This City, New Life { Teen Wo...

By MisiAgusia

43K 3.3K 1.1K

Nina Fortem powraca po czterech miesiącach do miasta, w którym wszystko się zaczęło. Chce rozpocząć życie od... More

PROLOG
BOHATEROWIE
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
PRZECZYTAJ
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
ROZDZIAŁ 30
ROZDZIAŁ 31
ROZDZIAŁ 32
ROZDZIAŁ 33
ROZDZIAŁ 34
ROZDZIAŁ 35
ROZDZIAŁ 36
ROZDZIAŁ 37
ROZDZIAŁ 38
ROZDZIAŁ 39
ROZDZIAŁ 40
ROZDZIAŁ 41
ROZDZIAŁ 42
ROZDZIAŁ 43
ROZDZIAŁ 44
ROZDZIAŁ 45
ROZDZIAŁ 46
ROZDZIAŁ 47
ROZDZIAŁ 48
ROZDZIAŁ 49
ROZDZIAŁ 50
ROZDZIAŁ 51
ROZDZIAŁ 52
ROZDZIAŁ 53
ROZDZIAŁ 54
ROZDZIAŁ 55
ROZDZIAŁ 56
ROZDZIAŁ 57
ROZDZIAŁ 58
ROZDZIAŁ 59
ROZDZIAŁ 60
ROZDZIAŁ 61
ROZDZIAŁ 62
ROZDZIAŁ 63
ROZDZIAŁ 64
ROZDZIAŁ 65
ROZDZIAŁ 66
ROZDZIAŁ 67
ROZDZIAŁ 68
ZAPRASZAM!
ROZDZIAŁ 70
ROZDZIAŁ 71
ROZDZIAŁ 72
ROZDZIAŁ 73
ROZDZIAŁ 74
ROZDZIAŁ 75
ROZDZIAŁ 76
ROZDZIAŁ 77
ROZDZIAŁ 78
ROZDZIAŁ 79
ROZDZIAŁ 80
ROZDZIAŁ 81
ROZDZIAŁ 82
ROZDZIAŁ 83
ROZDZIAŁ 84
ROZDZIAŁ 85
ROZDZIAŁ 86
ROZDZIAŁ 87
Rozdział 88
ROZDZIAŁ 89
ROZDZIAŁ 90
ROZDZIAŁ 91
ROZDZIAŁ 92
ROZDZIAŁ 93
ROZDZIAŁ 94
ROZDZIAŁ 95
ROZDZIAŁ 96
ROZDZIAŁ 97
ROZDZIAŁ 98
ROZDZIAŁ 99
ROZDZIAŁ 100
ROZDZIAŁ 101
ROZDZIAŁ 102
ROZDZIAŁ 103
ROZDZIAŁ 104
ROZDZIAŁ 105
ROZDZIAŁ 106
ROZDZIAŁ 107
ROZDZIAŁ 108
ROZDZIAŁ 109
ROZDZIAŁ 110
Rozdział 111
ROZDZIAŁ 112

ROZDZIAŁ 69

251 30 6
By MisiAgusia

               Świat potrafił w jednej chwili stawać na głowie, doskonale o tym wiedziałam. Niejednokrotnie przekonałam się, że los potrafi płatać figle i wprowadzać nas na tory, o których nigdy wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Sytuacje zaczynały przerastać nawet tych, którzy mieli niby wszystko w jednym palcu. Nagle cały świat się zmieniał, wprowadzając chaos do życia każdej osoby, która chodziła po tej ziemi.

               Niejednokrotnie miałam dziwne sytuacje w swoim życiu, z którymi musiałam się zmierzyć. Za każdym razem chciałam chronić jak największą liczbę osób jak najmniejszych kosztem, jednak nie zawsze mi to wychodziło. Może i byłam wredna i momentami samolubna, ale w dalszym ciągu zależało mi na życiu wielu osób, które normalnie powinnam mieć gdzieś.

               W pewnym momencie mojego życia się zgubiłam, przyznaje. W jednej chwili z osoby mającej szczęśliwą rodzinę, musiałam zamienić się w osobę nie mającą dosłownie nic. W momencie śmierci mojej rodziny uderzyła we mnie rzeczywistość, która nigdy nie powinna do mnie dotrzeć. Zmierzyłam się z czymś, co nie powinno mieć w naszym świecie prawa bytu. Przez kogoś, kto chciał jedynie posiadać moc i władze straciłam ludzi, którym zawsze i w każdej chwili mogłam ufać. Straciłam coś, czego nigdy nie miałam odzyskać.

               Z czasem nauczyłam się żyć tak, jakby jutra miało nie być. Przez bliską mi stratę dostrzegłam to, co wcześniej dla oka nie było widoczne. To, jak uczucia innych mogły mieć wpływ na drugiego człowieka czy to, jak sama obecność potrafiła podnieść innych z ziemi. Zaczęłam postrzegać różnice miedzy życiem, a śmiercią. Zaczęłam bać się tego, co czeka mnie po przebiciu serca czy to, co stanie się ze mną, gdy już opuszczę ten świat raz na zawsze. Zobaczyłam coś, czego miałam nigdy nie zobaczyć za życia.

             W pierwszej chwili, zaraz po wybuchu, nie bardzo potrafiłam ogarnąć to, co działo się wokół mnie. Mój umysł w połowie był nieprzytomny i nie do końca działał tak, jak powinien. Byłam na tyle zamroczona, aby nie rozpoznawać twarzy czy chociażby nie ogarnąć tego, co działo się na szpitalnych korytarzach. Słyszałam krzyki, jednak tylko na słuchu się kończyło, ponieważ moje oczy w dalszym ciągu pozostawały ślepe na wszelkie obrazy.

              Za każdym razem, gdy działo się coś złego, starałam się być silna i podnosić się z ziemi, aby obronić innych przed atakiem wroga. Teraz nie było inaczej, chociaż wyjątkowo ciężko było mi odzyskać wzrok. Wszystko wydawało mi się być cholernie rozmazane, a krzyki dookoła mnie wcale nie ułatwiały sprawy. Wiedziałam, że ktoś bardzo się boi o własne życie, jednak wcale nie musiał o tym powiadamiać całej reszty poprzez zdarte gardło. Wokół mnie był wystarczający chaos, nikt nie musiał dokładać swoich pięciu groszy.

               Przymknęłam zamglone oczy, aby choć na chwile spróbować się wyciszyć. Mama zawsze powtarzała mi, że nasza wewnętrzna walka jest połową sukcesu, jeśli tylko nie poddamy się na starcie. Umysł potrafi nie tylko wytworzyć różne obrazy, ale potrafi również przeistoczyć to w rzeczywistość. To była magia, którą posiadał każdy z nas, jednak nie każdy potrafił nią władać.

              Ze wszystkich sił starałam się wyciszyć umysł, a przede wszystkim wyłączyć słuch. Chciałam, choć na chwile, przenieść się do całkowicie innego miejsca, z którym miałam same dobre wspomnienia. Wybór padł na domek, który wraz z rodzicami wynajmowaliśmy na Hawajach, gdy wyjeżdżaliśmy tam na wakacje. Zawsze ten sam, przez co śmiałam się z mamy, że z pewnością magia maczała w tym palce. Okazywało się jednak, że właściciel był starym znajomym rodziców i specjalnie dla nich trzymał domek w terminie, który wcześniej podawali mu telefonicznie.

               Wakacje na Hawajach zawsze były miło wspominane przeze mnie. Tam stawaliśmy się całkowicie kimś innym, niż na co dzień. Mogliśmy być dosłownie każdym, ponieważ nikt nas nie znał. Znajdowało się tam mnóstwo istot nadprzyrodzonych, jednak w dalszym ciągu to ludzie mieli nad nami przewagę. Nie liczyła się jednak rasa, ponieważ każdy potrafił dogadać się z każdym. My, istoty nadprzyrodzone, darzyliśmy szacunkiem śmiertelników i odwrotnie. Mieli świadomość tego, kim są ich sąsiedzi, jednak nigdy nie robili z tego powodów problemów. Wręcz przeciwnie, dosyć często zadawali mnóstwo pytań, na które my chętnie odpowiadaliśmy. Czułam się wtedy dobrze, tak, jakby wszystko mogło zmienić się na lepsze.

              Wyciszenie było tym, czego w tym momencie najbardziej potrzebowałam, i co osiągnęłam. Dzięki wspomnieniom z dzieciństwa byłam w stanie zapanować nad tym, co działo się aktualnie wokół mnie, a przede wszystkim nad tym, co działo się w mojej głowie. To wszystko działało na mnie cholernie kojąco, co momentami dawało mi przewagę nad wrogiem. Jednak czy i w tym wypadku mogło tak być?

              Otworzyłam ostrożnie i powoli oczy, przyzwyczajając je do światła. Obraz, który jeszcze chwile wcześniej był mglisty, stawał się coraz bardziej wyraźny, co pozwoliło mi odetchnąć z ulgą. Musiałam działać tak szybko, jak tylko byłam w stanie, a czas w tym momencie nie działał na naszą korzyść, co nie było żadną nowością. Jak złapać kogoś, kto zna każdy Twój ruch i potrafi unieruchomić Cie na kilka ładnych minut?

               Czułam się słaba nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Nie potrafiłam przez dłuższą chwilę wstać z ziemi i zmierzyć się z wrogami tak, jak kiedyś. Powoli stawałam się być bezużyteczna, skoro nikogo nie potrafiłam uratować. Czułam się źle z tym, że za moją sprawą wiele osób traci życie, bo ja okazywałam się być zbyt słaba. Może już dawno powinnam się z tego wszystkiego wycofać i dać szansę osobom, które na to zasługiwały i miały na to siłę?

              Chwile zwątpienia są najgorszymi chwilami, jakie mogą nas spotkać. Gdy ktoś zaczyna w Ciebie wątpić, najczęściej masz to głęboko w dupie i idziesz dalej. W momencie, gdy Ty sam zaczynasz w siebie wątpić, zaczynają się schody, których czasami nie da się pokonać. Stajesz się na tyle malutki, aby z czasem zniknąć z życia i uwierzyć w to, co mówią inni i Ty sam. W takich chwilach trzeba wstać z ziemi, otrzepać się z kurzu i udowodnić nie tylko innym, ale przede wszystkim sobie, że można zrobić wszystko, jeśli tylko się tego bardzo chce.

               Za każdym razem, gdy dopadłam mnie moment słabości, przypominałam sobie o rodzicach i o tym, co musieli przejść, aby być razem. O tym, jak mocno walczyli o swoją miłość i jak nigdy się nie poddawali. Do końca swoich dni byli dla siebie i wierzyli w to, że mogą stworzyć normalną, szczęśliwą rodzinę, pomimo osób, które siedziały im na karku i chciały pozbawić życia. Byli na tyle silni, aby wygrać z Przodkami, więc dlaczego ja nie mogłabym zawalczyć o dobro swoich bliskich z doktorami?

              Wstałam gwałtownie z ziemi, mając oczy szeroko otwarte. Mój umysł nie do końca funkcjonował tak, jak powinien, jednak w tym momencie to miało dla mnie małe znaczenie. Chciałam jak najszybciej sprawdzić, czy nie ma ofiar śmiertelnych i czy ciało wcześniej zabitego przez doktorów nastolatka w dalszym ciągu znajdowało się w kostnicy. Musiałam zrobić wszystko, by zadziałam od razu i na tyle skutecznie, aby złapać ludzi odpowiedzialnych za ten cały bałagan.

              Gdy pierwszy szok i ogłupienie minęło, oceniłam straty, jakich mogliśmy się nabawić. Na pierwszy rzut oka wyglądało na to, że każdy uszedł z życiem i nikt nie jest poważniej ranny. Nie miałam czasu na dokładne przyjrzenie się sytuacji, ponieważ musiałam wykonać drugą, i najważniejszą, część mojej aktualnej misji. Swoje kroki od razu skierowałam do kostnicy, w której nigdy nie chciałabym leżeć.

               Miejsce samo w sobie miało urok, z którym nie każdy potrafił się pogodzić. W takich miejscach, jak to, nikt żywy nie powinien przebywać, ponieważ bardzo łatwo nabawić się tu chorób psychicznych. Byłam odporna na śmierć, ponieważ niejednokrotnie musiałam się z nią mierzyć i dodatkowo sama ją rozpowszechniałam. Chyba właśnie dlatego takie miejsca jak kostnica nie robiły na mnie większego wrażenia.

                 Nie zdziwiłam się brakiem żywej duszy w samym pomieszczeniu, pomimo tego, że przed nim chodziły tłumy ludzi. Tak samo nie zdziwił mnie fakt braku ciała, które wcześniej zostało przez nas odnalezione. Zdziwił mnie jednak zapach, który odczuwałam na miejscu, gdyż za cholerę nie przypominał mi zapachu doktorów, których już zdążyłam poznać. Tym razem odczuwałam coś, czego nie potrafiłam zidentyfikować. Niby znajome, a jednocześnie takie nieznane.

- Kurwa! - warknęłam wściekła, waląc pięścią w ścianę.

                Byłam wściekła na doktorów, którzy cały czas mieli przed nami przewagę. Byłam wściekła na ludzi, którzy w dalszym ciągu biegali w kółko i wydzierali się na cały głos, jakby od tego miało zależeć ich życie. Byłam wściekła na policjantów, którzy pilnowali ciała. Byłam wściekła na siebie, ponieważ w żaden sposób tego nie przewidziałam, będąc zajęta własnymi myślami odnośnie mojego życia. Jak mogłam dać się tak załatwić?

- Nina! - słyszałam głosy, jakby dobiegały z innej części szpitala.

                Czułam się jak we śnie, widzisz i słyszysz wszystko, ale nie potrafisz nic zrobić i nie możesz niczego dotknąć. Stałam w miejscu i patrzyłam w jeden punkt, jakby miał wskazać mi poprawną drogę. Chciałam wyczytać ze ścian wskazówki, których tak naprawdę tam nie było. Pozostał jedynie zapach, który mącił mi w głowie. Zapach, który już gdzieś kiedyś czułam, ale nie potrafiłam w żaden sposób go zidentyfikować czy przypisać do danego śmiertelnika bądź istoty nadprzyrodzonej.

- Zabrali ciało – powiedziałam automatycznie, gdy poczułam ruch po swojej prawej stronie.

- Znowu nas ubiegli – stwierdził Scott, stając najbliżej mnie.

- Nie oni – pokręciłam delikatnie głową. - To nie byli doktorzy.

- A kto? - zapytała zdziwiona Malia.

- Co tu się stało? - skierowałam wzrok na Szeryfa, który wpatrywał się w miejsce, w którym zapewne jeszcze chwile temu widział ciało zmarłego, a raczej zamordowanego nastolatka.

- Rozstawiłem ludzi pod salą i przy wyjściach ze szpitala. Działałem dokładnie według waszych wskazówek jednak chyba gdzieś popełniłem błąd.

- To nie Twoja wina – spojrzałam na mężczyznę z łagodnym wyrazem twarzy. - Nie mogłeś tego przewidzieć. Jak to się stał, że ktoś tu wszedł?

- Nie mam pojęcia - westchnął ciężko. - Stałem tu razem z nimi, była nas czwórka. Myślałem, że to wystarczająca liczba, poza tym wokół szpitala i w samym budynku była dodatkowa ochrona –pokręcił głową. - W pewnym momencie coś się stało, każdy z nas był zdenerwowany. Oni nie wiedzieli o tym, że mają chronić ciało przed doktorami. Jordan zaczął dziwnie się zachowywać, kręcił się wokół nas i...

- Chwila, Jordan Parrish? - zapytałam zdziwiona, patrząc na Szeryfa, jednocześnie układając pewien scenariusz w głowie.

- Tak, on też z nami tu był. Co w tym dziwnego?

- Tego jeszcze nie wiem, ale na pewno do tego dojdę – stwierdziłam, mając już swój mały zarys sytuacji w głowie. - Co dalej?

                 Byłam coraz bardziej ciekawa historii, która została nam tym razem przypisana. Za każdym razem działo się coś lepszego, silniejszego od wcześniejszych zdarzeń. Najlepsze w tym wszystkim było to, że za każdym razem koło wrogów znajdowała się jedna osoba z mojego otoczenia, która w jakiś sposób była związana ze mną i z nimi.Przy Kanimie był Jackson, przy Deucalion'ie Kali i bliźniaki, przy Nogitsune był Stiles, a przy Łowcach amatorach Lydia, która jako jedyna była w stanie odgadnąć hasła do list śmierci. To było dziwne biorąc pod uwagę fakt, że tym razem to Jordan był w coś zamieszany.

- To wszystko jest chore - warknął Szeryf. - Znalazłem Twoją kartkę biblioteczna, a raczej otrzymałem ją od Clark – spojrzał na syna. - Masz mi coś do powiedzenia?

- Gdzie ją znalazłeś? - zapytał niepewnie chłopak.

- W śmietniku. Ty jako jeden z ostatnich osób logowałeś się w bibliotece szkolnej.

                No tak, sprawa biblioteki w dalszym ciągu nie została rozwiązana. Jeśli mam być szczera to nawet sama do końca nie wiem, co tam się wydarzyło i dlaczego policja dalej węszy w tym wypadku. Coś zostało rozwalone, coś ktoś zniszczył, gdzieś tam znaleźli krew i właśnie na tym kończy się moja wiedza dotycząca zdarzeń w bibliotece szkolnej.

                Wszystko byłoby dobrze, a moje myśli nie byłyby tym zajęte, gdyby nie nagła fala stresu, która zalała Stiles'a. Chłopak potrafił ukrywać swoje emocje, niejednokrotnie oszukując przyjaciół i ojca, ale nigdy nie potrafił okłamać mnie. Przez to, że potrafię odczuwać emocje innych w każdej chwili, nikt nigdy nie był wstanie przede mną czegoś ukryć. No, prawie nigdy.

,,Nie bój się, ochronię Cie'' przekazałam mu w myślach, za co zostałam obdarowana lekkim uśmiechem. W co ja znowu się pakuję?

- Faktycznie Stiles coś ostatnio mówił, że zgubił kartę –podjęłam grę, której zasad za cholerę nie znałam.

- Naprawdę? - Szeryf przeniósł na mnie podejrzliwe spojrzenie.

- No tak – wzruszyłam ramionami, udając obojętną. - Nawet ostatnio pożyczał kartę ode mnie, bo chciał jakąś książkę z biblioteki.

- Niby jaką książkę, skoro w waszej szkole nie ma nic na temat istot nadprzyrodzonych? - prychnął mężczyzna, nie będąc do końca przekonanym do naszych zeznań.

- Mieliśmy projekt z historii, mówiłem Ci o tym.

- Mówiłeś? - Szeryf wydawał się być zdziwiony, ale czułam, że łyknął naszą bajkę. - Do czego doszło – westchnął ciężko, masując skronie. - Oskarżam własnego syna.

                Rozumiałam Szeryfa, ponieważ w tym momencie był rozbity tak, jak ja kiedyś. Nie wiedział komu miał ufać i w co wierzyć, ponieważ dowody mówiły coś innego od tego, co my zeznaliśmy. Każdy z nas był w coś umoczony, a on jako jedyny nie potrafił do końca tego rozgryźć. Ja sama miałam wielki problem z rozwiązaniem wszystkich zagadek związanych z naszym stadem, więc to raczej normalne, że on również nie potrafił tego zrobić. Było mi źle z tym, że go okłamuję, lecz nie miałam wyjścia. Musiałam chronić przyjaciela, który z pewnością musiał mi wiele wyjaśnić.

-To nie Twoja wina – uśmiechnęłam się do niego pocieszająco. - To wszystko przez sytuację, w której się znaleźliśmy. Trzeba być cierpliwym, za jakiś czas...

               Mój monolog został urwany przez zapach, który nagle dotarł do moich nozdrzy. Był intensywny i znajomy, chociaż za cholerę nie mogłam go do nikogo przypisać. Czułam go kiedyś, jednak wydawało mi się, że było to bardo dawno temu. A może to było wczoraj? Wszystkie wspomnienia zaczęły się nagle mieszać, robiąc mi bałagan w umyśle.

- Zaraz wracam – mruknęłam, zrywając się z miejsca.

               Pobiegłam za zapachem wiedząc, że ten ktoś może doprowadzić mnie do rozwiązania zagadki z doktorami. Chciałam to wszystko zakończyć, nie biorąc żadnych jeńców i nie wyrządzając zbyt dużych szkód. Biegłam za znajomym zapachem tak długo, aż w końcu go zgubiłam, co było dziwne. Zmieszał się z kilkoma zapachami, choć przede wszystkich odczuwałam zapach spalonego drewna, co wprowadziło mnie w otępienie. Ktoś rozpalał ognisko w lesie?

- Skąd ja znam ten zapach?



Continue Reading

You'll Also Like

382K 18.3K 80
Kang y/n was always been the black sheep of the family. Overshadow by her extremely talented, gorgeous sister Roseanne . Who has the world revolve a...
426K 29.1K 43
♮Idol au ♮"I don't think I can do it." "Of course you can, I believe in you. Don't worry, okay? I'll be right here backstage fo...
336K 12.3K 60
𝗜𝗡 𝗪𝗛𝗜𝗖𝗛 noura denoire is the first female f1 driver in 𝗗𝗘𝗖𝗔𝗗𝗘𝗦 OR 𝗜𝗡 𝗪𝗛𝗜𝗖𝗛 noura denoire and charle...
176K 8K 29
Desperate for money to pay off your debts, you sign up for a program that allows you to sell your blood to vampires. At first, everything is fine, an...