Zamiennik [RK1700] -PL-

By freak_with_a_mullet

6.1K 454 258

Connor wyprostował się i spojrzał wprost na Nilesa. - Nic więcej nie mów. Nie mów już nic o tym, że mam zosta... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 13
Jerycho
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24 [Koniec]

Rozdział 12

231 19 18
By freak_with_a_mullet

Chęć dbania o bezpieczeństwo i szczęście innej osoby zawsze wychodziła naturalnie, nie trzeba się starać, by pragnąć dobra dla kogoś bliskiego. Dlatego Niles, dzwoniąc dzwonkiem do domu Andersona, nie przejmował się swoimi uczuciami, bo wiedział, że to nic złego. Chęć ochrony Connora wydawała się naturalnym odruchem.

Drzwi otworzył Markus, Hank widocznie nie chciał zostawiać androida.

- Hej, mogę wejść? - spytał Niles z przejęciem i zerkając w głąb domu ponad ramieniem androida.

Markus zmierzył go wzrokiem, widocznie oceniając czy dobrze zrobi, wpuszczając Nilesa do środka.

- Nie wiem czy Connor będzie zadowolony na twój widok - powiedział, decydując się go wpuścić mimo obaw.

Niles pokręcił głową, zdejmując swoje buty.

- Też nie wiem, ale po prostu... muszę przy nim być - oznajmił, spoglądając na Markusa.

Przeszli do salonu, gdzie widok nieprzytomnego androida, ułożonego na tonie kocy, by pod jego plecami znajdowała się miła warstwa puchu, przyprawiła Nilesa o łzy, które musiał zmusić do wyschnięcia. Nie mógł się rozpłakać. Owszem, jak każdy inny mógł mieć swoje chwile słabości, ale trzymanie ich dla siebie a pokazywanie ich innym to dwie różnie sprawy.

Markus położył dłoń na ramieniu Nilesa, który odwrócił głowę w bok, by na niego spojrzeć. Android skinął w stronę kuchni, która nie znajdowała się daleko, ale była w wystarczającej odległości, by mogli porozmawiać. Hank nie skomentował obecności Nilesa, wiedział, że prędzej czy później się pojawi.

Oba androidy usiadły przy okrągłym stoliku po środku, by swobodnie rozpocząć temat.

- Connor powiedział mi o wszystkim - zaczął Markus z widocznie wrogim nastawieniem do androida.

Nie musiał układać swojej wypowiedzi w inny sposób czy też jej wyjaśniać, Niles doskonale zrozumiał. Opuścił głowę, spoglądając na blat stołu, pokazując tym szczere wyrzuty sumienia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że od samego początku psuł swoją relację z Connorem, przy okazji raniąc go.

- Nie zaczęliśmy swojej znajomości dobrze - przyznał Niles, podnosząc w końcu wzrok. - Ale myślę, że może mi kiedyś wybaczy - dodał, spoglądając w stronę wspomnianej osoby.

Markus zacisnął usta w cienką linię i skrzyżował ramiona na piersi.

- Connor ma zbyt dobre serce, żeby ci nie wybaczyć, ale nawet kiedy to zrobi, wciąż nie będzie w pełni zdolny do stworzenia dobrej relacji z tobą - ostrzegł Markus. - Tylko nie wykorzystuj jego dobroci.

- Nigdy nie zamierzałem. Chcę tylko, żeby był szczęśliwy i bezpieczny - stwierdził cicho Niles, uśmiechając się lekko, gdy ponownie popatrzył na leżącego Connora.

Markus nie mógł nie dostrzec spojrzenia, które android posiadał w swoich oczach. Było w nim wiele uczuć, takich jak przywiązanie, smutek, ale i radość na widok Connora. Zauważył też nutę miłości, ale nie stwierdził tego od razu, by upewnić się, że dobrze to zinterpretował.

Nie podważył jego słów, jego szare, zimne oczy potwierdzały je za niego, wydając się teraz ciepłe.

- Kim on dla ciebie jest? - zapytał Markus ciekaw jego punktu widzenia.

- Jest dla mnie ważny - odpowiedział Niles.

- Ale kim dla ciebie jest?

To pytanie zaskoczyło androida. Czym się to różniło? Jakiej odpowiedzi on oczekiwał? Uniósł brwi.

- Myślę, że przyjacielem.

Markus zaśmiał się cicho i miękko, nie wiedząc jak zareagować na naiwność androida. Ale nie mu było oceniać, w końcu był na tym świecie ledwie miesiąc, nie znał się na wielu rzeczach.

- Jesteś tego pewien?

- No... a kim innym mógłby być?

- Kimś kogo kochasz.

Te trzy słowa zbiły Nilesa z tropu i nie wiedział, co więcej powiedzieć. Otwierał usta, by się odezwać, jednak wtedy zamykał je z powrotem.

- Ale... nie, to nie jest tak - odrzekł Niles, uśmiechając się nerwowo.

Wtedy przypomniał sobie moment w parku, kiedy próbował pocałować Connora, ale stchórzył i się wycofał. Bał się, że go straci. Może właśnie na tym polegała miłość? Wszystkie te emocje razem wzięte. Chęć ochrony, poczucia bezpieczeństwa i szczęścia, tak samo pragnienie bliskości, strach przed utratą.

- Chociaż... nie wiem - znowu się odezwał, tym razem ciszej.

Markus skinął głową, ocieplając swoją opinię na temat Nilesa. Był teraz defektem, na pewno nie był zły. W końcu wstał od stołu i zaczął iść w stronę korytarza.

- Zaufam ci i powierzam ci częściową opiekę nad nim - powiedział do Nilesa, gdy ten za nim podążył.

Android wsunął na stopy kapcie, które najwidoczniej założył w pośpiechu, zamiast nałożyć normalne buty.

- Ja muszę iść, bo zostawiłem biednego Simona samego - wyjaśnił i otworzył drzwi, wpuszczając chłodne powietrze do domu. - Więc do zobaczenia.

- Do zobaczenia - odpowiedział Niles, patrząc jak Markus zamknął za sobą drzwi.

W ten sposób Niles został w korytarzu sam, więc postanowił w końcu przejść do salonu i przyjrzeć się spokojnej twarzy Connora. Usiadł przy kanapie, opierając się o nią plecami i obrócił głowę w bok, by móc obserwować androida. Oczekując na to aż się obudzi, czuwał przy nim i kiedy widział zmęczone oczy Hanka, nie mógł tego zignorować.

- Wyglądasz na wykończonego, poruczniku. Mogę tu zostać i czekać - zaproponował.

Hank spojrzał na Nilesa, potem na Connora, skacząc wzrokiem między nimi. W końcu wstał z fotela i, wahając się, poszedł do swojego pokoju. Nic wielkiego, przecież Niles już zostawał sam na sam z Connorem i na razie android był żywy. Chociaż teraz, patrząc na niego, nie dało się tego potwierdzić.

· · ·

Światło księżyca przebijało się przez okno, rozświetlając wnętrze salonu. Niles zajął miejsce na skraju kanapy, na której znajdował się Connor i co jakiś czas skanował jego funkcje. Powinien się już dawno obudzić, racja?

W końcu Connor otworzył oczy szeroko i usiadł, rozglądając się spanikowany. Wyglądał jak wyrwany z horroru, ale kiedy jego oczy spoczęły na twarzy Nilesa, jego poziom stresu opadł i ukrył twarz w dłoniach.

- Czułem się, jakbym naprawdę umarł - wyszeptał, trzęsąc się.

Niles przysunął się do niego, gdy podkulił nogi do swojej klatki piersiowej. Niepewnie położył dłoń na jego ramieniu.

- Ale żyjesz i jesteś tutaj bezpieczny - odpowiedział mu Niles, próbując dodać mu otuchy.

Connor zabrał dłonie z twarzy i oparł głowę na kolanach.

- Androidy mnie nienawidzą - powiedział cicho, jego głos przepełniony smutkiem.

Niles nie mógł wytrzymać widoku załamanego Connora, czuł się, jakby zawiódł. Miał dbać o jego szczęście i bezpieczeństwo, a tymczasem siedział tam i nie wiedział co zrobić. Nawet nie zorientował się, kiedy objął Connora i przytulił go do siebie. Android odwzajemnił gest.

- To nieprawda - odparł, zanurzając palce w jego włosach i przeczesując je w uspokajający sposób.

- To jest prawda - upierał się Connor, naciskając na drugie słowo. - Myślę, że to ja powinienem tam umrzeć, nie ta androidka - dodał, wzmacniając uścisk.

Niles na moment zesztywniał. Nie mógł słuchać takich rzeczy.

- Baliśmy, że cię stracimy... - wyszeptał Niles i kiedy przypomniał sobie o Hanku w pokoju obok, odsunął się delikatnie od Connora, wypuszczając go z objęć.

- Nie zostawiaj mnie - powiedział rozpaczliwie android.

- Zaraz wrócę, idę po Hanka.

Wstał powoli z kanapy i ruszył do pokoju Andersona. Zapukał cicho w drzwi i uchylił je, by zajrzeć do środka. Zauważył śpiącego mężczyznę i zaczął się zastanawiać czy go obudzić, czy nie. Zdecydował, że to zrobi, na pewno chciałby wiedzieć, że Connor był cały i zdrowy. Może z traumą, ale żył.

Wśliznął się do środka i zawołał cicho jego imię. Po paru próbach w końcu powoli otworzył oczy i spojrzał na Nilesa.

- Czego chcesz? - spytał, siadając na łóżku i w momencie, gdy android miał już odpowiedzieć, ten ponownie się odezwał. - Connor się obudził, tak?

Z tymi słowami wstał i ruszył prędko do salonu. Niles za nim podążył, by tylko zobaczyć jak Hank przytula do siebie Connora z niesamowitą siłą. Niles usiadł niepewnie w fotelu niedaleko, by nie przeszkadzać tej chwili. Uśmiechając się delikatnie, obserwował ich, dopóki Anderson nie puścił. Trzymał teraz swoje dłonie na obu ramionach Connora, przyglądając się jego twarzy.

Dopiero wtedy Niles dostrzegł łzy, które pojawiły się na jego policzkach. Nie można go było winić, życie przeleciało mu przed oczami i teraz miał poczucie winy, że to on żyje, nie tamta androidka. Niles chciał wiedzieć, co działo się teraz w jego głowie i czuł potrzebę upewnienia się, że nie myśli o niczym głupim, że zamierza wykorzystać szansę i żyć dalej.

Connor sięgnął dłonią do koszuli, która przesiąknęła tyrium.

- Ja... pójdę się przebrać - powiedział, ledwo powstrzymując swój głos przed załamaniem.

Android wstał z kanapy ostrożnie i podszedł do swojej szafki, by wyciągnąć czystą, szarą i luźną bluzkę. Stąpał niepewnie i zachwiał się w pewnym momencie. Niles w pełnej gotowości podszedł do niego i złapał go, stawiając go na proste nogi. Kiedy stał już prosto, podniósł wzrok na niego.

- Dasz radę? - zapytał Niles.

- Raczej tak...

Ta odpowiedź nie usatysfakcjonowała ani jego, ani Hanka, który znalazł się przy nich. Patrzył na Connora zmartwiony.

- Ale... nie chcę być sam - przyznał cicho, mnąc bluzkę w dłoniach.

Przez chwilę trwała cisza, bo wszyscy wiedzieli, co Connor miał na myśli.

- Mogę z tobą pójść - zaproponował Anderson.

- Nie, Hank, idź spać, masz rano pracę - zaprotestował Connor racjonalnie.

Anderson zerknął na Nilesa, który jedynie się przysłuchiwał. Nie wyglądał, jakby miał jakiekolwiek złe zamiary, a sam nie pogardziłby dodatkowym snem.

- Po prostu przyznaj, że chcesz być sam na sam z Nilesem - zażartował w końcu.

Jednak każdy wiedział, że ten żart miał w sobie ziarno prawdy. Connor pokręcił głową i ruszył powoli w stronę łazienki. Obaj za nim podążyli, ale Hank po drodze wrócił do swojego pokoju, zostawiając oba androidy same.

Weszli do łazienki, gdzie Connor odłożył koszulkę na szafkę i podszedł do umywalki. Niles pilnował cały czas, by nie stracił balansu, ale wyglądało na to, że jego czujniki równowagi się ustabilizowały. Dlatego odsunął się od Connora, dając mu trochę przestrzeni.

- Jak się czujesz? - spytał Niles.

Connor przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze i poprawił włosy, które stworzyły nieład podczas jego nieprzytomności. Zerknął na Nilesa, zanim zaczął trzęsącymi się dłońmi rozpinać guziki koszuli.

- Jest okej - odparł, zatrzymując czynność w połowie. Spojrzał na androida. - Chociaż mogłoby być lepiej.

Odwrócił wzrok i ponowił rozpinanie guzików. Tyrium pozostawiło po sobie ledwo widoczne niebieskie zabarwienie, odparowując z ubrania i jego brzucha.

Odpiętą koszulę zsunął z ramion i Niles skłamałby, mówiąc, że nie zaczął się gapić. Trwało to jedynie parę sekund, potem odwrócił wzrok, by nie wprawiać androida w zakłopotanie. Connor włożył koszulę do umywalki i odkręcił kran, by nasączyć ją wodą.

- Na pewno chcesz, żebym tu był?

Connor zakręcił kran i pozbył się nadmiaru wody z ubrania.

- Gdybym nie chciał, to dawno bym cię stąd wyprosił.

Użył już zniszczonego materiału, by wytrzeć ślady tyrium, które jeszcze były widoczne na jego brzuchu. Wtedy dopiero wyrzucił koszulę do kosza i sięgnął po bluzkę, która leżała na szafce.

Założył ją ostrożnie i podszedł do Nilesa. Uniósł bluzkę na tyle, by odsłonić swoją pompę tyrium.

- Czuję się winny, mając to w sobie - wyznał cicho, puszczając materiał, by ponownie zasłonić swoje ciało. - Ale cieszę się, że tu jestem. Tak bardzo się bałem...

Jego oczy zaszły łzami, kiedy przybliżył się jeszcze bardziej do Nilesa i oparł czoło o jego ramię. Przytulił go, obejmując ciasno. Pragnął czuć, że ktoś przy nim był. Potrzebował bliskości.

Niles również go objął, wsuwając palce dłoni w jego włosy, a drugą uspokajająco głaszcząc po plecach.

- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe zamienienia twojej pompy tyrium...

- Nie, Nines. Nie mam ci tego za złe. Jestem ci wdzięczny, że nie pozwoliłeś mi umrzeć.

W końcu odsunęli się od siebie i opuścili łazienkę, by tylko zająć kanapę w salonie. Connor połączył się z telewizorem, by włączyć jakikolwiek program i nie siedzieć w ciszy. Było spokojnie i delikatne światło księżyca uspokajało jego nerwy. Niles niepewnie powiódł ręką do dłoni Connora i chwycił ją ostrożnie. Android nie mając nic przeciwko, wzmocnił uścisk i złączył ich palce razem.

I gdzie się podziało trzymanie dystansu? Miałem nie pozwalać mu się do siebie zbliżać, pomyślał, i co robię? Trzymam go za rękę. Jednak nie mógł nie zaakceptować tego gestu, czuł się zagrożony po tym, co się wydarzyło. Przez chwilę zapomniał o każdym złym słowie, które od niego usłyszał, po prostu cieszył się, że ktokolwiek teraz przy nim był. Oparł głowę o ramię  Nilesa, czując po chwili jego policzek w swoich włosach. Było naprawdę miło i nie mógł temu zaprzeczyć. Czuł się bezpiecznie.

- Kapitan Fowler pozwolił ci zostać w domu i odpocząć - odezwał się Niles.

- Wiem, ale wtedy musiałbym zostać tutaj sam.

- Miałbyś ze sobą Sumo.

Obaj zaśmiali się cicho i unieśli głowy, by spojrzeć na wspomnianego psa. Ten leżał spokojnie przy swojej misce i odpoczywał.

- Wolałbym mieć kogoś bardziej... rozmownego - oznajmił Connor.

Niles w odpowiedzi skinął głową, okazując zrozumienie. No tak, rozmowa z Sumo byłaby jednostronną konwersacją, monologiem. Zwierzak, jakby rozumiejąc o czym rozmawiali, uniósł łeb, spojrzał na nich, po czym zakrył nos łapą, nie odwracając wzroku. Connor pokręcił głową rozbawiony. Przynajmniej miał coś, co rozpraszało jego myśli od pesymizmu, który w nim siedział. Obaj przeszli w stazę, trzymając się pewnie za ręce.

Continue Reading

You'll Also Like

5.7K 536 29
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
41.1K 2.2K 62
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
919K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
5.4K 429 22
Przez całe życie staramy się uciec od przeszłości, licząc, że konsekwencje naszych dawnych czynów nas nie dopadną. Nicole Jade uciekła od przeszłości...