Rozdział 36

269 23 53
                                    

Duncan chwilę jeszcze patrzył za chłopakiem, po czym westchnął, odwrócił się w stronę obozowiska i postanowił, że czas schować swój przyjazny charakter w kieszeń i zaprowadzić porządek wśród tej hołoty.
Uniósł dumnie głowę i spokojnym krokiem ruszył w dół wzgórza, na którym właśnie stał.

Żołnierze byli tak zajęci jedzeniem, że nie zwrócili uwagi na to, że ich władca zszedł ze zbocza i idzie właśnie wśród nich.

- Dobry wieczór, Wasza Wysokość. - Przywitał się Will, stojąc przy ladzie, gdzie wydawano posiłki.
- Witaj, Willu. - Odparł władca, uśmiechając się lekko. Miło, że chociaż jedna osoba zachowała szacunek dla innych. - Czy mógłbym może skosztować tej potrawy, która sprawiła, że niemal wybuchła nam tu wojna? - Spytał, a chłopak uśmiechnął się lekko i wziął w dłoń podpłomyk.
- Z jakim nadzieniem sobie go życzysz, panie? - Spytał. - Czy może jakaś mieszanka? - Zapytał.
- Co jest w tamtym garnku? - Duncan wskazał na niewielki garnek, stojący odrobinę dalej niż reszta. Will odwrócił się, po czym spojrzał na naczynie.
- Ach, to! - Zaczął. - W nim znajduje się mieszanka warzyw. - Odparł obojętnie chłopak. - Chciałem dać ją Dark Souls, ale jeśli chcesz, Panie, nie mam nic przeciwko, byś spróbował. - Dodał.
- A czy mogę prosić mieszankę mięs i te warzywa? - Spytał, a Shadow uśmiechnął się i skinął głową.
- Na ciepło, czy na zimno? - Spytał chłopak. - Widzisz, panie, są dwie mieszanki. Jedna jest na ciepło, z ziemniakami, jajkiem, cebulą i marchewką, a druga to ta, o której ci mówiłem. - Wyjaśnił.
- W takim razie, poproszę obie. 
- Oczywiście. - Odparł i zaczął nakładać nadzienie na płaski chleb. Duncan zorientował się, że podpłomyki Willa były cienkie i nie rwały się. 
Chłopak nałożył mieszankę mięs na pieczywo, po czym sięgnął po garnek i otworzył go. Wziął łyżkę i zaczął nakładać mieszankę warzyw na gorące mięso, po czym to samo zrobił z drugą mieszanką. 
- Jaki sos sobie życzysz, panie? - Spytał, na co Duncan spojrzał na niego, marszcząc brwi.
- Sos? - Powtórzył, na co Will wskazał mu niewielkie garnki. 
- Tutaj są sosy do wyboru. - Wyjaśnił chłopak. - Tutaj jest sos czosnkowy, chrzanowy, oraz śmietanowy. - Powiedział, pokazując poszczególne naczynia.
- W takim razie poproszę każdego po trochu. - Poprosił król, z namysłem przyglądając się potrawie. Usta Willa rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu, a sam chłopak kiwnął głową i odłożył na chwilę talerz z potrawą. Wziął pierwszy sos i polał nim danie, to samo robiąc z pozostałymi sosami.
Gdy już skończył, złożył dół, a następnie boki chleba. Podniósł chleb, łapiąc jego dół i bok, po czym podał go królowi, który nie mógł się powstrzymać i od razu wgryzł się w gorący posiłek. 
- Mmm... - Mruknął, czując lekko przypieczone jarzyny, następnie soczyste, gorące mięso, a zaraz chłodne, chrupiące warzywa, a to wszystko podbite przepysznymi sosami i przyprawami. - O mój Boże... - Dodał z pełnymi ustami, na co Will zaśmiał się cicho i zwrócił się do kucharzy.
- Dobrze, zapraszam. - Puścił im oczko, a ci szybko ustawili się w kolejkę i zaczęli robić sobie posiłki.

Już po pół godzinie stanowisko było wolne, więc Shadow skinął na swoją drużynę, a ci podeszli.
Chciał im coś powiedzieć, gdy nagle zauważył, że Duncan stoi z boku i przygląda się mu jak zbity pies. 
- Coś się stało? - Spytał, lekko zmartwiony.
- Chciałem zapytać, czy nie mógłbym spróbować mieszanki owoców? - Spytał niepewnie, a Will zaśmiał się i pokiwał głową. Szybko wziął kolejnego podpłomyka, nałożył na niego mieszankę owoców, po czym sięgnął po rondelek i polał potrawę ciemnym, gęstym sosem.
- Co to za sos? - Spytał król.
- Miodowo-orzechowy, panie. - Odparł chłopak, podając danie Duncanowi. - Smacznego, panie. - Dodał, a władca podziękował mu cicho i wgryzł się w chłodne, słodkie owoce podbite miodem i orzechami. Już nie dziwił się, dlaczego żołnierze zmienili się w zwierzęta.
- Jest coś, czego nie potrafisz? - Spytał Duncan z lśniącymi oczami. Zmieszał się trochę, gdy zobaczył, że Will nawet się nie uśmiechnął.
- Jest jedna rzecz... - Westchnął. - Nie potrafię ochronić tych, których kocham. - Mruknął, unosząc głowę i patrząc królowi w oczy. Duncan przełknął to, co miał w ustach, po czym niepewnie wyciągnął dłoń i położył mu ją na ramię.
- Moim zdaniem... - Zaczął władca. - Jesteś najlepszym opiekunem, jakiego mogli dostać. - Zakończył, po czym uśmiechnął się do niego, a Will stał jeszcze chwilę zszokowany, nie wiedząc, co powiedzieć.

 - Zakończył, po czym uśmiechnął się do niego, a Will stał jeszcze chwilę zszokowany, nie wiedząc, co powiedzieć

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Po chwili poczuł, jak ktoś kładzie mu dłoń na ramię i lekko go obejmuje.
- Nie rozumiem, czemu masz tak niską samoocenę... - Mruknęła Blue. Will poczuł, jak mnóstwo rąk przytula go i sam aż uśmiechnął się, czując ciepło swoich przyjaciół.

- Shadey, zrobisz nam kolację? - Zapytał po chwili Smoke, ciągnąc go za nogawkę spodni.
- Jasne, maluchu. - Westchnął chłopak i wziął dziecko na ręce, podrzucając go lekko.
- Hurra! - Zaśmiał się chłopiec. Will oparł go sobie o biodro, by mieć choć jedną rękę wolną, po czym zaczął przygotowywać chłopcu jedzenie.
- Nie byłoby ci wygodniej, gdyby ktoś go z ciebie zdjął? - Zaśmiała się Silver i podniosła chłopca, przytulając go do siebie.
- Tak, dzięki. - Mruknął, uśmiechając się do niej. - Dobra, Smokey, z czym chcesz? - Spytał, przenosząc wzrok na dziecko.
- Na pewno z mięsem i warzywami, i z sosem chrzanowym! - Krzyknął zachwycony, a Will zaśmiał się cicho. Te dzieci były urocze.
- Jeszcze coś? - Spytał, a chłopiec zastanowił się.
- Nie masz może szczypiorku, albo czegoś podobnego? - Zapytał.
- Wiedziałem, że o to spytasz. - Zaśmiał się Will i posypał potrawę mieszanką ziół. Silver postawiła dziecko na ziemi, a ten wyciągnął ręce po kolację, którą Shadow złożył i włożył mu w dłonie.
- Kto następny? - Zapytał.
- Ja! - Feather podbiegła do niego i przytuliła się do jego nogi. - Chcę obie mieszanki warzyw i sos czosnkowy! - Powiedziała rozemocjonowana, a Will szybko przyrządził danie i podał dziecku.
- Panie przodem. - Flame skłonił się przed trójką dziewcząt, na co te zaśmiały się, po chwili przewracając oczami lub kiwając głową z politowaniem.

***

Brakło jednego słowa do 1K słów, ale kto by się tym przejmował XD

NARESZCIE JEST ROZDZIAŁ, kto świętuje razem ze mną? ^.^

NIE ZWRACAJCIE UWAGI NA DZISIEJSZĄ ILUSTRACJĘ, BŁAGAM WAS, TO BYŁ CHYBA NAJGORSZY RYSUNEK W CAŁEJ TEJ KSIĄŻCE, NAPRAWDĘ.

Jeśli chcecie naprawdę dobre rysunki, zapraszam na moją inną książkę, ,,Wcielenie", w której Will jest uroczym koteckiem ^^

Do przeczytania,
- HareHeart.

Zwiadowcy - NiezwyciężeniWhere stories live. Discover now