Waste of Space -Tłumaczenie||...

By PatologicznySerek

1.1K 60 25

̶FanFiction - Danny Phantom Tłumaczone fanfiction: "Waste of space" - RedHeadsRock1010 • ••'º'•» . «•'º'•• •... More

Waste of Space [część "1"]
Waste of Space [część "2"]

Waste of Space [część "3"]

292 18 7
By PatologicznySerek

— Uważaj!

— Koleś, rusz się!

— DUCH!

Mimo że, Daniel się nie poruszył, okrzyki zdesperowanych dzieci nie poszły na marne. Sam i Tucker wydawali się rozbudzić, a ich oczy się rozszerzyły. Po zbadaniu otoczenia, dwoje nastolatków stanęło opiekuńczo przed przyjacielem z wyrazem determinacji, gdy duch kobiety spłynął ku nim.

Ektoplazmatyczne widmo, które się pojawiło nie było bardzo powszechne. Prawie wszyscy w Amity, którzy zauważyli narastający wiatr, uciekli w kierunku ogrodzenia szkoły średniej. Byli w stanie przypomnieć sobie, że widzieli tę kobietę trzy lub cztery razy w ciągu ostatniego roku, podczas gdy uczniowie Casper High natychmiast rozpoznali ją jako swojego starego doradcę, który sprawił, że poczuli się okropnie, a następnie gromadzili energię ze swojej nędzy. Gdy wszyscy wpatrywali się w trio, doszli do tego samego wniosku:

— Ten duch jest tutaj z powodu Danny'ego, Sam i Tuckera.

— Wiedziałam, że na końcu każdej tęczy jest garnek złota, a ty, Danny, emitujesz całą gamą kolorów. Odeszłabym, biorąc pod uwagę to, co się stało tobie i reszcie, ale nie mogłam się oprzeć jesteście przepyszni!

Demon wrzasnął z zachwytu, gdy zbliżyła się do trójki nastolatków.

Powietrze dookoła ducha migało pod jej mocą, gdy jej szponiaste palce wyciągnęły się łapczywie. Lud Amity, pomijając uczniów w szkole, bezradnie obserwował za płotem, jak kobieta zbliża się do trio. Ich jedyną nadzieją było to, że wkrótce pojawią się rodzice Fentona, a nawet sam Danny Phantom. Nie pozwoliłby umrzeć trzem niewinnym nastolatkom, prawda?

Zaskakując wszystkich, Sam i Tucker wyciągnęli z plecaków Fenton termos i pistolety laserowe celując bronią w stronę ducha. Uśmiechając się zabawnie, wyciągnął ręce w stronę dwójki nastolatków i mały zielony promień energii przywiązał się do nich, po czym zmienił kolor na czerwony i wyciągnął z ich piersi białą święcącą substancję. Got i maniak techno sapnęli z bólu i powoli opadli na ziemię u stóp przyjaciela.

— Wy dawaj jesteście wyśmienici, ale moja prawdziwa nagroda jest właaaaśnie tutaj.

Duch uśmiechnął się złośliwie, po czym nadepnął na ciała słabych nastolatków na ziemi i położył dłoń na plecach Danny'ego.

Gdy tylko nawiązała kontakt fizyczny z synem łowców duchów, fale białego światła ogarnęły ich oboje, a Spectra roześmiała się, gdy uświadomiła sobie, że dziecko ma teraz wystarczająco dużo nieszczęścia, aby utrzymać nieśmiertelność przez dziesięciolecia. Zwycięstwo nie trwało jednak długo, gdy ktoś z tłumu ogłosił przybycie rodziców Fentona. Wir zieleni nagle zrzucił Spectre przez pole, po czym uderzył w grupę dzieciaków przy płocie. Nie zwracając uwagi na dzieci, które przestraszyła na śmierć, duch uśmiechnął się do Fentonów, którzy obecnie próbowali obudzić Sam, Tuckera i ich syna z transu, w którym się znaleźli. Moc Spectry osłabiła Sam i Tuckera, ale duch nie karmił się długo Danielem, więc jego rodzice nie mogli zrozumieć, dlaczego nie odpowiada.

— On nie chce słuchać, wiesz?

Łowcy Duchów wycelowali swoją broń ekto w widmową istotę, która zaatakowała Danny'ego, skrzywił się.

— Co ty wiesz o naszym synu?

Niski chichot wydobył się z ducha, gdy wstała. Ludzie byli tacy głupi, że było to wręcz przezabawne. jej oczy były pełne pewności siebie, gdy spojrzała na Maddie i Jacka.

— O wiele więcej niż ty. Każdy duch w Strefie wie o twoim synu znacznie więcej niż ty, niż wy wszyscy!

Oznajmiła z uśmiechem, wskazując otaczających ich widzów.

Ignorując kobietę i jej nonsensowne komentarze, Maddie chwyciła ramiona syna i lekko nim potrząsnęła.

— Danny? Danny? Słyszysz mnie? Kochanie, powiedz coś.

Chłopiec spojrzał w oczy swojej matki, uśmiechnął się lekko, a potem znów spojrzał w dół, pogrążony we własnej świadomości. Ustawiając syna z powrotem na ławce obok przyjaciół, rodzicielka spojrzała na widmo oskarżycielsko.

— Co zrobiłaś dla naszego chłopca!?

— Ja? Nic mu nie zrobiłam, poza próbą posilenia się jego cierpieniem, które transmituje. Jak na ironię, to ty doprowadziłaś do jego żałosnego stanu, w jakim się obecnie znajduje.

Z rykiem Jack Fenton oddał mały strzał w ducha, który minął ją trafiając półtorej stopy od niej.

— Nie waż się oskarżać nas o zranienie naszego syna, nawet nie wiemy, co z nim nie tak! Nigdy byśmy go nie skrzywdzili!

"Nie wątpliwie" pomyślała Spectra, a jej oczy lśniły morderczą krwią.

— Och, ale go skrzywdziłeś.

Udając nonszalanckie postępowanie wobec wszystkiego, w trakcie rozmowy sprawdzała swoje paznokcie

— Wczoraj, kiedy nazwałaś go...marnowaniem miejsca, prawda? — zaśmiała się.

— Twoje oskarżenia są nieważne, ty potworze. Nigdy nie nazwaliśmy naszego syna czymś takim! W rzeczywistości nie widzieliśmy go wcale wczoraj. Według naszej córki, Jasmine, wcześniej odwiozła Danny'ego do domu i był już w łóżku, kiedy wróciliśmy do domu z Antarktydy! Nie wspominając już o tym, że polowaliśmy na duchy i szukamy Danny'ego Phan...

Oczy Maddie rozszerzyły się, gdy przerwała krótkie zdanie i zastanowiła się nad tym, co miała powiedzieć. Nie nazwali Danny'ego Fentona marnotrawstwem, ale tak nazwali Danny'ego Phantoma. Dreszcze przeszyły ciało Łowcy Duchów, gdy spojrzała na Jacka. Jego oczy były pełne łez przerażenia.

Patrząc w tył na uśmiechniętego ducha, Maddie w końcu znalazła swój głos.

— Ty...co chcesz...nie masz na myśli?

Moc Spectry wirowała wokół niej, gdy patrzyła złowieszczo na Fentonów, zbierając wystarczającą ilość energii do teleportacji. Błyski zieleni i czerni wirowały wokół miejsca, którym kiedyś była, gdy nagle pojawiła się za Maddie i Jackiem. Jej ostre pazury wyciągnęły się i łapczywie owinęły się wokół talii niebieskookiego chłopca, wyrywając go z bezpiecznego miejsca między oszołomionymi przyjaciółmi. Zanim Łowcy Duchów zdążyli się odwrócić, widmo ponownie teleportowało się bezpośrednio przed kulącymi się studentami i przestraszonymi mieszkańcami miasta.

Spectra uniosła nastolatka wysoko ponad tłum za szyję i popchnął go w kierunku zdezorientowanych ludzi. Jako automatyczny odruch Danny wyciągnął rękę, by chwycić dłoń miażdżącą tchawicę. Jego małe, dziecięce palce drapały mocno uścisk Spectry bez większego powodzenia.

— Och, dajcie spokój, ludzie! Szczerze mówiąc, nie możecie być aż tacy głupi. Danny Fenton, Danny Phantom. Nie trudno to zrozumieć.

Ludzie sapnęli. Nikt nawet nie zdał sobie trudu, by zaprzeczyć temu, co sugerował duch.

Wszyscy wiedzieli, że to prawda. Mieli oczy szeroko otwarte na nową wiedzę, przypływ rozumu otoczył ich umysły. Wszyscy w końcu zrozumieli, dlaczego trio cały czas znikało, ich żarty miały teraz sens, ich dzisiejsze postawy były akceptowalne, biorąc pod uwagę psychiczne znęcanie się nad Dannym, ich spadające stopnie i nieustraszone zachowanie, ilekroć nastąpił atak ducha, zostały w końcu rozpoznane. Teraz wszystko było takie jasne. Dlaczego jeszcze tego nie zauważyli?

Jakby czytając w ich myślach, Spectra zbliżyła Danny'ego do siebie i uśmiechnęła się na jego mglisty wyraz twarzy.

— Wszyscy byliście uprzedzeni, aby zauważyć, co dzieje się tuż przed waszymi oczami. Wszyscy wierzyliście, że Danny jest leniwym nastolatkiem, który nigdy się nie liczył. Daniel nie ma zamiaru zasypiać w klasie, zawsze walczy z duchami każdej nocy. Nie ma zamiaru nie odrabiać lekcji, po prostu nie ma na nie czasu. Nie chce spóźnić się do szkoły, po prostu decyduje się, że życie człowieka jest ważniejsze niż dojście na zajęcia na czas. Wszyscy widzieliście znaki, dlaczego nie reagowaliście na nie? Czy nie mogliście wszyscy powiedzieć, że z Dannym było coś nie tak?

Popychając walczącego nastolatka w stronę oszołomionych rodziców, Spectra przez chwilę spoglądała współczująco na Danny'ego i wściekła się na Łowców Duchów.

— A wy dwaj! Zawsze byliście tak zajęci próbowaniem nowych wynalazków do chwytania i rozcinania duchów, że nawet nie zauważyliście, co się dzieje z waszym własnym synem! Codziennie wracał do domu z raną na twarzy, boku na plecach, wściekły siniak na ramieniu, nogach lub tułowiu i złamaną kością tu czy tam. Czy obchodziło cię to wystarczająco, by to zauważyć? NIE! Wszyscy tutaj wiedzą, że Daniel nie jest dobrym kłamcą, a jednak udało wam się uwierzyć w jego "wszystko w porządku" i przeprosiny. Obrzydzacie mnie.

Po raz kolejny przemawiając do całego Amity Park, Spectra zmrużyła swoje paciorkowate oczy w stronę przerażonych ludzi.

— Wszyscy mnie obrzydzacie! To dziecko jest jedną z najpotężniejszych istot w obu naszych światach, nawet jestem prawie pewna, że jest najpotężniejszą istotą w obu naszych światach i zamiast wykorzystywać swoje zdolności do własnych celów, osobistych korzyści, postanowił pomagać ludziom i ich chronić. Nawet kiedy wszyscy wierzyliście, że był złym facetem, nie przestał walczyć! Jestem pewna, że nie możecie sobie nawet wyobrazić, na jaki stres psychiczny jest narażona głowa tego młodego chłopca, jego wątpliwości, jego nędza...to...jest...zachwycające.

Jej współczujące spojrzenie szybko zniknęło, gdy przytuliła dziecko do swojego ciała i wąchała jego włosy.

— Ahhhhhh.

Spectra westchnęła z satysfakcją, a potem zmarszczyła brwi, oblizując wargi.

— Jest już prawie dojrzały dzięki wam, ale wygląda na to, że jeszcze się nie poddał. Cholerne nastolatki i ich wyzywające nastawienie. Chyba będę musiała go złamać.

Przywołała swój budzący grozę wyraz twarzy, nagle jej ręka się cofnęła i rzuciła dziecko w stronę szkoły.

Danny przeleciał nad stołami obiadowymi, minął rodziców budząc powoli przy tym przyjaciół i uderzył w ceglany mur przy zewnętrznym wejściu stołówki. Obrzydliwy trzask, który rozniósł się echem po całym mieście, w końcu obudził wszystkich z szoku. Ludzie spoza liceum przycisnęli się do ogrodzenia i krzyknęli z niepokojem. Studenci i wykładowcy wyróżniali się, kiedy to zakrywali usta rękami, krzyczeli z przerażenia i potykali się o własne nogi, gdy wyciągali ręce do dziecka. Rodzice Fenton'a pisnęli na widok ich jedynego syna spływającego ku ziemi. Obaj Łowcy Duchów natychmiast upuścili broń i rzucili się w stronę Danny'ego.

Wielki błąd.

Gdy tylko ich sprzęt do polowań na duchy uderzył o ziemię, Spectra otoczyła płaczących rodziców potężnym polem energii i rzuciła ich w stronę uczniów przy płocie. Kiedy oni i reszta populacji Casper High byli w tym samym miejscu, duch wystrzelił kulę energii w Sam i Tucker'a, posyłając ich na jednego z nauczycieli, pana Lancera, po czym wyczarowała przezroczystą tarczę energetyczną, która uniemożliwiła wszystkim zbliżenia się do kruczowłosego nastolatka leżącego nieruchomo na ziemi.

Kiwając aprobująco głową na swoją ręczną robotę, Spectra skierowała oczy na jedyne dziecko wciąż uwięzione w polu. Podążając za jej spojrzeniem, uczniowie natychmiast zaczęli walić w tarczę, podczas gdy obywatele Amity Park zaatakowali ogrodzenie oddzielające ich od toczonej się bitwy. Gdy duch zbliżył się do Danny'ego, który wciąż leżał zwinięty na ziemi, krzyki stały się bardziej desperackie. Zakrztuszony szloch wydobył się od studentów, błagając ich nowo rozpoznanego bohatera o ruch.

Wyszczekując rozkazy reszcie drużyny footballowej, Dash i jego przyjaciele skulili się i uderzyli całym swoim ciężarem o ścianę przed nimi, skutecznie powodując drobny ruch tarczy, ale to było wszystko co zrobiła. Zdając sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie nie przełamią w najbliższym czasie bariery, ludzie powrócili do werbalnych ostrzegawczych okrzyków.

Setki głosów przebiły poranne powietrze, ale tylko kilka wyróżniało się na tle innych.

— DANNY, WYLATUJ STAMTĄD TERAZ! — krzyknęła gotka w tłumie studentów.

— RUSZ SIĘ FENTON ALBO-albo SKOPIE CI DUPĘ! — krzyknął chłopak o blond włosach, waląc w ścianę z całej siły.

— Danny, przysięgam na Boga, jeśli umrzesz, przywrócę cię do życia, a potem sam zabiję! — młody, ciemnoskóry nastolatek krzyknął, rzucając w tarczę swoim sprzętem.

— Daj spokój, Ducho-Smyku, wszyscy wiemy, że jesteś silniejszy! Nie poddawaj się teraz, Danny! — latynoska rozpaczliwie błagała.

— Przeczytałem wystarczająco dużo komiksów o bohaterach, aby wiedzieć, że bohater zawsze wygrywa, ale jeśli teraz się nie ruszysz, Danny, twoje szanse na wygraną będą znacznie mniejsze!-zażartował rudowłosy kujon w okularach z mokrymi oczami.

— Zawsze wiedziałem, że jesteś wyjątkowy, Daniel. Po prostu nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jak wyjątkowy jesteś dopóki nie było za późno-krzyknął łysy z nadwagą mężczyzna z ponurym wyrazem twarzy.

— Och, Boże, Danny, ja ze wszystkich ludzi powinnam najlepiej wiedzieć, jak bardzo uparty jesteś i jak możesz być zarozumiały. Gdzie jest ten twój irytujący złośliwy uśmieszek, który pojawiał się za każdym, gdy atakował dych? Weź ten swój upiorny tyłek i walcz teraz, Danny lub ja osobiście sprawię, że twoje życie stanie się piekłem, kiedy z tego wyjdziemy – krzyczała Afroamerykanka o długich falujących włosach, szukając w plecaku czegoś, czego nie mogła znaleźć — RUSZ SIĘ, DANNY!

Powiedział nastolatek, nagle z wielkim wysiłkiem podniósł swoją zmatowiałą głowę w kierunku, w którym usłyszał, jak ktoś krzyczy jego imię. Duża rana przeciekała ciepłą czerwienią z odrobiną zielonej krwi po twarzy i spływała ku ziemi, gdy próbował się podnieść. Wizja wciąż nie była skupiona, ledwo mógł dostrzec tysiące kolorów tańczących w oddali. Z drugiej strony krzyki słyszał doskonale. Brzmiały jak krzyki ludzie, których doskonale znał, i chcąc się dowiedzieć co się dzieje, Danny wstał, by sekundę później zostać rzuconym w stronę kolorów i uderzyć w ścianę przed nim.

Ludzie walący w tarczę odskoczyli z zaskoczenia, gdy Spectra rzuciła dziecko. Kolejny trzask wyśmiał Amity, gdy niebieskooki chłopiec opadł na tyłek i oparł się plecami o kopułę za nim. Krew nadal wylewała się z jego rany na skroni, a jego lewa ręka była teraz pochylona pod dziwnym kątem. Bardziej przerażone okrzyki wystrzeliły do oszołomionego chłopca, gdy próbował przypomnieć sobie, jak wpadł w tę sytuację i kto krzyczał.

— Och, czy wszyscy przestalibyście krzyczeć? Przeszedł znacznie gorzej, wiesz, to nie tak, że on umrze. Potrzebuję go żywego.

Zerkając na horyzont, dziecko zauważyło ciemną postać w milczeniu zbliżającą się do miejsca gdzie leżał. Wspomnienia z ostatnich dwóch dni krążyły w jego umyśle, gdy w końcu przypomniał sobie, gdzie był i kto stał przed nim.

— S-Spectra? — Danny skrzeczał, gdy pochylił się na boku i zakaszlał krwią.

Kobieta zatrzymała się na chwilę nad młodym nastolatkiem, po czym wzięła garść jego włosów i uniosła go z ziemi tuż nad tłumem ludzi, walących w tarczę i błagających, by Spectra go puściła.

— Och nienienienie, to nie wystarczy! —oznajmiła, badając walczącego nastolatka w swoich ramionach — Jeśli masz nawet dość energii, by podnieść głowę, to nie pogrzebałam cię wystarczająco głęboko w kałuży nieszczęścia, a jeśli chcę zostać najpotężniejszym duchem w Stefie Duchów, musisz być pusty jak skorupa pustego żółwia — uśmiechnęła się złośliwie, po czym odwróciła chłopca, by spojrzał na swoje uwięzione miasto.

Oczy dziecka rozszerzyły się ze zdziwienia, gdy spojrzał na swoich kolegów z klasy, przyjaciół i rodzinę uderzających w przezroczystą prze nim tarczę tak mocno, że na szklepodobnej ścianie pozostały ślady krwi. Różnokolorowe ręce wszystkich wyciągnęły się w stronę Danny'ego, gdy łzy smutku i żalu spłynęły po policzkach wszystkich. Krzyki i szloch wypełniły jego uszy, gdy z łatwością dostrzegł dwie osoby w pobliżu widzów.

Wielki Dash Baxter, król Casper High, kopał i pchał tarczę, jakby od tego zależało jego życie. Krzyczał coś, a jego oczy patrzyły się tylko i wyłącznie na oczy Danny'ego. Ale tym co najbardziej go zaskoczyło kruczowłosego nastolatka, był to strach na twarzy Dasha, nie dotyczący jego, a Danny'ego i jego dobrego samopoczucia. Dash, chłopiec, który zaczepiał go od czasów gimnazjum, bał się o Danny'ego. Danny zawsze myślał, że jeśli kiedykolwiek umrze lub zostanie zaatakowany przez przypadkowego ducha, Dash z przyjemnością zobaczy go, jak zostaje pobity, Danny Phantom, czy nie, ale to...Baxter wyglądał, jakby był gotowy płakać.

Paulina Sanchez waliła w barierę, łamiąc w ten sposób każdy z jej idealnie wypielęgnowanych paznokci. Jej włosy były czystym bałaganem, rozrzucone w różnych kierunkach, makijaż był rozmazany, a po twarzy spływały łzy. tym razem nie patrzyła na Danny'ego pożądliwymi oczami ani z niesmakiem na twarzy. paulina wyglądała tak, jakby się przejmowała, jakby martwiła się o niego, ponieważ nie chciała, aby był zraniony, a nie dlatego, że była zakochana w "Dannym Phantomie". Jego oczy skontaktowały się z nią, a ona szybko powiedziała:

— Tak mi przykro.

Jego rodzina była szalona. Syn Łowców Duchów spojrzał na swoją siostrę, matkę i ojca, którzy krzyczeli do niego. Jego nauczycieli, pana Lancera i pani Teslaf wśród nielicznych, patrzących ze smutkiem na swojego ucznia. Twarz pana Lancera była przemoczona, a nawet jego nauczycielka gimnastyki miała małą błyszczącą łzę na jej policzku, gdy ze złości atakowała ścianę, cały czas przeklinając jak marynarz.

Kujoni, gotowie, maniacy, A-Listerzy, pierwszoklasiści, ucznie drugiego roku, juniorzy, seniorzy, nauczyciele, studenci, dorośli, nastolatkowie, przechodni, sąsiedzi, prezenterki wiadomości, całe jego miasto-wszyscy płaczą i krzyczą, podczas gdy próbują uratować go z rąk ducha.

On był bohaterem. To on miał ich ratować, a nie na odwrót.

Danny wyciągnął ręce do wszystkich. To tylko spowodowało, że ludzie zaczęli jeszcze płakać mocniej z rozpaczy, a kilku z nich przycisnęło ręce do tarczy, próbując dotrzeć do Danny'ego. Potem Danny przypomniał sobie, co wszyscy o nim powiedzieli, co powiedzieli o nim jego rodzice, i nagle łzy popłynęły mocniej a jego ręka powoli ześlizgnęła się z pola siłowego.

Przez minutę wszystko milczało, słychać było tylko kilka pociągnięć nosem i ciche okrzyki, gdy Danny nadal wpatrywał się w oczy Amity Park odwzajemniając spojrzenia.

Potem jego krzyki wrzasnęły atmosferę wokół niego, gdy Spectra wepchnęła dłoń w jego plecy i poraziła prądem od wewnątrz. Niebiesko-biała energia trzaskała wokół Danny'ego, gdy jego ramiona wystrzeliły na zewnątrz, a oczy rozjaśniły się białym światłem. jego krzyki bólu obudziły wszystkich ponownie i krzyczeli z przerażenia na widok torturowanego niewinnego czternasto letniego chłopca. Spectra nie zatrzymała się na dobre dwadzieścia sekund, a kiedy to zrobiła, rzuciła drgającego chłopca na ziemię, jakby był szmacianą lalką. Klątwy i bezradne wrzaski ludzi nie miały absolutnie żadnego wpływu na ducha.

Więcej wielobarwnej krwi wylewało się z jego nowych ran na rękach, nogach i twarzy Danny'ego, gdy leżał bezładnie na plecach, z rękami wyciągniętymi nad głową i stopami rozłożonymi w niewielkim rozkroku. Jego oczy były pełne szoku i bólu, gdy powoli tracił przytomność.

Spectra widząc to, wiedziała, że jeśli Danny zemdleje, nie będzie mogła się z nim więcej bawić, więc pozwoliła, by jej pazury sięgnęły do pełnej wysokości, i rzuciła się na oszołomione dziecko. Na szczęścię zatopiła szpony wskazujące w dłoniach.

Nastolatek wył z bólu po raz kolejny wywołując wrzawę wśród widzów, gdy to bezradnie patrzyli, jak ich bohater wygina plecy w łuk i płacze na świeżym powietrzu. Z przygwożdżonymi rękami i złamane na duchu, dziecko mogło jedynie krzyczeć i skomleć. W końcu przestał się poruszać i po prostu spojrzał na widmowy uśmiech przed sobą. Jego oczy były puste, a Spectra uśmiechnęła się szeroko.

Danny w końcu się poddał.

Szloch uciekł z wciąż uwięzionych ludzi, gdy Jack Fenton krzyczał.

— NIE, SYNU! — Jego optymistyczne nastawienie przepadło.

Jego żona klęczała, a dłonie zakrywały jej twarz, gdy wciąż mruczała: "Moje dziecko, moje biedne dziecko"

Duch wygrał.

Nadzieja wszystkich słabła, zanim młoda dziewczyna ruszyła przed tłum. Jej krótkie czarne włosy, ciemne ubrania wraz z ciężkimi butami przyciskały się przez labirynt ludzi, gdy jej gniewny głos zmusił wszystkich wokół niej do zatrzymania się i zszokowania.

— Cholera, Danny. Wstawaj.do.diabła.

Młoda dziewczyna uderzyła pięścią w barierę i rzeczywiście zrobiła w niej małe pęknięcie podobne do pajęczynki. Ludzie wokół niej się cofnęli się, spoglądając między nią, a Dannym, uznając, że to jeden z najlepszych przyjaciół pół-ducha. jego drugi przyjaciel, afroamerykański chłopak mający obsesję na punkcie technologi, również pomaszerował w kierunku Sam i stanął obok niej, wpatrując się z szerokimi oczami na najlepszego przyjaciela leżącego w krwawym bałaganie na ziemi.

— Mam w nosie co mówili wszyscy inni. Tak, całkiem spieprzyli. tak, skrzywdzili cię, ale Danny, to tylko ludzie, a ludzie...ludzie popełniają błędy - głupie błędy, ale czy to kiedykowlwiek cię powstrzymało? Zawsze masz taką silną postawę, zawsze uśmiechasz się przez ból i żartujesz nawet wtedy, kiedy jesteś w trudnych sytuacjach. Tęsknie za tym Dannym. Dannym, który by przywrócił tylko oczami na widok ducha, Dannym, który opowiadał banalne żarty i wymieniał niezliczone dowcipne pogawędki ze swoimi wrogami, Dannym, który nigdy się nie poddawał, bez względu na trudną sytuację. Wiem, że ten Danny wciąż tu jest. Po prostu się ukrywa, bo się boi, że ponownie go odrzucą...

Głos dziewczyny zadrżał lekko, gdy wciągnęła lekko powietrze i spojrzała prosto w oczy Halfy.

— Danny, prawda jest taka, że nie możesz zmienić tego kim jesteś. Jedynie co możemy zmienić to ludzi, ludzi i te ich przeklęte opinie, które są jedynymi rzeczami które należy tutaj zmienić, a nie ciebie.

Adresowane dziecko po cichu słuchało jednego ze swoich najlepeszych przyjaciół, próbującego go zmotywować. Niemal wywołała uśmiech na jego twarzy, gdy zobaczył jak bardzo się starała, jak bardzo wszyscy się starali. Danny wpatrywał się w ich poplamione łzami twarze, desperackie spojrzenia oraz głośne szlochy.

Potrzebowali, żeby był silny. On był bohaterem. Cały czas próbowali go przez ten czas uratować, a teraz naszła jego kolej.

Sekundy zmieniły się w minuty, gdy przerwa spowodowała dyskomfort wśród pociągających nosem ludzi. Cisza została wreszcie przerwana, gdy zakłócający śmiech rozbił niezręczność panującą w powietrzu.

— Och, droga dziewczyno, co według ciebie zrobiła twoja mała mowa? Pomogła mu odzyskać ducha? Proszę, to nie jest jakiś naiwny serial animowany. To jest prawdziwe życie, w prawdziwym życiu ludzie umierają, poddają się, a szczęśliwe zakończenia się nie zdarzają. Nigdy. Danny, którego znasz, odszedł na zawsze, zagubiony w...

— Spectra...

Oczy rozszerzyły się z zaskoczenia i niepewności, duch odwrócił głowę od ludzi i spojrzał na uśmiechniętego nastolatka pod nią.

—...Za dużo mówisz.

Z triumfalnym okrzykiem Danny podniósł kolana do brzucha i kopnął kobietę z siłą buldożera. Jej paznokcie wyszły jednocześnie z nastolatka w tym procesie, duch krzyknął, gdy to gwałtownie prześlizgnęła się po ziemi i trawie, po czym ostatecznie wpadła na stół obiadowy na końcu patio. Ulga oblała Amity Park, gdy Danny Fenton powoli wstał i otarł krew z rannych dłoni. Usłyszawszy ich wiwaty, Danny odwrócił się i obdarzył widzów niepewnym uśmiechem, po czym przyjął postawę bojową i uśmiechnął się wyzywająco do Spectry.

— Jezu Spectra, wyglądasz starzej za każdym razem, gdy cię widzę — zażartował nastolatek, próbując się zregenerować. Każdy mógł zobaczyć, że miał problem z utrzymaniem swojego sarkastycznego wizerunku.

Z warczeniem Spectra oparła się na jednej ręce i groźnie spojrzała na nastolatka.

— TY! Ty powinieneś być rozbity, zagubiony, pusty. Nikt tak szybko się nie podnosi z czystej puli nędzy! — wrzasnęła.

Uśmiechając się ponownie do swojego miasta, obserwując go pewnymi nadziei oczami, młody superbohater nieśmiało potarł kark.

— Wydaje mi się, że widząc, jak wszyscy starają się mi pomóc, słysząc jak wszyscy próbują mnie uratować, kiedy to ja powinienem ratować ich, trochę mnie obudziło.

Łapiąc wzrok Samanthy Manson i Tucker'a Foley'a, bez słowa podziękował im tysiąc razy w myślach.

— I sądzę, że Sam ma rację. Nie mogę zmienić tego, kim jestem, jedynie co można zmienić w takiej sytuacji, to postawy i opinie wszystkich ludzi na mój temat i wygląda na to, że już to się dzieje. — Uśmiechnął się, gdy jego uwaga ponownie skierowała się w stronę kobiety-ducha.

Z rykiem widmo rzuciło się w powietrze i zaatakowało Danny'ego. Zaskoczony nastolatek wyczarował tarczę z pola siłowego i zablokował szalejącą kobietę-duch, gdy nieustannie atakowała jego jedyną, możliwą ochronę. Czarna energia Specrty uderzyła Halfę i odepchnęła kilka stóp do tyłu, wciąż atakując.

— Tucker, gdzie termos!? — krzyknął Danny, krzywiąc się z bólu w dłoniach.

Zdeterminowanie pojawiło się na twarzy techno-maniaka, a niezwyciężone wesołe spojrzenia przelały się na pozostałą resztę, chłopak skinął głową swojemu nieszczęsnemu przyjacielowi.

— Jasne, Danny, poczekaj chwilę!

— To o wiele trudniejsze, niż ci się wydaje, biorąc pod uwagę to, że mam dziury w rękach!

Przewracając oczami, ale wewnętrznie wdzięczny, że jego przyjaciel wrócił, Tucker sięgnął za siebie i chwycił szlufkę na klamrze tylko po to, by odkryć, że termosu tam nie było. Z trudem łapiąc oddech, Afroamerykański chłopak odwrócił się do Sam, który gwałtownie potrząsnął głową. Z szeroko otwartymi oczami dwójka nastolatków powoli odwróciła głowy w kierunku stołu przy którym jedli lunch.

— Och nie — mruknęła cicho gotka — Danny, termos jest w plecaku Tucka! — krzyknęła i wskazała ogólny kierunek stołu.

Cicho przeklinając świat w myślach, Danny upuścił tarczę i wykorzystując nieco swoje moce duchów, poleciał w kierunku trzech kolorowych plecaków obok stołu na środku dziedzińca. Spectra, zdając sobie sprawę, że jego ofiara uciekła, ścigała odlatujące dziecko.

Po dotarciu do plecaków Danny odwrócił się i zobaczył, że Spectra szybko go dogania. Klęcząc na ziemi i szybko podnosząc torbę Tuckera, sięgnął i skierował pojemnik z cylindrem w kierunku zbliżającego się widma.

— HA!

Spectra zatrzymała się w połowie lotu i czekała na oślepiające, niebieskie światło, które miało pochłonąć ją w całości, ale to się nie wydarzyło.

— Danny...to zwykły termos.

— TUCKER!

— Co? To był mój lunch!

Jącząc z irytacją, Halfa rzucił lunch Tucker'a na ziemię i jeszcze raz sięgnął do plecaka, który trzymał. Spectra otrzeźwiała i złapała nastolatka za koszulę, podnosząc go na wysokość oczu.

— Jesteś taki upierdliwy. Jak możesz być tak...szczęśliwy i gotowy do walki po tym co ci zrobili? Nazwali się bezwartościowym! Twoi rodzice, całe miasto, świat! Jednak wciąż walczysz. Żałosne. Ile razy muszę cię złamać, abyś się nauczył nigdy się nie podnosić? — warknęła.

Chłopiec w jej ramionach po prostu się do niej uśmiechnął i podniósł Fenton termos w dłonie, wskazując nim na głowę.

— Ile razy muszę wpychać cię z powrotem do Strefy Duchów, abyś się nauczyła, że bohater zawsze wygrywa.

Jako ostatnia próba ucieczki, Spectra wrzasnęła i upuściła dziecko z ramion, próbując się teleportować w mgnieniu oka, ale moc jaką zebrała od Halfy i jego dwójki przyjaciół, nie wystarczyła, by mogła się tak szybko teleportować. gdy promień termosu wystrzelił, Spectra ryknęła i drapała ziemię, rozrywając na kawałki trawę. Zanim została wessana, krzyczała do Danny'ego.

— Myślisz, że to koniec, Halfa? To dopiero początek! Wszyscy wiedzą teraz, kim jesteś i chociaż udają, że cię akceptują, zawsze będziesz dla nich dziwadłem!-z ostatnim złym śmiechem duch zniknął w pojemniku, a jej przezroczyste, wielkie pole siłowe nad nimi się roztrzaskało.

Danny zamrugał.

Jeden raz.

Drugi.

Jego wizja zamazywała się, przez utratę takiej ilości krwi. jego umysł wielokrotnie odtwarzał ostatnie słowa Spectry, przetwarzając je wielokrotnie wbrew jego woli. Kiedy zaczął wierzyć w prawdę tych słów, spojrzał na swoje uwolnione miasto i ich ulgę. Płakali ze szczęścia i rzucili się na niego, gdy upadł na ziemię. jego rodzice, przyjaciele, siostra, nauczyciele, koledzy z klasy.

Nie nienawidzili go.

Nie sądzili, że był dziwakiem.

Zależy im.

Zaakceptowali go.

KONIEC

• ••'º'•» . «•'º'•• • 

⌗❛Oryginał❜→
(wejdź w komentarze)

Link działa tylko i wyłącznie, gdy korzysta się z wattpada na przeglądarce. W razie problemów śmiało piszcie na priv.

Continue Reading

You'll Also Like

1.5K 242 70
Z okazji 70 obserwujących chcę wam przedstawić...70 faktów o mnie!
4.7M 14.1K 7
-Czy ty ze mną flirtujesz? -Od jakichś dwóch miesięcy, ale dzięki że zauważyłaś.
1.1K 60 3
̶FanFiction - Danny Phantom Tłumaczone fanfiction: "Waste of space" - RedHeadsRock1010 • ••'º'•» . «•'º'•• • Alternatywne zakończenie "Phantom Pla...
51.4K 1.9K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...