma ochotę, nie interesują ją problem, i szkoła, lecz jej ro...
18.1K 363 39
To jest moja pierwsza książka mam nadzieję że się spodoba
1.7K 68 14
Opowieść zaczyna się od momentu w którym Vincent tłumaczy Hailie czemu nie chce jej relacji z Adrienem. później Hailie odkrywa mroczną prawdę i zach...