Zwiadowcy - Niezwyciężeni

By HareHeart

16.4K 1.1K 1.2K

Czas na drugi fanfic :D Zwiadowcy - Niezwyciężeni Co gdyby Will poznał młodych ludzi o niesamowitych umiejętn... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
🎄 Wesołych Świąt 🎄
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Epilog

Rozdział 5

437 24 17
By HareHeart

Halt był pod ogromnym wrażeniem. Czuł, jak duma rozsadza mu pierś. Jego własny uczeń, który nawet nie ukończył szkolenia był w stanie stworzyć tak wspaniałą drużynę. Z rozmyśleń wyrwał go głos króla. 
- Dlaczego nie przedstawiliście się prawdziwymi imionami? - Spytał i ze zdziwieniem zauważył, jak dziewczyny lekko opuszczają głowy, Raven odwraca wzrok, a oczy Flame'a błyszczą taką furią, jakby zaraz miał się rzucić na króla. Will siedział z lekko spuszczoną głową i kątem oka obserwował swoich przyjaciół. Duncan już zaczął żałować, że zadał pytanie, gdy brązowowłosy chłopak odezwał się. 
- To może ja zacznę. Będzie im łatwiej się przełamać. - Westchnął Will. - Wolę się przedstawiać moim pseudonimem, ponieważ czuję dumę, gdy go używam. Dumę z tego, co sam osiągnąłem i na co sam zapracowałem. Poza tym, jeśli mam być szczery, nie lubię mojego imienia. - Halt zauważył lekki uśmiech na twarzy Flame'a. Cała złość jakby z niego wyparowała. 
- To może ja teraz, co? - Spytał czerwonowłosy chłopak. Starszy zwiadowca ze zdziwieniem zauważył troskę i lekki niepokój w oczach swojego ucznia na co lekko zmarszczył brwi. - Nie przedstawiłem się moim prawdziwym imieniem, bo... Ugh... Się go wstydzę... - Powiedział cicho chłopak nawet nie podnosząc głowy. Miał ją nisko spuszczoną, jakby się bał. - Wstydzę się tego, kim byłem... Wszystkie dzieciaki z mojej wsi się ze mnie naśmiewały, a rodzice im wtórowali. Pamiętam, jak ojciec okładał mnie kijem, bo jakieś dzieciaki postanowiły się zabawić i rzucały kamieniami w nasze zwierzęta. Powtarzali mi, że skończę jako niewolnik, bo nawet na rolnika się nie nadaję... Aż w końcu, któregoś dnia wymknąłem się z domu i tyle mnie widzieli. - Warknął cicho. Will sięgnął do chłopaka i objął go ramieniem.  
- Jednym słowem: Nie mieli racji. - Rzucił luźno, jak gdyby nigdy nic. Flame lekko uśmiechnął się do niego i również zarzucił mu rękę na plecy. 
- Nasz przywódca jak zawsze niewzruszony. - Odparł szybko. Halt odniósł wrażenie, że samo wypowiedzenie prawdy było dla chłopaka dużym wyzwaniem. I coś mu mówiło, że pozostałe historie też nie będą lekkie i przyjemne. Raven wziął Smoke'a na kolana i przeczesał mu włoski. 
- To jak, mały? Który pierwszy? - Zapytał. 
- Przecież jesteśmy braćmi. Czemu nie możesz powiedzieć tego za nas?  
- Jesteście braćmi? - Powtórzył głucho Duncan. 
- Tak, Panie. Jesteśmy rodziną. - Mruknął czarnowłosy i pogłaskał chłopca po głowie. - No dobrze... Urodziliśmy się w lennie Seacliff. Mieliśmy dość dobre dzieciństwo... Nasi rodzice zajmowali się nami i można powiedzieć, że niczego nam nie brakowało. - Stwierdził, a na jego usta wpłynął lekki uśmiech.
- Rodzice bardzo nas kochali. - Wtrącił mały opierając głowę o pierś brata. Ten uśmiechnął się do niego szerzej i przeczesał mu włosy.
- Ale któregoś dnia przypłynęli Skandianie... - Jego uśmiech zgasł, a oczy wypełniły się smutkiem. - Zabili naszego ojca, a matkę wywlekli na plac pośrodku wsi razem z innymi kobietami, które stawiały opór. Wszystkie je wymordowali, a resztę wzięli w niewolę. Przeżyliśmy tylko dlatego, że uciekliśmy do lasu... Z naszej wsi nic nie zostało, a my musieliśmy sobie jakoś poradzić. Żyliśmy w głuszy przez parę lat, po czym wyruszyliśmy szukać szczęścia. - Dokończył i mocniej przytulił Smoke'a, który siedział ze spuszczoną głową i nie odzywał się ani słowem.
- Mnie doniesiono, że był to pożar... - Wtrącił cicho król. Raven spojrzał mu w oczy i kiwnął przecząco głową. 
- Skandianie przekupili pozostałych przy życiu ludzi... Oni specjalnie ich zostawili. Po za tym zapłacili im. - Warknął wściekły. Duncan zacisnął gniewnie pięści i szczękę. Halt czuł, że kolejne historie będą gorsze... Popatrzył w oczy Silver, która coś podejrzanie patrzyła na białowłosą dziewczynkę siedzącą koło niej. 
- Wy też jesteście rodzeństwem. - Stwierdził, a on kiwnęła głową. 
- Tylko ja i Flame jesteśmy jedynakami. - Wtrącił Shadow. 
- Nie, nie jesteście. - Stwierdził Smoke, który nagle jakby się ożywił. 
- O czym ty mówisz? - Zapytał brązowowłosy chłopak. 
- Przecież sam zawsze powtarzasz, że jesteśmy jedną, dużą rodziną. A to znaczy, że wy nie możecie być jedynakami. - Na twarzach nastolatków pojawiły się szerokie uśmiechy, a Raven poczochrał bratu włosy, na co ten pisnął i zaczął się śmiać. 
- Prawda, mały. - Mruknął Shadow z uśmiechem, a Flame oparł się o niego i przymknął oczy. Położył głowę na ramieniu przywódcy, a ten oparł swoją brodę na czerwonawych włosach.    
- Dobrze, to może teraz my. - Stwierdziła Silver poważniejąc. - Ja nawet nie pamiętam naszych rodziców... - Szepnęła cicho. - Jedyne, co o nich pamiętam to to, że gdy byliśmy mali zostawiali nas z psami... To one ogrzewały nas w zimne noce, gdy trzęsłyśmy się z zimna. Nasi rodzice nigdy się nami nie interesowali. Zostawiali nas psom, a te zajmowały się nami do póki nie zdechły ze starości. A potem... Potem wzięłam ją i uciekłyśmy... - Zakończyła szybko. Duncan poczuł ściśnięcie w sercu na widok tych młodych duszyczek, tak umęczonych przez los. Z drugiej strony był pod wrażeniem ich zaradności i woli walki. Halt popatrzył na swojego ucznia, który po prostu trzymał głowę na tej należącej do jego przyjaciela i pozwalał mu się w siebie wtulać. Chłopak popatrzył na bliźniaczki. 
- To może ja opowiem. - Zaproponowała Blue, a Red z wdzięcznością i uśmiechem kiwnęła głową. - Nasi rodzice traktowali nas tak, jakby mieli dwa, zupełnie inne wcielenia. Dla mnie zawsze byli mili, robili wszystko, co chciałam ale dla Red... Byli, lekko mówiąc, okropni. - Westchnęła. - Według całej wsi moja siostra była potworem, ze względu na kolor oczu... Uważali ją za wcielenie zła. Całe życie traktowano ją inaczej. Nie ważne ile razy prosiłam i błagałam, żeby traktowali nas tak samo, oni zawsze mówili, że ja jestem lepsza... Ale ja nie słuchałam... W dniu, w którym skończyłyśmy 13 lat powiedzieli nam, że mają dla nas kandydatów na mężów. Ja miałam dostać najbogatszego rolnika we wsi, a ona zamożnego kowala. Na nic prośby i błagania, żeby nie robili tych ślubów. Chciałyśmy być wolne... Takie, jak inne dziewczyny w naszym wieku... Nasi rodzice pozwolili spotykać się nam z naszymi "narzeczonymi". Mój był najgorszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałam! - Wybuchła nagle. - Był arogancki, zadufany w sobie, a mi od razu dał znać, że będę jego służącą. Że będę jego własnością i nie mam nic do gadania. - Warknęła. - Gardzę takimi ludźmi bardziej, niż najgorszym wrogiem, a moim zdaniem niewolnicy zasługują na większy szacunek niż takie coś. - Dokończyła i wbiła lodowe spojrzenie w oczy króla, który lekko wzdrygnął się na złość jaką zobaczył w jasnych tęczówkach. 
- Mój "narzeczony" uważał, że jest największym szczęściem w moim życiu, bo nikt inny mnie nie zechce i za to będę tańczyła tak, jak mi zagra... Ale nie z nami takie numery. - Uśmiechnęła się wrednie. Udawałyśmy, że jesteśmy nimi zachwycone i mówiłyśmy, jak to bardzo nie możemy się doczekać tego ślubu. A gdy w końcu nadszedł ten dzień, wzięłyśmy trochę pieniędzy od rodziców i przekupiłyśmy najbrzydsze dziewczyny w całej wsi, by poszły tam za nas. My schowałyśmy się na górnym piętrze skąd był idealny widok na salę. - Zaśmiała się cicho Red.
- Mówię wam, żałujcie, że nie widzieliście min tych ludzi. - Zaśmiała się w głos Blue. - To był najpiękniejszy dzień mojego życia. Nigdy nie widziałam takiego zawodu w oczach tylu ludzi na raz. Najlepszy był moment, gdy panowie odsłonili welony naszym podrabiańcom. Najwspanialsze było to, że zrobili to po przysiędze. - Parsknęła śmiechem. 
- Cudownie było widzieć ich miny, gdy z zamkniętymi oczami pocałowali nasze podrabiańce, a gdy już otworzyli oczy i zobaczyli je było za późno. Z trudem powstrzymałyśmy się, żeby nie zacząć się śmiać. Sam duchowny też był niczego sobie. - Zachichotała i uderzyła siostrę łokciem w żebra. - Pamiętasz? - Zagaiła.    
- Oczywiście, że pamiętam. - Zachichotała Blue. - Małżonkowie od razu zarządzili anulowania ślubu, a ksiądz im powiedział, że co Bóg złączy człowiek niech nie rozłącza. I z tego co wiem zostali bez pieniędzy i z paskudnymi kobietami zamiast wymarzonych żon. - Parsknęła śmiechem, a wraz z nią całą drużyna Willa. 

***

Dobra! Na dzisiaj koniec! I na parę dni. Muszę odpocząć XD Poza tym, mam też inne książki.

Bliźniaczki wspaniale załatwiły tych idiotów, co nie? 🤣

Do przeczytania, 

- HareHeart.

Continue Reading

You'll Also Like

246K 7.2K 81
Daphne Bridgerton might have been the 1813 debutant diamond, but she wasn't the only miss to stand out that season. Behind her was a close second, he...
10 Days By amxnx

General Fiction

15.6K 641 17
"Why are you doing this to me? Let me out!" I screech. Liberating me from the ties, those hands stained in blood untied me. Replied, "10 Days, become...
1M 40.6K 93
𝗟𝗼𝘃𝗶𝗻𝗴 𝗵𝗲𝗿 𝘄𝗮𝘀 𝗹𝗶𝗸𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 𝗳𝗶𝗿𝗲, 𝗹𝘂𝗰𝗸𝗶𝗹𝘆 𝗳𝗼𝗿 𝗵𝗲𝗿, 𝗔𝗻𝘁𝗮𝗿𝗲𝘀 𝗹𝗼𝘃𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 �...
1.3M 56.9K 103
Maddison Sloan starts her residency at Seattle Grace Hospital and runs into old faces and new friends. "Ugh, men are idiots." OC x OC