proxima centauri ❆ taekook...

By sotagi

81.3K 9.3K 5K

Młody aktywista środowiska LGBT, Kim Taehyung, za namową swojego chłopaka Namjoona, decyduje się na zrzucenie... More

1. Nowe ciało, nowy ty
3. Miłość, pot i łzy
4. Randka w doborowym towarzystwie
5. Zbereźny podglądacz vs bestia z siłowni
🐛ogłoszenia parafialne🐛
6. Nowy tatuś Jeongguka
7. Opiekunka dla Tae
8. Pierwszy pocałunek
9. Najsłodsza pokusa
10. Świąteczny prezent
11. Lubię się dzielić
12. Ostatnia rozmowa
13. Coś, co chciałbyś dostać
14. Niewaniliowo
15. Afektywny motyw
16. Trzecia dłoń
17. Za dużo alkoholu
18. Krew na rękach
19. Skąpani w czerwieni
20. Spostrzegawcze oko aspiranta Parka
21. Pierwsza wspólna noc
22. Wołanie o pomoc
23. Tajemnice Jeongguka
24. Sekretne spotkania
25. Potterheads
26. Gra w butelkę
27. Rzyć w świetle gwiazd
28. Nieczysta zagrywka
29. Powrót krwiożerczej bestii
30. Zazdrość w odcieniach fioletu
31. Słodziutki hyung
32. Pokażę ci na tobie
33. Alibi Taehyunga
34. Gwóźdź do trumny
35. Mała niespodzianka
36. Nikczemny test
37. Niszczycielska siła
38. Nieświadomy kłamca
39. Będę brał cię w aucie
40. Sabotaż
41. Mściwe uczucia
42. Dango i matcha
43. Długość dźwięku samotności
44. Chyba miłość
45. Robak w sercu
46. Tuż pod nosem
47. Nieporozumienie
48. Herbatka u teściowej
49. Krwotok z nosa

2. Pan Min

2.1K 250 125
By sotagi

Zawsze pewny siebie i odważny niczym lew Taehyung stanął przed ogromnym budynkiem siłowni, tym razem przypominając bardziej przerażonego, malutkiego koteczka, aniżeli dumnego króla zwierząt. Pomimo chłodu panującego na dworze, czoło chłopaka okraszone było niewielkimi kropelkami potu, które idealnie uwydatniały zmęczenie Kima, spowodowane noszeniem sporej wielkości torby treningowej. W końcu zdążył zmachać się już przed wyjściem z mieszkania, zawzięcie szukając jakichkolwiek sportowych ubrań nadających się do pokazania w miejscu publicznym. To nie tak, że Tae był niczym kobiety malujące się na siłownię, ale zwyczajnie zdawał sobie sprawę z tego, że jest osobą względnie rozpoznawalną, a jego twarz ludzie kojarzą z całą społecznością LGBT w Korei Południowej. Z tego powodu w miejscach publicznych zawsze starał się wyglądać i zachowywać nienagannie, nie narażając się na krytykę ze strony swoich przeciwników czy mediów.

Co innego działo się oczywiście w momentach, gdy Tae mógł być prawdziwym sobą. Wtedy pokazywał najbliższym swoje pazurki, które chował tylko postawiony przed obcymi ludźmi lub w momentach, gdy ktoś okazywał się zdecydowanie bardziej dominującym. Tak też było w relacji jego i Namjoona, przy którym dwudziestolatek mógł swobodnie czuć się beztroskim i słodkim dzieciaczkiem, nie przejmując się problemami życia codziennego. Odpowiadało to również dwudziestopięcioletniemu mężczyźnie, który był typowym karierowiczem, właścicielem dobrze zarabiającej firmy i na pierwszy rzut oka idealnym partnerem. Spełniał wszystkie zachcianki Tae, wysłuchiwał jego infantylnych opowieści i spędzał z nim cudowne chwile, pozostawiając chłopaka daleko od problemów związanych z pracą czy innych trudów życia, takich jak gotowanie, płacenie rachunków czy robienie zakupów.

Dzięki temu Taehyung był ostoją Namjoona, do której mógł wracać każdego wieczoru i w stu procentach odciąć się od pracy czy wszystkich problemów. I chociaż brunet zdawał sobie sprawę z tego, że Tae nie jest głupim dzieciakiem bez pasji czy niedorozwojem z ilorazem inteligencji wyrażonej dwucyfrową liczbą, to tak naprawdę nigdy nie próbował rozmawiać z nim na poważniejsze tematy. Widział twarz szatyna w telewizji, słyszał jego żarliwe przemowy w obronie wszelakich mniejszości i nawet gdzieś w głębi serca był cholernie dumny z faktu, że przystojny chłopak, którego z początku wyrwał dla zabawy w gejowskim klubie, w rzeczywistości okazał się całkiem mądrym gościem, ale tak naprawdę nie doceniał tego nawet w najmniejszym stopniu. Nam w rzeczywistości potrzebował tylko kojących przytulasków Kima, jego mięciutkiej pupy czy uroczego śmiechu. I chociaż na pierwszy rzut oka nie robił młodszemu o pięć lat chłopakowi żadnej krzywdy, to ich relacji nigdy nie można było określić mianem normalnego związku opartego na przyjaźni. Był to raczej układ, w którym dwoje względnie dorosłych ludzi odnajdywało się w całkowicie przyzwoity sposób. 

Mimo tego Taehyung nigdy nie czuł się samotny czy niedowartościowany. Od filozoficznych dyskusji i rozmów o problemach dwudziestego pierwszego wieku miał w końcu swoich znajomych z organizacji działającej na rzecz osób nieheteronormatywnych, transpłciowych czy wszelkich innych mniejszości, o które w należyty sposób nie dbał rząd. Aktywny udział w marszach, walka o prawa chroniące przed dyskryminacją, prowadzenie bloga czy zwykła pomoc ludziom była dla Tae czymś wyjątkowym i najważniejszym, a fakt, że Namjoon szczególnie nie interesował się misją życiową swojego partnera, jakoś bardzo go nie szokował. Prawdę mówiąc, Kim doceniał nawet to, że dwudziestopięciolatek nie wstydzi się mówić przy ludziach, że jest w homoseksualnym związku, co w Korei nie należało do powszechnych zachowań.

— Dzień dobry, byłem umówiony z panem Min Yoongim na siedemnastą — rzucił do recepcjonistki, starając się zabrzmieć dumnie i odważnie.

Nowoczesny i schludny budynek łączył w sobie przyzwoicie wyposażoną siłownię, gabinety trenerów personalnych oraz sale przygotowane specjalnie do treningów grupowych. Taehyung był naprawdę pod wielkim wrażeniem, widząc profesjonalne maszyny i przyrządy do ćwiczeń, ale nadal nie potrafił rozluźnić swoich napiętych ze zdenerwowania mięśni czy zacząć myśleć, że z czasem to przerażające miejsce będzie niczym jego drugi dom.

— Dzień dobry. — Młoda kobieta uśmiechnęła się do dwudziestolatka, wyglądając naprawę przyjaźnie i profesjonalnie. — W takim razie musi pan najpierw wyjść z siłowni i udać się na pierwsze piętro. Windy znajdują się na korytarzu, z którego dotarł pan właśnie tutaj, a gdy znajdzie się pan piętro wyżej, wtedy proszę skierować się na lewo, następnie skręcić w drugi korytarz po prawej. Pan Min przyjmuje klientów w gabinecie numer sześć, ale gdyby okazało się, że nikt panu nie otworzy, proszę pójść pod salę numer dziewięć, gdzie właśnie kończą się zajęcia z pilatesu. Znajdzie ją pan w korytarzu po drugiej stronie od gabinetu numer sześć, idąc cały czas do prosto aż do samego końca. Czy mogę pomóc w czymś jeszcze?

— Yy... To chyba wszystko, co chciałem wiedzieć. Dziękuję bardzo. — Taehyung odwrócił się na pięcie i wyszedł z siłowni przez szklane drzwi, całkowicie gubiąc się w instrukcjach recepcjonistki.

Po kilku kolejnych minutach pałętania się po pierwszym piętrze budynku wreszcie odnalazł wspomniany przez kobietę gabinet i na szczęście to zakończyło (albo zapoczątkowało) męczarnie Kima. Tae nerwowo zapukał do drzwi i nie musiało minąć nawet kilka sekund, by zmaterializował się przed nim mężczyzna z wyjątkowo surową miną o kruczoczarnych włosach. Spojrzenie miał posępne i pomimo tego, że był o kilka centymetrów niższy od Taehyunga i zdecydowanie mniej umięśniony niż wyobrażał to sobie dwudziestolatek, to i tak sprawiał wrażenie naprawdę strasznego człowieka. Wyglądał bardziej jak zawzięty miłośnik fitnessu aniżeli trener personalny, których szatyn często wyobrażał sobie jako typowych koksów, niebędących w stanie sięgnąć dłonią ucha po tej samej stronie i przeprowadzić w ten sposób połączenia telefonicznego przez swój obfity rozmiar bicepsa. 

— Dzień dobry, byłem umówiony na... — zaczął Tae, starając się nie brzmieć jak życiowy nieudacznik.

— Proszę wejść do środka, panie Kim — przerwał mu głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji, po czym kontynuował, gdy Taehyung znalazł się wewnątrz gabinetu. — Proszę usiąść. Tak jak mówiłem panu przez telefon, dziś chciałbym przeprowadzić konsultację oraz analizę składu ciała, a potem przejść do badania pańskiej wydolności fizycznej. Jednak na sam początek proszę opowiedzieć mi, z jakim problemem przychodzi pan do mnie i co tak właściwie chcemy osiągnąć. 

Yoongi zajął miejsce za biurkiem i ułożył palce na klawiaturze niewielkiego laptopa, w oczekiwaniu na historię dwudziestolatka. Był stuprocentowym profesjonalistą i prowadził zapiski odnośnie do każdego klienta, czego nie miał zamiaru szczędzić sobie i tym razem. Za to Taehyung był tak przerażony stylem bycia dwudziestosześcioletniego trenera, że przez prawie okrągłą minutę nie potrafił wydusić z siebie nawet najmniejszego dźwięku. Pomimo tego Min nadal wpatrywał się w jego zakłopotaną twarz tym przerażająco pustym wzrokiem, nie poruszając nawet koniuszkiem palca czy stopą i cierpliwie oczekiwał, aż Kim zacznie mówić. 

— Ja chciałbym trochę schudnąć i mam nadzieję, że jakoś mi w tym pan pomoże — rzucił zestresowanym tonem, zaciskając palce na materiale sportowej torby. — Nie chcę żadnej diety ani nic z tych rzeczy, ale obiecuję regularnie ćwiczyć, czy co tam trzeba.

— Zdrowe odżywianie to bardzo istotny element odchudzania, panie Kim. Rzekłbym nawet, że przede wszystkim powinniśmy skupić się właśnie na zmianie diety, a dodatkowo dorzucić ćwiczenia fizyczne. Jak wygląda pana dzień pod względem jedzenia i aktywności? — Bacznie obserwowany przez Taehyunga brunet zanotował szybko kilka zdań i chociaż dwudziestolatek czuł, jak ciekawość zżera go od środka, to nie był w stanie zajrzeć w ekran laptopa.

— A mam być szczery? — zapytał głupio, oblizując wargi ze zdenerwowania.

— Proszę pana... — Min westchnął i odsunął się od laptopa, spoglądając w oczy chłopaka. — Półgodzinna konsultacja ze mną kosztuje siedemdziesiąt pięć tysięcy won, a za każdy godzinny trening zapłaci pan trochę ponad dziewięćdziesiąt tysięcy. Czy warto marnować takie pieniądze dla kilku kłamstw?

Racja. Tae całkowicie zapomniał o kosztach treningów, za które oczywiście płacił Namjoon. Dopiero po słowach Yoongiego zorientował się, jak głupie pytanie zadał i zrozumiał, że przecież oczekiwał pomocy, której nie mógł otrzymać bez mówienia prawdy. Było to prawie jak wizyta u lekarza — mało przyjemne i krępujące, lecz konieczne, więc gdzieś z tyłu głowy Kima nadal krzątała się myśl, że przecież robi to wszystko dla własnego dobra.

— Ma pan rację. Prawdę mówiąc, to nie odżywiam się zbyt dobrze i nie uprawiam żadnego sportu. W szkole zazwyczaj unikałem zajęć z wychowania fizycznego, a odkąd poszedłem na studia, to biegam tylko, jak wstanę z łóżka dziesięć minut przed rozpoczęciem zajęć — odpowiedział zażenowany swoim stylem życia, po czym zawstydzonym wzrokiem spojrzał w oczy trenera.

— Co ma pan na myśli przez to, że nie odżywia się pan zbyt dobrze? — dopytał Min, pospiesznie notując coś w swoim laptopie.

— Nie potrafię gotować, lubię słodycze i fast food. O ile wyjdę na miasto i mój... I ktoś zaprosi mnie do lepszej restauracji, to wtedy jem normalnie, ale jak jestem sam, to zazwyczaj kończę na jedzeniu gotowych deserów albo mrożonek. Poza tym chyba jem trochę za dużo. 

Brunet westchnął głośno i kończąc notatki, odsunął laptopa i ułożył się wygodnie na krześle. Po chwili zastanowienia wyciągnął niewielką karteczkę i zapisał na niej adres i nazwisko, po czym podał ją zdenerwowanemu Kimowi.

— Z początku chciałem zaproponować panu, aby spróbował pan samodzielnie przejść na zdrowszą dietę, wyeliminował najbardziej szkodliwe produkty i zastąpił je pełnowartościowymi odpowiednikami, ale sądzę, że jednak przydałaby się panu pomoc dietetyka — powiedział spokojnie, cały czas wpatrując się pustym wzrokiem w Tae. — Na karteczce zapisałem panu specjalistę, który dobierze odpowiednią dietę zgodnie z pańskimi oczekiwaniami, upodobaniami i naszym planem treningowym. Dzięki temu ja będę spokojniejszy, a pan nie będzie chodził głodny i niezadowolony. Co pan o tym sądzi, panie Kim? 

Z początku szatyn poczuł, że ma ochotę bez słowa opuścić gabinet trenera. Przecież powiedział, że nie chce żadnej diety i ma zamiar schudnąć dzięki ćwiczeniom, ale ten przerażający mężczyzna zachowywał się tak, jakby miał jego wolę w całkowitym poważaniu. Jednak po chwili rozmyślań i krótkiej wymianie spojrzeń z Yoongim, Taehyung doszedł do wniosku, że może lepiej nie dyskutować z kolesiem, który wygląda tak, jakby w biurku trzymał skromnego kałasznikowa na wypadek jakiegokolwiek sprzeciwu ze strony klientów. W końcu jego stuprocentowa skuteczność wydawała się Kimowi bardzo wątpliwa, a zawsze mogło być tak, że groźny pan Min sprytnie i po cichaczu pozbywał się leniów i grubasów takich jak Tae, którzy byli całkowicie niesubordynowani, by nie zepsuć swoich ponadprzeciętnych statystyk.

— Myślę, że jest w tym trochę racji — odbąknął, przyglądając się bladoróżowej karteczce z niedbałym napisem. — Moglibyśmy przejść na ty? Jestem Taehyung.

Dwudziestolatek posłał trenerowi życzliwy i słodki uśmiech, który nie wywołał nawet najsubtelniejszej reakcji na twarzy Mina. Młodszy chłopak poczuł, jak jego ciało przeszywają dreszcze i pożałował swojej propozycji, gdy Yoongi skwitował to pytanie krótkim westchnięciem.

— Panie Kim, poprosiłem pana o zabranie stroju do ćwiczeń. Proszę się przebrać i na razie nie zakładać butów ani koszulki. Dla wygody proszę skorzystać z toalety — Min wskazał ręką w stronę drzwi po swojej lewej — a gdy będzie pan gotów, rozpoczniemy analizę składu ciała i następnie sprawdzimy pańską wydolność fizyczną.

Zawstydzony swoim zachowaniem Taehyung pokornie udał się do wskazanej przez mężczyznę łazienki i zaczął niezgrabnie ściągać z siebie wszystkie ubrania. Z przejęcia zapomniał nawet o tym, żeby w gabinecie zdjąć kurtkę i szalik, więc od samego przegrzania był spocony tak, jakby co najmniej właśnie zakończył trening albo, co w jego przypadku okazałoby się bardziej prawdopodobne, szybki numerek w toalecie. Chłopak nie skłamał, mówiąc Yoongiemu, że tak naprawdę nie uprawia sportu, ale w jego przypadku nieuwzględnienie ilości spalanych kalorii podczas stosunków było prawdziwą stratą. Tae może i był leniwy, jeśli chodziło o bieganie za piłką na boisku czy inne badziewne sporty, ale za to wykazywał się ponadprzeciętną wytrzymałością w chociażby standardowym ujeżdżaniu swojego partnera czy miłości oralnej w najdziwniejszych pozycjach.

Nie przesadzając nawet w najmniejszym stopniu, Namjoon był prawdziwym szczęściarzem. 

W gustownych, czarnych dresach i kolorowych skarpetkach w pomeraniany, Tae opuścił toaletę i ponownie pojawił się w gabinecie. Przywołany gestem ręki podszedł do Mina, który ustawiał coś na ekranie dziwnie wyglądającej wagi, starając się nie patrzeć w dół na swój słodki, ale ostatnio znienawidzony brzuszek. 

— Proszę stanąć na analizatorze, zacisnąć dłonie na uchwytach i poddać się badaniu zgodnie z instrukcjami, które pojawią się na ekranie — rzucił Yoongi, a gdy tylko zakończył swoją wypowiedź, w gabinecie rozległo się ciche pukanie.

Mężczyzna powolnym krokiem podszedł do drzwi i delikatnie je uchylił, a gdy tylko zobaczył, kto znajduje się na korytarzu, na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech, którego dotąd nie dane było zobaczyć Kimowi. 

— Jeongguk, coś się stało? — zapytał Min, zdecydowanie milszym i sympatyczniejszym tonem. — Właśnie mam klienta.

Słysząc wypowiedziane przez Yoongiego imię, Tae poczuł, jak jego twarz zaczyna płonąć. Spuścił wzrok i znieruchomiał niczym skała, mając nadzieję, że siedemnastolatek nie rozpozna go i nie zobaczy w całej okazałości jego uroczego i mięciutkiego brzuszka, wyeksponowanego dzięki poleceniu Mina. W końcu skoro przez Namjoona został okrzyknięty tłuściochem, to nie chciał nawet myśleć o tym, jak nazwałby go umięśniony Gguk, widząc ciało nieskalane pracą fizyczną czy jakimkolwiek sportem. Grubas? Wieloryb? Wieprz? A może tacy pakerzy mieli inne określenia na ludzi niedbających o figurę? Tego Taehyung nie wiedział i choć próbował wyprzeć z umysłu wszystkie obawy, to zwyczajnie bał się reakcji Gguka i za nic w świecie nie chciał dopuścić do ich spotkania w tak niezręcznym momencie.

— W takim razie przyjdę później, Yoongi hyung — odpowiedział cicho, nie chcąc sprawiać kłopotów.

— Jak masz tylko jakąś niewielką sprawę, to wal śmiało. — Po odpowiedzeniu nastolatkowi brunet odwrócił się w stronę Tae, całkowicie zmieniając swój wyraz twarzy i rzucił do niego krótkie zdanie, które wywołało w chłopaku wewnętrzną panikę. — Panie Kim, co pan robi? Prosiłem, aby stanął pan na wadze i wykonał badanie. 

— Kim? — odbąknął Gguk, wścibsko zaglądając do gabinetu przez ramię trenera. — Hyung, co ty tutaj robisz?

No ja pierdolę! — pomyślał szatyn, lecz zanim zdążył odpowiedzieć choć jedno słowo, uprzedził go zaskoczony Yoongi.

— To wy cię znacie? — rzucił zadowolony, otwierając drzwi na oścież. — Trzeba było tak od razu. Wejdź do środka, Jeongguk. 

Dwudziestolatek miał serdecznie dość całej tej sytuacji i przede wszystkim zachowania trenera. Dodatkowo bezgranicznie wkurzał go fakt, że Min traktował nastolatka jak swojego kumpla, a do niego bez przerwy mówił na pan. W końcu Gguk był aż o trzy lata młodszy od Tae, co czyniło go całkowitym gówniarzem w oczach szatyna. Co z tego, że Taehyung miał niespełna dwadzieścia lat i tak naprawdę pod względem dojrzałości emocjonalnej jakoś bardzo nie różnił się od Jeona. W tamtym momencie nie było to istotne dla Kima, który miał ochotę zapaść się pod ziemię, czując na sobie spojrzenie młodszego.

No i poza tym Gguk... Jego stan fizyczny jak zawsze był na najwyższym poziomie. Piękne, delikatnie falowane włosy o naturalnie czarnym odcieniu, przystojna twarz, idealnie wyważona pomiędzy subtelną chłopięcością a zniewalającą męskością, no i przede wszystkim najbardziej smakowite ciało, jakie dane było ujrzeć Kimowi przez całe życie, które nawiedzało go w snach i błądziło w jego myślach w trakcie samotnych aktów ipsacji.

W ostatnim momencie Taehyung powstrzymał się przed automatycznym oblizaniem ust po szybkim zmierzeniu młodszego od czubka głowy aż po same stopy. Ta krótka i całkowicie niepoprawna chwila wizualnej przyjemności pozwoliła mu zapomnieć na kilka sekund, że właśnie miał do końca skompromitować się w oczach Jeongguka, bo o ile znosił bycie szczerym w stosunku do obcego faceta, jakim był Min, to za wszelką cenę nie chciał dopuścić do momentu, w którym Gguk pozna jego wagę, procent tkanki tłuszczowej czy inne niekorzystne parametry ciała.

— Dzień dobry, Taehyung hyung. — Siedemnastolatek posłał Kimowi rozkoszny uśmiech, po czym usiadł na krześle przy biurku Mina. 

Pomimo tego, że Jeongguk starał się być miły, to Tae każdy jego przyjazny gest w obecnej sytuacji odbierał jako próbę ataku lub zadrwienia. Odpowiadając młodszemu, wszedł wreszcie na nieszczęsną wagę, która po trzydziestu sekundach miała ukazać całą prawdę o stanie jego ciała. Nie chciał przedłużać swojej męki, bo wiedział, że prędzej czy później groźny trener zmusi go do skorzystania z urządzenia, chociaż przez chwilę zastanawiał się nawet, czy nowoczesny sprzęt w pewnym momencie nie obnaży go, wypowiadając na głos wszystkie uzyskane parametry. Na szczęście zestresowanego Kima nic takiego się nie wydarzyło, a gdy na ekranie pojawiły się rezultaty badania, zadowolony Yoongi przerwał pogawędkę z Ggukiem i podszedł do urządzenia.

— Mogę już zejść i się ubrać? — zapytał cicho, unikając jak ognia kontaktu wzrokowego z którymkolwiek z mężczyzn.

— Proszę włożyć koszulkę i buty, a następnie przejdziemy do sprawdzenia wydolności fizycznej — wymamrotał niewyraźnie, przyglądając się otrzymanym wynikom. — Mógłbym prosić jeszcze o podanie pańskiego wzrostu?

— Metr siedemdziesiąt osiem — odpowiedział, kierując się w stronę toalety, z głową dumnie uniesioną tak, aby nawet kątem oka nie widzieć Jeona. 

— Hyung, jesteś tego samego wzrostu, co ja — rzucił Jeongguk, chcąc być miłym i starając się rozpocząć chociaż krótką pogawędkę z partnerem swojego brata.

Najmłodszemu z mężczyzn odpowiedziało jednak tylko donośne trzaśnięcie drzwiami, przez co siedemnastolatek aż podskoczył w miejscu. Domyślał się, że nie jest szczególnie lubiany przez Tae, ale nie miał pojęcia, jaki był tego powód. Przecież zawsze starał się być miłym dzieciakiem, niezależnie od tego, czy darzył kogoś sympatią lub nie. Gguk nie należał do osób konfliktowych, był opanowany i prawie nigdy nie unosił się gniewem. Darzył szacunkiem również te osoby, które nie zasłużyły sobie na to nawet w najmniejszym stopniu, dzięki czemu uchodził za osobę powszechnie lubianą, ale jednocześnie kompletnie pozbawioną asertywności.

Jednak w oczach Taehyunga każde słowo Jeongguka brzmiało jak próba ataku na jego osobę, więc gdy tylko wszedł do toalety, poczuł się jak zwierzę złapane w pułapkę. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał wrócić do gabinetu, ale za nic w świecie nie chciał więcej oglądać Gguka ani tego cholernego trenera, przez którego całkowicie się skompromitował. W rzeczywistości nie stało się nic, ale dla Tae obnażanie się przed siedemnastolatkiem było istną tragedią, a gdy dodatkowo usłyszał rozmowę za drzwiami, miał ochotę gołymi zębami wygryźć dziurę w ścianie i uciec.

— Ej, Jeon — wyszeptał Yoongi, z nadzieją, że przebierający się za ścianą szatyn niczego nie usłyszy. — Tak właściwie, to skąd go znasz?

— Przecież wszyscy go znają, hyung — odbąknął obojętnie Jeongguk, nie chcąc wspominać o związku swojego brata. 

— Chyba sobie jaja robisz! Myślałem, że znacie się osobiście, a nie, że kojarzysz go z telewizji czy internetu! — uniósł się, jednak nadal panując nad swoim głosem, by Tae nie usłyszał ich rozmowy.

Yoongi poczuł niewielkie zdenerwowanie, myśląc przez chwilę, że Gguk w rzeczywistości nie zna Taehyunga, a on wpuścił tego debila do gabinetu w trakcie konsultacji z klientem. Obmyślając plan zemsty na siedemnastolatku, jednocześnie modlił się o to, aby jednak nie było to prawdą, bo w końcu takie zachowanie mogłoby zniszczyć jego renomę. Osiągnął sukces nie dzięki odrobinie szczęścia czy znajomościom, ale dzięki ciężkiej pracy w pocie czoła, wielu szkoleniom i kursom, więc doskonale wiedział, jak ważna jest opinia i zadowolenie każdego z klientów.

Od momentu, w którym otrzymał telefon od Tae, zdawał sobie sprawę z tego, kim jest zdenerwowany chłopak, proszący o jak najszybszą konsultację i pomoc. Kojarzył jego imię i nazwisko tak, jak większość osób posiadających telewizję czy internet, które choć w niewielkim stopniu interesowały się sytuacją polityczno-społeczną w kraju. I choć wiele osób nie zgadzało się z jego poglądami, to dwudziestoletniemu Kimowi nie można było odmówić charyzmy czy autentyczności, przez co naprawdę zapadał w pamięć wielu ludziom.

Tak samo było w przypadku Mina, który długo zastanawiał się nad tym, czy warto zaopiekować się osobą publiczną, związaną ze środowiskiem będącym czynnikiem wielu sporów, kojarzonym wśród społeczności zazwyczaj z negatywnymi pojęciami. To nie tak, że Yoongi uważał Tae za jakiegoś oszołoma biegającego na paradach półnago z przytwierdzonymi zabawkami erotycznymi do czoła. Wręcz przeciwnie, Min podziwiał zaangażowanie i poświęcenie Kima, ale zwyczajnie bał się, że gdy wszyscy zobaczą, kto jest jego klientem, to straci swoją dobrą passę i ucierpi na tym finansowo. Jednak mimo tych wszelkich obaw i tym razem dwudziestosześcioletni trener postanowił postawić na całkowity profesjonalizm, decydując się na rozpoczęcie współpracy z Tae.

— Cicho, bo nas usłyszy — rzucił Gguk, całkowicie nieświadomy, że Taehyung przysłuchuje się ich rozmowie od samego początku. — To chłopak mojego brata, więc możesz uznać, że znam go osobiście.

— Że co? — Zaskoczony Yoongi usiadł na biurku i zaczął intensywnie nad czymś rozmyślać, po czym kontynuował jeszcze bardziej ściszonym głosem. — W sumie wiesz... Chciałem się zaśmiać, bo to dość zabawne, ale z drugiej strony, to nawet niezła dupa z tego kolesia. Chociaż pewnie nie wytrzyma moich treningów zbyt długo.

— Hyung! — przerwał mu Jeongguk, udając oburzonego. — Jak możesz mówić takie rzeczy przy niewinnym nastolatku?

W reakcji na słowa młodszego obaj mężczyźni wybuchli niemym śmiechem, próbując zdusić wydobywające się z nich dźwięki.

— Wybacz, Jeon — odpowiedział Min, nadal nie mogąc powstrzymać swojego rozbawienia — ale ja tu żadnego niewinnego nastolatka nie widzę.

Przednią zabawę w gabinecie przerwał Taehyung, który szybkim ruchem otworzył drzwi toalety i zmaterializował się przed Yoongim w kompletnym ubraniu sportowym. Pojawienie się dwudziestolatka automatycznie uspokoiło roześmianych mężczyzn, a sam Tae, będący na skraju wybuchu złości i płaczu, obiecał sobie udowodnienie temu głupiemu trenerowi, że taką niezłą dupę stać na wiele więcej, niż to sobie wyobrażał.

Continue Reading

You'll Also Like

9K 475 25
"Niech los rzuci nas w ciemność, a ja i tak pójdę za tobą, bo tam jest światło naszej miłości." Koszmar przyjaciół z Duskwood dobiega końca. Mia, któ...
22.6K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
7.3K 808 54
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...
3.4K 147 28
Lina to córka Tony'ego Starka (Iron Mana), która wprowadza się do Avengers Tower. W tym samym czasie do Avengers ma dołączyć Bucky, który staje się j...