Masochizm stosowany - DilSe (...

By DilSe0197

13.2K 954 1.6K

Czyli challenge jak nie pisać opowiadania, kiedy nie masz weny. Alec i Magnus znają się całe życie. Całe oz... More

Słowem wstępu
Apartament I
Apartament II
3. Kawa za 300$
6. Mój... NASZ... kot
9. Alec... nie Alexander...
12. Sprawa o kota.
15. Żółte gumiaczki, serduszkowe żelusie i stokrotki
19. Status na fejsie
21. Żółta koszula
23. Pluszowa ośmiorniczka i dmuchany jednorożec
25. Przyłapanki-macanki

17. O nas

1.2K 76 183
By DilSe0197

SŁOWEM WSTĘPU

Jak wiecie AngelOfMusic_ zrezygnowała z pisana, na chwilę obecną nie wiem jak to wygląda, ale wydaje się że to długa przerwa. Więc piszemy masochizm w tej chwili ja i Majku. Żeby wam też jakoś zadość uczynić fakt, że ostatnio było mało masochizmu i duże przerwy, wpadłyśmy na pomysł "bonusu". Ma on dotyczyć przeszłości chłopaków. Jakaś scenka, luźno nawiązując do rozdziału z serii "co było kiedyś". Czyli generalnie cały czas przed pierwszym rozdziałem. Więcej szczegółów jak to wgląda pojawiło się w pierwszym rozdziale, który zaktualizowałyśmy. 

Cóż to wszystko miłego czytania <3


 Poprzedni rozdział KryptoFanka
Masochizm stosowany (number 1)
16. "Niechciane pocałunki i Comic Con!"


     Alec wszedł do mieszkania, ciągnąc swoją i Magnusa torbę. Od progu przywitał ich stęskniony Prezes Miau. Bane przepchał się obok przyjaciela, padając na kolana, ale kot ostentacyjnie go zignorował. Pomknął w stronę Aleca, łasząc się u jego stóp; chłopak zachichotał i schylił się wygłaskać Prezesa.

     – To zwierzę jest strasznie niewdzięczne! – warknął Bane, wydymając wargi i wpychając walizki do kuchni.

     – I tak bardziej kocha mnie – zaśmiał się uszczęśliwiony Alec.

     Magnus zamknął drzwi i zapalił światło.

     – Gdzie nasz fort?! – zapytał oburzony, patrząc na salon.

     Lightwood poniósł się z klęczek i zrobił kilka kroków w przód.

     – JACE! – warknął z całych sił.

     – Nie, nie wychodzę z pokoju! – odpowiedział donośnie blondyn, zza drzwi. – Posprzątałem, został syf po imprezie, ktoś wszystko zarzygał! WY wynieśliście się z samego rana i zostałem z tym sam!

     – Mój dom! – jęknął Alec, nadymając policzki i patrząc błagalnie na Magnusa. – Chciałem tu dzisiaj spać – dodał żałośnie – I obejrzeć Króla Lwa.

     Alec chciał, nie tyle co pragnął ich fortu, a bliskości przyjaciela. Przez te kilka nocy razem jakoś ciężko było sobie wyobrazić, zasypianie samemu. Poprosić Magnusa, też było głupio, ale namówić na noc i ich wspólnym miejscu już dużo łatwiej.

     – Ej! – zaśmiał się Bane. – Możemy obejrzeć na kanapie.

     – Nie, mam depresję! – rzucił Alec w stronę pokoju Jace'a. – Umyję się i prześpię, już po dwudziestej drugiej. Zmęczony jestem.

     – Jesteś pewien? Zawsze możemy zaszyć się w salonie i zaryglować tego dupka na zawsze! – krzyknął Magnus donośnie.

     – Ja...

     – Nie zbliżaj się do mnie Bane – pisnął panicznie Jace. – Ty ani twoje przeklęte usta!

     – Co? – zapytał Magnus, marszcząc brwi.

     – Wszyscy myślą że mamy romans! Nawet Clary i jeszcze się tym jara! – wyjęczał żałośnie Jace.

     Coś huknęło w drzwi i najprawdopodobniej była to głowa blondyna.

     – Nie dotknąłbym cię kijem od miotły – warknął Magnus, mrużąc wściekle oczy. – I jak nie chcesz oberwać za fort, to stamtąd nie wyłaź!

     Jace wymamrotał coś niewyraźnie pod nosem.

     – Idę spać – mruknął posępnie Alec.

     – Alexander! – krzyknął za nim Magnus. – Daj spokój.

     Bane westchnął, patrząc jak Alec ciągnie walizkę w stronę schodów. Chłopak rzucił jeszcze pojedyncze spojrzenie przez ramię, nieco zawstydzone, a blady uśmiech wstąpił na usta.

* * *

     Alec przewracał się kolejny raz na drugi bok, szukając dogodnego miejsca w łóżku. Prezes Miau prychnął, gdy został szturchnięty kolanem i odwrócił się tyłem do chłopaka, chowając pyszczek między łapkami.

     Z pewnością było już po północy, a on nie był w najmniejszym stopniu senny. Może byłby, gdyby Magnus leżał obok. Alec jęknął donośnie w przestrzeń, naciągając jedną z poduszek na głowę, próbując stłumić dźwięk.

     Był żałośnie, żałosny w swej niedoli, wystarczyło tylko kilka nocy razem, a on tęsknił jak mysz do sera. Spanie w ramionach Magnusa było niesamowitym przeżyciem, owszem kiedyś, jak byli młodsi często im się to zdarzało. Jednak teraz to było inne bardziej intymne, całe ciało mrowiło, a serce dudniło w piersi. A budzenie się objętym ramionami Magnusa z głową na jego piersi, było najlepszym co go spotkało w minionej dekadzie!

     A jeszcze ciągle w tym wszystkim przed oczami pojawiał mu się obraz Jace'a, całującego jego Magnusa. JEGO! Jakim prawem ten pedant śmiało położyć na nim swoje usta! I tak, co z tego, że to nie był prawdziwy pocałunek, że Bane prędzej przestałby obsypywać się brokatem, niż coś ten tego. Ale to bolało, bo to Alec chciał całować Magnusa i to w zupełne w bardziej agresywny i namiętny sposób niż Jace.

     Ale nie mógł... a może mógł, ponieważ coś na tym wyjeździe zdecydowanie było inaczej. Choćby ich pierwsza noc i ta kąpiel... i później. To nawet nie było tak krępujące jak powinno być, gdzie tam wręcz przeciwnie, połechtało jego próżność. I gdyby był bardziej odważny i pewny siebie to coś zrobiłby! Przecież to na niego tak zareagował Magnus, na kogo by innego!?

     Nawet już nie pamiętał kiedy na dobre zakochał się w Magnusie. To działo się tak powoli, stopniowo, jak zderzenie półwyspu Iberyjskiego i wypiętrzanie Himalajów. Po prostu to sobie uświadomił. Przez lata był zakochany jak dureń, żyjąc marzeniami. Nigdy nie chciał też zrobić kroku do przodu i zniszczyć ich przyjaźń. Nigdy nie widział aby Magnus, darzył go jakimś większym uczuciem, nigdy poza tym wyjazdem.

     Czuł, że coś się zmienia. Zwłaszcza po tym jak prawie się pocałowali. Był pewien, że Magnus zrobiłby to, gdyby im nie przerwali! I Alec nie wiedział już co myśleć, gdyż w tym wszystkim nie marzył o niczym innym, jak o ustach swojego przyjaciela.

      A gdyby coś poszło nie tak, gdyby okazało się, że związek im nie wychodzi... czy zniszczyłoby to ich.

     Alec przewrócił się na brzuch, krzycząc w poduszkę.

     Beznadzieja. No nie zaśnie!

     Usiadł na łóżku, patrząc w stronę drzwi.

* * *

     Magnus gapił się w sufit, zerkając co chwila na drzwi, jakby liczył, że Alec magicznie się w nich pojawi, tylko dlatego, że on tego chce. Od ich prawie pocałunku był narwany jak diabli. Alec był tak blisko, on i jego słodkie usta i może w końcu poznałby jak smakują gdyby ktoś im nie przerwał.

     A teraz wszystko nabierało jakby jasności, ponieważ gdy Jace przywołał ich "nie pocałunek". Alec po prostu uciekł, a jego złość wydawała się niczym innym jak zazdrością. Nadzieja, że Alexander pragnie go równie mocno, co on jego, powodowała, że chciał porwać chłopca w ramiona i obsypywać jego twarz pocałunkami. Tylko po to, aby obserwować słodkie rumieńce oraz jak zawstydzony, chowa spojrzenie.

     Owszem miał czekać, miał powoli i taktycznie wybadać czy coś z tego będzie. Jednak... miał już pewność, sposób w jaki Alec nachylał się do pocałunku, jak spał w jego ramionach... nie pozostawiał wątpliwości. Gdyby nie resztki przyzwoitości i godności, wziąłby to co chce! Zawsze tak robił.

     Tylko, że to Alec. Jego słodki Alexander, najlepszy przyjaciel. A jak coś zniszczą, a jak coś się obrócił w pył bez powrotu? Może się okazać, że bycir parą nie jest dla nich, a to całe pragnienie, wynikało z tego, że po prostu nie może go mieć, a jak już będzie miał, to nie będzie to, to. Jak w ogóle byłoby całować Alexandra, kiedy miałby się na to ochotę? Trzymać jego rękę na zakupach i zapraszać na randki? Jak mieliby przejść od bycia przyjaciółmi do bycia razem...? Wiedzą o sobie wszystko, nie mają żadnych tajemnic. Ludzie poznają się, umawiają i poznają krok po kroku... a oni? Od razu weszliby w etap całowania gdzie popadnie i... jęknął wyrzucając obraz nagiego Aleca skotłowanego w jego głowie w pościeli.

     Jak bardzo chciał go pocałować! Zwłaszcza teraz po ich przerwanym pocałunku!

     Ciche pukanie przerwało ciszę.

     – Magnus? – zapytał cicho Alec. – Śpisz? Mogę wejść?

     KURWA! Jego modlitwy zostały wysłuchane!

     – Tak! – odkrzyknął Magnus.

     Drzwi ustąpiły, a w mroku pojawiła się postać Aleca. Miał na sobie flanelowe spodnie od piżamy i jedną z doszczętnie zniszczonych koszulek. W jego rękach siedział, a w zasadzie spał, Prezes Miau.

     – Nie mogę zasnąć – wymamrotał chłopak, wchodząc do środka. – Mogę... mogę zostać z tobą? – zapytał.

     Magnus przełknął śliną, patrząc jak Alec wpatruje się w podłogę.

     – Jasne.

      – Och... okey – powiedział zdziwiony. – Wziąłem Prezesa... nie może spać sam.

     Alec poczłapał w stronę łóżka, położył kota wśród kolorowej pościeli i sam niepewnie pod nią wpełzł. Prezes Miau brodził przez chwilę, szukając wygodnego miejsca do spania; położył się dopiero, kiedy Alec nakrył się kołdrą, upewniwszy się, że będą tu spać.

     Magnus w ciszy obserwował Alexandra z bliska widział jego rumieńce oraz dziwnie roziskrzony wzrok. Chłopak poprawił poduszkę i przewrócił się na bok, patrząc na Bane'a. Pierwszy raz cisza między nimi wydawała się napięta.

     – Rany! – jęknął Magnus, uzmysławiając sobie coś nagle.

     – Co? – szepnął Alec, patrząc spod rzęs na przyjaciela.

     – Nie zrozum mnie źle, ale właściwie... zawsze śpię nago – wyjaśnił Bane.

     – Co! – powtórzył naraz Alec, naciągając kołdrę po samą szyję.

     Ruch spowodował, że pościel zsunęła się z Magnusa, odsłaniając kawałek nagiego biodra. Alec zaskomlał, obracając się na brzuch i chowając twarz w poduszki.

     – Po prostu idź coś założyć – jęknął zażenowany Lightwood.

     Magnus zachichotał rozbawiony.

     – Nie bronię ci patrzeć Alexander.

     Minutę później Bane wszedł z powrotem do łóżka w bokserkach i luźnej koszulce na ramionach. Położył się, przysuwając się bliżej środka niż uprzednio.

     – Jak można spać nago? – zapytał Alec, przewracając się na plecy. Otarł się ramieniem o Magnusa.

     – To wygodne – zaśmiał się Bane, kładąc się na plecach i zakładając ręce pod głowę. – Dlaczego nie możesz zasnąć?

     – Nie wiem – wymamrotał Alec, moszcząc się na boku, żeby lepiej widzieć przyjaciela. – Za dużo myślę, a może przyzwyczaiłem się do ciebie przez te kilka dni – powiedział niepewnie.

     Usta Magnusa wygięły się w uśmiech.

     – Ja też – przyznał. – O czym myślisz?

     – O wszystkim.

     Magnus prychnął pod nosem, przekręcając głowę w bok i zerknął na chłopaka.

     – A dokładniej?

     – O uczelni, o wyjeździe, o nas – zakończył cicho Alec.

     Bane uśmiechnął się zachęcająco, starając się nie mrugać tylko po to, aby bez przerwy patrzeć na Alexandra.

     – O nas? – zapytał Magnus.

    – Sam już nie wiem. – Alec wzruszył ramionami, patrząc ulotnie na przyjaciela. – Czy możesz mnie przytulić?

     Magnus chciał krzyczeć, że nie musi pytać, że może przytulać się kiedy tylko chce!

     – Chodź tu – mruknął Bane i przyciągnął Aleca do siebie.

    Chłopak ochoczo położył głowę na ramieniu, nosem trącając szyję i drażniąc ją ciepłym oddechem. Ramię Magnusa objęło Alexandra w talii, przyciągając jeszcze bliżej. Jedna z dłoni chłopaka spoczęła na piersi, unosząc się w takt oddechu.

     – Mógłbym tak zasypiać co wieczór – powiedział sennie Alec, moszcząc się wygodniej.

     Magnus uśmiechnął się wtulając policzek we włosy chłopaka. Chciał go pocałować, chociaż w czoło!

     – Nie mam nic przeciwko – odpowiedział cicho.

     – Pocałowałeś Jace'a – westchnął po kilku minutach ciszy Alec. Oczy mu się kleiły, a oddech powoli uspokajał.

     – Alexander – zaśmiał się cicho Bane, gładząc ramię chłopaka. – Mówiłem już.

     – Tak, ale go pocałowałaś.

     – Owszem... ale prawie pocałowałem ciebie – wyszeptał Magnus, unosząc się lekko nad chłopakiem.

     – Prawie, a Jace'a pocałowałeś – powtórzył cicho Lightwood. Podniósł głowę i spojrzał sennie na przyjaciela. – Ja... to niesprawiedliwe...

     Brwi Bane'a pomknęły w górę, a szeroki uśmiech wstąpił na twarz.

      – Też tak uważam.

     Jeśli Magnus miał wcześniej dość, to teraz właśnie stracił cierpliwość.

     Chrzanić przyzwoitość.

      Nachylił się w stronę Aleca, łącząc ich usta w pocałunku. Och i to było lepsze niż wszystkie inne domysły, jakie snuł po nocach. Alexander pachniał miętową pastą do zębów i owocowym szamponem do mycia. Miał miękkie usta, idealne, zupełnie jakby powstały z myślą o całowaniu Magnusa.

    – M-Magnus, co... – zaprzeczył miernie Lightwood, ale urwał w pół zdania, oddając pocałunek.

     A Bane'owi nie trzeba było nic więcej.

     Owinął ręce ciaśniej wokół chłopaka, poruszając ustami i pogłębiając pieszczotę. Alec wtulił się w niego, zaciskając palce na materiale koszulki, ochoczo dopasowując się do tempa. Miał wrażenie, że przez ich usta przeskakuje stado iskier, a z każdym kolejnym ruchem napięcie buzuje jeszcze bardziej.

     Magnus całował go do utraty tchu, jakby zaraz miał się skończyć czas lub prędzej jakby był ich jedyny pocałunek, a Alec miałby się wyrwać i uciec. Gorące usta ocierały się o siebie, tańcząc do cichej melodii, jaką grały ich uderzające z zawrotną szybkością, serca.

     Wszystko jakby kliknęło i znalazło się na swoim miejscu. Ciało przy ciele, usta przy ustach. Jakby ostatni element układanki, trafił we właściwe miejsce.

     – Co teraz? – szepnął Alec, opadając z powrotem na ramię Magnusa i chowając nos w zagłębieniu jego szyi. Za nic nie był w stanie spojrzeć przyjacielowi w oczy.

     Bane spojrzał w sufit, czując że nie może przestać się uśmiechać. Piekły go policzki, a serce dudniło w piersi. Objął Aleca mocniej, wtulając się w niego.

     – Śpij, rozpracujemy to jutro.

* * *

     Alecowi jeszcze nigdy nie spało się tak dobrze. Nie była to zasługa jedwabnej i cudownie pachnącej pościeli ani miękkiego materaca. To był Magnus. Czuł jego twarde ciało pod sobą. Niemal na nim leżał wtulając policzek w jego klatkę piersiową, ręką obejmował go w tali, a jedną z nóg miał zarzuconą na Bane'a. Nie miał najmniejszego zamiaru się ruszyć. Był pewien, że jest wcześnie rano. Nie było innego wyjścia, Alec był automatycznie zaprogramowany na budzenie się między siódmą a ósmą rano. Nigdy nie spał dłużej, co najwyżej krócej. Magnus mógł spać i wynieśliby go, a nie obudziłby się.

     Coś lub ktoś, najpewniej Jace, rozbijał się na dole po salonie. Alec miał ochotę zejść natłuc mu do łba i zakazać sprzątać przez co najmniej miesiąc! Nie mógł, był zbyt zaabsorbowany sposobem w jaki obejmowały go ramiona Magnusa.

     Już właśnie miał oddać się kontemplacji ich wczorajszego pocałunku (bo Magnus go pocałował i nie było mowy, że nie!) kiedy usłyszał jak Jace gramoli się na schody. Kto normalny sprząta o godzinie siódmej rano!

     Drzwi nagle trzasnęły z rozmachem i nim Alec zdążył podnieść głowę, aby zobaczyć co się dzieje usłyszał głos, który z pewnością nie należał do Jace'a.

     – Magnus!

     Alec spiął się momentalnie, rozpoznając matkę Magnusa, Atiah.

     Bane poruszył się, kręcąc głową niezbyt zadowolony z faktu, że ktoś go budzi. Lightwood nieznacznie się odsuną, jednak ramiona przyjaciela przyciągnęły go z powrotem.

     – Gdzie Alexander? – zapytał w oddali Robert.

     Alec miał ochotę zapaść się w materac. Owszem spodziewał się wizyty, nawet sami zadzwonili, ale mieli być w weekend a nie... właściwie co dzisiaj było?!

     Nie wiedział co bardziej przerażające, walający się alkohol po całym mieszkaniu, czy fakt, że ich rodzice przyłapali ich w łóżku.

     – Zdaje się, że tutaj! – wykrzyknęła uradowana Atiah. – U Magnusa w łóżku!

    – Co!? – warknął Robert.

     Alec uznał, że najlepszym pomysłem będzie udać, że nie żyje. Alec znał matkę Magnusa bardzo dobrze, do niego nic nie miała, jednak nie lubiła jego rodziców. Dlatego nie zdziwił się, że usłyszał zachwyt w jej głosie, gdy przekazała wszystkim tę radosną nowinę. Ich rodzice ogólnie za sobą nie przepadali.

     W dzieciństwie i lata później Maryse i Robert (on to już szczególnie) nie znosili Magnusa i ich przyjaźni. To była katastrofa i kłótnie kiedy tylko się dało. Magnus był bajecznie kolorowy i niesamowity, a od kiedy nie krył się z tym, że jest biseksualny, Robert dostawał spazmów. Jak Alec wyszedł do rodziców mówiąc, że jest gejem, jego ojciec obwiniał Bane'a.

      – Alexander! – warknął ojciec, a po sile głosu, Alec poznał, że wlazł do pokoju Magnusa. Chyba z resztą tak jak cała ich delegacja. – Co to za dewiacje!?

Robert równie co nie tolerował Magnusa, tak i jego seksualności, uznając to za fazę, która minie.

     – Są dorośli – zaśmiała się Atiah.

     – Są na studiach – westchnął Asmodeusz, jakby cokolwiek miało to tłumaczyć. – Mają się uczyć, przynajmniej moje dziecko. Jedyne na co się natknąłem to alkohol w każdej szafce kuchennej i lista najlepszych dziwek w mieście wisząca na lodówce.

     – Gdybym wiedział, że tak skończy się kupno mieszkania z tym... kimś! W życiu nie dałbym na to pieniędzy! – oburzył się Rober.

     – Kochanie – westchnęła Maryse. – Nie obrażaj wszystkich wokół.

     Matka jakoś zniosła myśl o tym, że Alec woli chłopców niż dziewczynki, ale milczała, tolerując to po swojemu. I tak był jej wdzięczny, że stopowała ojca, gdy ten się rozpędzał.

     – Też za to płaciłem – oburzył się Asmodeusz. – I jestem pewien, że więcej niż ty Lightwood.

     – W życiu! – warknął Robert.

     To też była zabawna sytuacja, ponieważ odkąd Alec i Magnus dostali się na uczelnię chcieli zamieszkać razem. Taka fanaberia. Robert się zapowietrzył i zastrzegł, że nie będzie płacił po to, aby jego syn obłapiał się z kim popadnie. Wyłożył pieniądze dopiero wtedy, gdy Asmodeusz zaoferował, że zapłaci za mieszkanie. To sprowadziło się do tego, że jeden przerzucił się przez drugiego, kto da więcej. Pieniędzy było tyle, że starczyło na bajeczny dwupoziomowy loft.

     – Robert – sarknęła zirytowana Maryse. – Nie rób scen.

     – Mamo? Tato? – zapytał przez sen Magnus, zwalniając w końcu uścisk wokół Aleca.

     Cóż... na tym skończyło się udawanie martwego. Miał do wyboru dwie opcje. Zmierzyć się z rodzicami, odnośnie spania w jednym łóżku z Banem lub z Magnusem i ich pocałunkiem.

     – Co robisz z moim synem? – zapytał Robert. Alec uznał, że ma wyjątkowo bojowy nastrój. Niedobrze.

     – Dziki i gorący seks? – zakpił Magnus, unosząc się na ramionach i patrząc na rodziców. – Co wy tu robicie? Mieliście być w weekend?

     – Nie mydl mi oczu? To wbrew jego woli czy...

     – Dość – jęknął Alec, obracając się na plecy.

     Magnus wykaraskał się z łóżka.

     – Alexander – powiedziała Maryse – ojciec jest bardzo ciekawy, jak znalazłeś się w nieswoim łóżku? Podejrzewam, że wszyscy jesteśmy bardzo zaabsorbowani tym faktem i jak to się stało.

     Alec jęknął, siadając i spuścił nogi na podłogę. Spojrzał kolejno na swoich rodziców, a potem przelotnie na Magnusa. Bane patrzył na niego równie niepewnie, co sam Alec na niego. No bo co właściwie się stało? Całowali się, po raz pierwszy na granicy jawy i snu (przynajmniej Alec) i nic nie wyjaśnili.

     Pamiętał jak cudownie było smakować tych ust. Jak serce łomotało mu w piersi, a cicha nadzieja krzyczała w głowie, że może jednak, że jest szansa, że może Magnus też chce czegoś więcej. A teraz... nie mieli możliwości o tym porozmawiać, wyjaśnić co czują (jeśli Magnus coś czuł) co dalej, co z nimi.

     Przetarł twarz dłońmi.

     – To nic takiego – powiedział Magnus. – Byliśmy wczoraj na imprezie, późno wróciliśmy, alkohol – wyjaśnił.

     To nic takiego.

     Och, jaki Alec był głupi! Czego się spodziewał! Jak ktoś taki jak Magnus, mógłby go chcieć! Sam niemal wymógł na nim pocałunek, narzekając że całował Jace'a. To nic nie znaczyło. Byli tylko przyjaciółmi.

     – Na pewno bo...

     – Co wy tu robicie!? – zapytał Alec, zrywając się na nogi.

     Musiał się stąd wydostać, wyjść, jak najdalej od Magnusa nim wybuchnie płaczem.

     – Jesteśmy wcześniej – powiedziała Atiah. – Twój ojciec ma delegację w weekend, a to jedyny dzień jak możemy być tu razem. Zjemy śniadanie, pójdziecie na zajęcia i możemy umówić się na popołudnie.

     – Tak – zawtórowała jej Maryse, dość niechętnie. – Chciałabym się przejść z ojcem do muz...

     – Muszę wyjść – pisnął Alec, czując jak zbiera mu się na płacz.

     To nic takiego.

     – W życiu – sapnął Magnus. – Masz zajęcia za dwie godziny, nie zostanę z nimi sam.

     Alec zignorował go jak i rodziców, pognał do swojej sypialni, przeciskając się w progu z ojcem Magnusa. Zatrzasnął drzwi do pokoju i szybko wciągnął na siebie ubrania, jakie nasunęły mu się pod rękę.

     Pięć minut później zbiegł po schodach na dół, nawet nie patrząc na rodziców. Maryse kręciła się koło ekspresu z kawą, a Robert i Asmodeusz stali jak najdalej od siebie.

     – Alexander! – krzyknął Magnus, łapiąc go za nadgarstek w drzwiach. – Gdzie idziesz, musimy porozmawiać i...

     – Puść – szepnął Alec, mrugając oczami. – Po prostu... pogadamy później... mam projekt, muszę być na uczelni.

     – I dlatego płaczesz? – zapytał Bane, ale puścił dłoń chłopaka, patrząc jak Alec przywołuje windę, kilkakrotnie naciskając przycisk.

     – Nie... ja potem.

     Magnus został sam, patrząc jak za chłopakiem zamykają się drzwi. Z irytacją przetarł twarz.

     Mógł albo zostać i bawić ich rodziców, albo pobiec za Alexandrem.

     Tylko co właściwie się stało?



BONUS

     Alec siedział i wpatrywał się w telewizor, oglądając powtórkę serialu. Obok siedział Jace z nogami podciągniętymi pod brodę z nietęgą miną.

     – Kaczuszka, kaczuszka! – krzyczał rozbawiony Max, skacząc na jednej nodze wokół kanapy. W dłoniach miał żółciutką, gumową kaczuszkę.

     – Twój brat jest okropny – jęknął Jace, krzywiąc się na twarzy, gdy Max ścisnął kaczuszkę, a ta zapiszczała donośnie. – Bardzo!

     – To dzieciak – mruknął Alec, sprawdzając godzinę w telefonie. Magnus spóźniał się już dziesięć minut.

     – Gdzie Bane? – zapytał blondyn. – Nie możemy iść bez niego?

     – Nie, nie możemy. Magnus to mój przyjaciel, jak i ty. Z resztą to my zaprosiliśmy ciebie na mecz, uszanuj to.

     – Tak i chłopaki zaczną bez nas – mruknął Jace, udając, że nie widzi rozbawionego Maxa.

     Do salonu wszedł Robert w jednym ze swoich drogich garniturów z teczką w ręce i laptopem przewieszonym przez ramię.

     – Cześć Jace! – przywitał się z blondynem.

     – Dzień dobry panie Lightwood – rzucił Jace.

     Ojciec Aleca zatrzymał się na moment, sprawdzając coś w telefonie.

    – Nie zaczną bez nas z resztą znasz Magnusa, musi się ogarnąć – zaśmiał się Alec, odganiając młodszego brata, gdy zasłonił mu telewizor.

    – Taaaa, dłużej niż baba – zakpił Herondale. – Trzasnę go. – Wskazał na Maxa, kiedy ten machał kaczuszką przed jego oczami.

    – Znów ten... chropowaty Bane – sapnął Robert, a jego twarz poczerwieniała.

     Alec przewrócił oczami, Magnus od jakiegoś czasu ochoczo rozpowiadał wokół o swojej seksualności. Nie krył się z tym i był dumny, że jest biseksualny. Alec mu zazdrościł, szczególnie, że jego rodzice nie mieli nic przeciwko. Cóż gorzej z jego ojcem. Robert dostawał ataku kaszlu na słowo "biseksualizm" a na widok Magnusa dla odmiany bladł, mamrocząc coś pod nosem. Dlatego ojciec zamiast "biseksualny" znalazł sobie słówko chropowaty i wydawało się ono łagodzić ból, jaki Robert odczuwał przy Magnusie.

     – Odpuść – burknął Alec, odrywając wzrok od telewizora i patrząc na ojca.

     – Stać cię na lepszych przyjaciół, choćby Jace. Jest w porządku i ma dziewczynę – powiedział Robert.

     – Magnus też ma teraz dziewczynę – westchnął Alec.

     To była prawda, miała na imię Jennifer i wydawała strasznie irytujące dźwięki gdy tylko widziała Magnusa. To wkurzało, strasznie.

     – I co z tego on i jego... chropowatość! – warknął ojciec, a Alec mimowolnie się uśmiechnął.

     – Kaczuszka, kaczuszka – wykrzyknął nagląco Max, który chwilowo poczuł się ignorowany.

     – Uspokój się Maxwell – sapnął Robert. – A ty – zwrócił się do Aleca – powinieneś zakończyć przyjaźń z Bane'm, źle się to skończy.

     Alec mimowolnie się spiął. Jeśli ojciec dowiedział się, że darzy Magnusa dużo większą atencją niż wypada, rozszarpałby go na miejscu. W oczach Roberta wyglądałoby to jak chciałby i był pewien, że zwali to na Magnusa. Jakby on miał wpłynąć na to, że Alec jest gejem. Na dobrą sprawę nie wiedział jeszcze nikt poza nim samym. Bał się, tylko sam już nie miał pojęcia czego. Wiedział jednak, że długo nie utrzyma tego w sekrecie.

     – Nie zrobię tego i nie będziesz mi mówił z kim mam się przyjaźnić – powiedział wojowniczo Alec, nie patrząc na ojca.

     – Kiedy...

     Alec zerwał się na nogi i zaplątał ręce na piersi. Miał dość, od kilku lat słyszał ciągle to samo. Ojciec nie znosił Magnusa, wyszukując za każdym razem powodów aby zerwał z nim przyjaźń. Odkąd Bane przyznał się do swojej seksualności, atak Roberta potroił się. Miał dość, nikt, a szczególnie beznadziejnie argumenty ojca nie spowodują, że zapomni o kilku latach przyjaźni.

     – Czy możesz przestać! – krzyknął. – Jest tu Jace, nie musisz mówić przy nim!

     – Alex...

     – Nie! Mam dość znów to samo, a jeszcze poruszasz nasze sprawy przy moich przyjac...

    Przerwał mu dzwonek do drzwi. Alec posłał ojcu ostatnie mordercze spojrzenie i pognał do przedpokoju.

     – Alexander! – wykrzyknął Magnus, gdy tylko go zobaczył.

     Alec westchnął, widząc ciasne spodnie w jakie odziany był jego przyjaciel. Robiły niesamowite rzeczy z jego nogami, doprowadzając umysł Aleca do wrzenia. Z resztą Magnus wyglądał całkowicie zniewalająco. Miał na sobie koszulkę w zielonym odcieniu z brokatowymi listkami i mnóstwo kolorowych bransoletek. Włosy zaczesał na bok, stylizując je w delikatną falę.

     – Cześć – przywitał się Alec, wpuszczając go do środka. – Ojciec jest i znów robi awanturę.

     – O moją chropowatość, czy jakiś inny równie szlachetny powód? – zapytał rozbawiony Bane.

     – A jak myślisz? – Alec posłał mu zdruzgotane spojrzenie.

     – Zamierzasz tak grać, Bane? – zapytał Jace, który zerwał się z kanapy i ominął Maxa i jego gumową kaczuszkę, którą udawał, że goni blondyna.

     – Nie zamierzam grać, tylko patrzeć na wasze spocone ciała i cieszyć się widokiem – powiedział słodko Magnus, posyłając blondynowi szeroki, sztuczny uśmiech.

     – Wiem jestem boski i jest na co patrzeć – powiedział równie słodko Jace.

    – Nie, nie jesteś, idziemy? – ponaglił Magnus, ignorując prychnięcie Roberta i jego złowieszczy wzrok.

     – Kaczuszka, kaczuszka! – zapiał Max, podbiegają do nich.

      – Mam go dość, straszy mnie specjalnie – zawył Jace. – Czekam na zewnątrz – dodał i ruszył pospiesznie truchtem do drzwi.

     Max się zaśmiał i rzucił za Jacem żółciutką kaczuszką, która trafiła go w głowę. Blondyn pisnął i wypał na zewnątrz.

     – O co chodzi? – zapytał Magnus.

     – Jace boi się kaczek – wytłumaczył Alec, patrząc na młodszego brata z naganą. – Zrób tak jeszcze raz, a zjem twój deser – zagroził.

     Max wystawił mu tylko język i pognał na górę.

     – Doprawdy – ucieszył się Magnus. – Szkoda, że nie powiedziałeś wcześniej, mam koszulkę w kaczuszki!

    – Ty też! – zaśmiał się Alec, otwierając drzwi i puszczając przyjaciela przodem.

      – To wydaje się świetną zabawą, ale powiedz mi jeszcze czy te spodnie dobrze podkreślają mi tyłek? – zapytał Magnus, zatrzymując się naraz w progu i wypychając pośladki do tyłu i patrząc przez ramię na Aleca. – Etan w waszej drużynie jest obłędnie gorący i jestem pewien, że ostatnio mnie sprawdzał.

     Alec poczerwieniał, patrząc na tyłek przyjaciela.

     – Tak – mruknął zażenowany.

     Cóż, Robert z pewnością byłby wściekły, gdyby dowiedział się z jaką atencją Alec darzy Magnusa i jego zniewalający tyłek.


Wiem, nie wyszło mi jak miało i coś mi się nie podoba, ale nie umiem tego naprawić, wiec zostaje.


ZAŁOŻENIA DLA KryptoFanka

Tak ogólnie, czeka cię życiowa decyzja w tym opowiadaniu i jak potoczy się ich romans dalej, wiec wybacz wybór xD

1. Magnus dogania Aleca (oczywiście ubrany bo to Magnus) może być w kawiarni na uczelni gdziekolwiek i wyjaśnia sytuację, rozmowa o nich i co dalej; wyznają swoje uczucia, podejmują decyzję, że chcą spróbować zobaczyć czy mają szansę na bycie razem (lecimy z romansem stulecia !!!!)

2. Magnus dogania Aleca (oczywiście ubrany bo to Magnus) może być w kawiarni na uczelni gdziekolwiek i wyjaśnia sytuację, rozmowa o nich i co dalej; nie wyznają swoich uczuć, ale od słowa do słowa dochodzi do napięcia seksualnego i podejmują decyzję, że właściwie to chodzi o seks i będą przyjaciółmi z korzyściami (lecimy z seksem na każdym kroku i nikt nic nie wie co czuje drugi)

3. Magnus dogania Aleca (oczywiście ubrany bo to Magnus) może być w kawiarni na uczelni gdziekolwiek i wyjaśnia sytuację, rozmowa o nich i co dalej; nie wyznają swoich uczuć, to był błąd ten pocałunek, przypadek i zapominają o tym co się stało, bo tak lepiej dla ich przyjaźni (i jest jak jest, każdy płacze w poduszkę, że nie może mieć drugiego, i dalej krążą wokół siebie)

4. Kolacja z rodzicami, rozmowy, rozmowy, rozmowy i kłótnia jakaś xD najlepiej ojców bo sie fajnie droczą xD

5. Kawa, dużo kawy bo Alec kocha kawę i jest najlepsza, poprawia humor jak płacze, tak bo Alec ma płakać, jak Magnus go odnajdzie!

Założenia BONUS

1. Wszędzie brokat i bitwa na brokat :D:D

2. Zakaz użycia słówka co xD

3. Wykorzystać scenkę z obrazka

Continue Reading

You'll Also Like

92K 7.2K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
13.6K 657 25
Vivian Salvatore, wbrew temu, co wszyscy myśleli, wcale nie była martwa. I choć powrót do Mystic Falls nie był spełnieniem jej marzeń, zgodziła się. ...
35.9K 2.7K 23
AKTUALIZOWANE Po śmierci Cedrica Harry ucieka z Privet Drive 4 by wrócić na swój piąty rok odmienionym. Nie tylko nabiera cierpliwości i ogłady, ale...
3.9K 448 29
🧡Harry Potter ma wygląd po Jamesie i oczy po Lily, ma dwójkę wspaniałych przyjaciół, talent do pakowania się w kłopoty i... starszą siostrę. 🧡Rosem...