Zlecenie / Dramione

By Lilith2206

169K 6.9K 8.2K

To było tylko proste zlecenie, jednak wszystko się spieprzyło i cały plan runął jak domek z kart. Zawiera wul... More

Prolog
Odbijany
Hogwart Express
List
Nie rób głupot
Dla Harry'ego
Ona nie jest tego warta
Zakazany owoc
Widzisz go?
Ciebie tu nie ma
Jesteś taka jak inne
Kac moralny
Milcz, Malfoy
Dziękuję, że jesteś
Pomysł
Pierwsze rozdanie
Drugie rozdanie
Daj mi czas
Nawet nie wiem, kim jesteś
Nie, skarbie
Wypłacz się
Pierwszy raz
Nić porozumienia
Nie daję kwiatków, Granger
Śledztwo
Martwisz się
Prawda
Nie mam prawa
W strugach deszczu
Krawędź
Dowiem się
Otchłań
Weź to
Zrób coś dla mnie
Gdybyś tylko milczał
Szarość
Niespodziewana wizyta
Mała zemsta
Jesteś pieprzoną enigmą
Będę przy tobie
Po prostu mi wybacz
Koniec z tym
Obiecaj
Właśnie, że chcę
Nie rób tego
Potrzebuję cię
Pieprzone święta
Tik-tak
Nie mogę, ale chcę
Nawzajem, Malfoy
Zgadzam się
Eliksir Słodkiego Snu
Każde z nas pójdzie własną drogą
Nikt mnie nie powstrzyma
Chcę...
Z dala od szkoły
Draco!
Obiecuję
Epilog
Podziękowania

A inne dziewczyny?

2.6K 112 179
By Lilith2206

* * *
Lilith

- Zależy ci na niej.

Brunet zerknął na nią przez ramię, a w ciemnych oczach zobaczyła czystą wściekłość.

Znów zwrócił się w stronę okna, przez które wyglądał od jakiś dziesięciu minut, nerwowo paląc.

- Nie wiem, o czym mówisz, Casillas - mruknął, gasząc niedopałek w srebrnej popielniczce. Za szybą przepłynęła jakaś obrzydliwa ryba.

- Przestań udawać, Alex. To widać gołym okiem, a to, że Hermiona jest ślepa jak kura, to...

- Kurwa, kobieto, daj spokój, ok? - Odwrócił się, opierając o ścianę.

- On jej nie skrzywdzi, wiesz o tym.

- Szczerze, to... nie jestem tego pewny. - Potarł twarz dłońmi i westchnął z takim bólem, jakby coś paliło go od środka. - Nie myślałem, że naprawdę go na to stać. - Przykucnął, chowając głowę w ramionach. - To jest jakiś pierdolony koszmar.

Przysunęła się bliżej i oparła o ścianę obok chłopaka.

- Czemu jej tego nie powiesz? Czemu się nie przyznasz, że jest dla ciebie kimś więcej niż przyjaciółką? Przecież związałoby to Malfoyowi ręce.

Uniósł głowę.

- Nie chcę w ten sposób. Nie chcę jej do niczego zmuszać...ona... ona jest tak całkowicie inna od wszystkich dziewczyn. Jest tak cholernie niewinna i czysta, że...

Najpierw zobaczyła czubki sportowych butów, by usłyszeć lekko ochrypnięty głos Harry'ego.

- No kto by pomyślał, że w końcu usłyszę to z twoich ust, Dołohow.

Spojrzała w górę, na szczupłe biodra, idealnie przylegającą koszulkę, a potem na twarz, spowitą dymem.

- Potter, chociaż ty odpuść - jęknął brunet, opierając głowę o ścianę.

- Zastanawiałem się, kiedy pękniesz. Przyznaj się w końcu, że się w niej zakochałeś, Alex. Będzie ci lżej.

Ślizgon wstał, zmrużył oczy, wpatrując się w Pottera.

- Może ty w końcu przestaniesz się bawić w idiotę i udawać, że Lilith nie istnieje?

Zamarła. No chyba się przesłyszała!

- Alex... - zaczęła, ale Dołohow uniósł dłoń, zamykając jej buzię.

- Zanim zaczniecie dawać mi pieprzone rady, to najpierw sami się ogarnijcie - warknął, po czym wyminął Gryfona, by opaść na jedną z kanap i wziąć kolejną szklankę alkoholu.

- Jeśli to dłużej potrwa, to podejrzewam, że wybuchnie trzecia wojna światowa. Między nim i Malfoyem - usłyszała głos zielonookiego bliżej niż wcześniej. Oderwała wzrok od Alexa i spojrzała na Harry'ego. Opierał się ręką obok jej głowy, dopalając papierosa, który po chwili wcisnął w popielniczkę.

- Podobno oni tak zawsze - powiedziała cicho, opuszczając wzrok. - Tylko nie podoba mi się, że tym razem między nimi jest Hermiona.

- Chyba nie rozumiem.

- Uwielbiają rywalizować, nieważne czy chodzi o dziewczynę, czy o coś innego.

- Nie mów mi, że Granger... - przerwał i pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym pochylił się bardziej w jej stronę. - Wiesz, co... Dołohow ma rację. Może w końcu się ogarniemy?

- To znaczy? - splotła ramiona na piersi.

- Chciałem cię przeprosić za moje ostatnie zachowanie. - Uniósł dłoń, jakby zamierzał dotknąć jej twarzy, po czym opuścił. - Miałem cholerną nadzieję, że przyśniło mi się to nasze spotkanie, wtedy na korytarzu, ale... wspomnienia mają zbyt wiele szczegółów, bym mógł uznać to za sen.

Poczuła bolesny skurcz w dole brzucha na samą myśl, co wtedy się działo.

- Nie masz za co przepraszać - szepnęła, czując się naprawdę głupio. - Alkohol zrobił swoje, nawet ze mną.

- Nie usprawiedliwiaj mnie, Lilith. Byłem pieprzonym sukinsynem. - Tym razem jego palce odnalazły drogę do jej policzka. Delikatnie odsunął kosmyk włosów za ucho. - Po prostu, naprawdę zabolały mnie te kłamstwa - przesunął dłoń na szyję, muskając kciukiem krzywiznę szczęki. - Gdybyś od razu się przyznała, że byłem twoją pierwszą platoniczną, chorą miłością, to może bym jakoś to przetrawił i zrozumiał - dodał poważnie, po czym parsknął śmiechem, widząc wyraz jej twarzy, a była pewna, że wygląda, jakby ktoś ją walnął krzesłem. - No przestań, przecież żartuję. Powiem ci, że nawet mi się podoba, że jesteś moją fanką - zamruczał, łapiąc ją w talii i przysuwając do siebie. - Kurwa, ale za tobą tęskniłem.

Nie wiedziała, co ma myśleć, więc trwała w objęciach bruneta chłonąc zapach, który zawsze doprowadzał ją do utraty zmysłów.

W końcu ją puścił i oparł się dłońmi obok jej głowy, pochylając się tak, że widziała rozszerzone alkoholem i bliskością źrenice.

- No to co, Lilith Casillas-Snape? Zaczynamy od początku?

Wspięła się nieco na palce, łapiąc za koszulkę i patrząc Gryfonowi głęboko w oczy.

- A dostanę autograf?

- Jesteś niemożliwa, wariatko - szepnął czule, by w końcu zmiażdżyć jej usta w słodkim pocałunku.

Był całkowicie inny od tych żarliwych, które pamiętała z ostatnich dni wakacji.

Całował tak, jakby chciał wynagrodzić jej każdą pieprzoną chwilę bez jego obecności.

Jęknęła, gdy poczuła ciepłe dłonie na swoich nagich plecach. Przysunął jej biodra jeszcze bardziej do siebie.

- Harry - szepnęła, wyraźnie wyczuwając gotowość Pottera do kolejnego etapu. Przesunął usta na szyję i ucho.

- Słucham?

- Przenocujesz dzisiaj u mnie?

Odsunął się i spojrzał na nią pytająco.

Merlinie, powinna popracować nad swoim niewyżytym ciałem. Opuściła wzrok, czując, jak zaczyna płonąć z zażenowania. Uniósł jej podbródek.

- Jasne - szepnął - ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Po prostu pójdziemy spać, dobrze? - Pocałował ją w nos.

Skinęła głową, po czym oparła ją o ramię zielonookiego. Chciała się zapaść pod ziemię ze wstydu. Znów otulił ją ramionami, jakby wiedział, że potrzebuje chwili, by nad sobą zapanować.

Równocześnie drgnęli, gdy usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi.

* * *
Hermiona

Zaciągnęła zamek dżinsów trzęsącymi się dłońmi, nie mając odwagi, by unieść wzrok.

Dlaczego ten pieprzony guzik nie chciał się dać zapiąć?

- Daj - usłyszała szept, a po chwili jej palce zostały odciągnięte od metalowego kółeczka i zastąpione palcami Ślizgona. Zrobił to szybko i sprawnie. - Musisz ochłonąć, zanim wyjdziemy - dodał, łapiąc ją w talii i pomagając stanąć na podłodze. Zachwiała się lekko opadając w jego ramiona. - Spróbuj na mnie nie lecieć, Granger - szepnął, całując ją w czoło.

- Jesteś... jesteś okropny! - jęknęła żałośnie, wyswobadzając się z objęć i opadając plecami na ścianę, po której się zsunęła. Schowała twarz w dłoniach, próbując odzyskać chociaż trochę dawnej siebie.

- Raczej po czymś takim słyszę trochę inne rzeczy - parsknął śmiechem.

Obróciła głowę i zobaczyła, że usiadł obok niej, opierając tył arystokratycznej głowy o ścianę i patrząc gdzieś w sufit.

- Ode mnie na pewno nie usłyszysz - warknęła.

Co za kretyn!

Spojrzał na nią z leniwym uśmiechem na tych pieprzonych, miękkich ustach.

- Granger, przyznaj, że było ci dobrze.

- Szybciej rzucę się z Wieży Astronomicznej, niż ci to powiem.

- No widzę, że nadal jesteś spięta. Możemy powtórzyć.

Zerwała się na równe nogi.

- Idź się leczyć, naprawdę, Malfoy.

Wstał, tak wolno, jakby rozważał każdy swój ruch. Zdusiła krzyk, gdy pchnął ją do tyłu. Uderzyła boleśnie kręgosłupem o kant blatu. Oparł dłonie o szafkę, więżąc ją w prowizorycznej klatce. Spojrzał jej głęboko w oczy. Widziała każdą srebrzystą nitkę w tych pieprzonych tęczówkach.

- Skarbie, radzę ci powstrzymać swój cięty język, bo jeszcze chwila, a specjalnie zarygluję drzwi i nie wyjdziesz stąd do rana - szepnął z ustami tak blisko jej warg, że czuła ten gorący, słodki oddech.

- Czemu mam wrażenie, że wiedziałeś, że to wszystko się stanie? - Próbowała się odsunąć, ale blat i jego ramiona uparcie trzymały ją w miejscu.

Zadrżała, gdy Ślizgon połączył ich usta w delikatnym, subtelnym pocałunku, po czym znów spojrzał jej w oczy.

- No naprawdę inteligentna bestia z ciebie.

- Zaplanowałeś to?

Przekrzywił głowę, unosząc jeden kącik ust.

- Mówi ci coś Felix Felicis?

Nie, to nie mogła być prawda.

Eliksir szczęścia był nielegalny w Hogwarcie! Jedynymi osobami, które mogły go mieć, byli nauczyciele.

- Przecież to... - zaczęła, ale znów uciszył ją pocałunkiem, by przesunąć usta w okolice ucha i szepnął:

- Zakazane? Perfidne? Wredne? Egoistyczne? Skarbie, to cały ja...

Pchnęła go z całej siły do tyłu. Zatoczył się, ale zachował równowagę. Wsunął ręce w kieszenie i lekko odchylił się do tyłu, przywołując na szczupłej twarzy kolejny triumfujący uśmiech. Nagle wyciągnął jedną dłoń, a wtedy zobaczyła w palcach chłopaka niewielką butelkę mieniącego się płynu.

- Nikt z was nie widział, jak dolewam go do whisky.

- Jesteś nienormalny! To nie fair w stosunku do nas wszystkich! To oszustwo! Alex nie miał szans, by z tobą wygrać!

- O to mi chodziło, Granger. Ja nigdy nie jestem fair i powinnaś się już przyzwyczaić.

Miał rację, powinna się domyślić, że coś knuje, gdy tylko zobaczyła go na kanapie.

- Nienawidzę cię! - wrzasnęła, zaciskając pięści.

Nagle usłyszała szczęk przekręcanego klucza w drzwiach.

Czas dobiegł końca.

Wyminęła blondyna, z całych sił powstrzymując się, by nie przypieprzyć mu w twarz. Była pewna, że tego by jej nie darował.

Przesunęła włosy do przodu, chcąc zasłonić rumieniec wściekłości, który mogłby być uznany za coś zupełnie innego, a naprawdę ostatnie, na co miała ochotę, to zaprzeczać, że cokolwiek się stało.

Cisza w pokoju niemal kuła ją w uszy.

Ściągnęła bluzę, na nikogo nie patrząc. Kroki skierowała w stronę siedzącego na kanapie Dołohowa i podała mu ubranie.

- Dzięki, Alex - mruknęła, odgarniając kosmyk za ucho. - Przydało się - dodała, po chwili i to wystarczyło, żeby brunet zerwał się z miejsca.

Zaskoczona, sunęła za nim wzrokiem, gdy dopadł wychodzącego Malfoya. Pchnął go na ścianę z taką siłą, że blondyn aż stęknął z bólu.

- Gadaj, kurwa, co jej zrobiłeś!

Malfoy nadal się świetnie bawił.

- Waruj, Alex - parsknął śmiechem, łapiąc przyjaciela za nadgarstek i próbując odciągnąć od swojej szyi. - Granger nadal jest czysta jak łza, więc przestań się pienić.

Pisnęła, gdy dłoń bruneta walnęła w ścianę, zostawiając w niej dość wyraźne wgłębienie.

- Jeśli spadł jej z głowy, chociażby włos, Malfoy, to przestanę być dla ciebie taki miły - warknął, odwracając się.

Znalazł się przy niej w kilku krokach, łapiąc twarz w dłonie. Spojrzał głęboko w oczy, sunąc kciukami po krzywiźnie szczęki i policzkach.

- W porządku?

Skinęła głową.

* * *

Nie wiedziała, kiedy zostali całkowicie sami. Dochodziła właśnie trzecia nad ranem, gdy stała oparta ramieniem o framugę okna i patrzyła na przepływające stworzenia. Słyszała za sobą krzątającego się Alexandra. Sprzątał bez użycia różdżki, co bardzo ją zdziwiło.

- Muszę trochę wytrzeźwieć, zanim się położę - wytłumaczył, chowając zestaw od pokera do szafki.

- Też już powinnam pójść - obróciła się i lekko zachwiała.

- Zamierzasz iść do dormitorium w tym stanie? - wskazał na nią, po czym wsunął na siebie białą bluzę, którą jakiś czas temu z siebie zdjęła.

- No przecież tu nie zostanę.

- Mała. - Podszedł do niej w dwóch krokach, po czym otulił ramionami. - Wskakuj do łóżka. Ja prześpię się na kanapie - mruknął, całując ją w czubek głowy.

Spojrzała w stronę dość dużego mebla zasłanego czarno-zieloną pościelą, a potem na skórzaną kanapę.

- Będzie ci niewygodnie - wyswobodziła się z uścisku. - Nie chcę robić ci kłopotu.

- Daj spokój. - Ucałował ją czule w nos. - Weź jedną z moich koszulek i idź spać. Ja wezmę tylko szybki prysznic.

***

Siedziała po turecku na kołdrze, skubiąc jej brzeg.

Czuła się okropnie.

Procenty powoli opuszczały jej organizm, wprawiając w lekki depresyjny stan.

Nie, to nie była depresja, to był najzwyklejszy kac moralny.

Pieprzone wyrzuty sumienia.

Jak mogła pozwolić się dotknąć Malfoyowi?

I co, że wyglądał jak chodzący seks?

Podciągnęła nagie nogi, oplatając je ramionami i skrywając twarz.

Był arogancki, wredny, popieprzony do szpiku kości.

Cholera, był pociągający na swój chory sposób.

- Śpisz? - lekko ochrypły głos Alexandra, kazał spojrzeć w kierunku łazienki.

Przystanął w drzwiach, w samych czarnych bokserkach, wycierając ręcznikiem mokre włosy.

Poczuła dziwny skurcz w żołądku, widząc idealnie wyrzeźbiony brzuch i mięśnie nagich ramion. Niewielka kępka włosków skierowała jej wzrok nie tam, gdzie trzeba.

- Nie. Jeszcze nie - szepnęła, czując, jak na policzki wpływa rumieniec. Opadła bokiem na pościel, przyciągając nogi do brzucha. - Alex?

- Co tam? - krzyknął z łazienki, po czym usłyszała, jak zamyka drzwi. Jej oczom znów ukazał się nagi brzuch bruneta. - Wiesz, że masz na sobie moją ulubioną koszulkę?

Spojrzała na T-shirt. Szary z jakimś nadrukiem. Wyciągnęła pierwszy lepszy, jaki zobaczyła w szafie.

- Mogę zdjąć.

Przykucnął, zrównując ich spojrzenia.

- Nie. Zostaw.- Musnął ustami jej czoło, po czym wstał. - Wejdź pod kołdrę.

Podszedł do kanapy, po drodze łapiąc koc i poduszkę z krzesła, po czym uwalił się tak, że miał na nią widok. Sięgnął po książkę, którą wcześniej przygotował sobie na stoliku i wtedy dopiero uchwycił jej spojrzenie.

- Co się dzieje, mała?

Merlinie, kiedy tak dobrze ją poznał?

- Wiem, że to głupie, ale... - uniosła się do pozycji siedzącej - możesz ze mną spać?

Książka, którą Ślizgon trzymał w dłoniach, upadła na podłogę z głuchym łupnięciem. Szybko ją chwycił.

- No, jeśli chcesz, to mogę. - Podrapał się po karku.

Wiedziała, że jeśli zostanie sama w tak wielkim łóżku, to oszaleje, wracając wspomnieniami do tego, co działo się w łazience.

Sfiksuje, jeśli nie będzie czuła czyjejś obecności.

Wspiął się na łóżko i położył za nią, otulając jej ciało ramieniem.

- Chcesz pogadać? - spytał, odgarniając włosy z jej szyi. - Coś cię męczy.

Gwałtownie pokręciła głową. Ostatnie, co chciała, to o tym gadać. Poza tym nie była idiotką. Nie będzie gadała o Malfoyu z jego przyjacielem. To byłoby chore.

Poczuła, jak brunet się nieco przybliża.

- Pamiętasz, co mi obiecałaś?

Obróciła się nieco, by móc na niego spojrzeć.

- Co?

- Że jeśli zrobi coś, czego nie chciałaś, to mi o tym powiesz. Więc?

- Nie. Nic takiego się nie stało - skłamała.

A może nie? Może właśnie w głębi siebie tego chciała, tylko jej gryfońska dusza to wyparła?

- Zabiję go, jeśli się dowiem, że cię skrzywdził. - Przesunął dłonią, po nagiej skórze jej ręki, zatrzymując na barku. - Znam go, mała. Znam i wiem, na co go stać.

Znów obróciła się plecami do Ślizgona i zaczęła bawić się kosmykiem swoich włosów.

- Powiedział mi coś.

- Co takiego?

- O waszej niepisanej umowie, co do dziewczyn.

- O której, bo jest ich trochę - parsknął śmiechem.

- Powiedz mi, Alex, czy ty mnie uważasz za swoje terytorium?

Nie musiała się odwracać. Wyczuła, jak się cały spiął. W końcu się odezwał, ale głos miał dziwnie ochrypnięty.

- To nie tak. Po prostu chciałem, chociaż trochę, cię przed nim ochronić, a wiedziałem, że to jest jedyny sposób, by jakoś nad nim zapanować. - Znów się przysunął i musnął ustami jej ucho. - Nigdy w życiu nie potraktowałbym cię jak rzeczy.

- A inne dziewczyny?

- Teraz nie ma innych dziewczyn.

Poczuła za sobą chłód. Zerknęła przez ramię. Ślizgon leżał na plecach z rękami pod głową i patrzył w baldachim.

Obróciła się na drugi bok, by móc na niego patrzeć.

- Czemu?

Zmarszczył brwi.

- Czemu, co?

- Czemu nie ma innych dziewczyn. Znaczy, Malfoy ma narzeczoną, a ty...?

Obrócił głowę w jej stronę.

- Co ty taka dociekliwa jesteś?

- Po prostu... sama nie wiem. - Przysunęła się, po czym oparła głową o nagi tors chłopaka. Od razu wplótł dłoń w jej włosy. - Naprawdę się cieszę, że cię poznałam. Chyba bym umarła, jakby się pojawiła jakaś dziewczyna w twoim życiu. A pewnie niedługo... - nie zdążyła dokończyć, bo niespodziewanie gwałtownie obrócił ją na poprzedni bok, tyłem do siebie.

- Przestań pieprzyć głupoty, kobieto - mruknął, przywierając całym ciałem do jej pleców. - Nie ma i nie będzie żadnej dziewczyny. To ci mogę obiecać. - Pocałował ją w ucho, oplótł ramieniem, jeszcze mocniej do siebie przyciągając. - A teraz śpij, skarbie.

--------
Niby Dramione... ale z kim chcielibyście widzieć naszą drogą, niewinną Hermionę?:D

Continue Reading

You'll Also Like

13K 663 55
Pierwsza część ukończona Druga część ukończona Trzecia część - na początku marca - Przeklnę Cię! - Jesteś piękna... Zbliża się szósty rok szkoły...
17.6K 510 6
Draco i Hermiona zostali parą podczas ostatniego roku nauki w Hogwarcie. Potem zamieszkali razem rozpoczynając studia. Od tamtego czasu tylko wyobraź...
31.8K 1.6K 15
Truskawkowe Dramione by Justinemariem 🍓💚🖤 Hermiona Granger nawiązuje współpracę z dawnym wrogiem z czasów szkolnych. Jej celem jest ochrona blisk...
17.5K 1.4K 25
Po trzech latach randkowania Ron przyznaje, że przez dwa lata zdradzał Hermionę z Daphne Greengrass - i Harry o tym wiedział. Podnosząc się po zdradz...