Zamiennik [RK1700] -PL-

By freak_with_a_mullet

6.1K 454 258

Connor wyprostował się i spojrzał wprost na Nilesa. - Nic więcej nie mów. Nie mów już nic o tym, że mam zosta... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Jerycho
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24 [Koniec]

Rozdział 6

289 22 25
By freak_with_a_mullet

mam wrazenie, ze poprzedni rozdzial byl... nudny, dlatego zdecydowalam dodac kolejny, drugi w tym tygodniu <3

____

- Jeszcze raz! Connor, to było świetnie - nalegała North.

Connor zaśmiał się, widząc jak dużą reakcję wywołał, udając głos Simona. Nie wiedział, że tak bardzo będą chcieli słyszeć więcej, że będą się tym tak zachwycać. Skopiował więc głos North i zastanawiał się chwilę, co powiedzieć. To nie tak, że mógł wybrać byle co, chciał użyć słów, których użyłaby sama androidka.

- Dobra, koleś, weź ze mnie zejdź.

O, i jak podziałało. North teatralnie dotknęła miejsca, gdzie znajdowała się pompa tyrium, patrząc na niego w szoku.

- Czuję się urażona.

- Mogłaś nie naciskać - odezwał się Markus, rozbawiony.

Jednak Connor nie narzekał, cieszył się, że mógł podzielić się swoimi możliwościami w taki sposób. Że mógł uszczęśliwić przyjaciół, sprawić, że będą się śmiać.

- Nie chcę nikogo martwić - wtedy odezwał się Luther - ale jest już druga w nocy, niektórzy z nas mają co robić.

Tak, to była prawda. Szczególnie Connor powinien teraz odpocząć, musiał być rano w DPD. Zupełnie zapomniał o swojej pracy, będąc w gronie zaufanych osób, po prostu cieszył się ich obecnością. Spędzili ze sobą sporo czasu, ale to wciąż wydawało się za mało.

- Pójdę do Alice i Ralpha - powiedziała z uśmiechem, Kara. - Dobranoc wszystkim.

Wspomniana androidka wstała i poszła w odpowiednim kierunku. Luther zrobił to samo, również uprzednio się żegnając. Piątka, która została w salonie, powoli podniosła się z podłogi i zaczęła sprzątać puste butelki, których było... dosyć sporo?

- To tak szybko minęło, że nawet nie zwracałem uwagi na godzinę - oznajmił Josh.

- Tak, było po prostu za przyjemnie - oznajmił Markus.

Kiedy skończyli sprzątać, co nie było dla nich wysiłkiem, North zaprowadziła chłopców do pokoju gościnnego z wyścielonymi materacami, i dopiero wtedy poszła do swojej sypialni.

Wszyscy tej nocy przeszli w tryb spoczynku w dobrych humorach, mając nadzieję na powtórkę z dobrze spędzonego czasu.

· · ·

Connor otworzył oczy powoli, o poranku, zastając Simona i Josha na swoich posłaniach. Markus gdzieś wyszedł, zawsze wstawał najwcześniej. Android szybko wydrapał się spod koca, którego szczerze nie potrzebował, jednak sprawiał, że czuł się bardziej ludzko i po prostu milej, po czym opuścił pomieszczenie i ruszył do salonu, przy okazji sprawdzając godzinę.

Cholera, jak do tego doszło?

Było za późno, żeby nie mógł się nie spóźnić do pracy.

W salonie zastał Markusa, Karę i Luthera. North zapewne wciąż była w swoim pokoju.

- Hej. Przepraszam, że wychodzę tak wcześnie. Jestem już spóźniony do pracy - wyjaśnił szybko Connor, przechodząc do przedpokoju i zakładając buty.

Nikt nie kwestionował ani o nic nie pytał, doskonale wiedzieli, że powinien teraz jak najszybciej wyjść.

- Pa, Connor! - zawołał za nim Markus.

Kara i Luther również go pożegnali, wtedy wyszedł i ruszył szybko w stronę DPD. Stacja policji znajdowała się po drodze do domu Hanka od North, więc nie czekała go długa podróż. Wciąż pytał sam siebie, jak mógł na to pozwolić? Mimo wszystko był maszyną, to było statystycznie niemożliwe. Powinien wybudzić się ze stazy niezależnie jak bardzo jego bateria potrzebowała odpoczynku.

Szybko przekroczył próg departamentu, potwierdził swoją tożsamość i przeszedł dalej, zauważając, że kilku pracowników spojrzało na niego dłużej niż jego statystyki pokazywały. Zmarszczył brwi i dopiero kiedy usiadł przy swoim biurku zdał sobie sprawę z dwóch rzeczy.

Po pierwsze, nie miał na sobie swojej marynarki od CyberLife, co oczywiście nie było problemem, nie musiał jej nosić, ale przykuwało to uwagę ludzi. Po drugie, kompletnie zapomniał zmienić włosy z powrotem na swój oryginalny kolor. W ten sposób skończył, siedząc przy swoim biurku w czarnej bluzce z długim rękawem i czarnych włosach. Z pewnością wyglądał w ten sposób trochę mrocznie.

Poza tym, przyszedł spóźniony, co też było łatwe do wyłapania. Zazwyczaj przyjeżdżał z porucznikiem.

- Cześć, Hank - przywitał się, podnosząc swój zażenowany wzrok na partnera.

- Connor, co się do cholery stało z twoimi włosami? - zapytał Hank, unosząc brwi w lekkim szoku.

- Głupie zabawy. Mogę zmienić z powrotem, jeśli ten kolor przeszkadza - odpowiedział, uśmiechając się rozbawiony. - I przepraszam, że się spóźniłem. Nie mam pojęcia, dlaczego to się stało.

- Spokojnie, Fowler nic ci za to nie zrobi - odparł porucznik. - Włosy zostaw, wszystko jedno, pasuje ci.

Connor zaśmiał się na te słowa, włączając terminal i ponownie zaglądając do prowadzonej przez nich sprawy.

Przez cały ten czas Niles się nie odezwał i Connor zastanawiał się czy powinien go przywitać, czy jednak zostawić go w spokoju. Zamknął na chwilę oczy i uśmiechnął się lekko, zanim odwrócił głowę w stronę androida.

- Dzień dobry, Niles.

RK900 spojrzał na Connora z czymś w rodzaju zaskoczenia, przez chwilę przetwarzając w głowie, co się właśnie stało. Może i wcześniej też się z nim witał, ale tym razem zrobił to z uśmiechem. Nieważne, że z wymuszonym - Niles nie umiał ich odróżniać.

- Dzień dobry - odparł, przyglądając się przez chwilę androidowi.

W końcu jednak odwrócił wzrok, wracając do bezczynnego siedzenia. Connor uznał to za postęp, był z siebie zadowolony i nienawiść, którą czuł, została przyćmiona innymi pozytywnymi emocjami.

Przez pół dnia siedzieli przy swoich biurkach, rozmawiając. O pracy, o błahostkach, aż w końcu porucznik miał swoją przerwę. Spytał Connora czy z nim pojedzie, zarzucając na siebie swoją kurtkę.

- Wybacz, poruczniku, zostanę tu i będę czekał na jakiekolwiek informacje - powiedział, opierając głowę na dłoni.

- No dobra - odparł Hank, zabierając portfel, telefon i klucze od samochodu.

Kiedy mężczyzna opuścił stację, Connor spojrzał na terminal, jakby poprzez tę czynność coś w końcu miało się pojawić w związku z lokalizacją ich podejrzanego. Jednak szybko odwrócił wzrok, wiedząc, że to nie ma sensu i wsunął się w głąb krzesła.

W pewnym momencie usłyszał kółka toczące się po podłodze. Zerknął do góry i ku jego niezaskoczeniu, zauważył Nilesa, który przysunął swoje krzesło bliżej biurka Connora. Miał go teraz na wyciągnięcie ręki i wcale nie był szczęśliwy z tego powodu. Może android odebrał złe sygnały, kiedy się z nim witał.

- Pomyślałem, że możemy przedyskutować dotychczas zebrane fakty - odezwał się Niles, spoglądając na swojego poprzednika.

Connor przymknął na chwilę oczy, po czym wyprostował się, patrząc na Nilesa wprost.

- Czy coś nam to da? - zapytał, marszcząc brwi. - Jedyne, co nam zostało to czekać aż ktoś zauważy sprawcę i zawiadomi policję. Jego podobizny powinny być już wszędzie wywieszone.

- Nie wiemy czy podejrzany będzie się rzucać w oczy. Wie, że go szukamy - odparł android.

- Właśnie o to chodzi - powiedział Connor, doskonale zdając sobie z tego sprawę.

Dlatego nie wierzył, że w najbliższym czasie ktoś go zauważy. Czekało go bezczynne siedzenie, czasem jeżdżenie na patrole. Niles też nie mógł nic robić samemu, dopóki nie zamkną tej sprawy. Z tego powodu Connor czuł niepokój - im dłużej to trwało, tym dłużej musiał znosić RK900, nawet jeśli jego nastawienie do swojego poprzednika odrobinę się zmieniło.

Chwilę później do Connora dotarła pewna informacja, przez którą jego systemy zwolniły i mimowolnie zamrugał, jakby z przeciążenia. Klucz, który znaleźli pod parapetem Charlotte, nie miał na sobie odcisków palców innych niż samej właścicielki. Fantastycznie.

- Czy wszystko w porządku? - spytał Niles, przyglądając się Connorowi z lekko zmarszczonymi brwiami.

Android podniósł na niego wzrok.

- Tak. Dostałem informację na temat zapasowego klucza do domu Charlotte. Są na nim jedynie odciski palców właścicielki.

Niles przytaknął.

- Ta wiadomość teraz na niewiele nam się przyda - stwierdził.

Connor zgadzał się z nim, ale nie powiedział tego na głos. Spojrzał na zegarek, który pokazywał, że Hank miał jeszcze około piętnastu minut przerwy. Czas mijał szybko, kiedy ktoś siedział obok i oceniał każdy twój ruch, nawet jeśli nieświadomie. Connor musiał się pilnować, żeby nie powiedzieć ani nie zrobić niczego głupiego przy androidzie. Jego pamięć zapewne jeszcze była nagrywana, CyberLife mogło w każdej chwili zobaczyć czy Connor działał sprawnie, czy jednak popełniał błędy.

Connor wstał i ruszył w stronę pomieszczenia, gdzie pracownicy mogli odpocząć.

- Gdzie idziesz? - spytał Niles, czego android całkowicie się spodziewał.

- Po kawę dla porucznika. Niedługo wraca z przerwy - odparł, po drodze zabierając z biurka Andersona pusty już papierowy kubek.

Wyrzucił go wraz z przekroczeniem progu break roomu* i podszedł do automatu do kawy. Wziął pusty kubek i nie zwracając uwagi na obecność Gavina w tym samym pomieszczeniu, przygotował kawę dla Andersona. Czekając, oparł się swobodnie o blat, spoglądając w stronę Nilesa, który siedział na swoim krześle i przyglądał się rzeczom na jego biurku. Zmarszczył brwi, analizował je?

- Ej, Connor, co się stało z twoimi włosami?

Głos rozbawionego Reeda sprawił, że android od razu na niego spojrzał. Detektyw nie ruszył się jednak ze swojego miejsca, stojąc razem z oficer Chen przy stoliku niedaleko.

Connor odruchowo przeczesał włosy dłonią, jakby sprawdzając o co mogło mu chodzić i przypomniał sobie w końcu. Zaśmiał się cicho, zaskakując tym Gavina.

- Tak jakoś wyszło - odparł, spoglądając na kubek, który już zdążył się napełnić kawą.

Wziął go i założył pokrywkę.

- Słaby gust muzyczny Andersona cię trafił, puszko?

Connor tylko przewrócił oczami, podchodząc do stolika, przy którym stała dwójka.

- Mówisz to w sposób, jakby twój gust muzyczny był chociaż odrobinę lepszy, Gavin - odparł Connor pół-żartem.

Detektyw zmarszczył brwi na odpowiedź androida. Pewnie się nie spodziewał, że te dwa tygodnie, kiedy byli zmuszeni wspólnie pracować, pozwolą Connorowi wywlekać takie sprawy podczas ich dyskusji.

Android wyjrzał w stronę swojego biurka, widząc, że Niles wciąż siedział bezczynnie, czekając zapewne na jego powrót. Wzrok Gavina i Tiny z ciekawości podążył w tę samą stronę. Reed prychnął rozbawiony pod nosem.

- To jest ten RK900? - odezwała się Tina.

- Jest tu już od paru dni - powiedział Connor, odwracając wzrok.

- Nie miałam okazji bliżej się mu przyjrzeć. Ani zwrócić na niego uwagi, jeśli już o tym mówimy.

Oficer Chen również odwróciła wzrok, Gavin tak samo.

- Brakowało nam robocich bliźniaków - stwierdził detektyw, popijając swoją kawę.

- Z całym szacunkiem, ale to tylko pozory - powiedział Connor z lekkim grymasem.

Gavin zauważył jego minę i zaśmiał się.

- Chyba się nie lubicie, co, tosterze? - zapytał rozbawiony, jakby to była najzabawniejsza rzecz na świecie.

- To mało powiedziane - wymamrotał android, spoglądając w dół na kawę, którą trzymał. - Cóż, miło się rozmawiało, detektywie Reed, oficer Chen, jednak powinienem już iść.

Gavin przewrócił oczami, Tina uśmiechnęła się lekko.

Connor opuścił pokój i już po chwili ponownie był przy swoim stanowisku pracy. Położył kubek z kawą na biurku Hanka i samemu usiadł na swoim miejscu. Obrócił się na krześle parę razy i kiedy się zatrzymał, Niles patrzył na niego.

- Co zajęło ci tak dużo czasu?

Connor spojrzał w stronę pokoju, w którym przed chwilą był i zauważył Gavina, właśnie wracającego ze swojej przerwy.

- Rozmawiałem z detektywem Reedem i oficer Chen - odpowiedział, odwracając wzrok od wspomnianego mężczyzny, aby nie przykuwać więcej jego uwagi.

Niles natomiast obrócił głowę i najprawdopodobniej skanował twarze, sprawdzając o kim mówił. Connor tylko pokręcił głową i w końcu zauważył Hanka, który szedł w jego stronę.

- Zrobiłem ci kawę, poruczniku - oznajmił Connor z uśmiechem.

Anderson posłał mu wdzięczny uśmiech i usiadł na swoim miejscu, chwytając ciepły kubek.

- Jakaś informacja dotarła? - zapytał, biorąc łyk napoju.

- Na znalezionym kluczu nie ma żadnych odcisków palców - odpowiedział od razu, automatycznie.

Hank aż odłożył kawę, marszcząc brwi i wzdychając. Pochylił głowę, masując skronie, najwidoczniej mając już dosyć tej sprawy. Siedzieli w niej od ponad tygodnia.

- Dzisiaj przynajmniej się dobrze wyśpię, bo jutro mamy nocną zmianę - stwierdził, spoglądając na swój terminal.

W końcu zapanowała cisza, jedynie głosy innych pracowników policji przebijały się głucho. Connor położył skrzyżowane przedramiona na biurku i ułożył na nich wygodnie głowę. Musiał odpocząć. Nie fizycznie, mentalnie. Nie chciał patrzeć na żadne twarze, światło jakby zaczęło go razić, a odgłosy rozmów tylko drażniły jego procesory dźwiękowe. W polu jego widzenia pokazał się komunikat zalecający przejście w stan spoczynku. Zdziwił się, przecież właśnie przez stazę spóźnił się do pracy.

- Hank - odezwał się Connor, podnosząc głowę. - Coś jest nie tak, właśnie dostałem komunikat, że powinienem przejść w stan spoczynku.

Anderson spojrzał na swojego partnera, unosząc brwi.

- I co? Pójdziesz spać w połowie dnia w pracy?

Connor przewrócił oczami. Nie mógł ot tak pójść się naładować. Musieli czekać na informacje, załatwiać papierkową robotę, ale jednak mógł w połowie paść z powodu wyczerpanej energii, dlatego miał dylemat.

Komunikat ponownie wyskoczył w polu jego widzenia. Przetarł oczy, jakby próbując go usunąć, pozbyć się, żeby móc pracować produktywnie. Zniknął po chwili, ale wiedział, że nie wytrzyma długo. Maksymalnie godzinę. Wtedy spojrzał na Nilesa, który przyglądał się androidowi i w tamtym momencie zdeterminował się, żeby nie przechodzić w stazę. Gdyby to zrobił przy RK900, byłby skończony, pokazałby jak bezużyteczny był.

Jako priorytet ustalił utrzymanie świadomości najdłużej jak mógł.

Jak w ogóle do tego doszło? Prawda, tej nocy nie ładował baterii wystarczająco długo, ale to nie powinno zaszkodzić, może tak naprawdę nie znał do końca swoich limitów? Connor już nie wiedział nic, im dłużej myślał, tym więcej miał pytań. Zajął się pracą, aby odwrócić swoją uwagę od uporczywych myśli.

- Może jednak tego potrzebujesz? - zasugerował Anderson, lekko zmartwiony. - Co jeśli okaże się, że za chwilę dowiemy się o położeniu naszego sprawcy, a ty w połowie drogi odpadniesz?

Connor zmarszczył brwi, zastanawiając się nad słowami Hanka. Miał rację, była taka możliwość.

Po chwili zdał sobie z czegoś sprawę, przez co zachichotał sam do siebie. Niles i Anderson spojrzeli na niego lekko zdezorientowani.

- A, przepraszam. Przypomniałem sobie, że wczoraj u North było bardzo dużo alkoholu na bazie tyrium... Nie chcieliśmy, żeby się zmarnowało. Myślę, że mój system próbuje po prostu usunąć te toksyny jak najefektywniej - wyjaśnił odrobinę zmieszany i rozbawiony.

A zważywszy na to, że poszedł odpocząć dosyć późno, znalazł wytłumaczenie tego problemu. Co wcale nie znaczyło, że zaraz od razu przejdzie w stazę. Chwila ciszy zapanowała między trójką.

Hank zaśmiał się w końcu, spoglądając na Connora.

- I to mi ciągle mówisz, żebym nie pił.

Connor lekko przechylił głowę w bok, uśmiechając się.

- Wiesz, że to nie to samo - odpowiedział ze śmiechem.

I Niles ponownie poczuł się wykluczony.

Chwila.

Poczuł?

n/a:

*break room - pokój spoczynkowy/wypoczynkowy

użyłam angielskich słów, bo brzmią o wiele ładniej i przyjemniej. szczerze, nie wiedziałam nawet czy "pokój spoczynkowy" to poprawne przetłumaczenie, może macie jakieś synonimy, których mogłabym użyć i brzmią równie ładnie?

Continue Reading

You'll Also Like

12.3K 753 21
Rosalia Gonzalez ma wszystko, czego pragnęła. Cudownego chłopaka, z którym planuje przeprowadzkę do Madrytu, świetnych przyjaciół, i super pracę w ka...
5.4K 529 29
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
25K 1K 25
„ink brought us together"
77.8K 3K 53
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...