|| Dead Inside | jjk + pjm ||

By Virio-n

17.9K 1.2K 565

~Życie zaskakujące bywa, prawda? Wszystko może okazać się zupełnie Inne, niż z możliwych wersji każda. Zła ma... More

Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
[przerwa na reklamy, czyli bonus na 10 rozdziałów]
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
[przerwa na reklamy, czyli bonus na 20 rozdziałów]
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45

Rozdział 1

758 45 2
By Virio-n

|2144 słowa|

Nawet nie siliłem się na to, by prosić szofera o podwiezienie mnie do nowej szkoły. Nie miałem ochoty wysłuchiwać jego dennych pogadanek na temat tego, jak traktuje mnie Nayeon i jak powinienem był się zachować, gdy ta na mnie krzyczy. Kiedyś liczyłem na to, że powie mi coś, czego nie wiem, ale się przeliczyłem. Gdybym tylko powiedział jego szefowej, że facet zatruwa mi życie, ucieszyłaby się, lecz gdyby wiedziała, o czym mówi, szofer mógłby się pożegnać z ciepłą posadą szofera, a na jego miejsce przyszedłby ktoś, kogo nie obchodzą tego typu sprawy rodzinne.

W końcu jednak trafiłem do placówki, która miała stać się moim światem na następne trzy lata. Spodziewałem się alei wysadzonej wiśniowymi drzewami, prowadzącej od bramy, przez cały dziedziniec, aż po same główne wejście i się nie zawiodłem. Różowe płatki kwiatów lawirowały na wiosennym wietrze, przez co miałem ochotę zatańczyć razem z nimi ten spokojny taniec. Chciałbym móc tak beztrosko opadać na kostki brukowej, jednak gdy zauważyłem, że przedmioty moich obserwacji są bestialsko deptane przez uczniów, zrezygnowałem z tego pomysłu i poprawiłem niebieską marynarkę mundurku, a zaraz po tym zacisnąłem czarny krawat, który wyróżniał się na tle białego kołnierzyka.

Nadszedł czas na zrozumienie, dlaczego mój starszy brat stał się gwiazdą tej rudery. Kto wie, może wkradnę się w jego łaski i zostanie moim pośrednikiem do znalezienia kogoś wartościowego, z kim mógłbym zamieszkać po zakończeniu szkoły.

Próbując przecisnąć się przez tłum rozwrzeszczanych nastolatek, rzucających się na formularze różnych klubów, spostrzegłem w oddali Jimina, który ku mojemu zaskoczeniu stał sam na uboczu, poprawiając co jakiś czas swoje okulary. Poczułem, jak serce mi się ściska, jednak nie mogłem pozwolić sobie na współczucie. Pewnie czekał na kogoś, więc nie będę mu przeszkadzał. Sam za to zgodnie z naklejonymi strzałkami skierowałem się do sali gimnastycznej, gdzie miał zacząć się apel, rozpoczynający rok szkolny. Wolałbym od razu przejść do ogromu lekcji organizacyjnych, ale pogadanka od dyrektora, jego zastępcy i ubiegłorocznego przewodniczącego szkoły widocznie była ważniejsza.

Nim jednak dotarłem do zamierzonego miejsca, zatrzymałem się przy tablicach, na których został rozwieszony przydział do klas. Miałem znaleźć się w klasie „c" i co ciekawsze żadnej osoby nie kojarzyłem. Byłem na to przygotowany, ponieważ moi znajomi z gimnazjum wybrali ambitniejsze szkoły. Nawet nie wiedziałem, czy utrzymam z nimi kontakt, ale skoro od zakończenia szkoły nie odpisali na moje wiadomości, to coś musiało być na rzeczy.

– Klasa „c"? – zapytał chłopak, który przed chwilą stanął obok mnie. Spojrzałem na niego tylko kątem oka, żeby mieć pewność, że przyszedł w pokojowych zamiarach.

– Ta – mruknąłem z zamiarem odejścia, jednak zatrzymałem się, widząc Jimina, który szedł samotnie przez korytarz z opuszczoną głową. To było naprawdę dziwne. Nie potrafiłem zrozumieć jego zachowania, przecież był gwiazdą tej szkoły. Z definicji, którą znałem, ten chłopak powinien być otoczony wiankiem dziewczyn, a wyglądał na tak ponurego, że nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Nie chciałem wejść mu w drogę. Wolałem obserwować na uboczu.

– Jestem Min Yoongi. Będziemy chodzić do tej samej klasy – powiedział, sprawiając, że moje myśli rozpłynęły się w powietrzu, przez co poczułem się trochę zdezorientowany.

– Jeon Jungkook.

– Do jakiego klubu będziesz należał? Słyszałem, że mamy obowiązek wybrania jakiegoś, bo coś tam. W sumie to nie wiem, ale wybrałem koszykówkę – mówił podekscytowany, jednak nie bardzo mnie to interesowało, dlatego westchnąłem.

– Miałem w planach nie zapisywać się do żadnego, ale skoro taki przymus... Chętnie wybrałbym się z tobą na tę całą koszykówkę, ale słyszałem, że mój brat należy do drużyny, więc wolałabym zrobić coś, czego zawodnik tego sportu nigdy by nie tknął.

– Dziwny jesteś, bo wyglądasz na takiego, co trenuje jakiś sport. – Zmarszczył brwi, jednak szybko się uśmiechnął. – Jest taki klub pisarski. Zajmują się rozrywkową częścią gazetki i gdzieś na boku piszą opowiadania.

– Skąd ty to wiesz? – Zdziwiłem się, ponieważ naprawdę nie wyglądał na kogoś takiego, kto zwróciłby na to uwagę, poza tym był tak samo pierwszoklasistą, jak ja.

– Siostra. – Wzruszył ramionami. – Rozdaje formularze na dziedzińcu. Jeśli chcesz, to pójdę z tobą.

– To wiele wyjaśnia. – Skinąłem głową z uznaniem. – Jeśli byś ze mną poszedł, to byłoby miło.

Nigdy nie lubiłem prosić się o pomoc, ale jeśli miałem szansę na zyskanie nowych znajomości, to musiałem korzystać ze wszelkich dostępnych środków. Poza tym dołączenie do klubu, który był czymś, czym Jimin w ogóle się nie zajmował, będzie miłym odseparowaniem się od niego. Przynajmniej nie będziemy mieli o czym rozmawiać.

Zawróciwszy na dziedziniec, wepchnąłem ręce w kieszenie i rozglądałem się w poszukiwaniu... Sam nie wiem czego, bo wnętrze tej szkoły nie należało do najładniejszych, a tym samym nie przyciągało wzroku. Jednolite kremowe ściany ozdobione zostały dziesiątkami plakatów zapraszających do przeróżnych klubów. Jakby tak się przyjrzeć, to było ich całkiem sporo. Pewnie ze względu na dużą liczbę uczniów. W końcu trzy roczniki, a w każdym z nich sześć oddziałów robiło swoje.

Kierując się do wyjścia, spostrzegłem przeszklone drzwi, prowadzące do jakiegoś pomieszczenia. Dopiero po chwili zrozumiałem, że stały tam szafki na buty, przez co skarciłem się w myślach, bo po chwili dostrzegłem strzałki prowadzące tam. Czyżbym był na tyle zamyślony, że zapomniałem o podstawowej czynności wykonywanej przez każdego ucznia zaraz po przyjściu do szkoły, a mianowicie o zmianie butów? Najwyżej zrobię to w drodze powrotnej.

Wyszedłszy na dziedziniec, zmuszony byłem do ponownego przeciskania się przez tłum ludzi, który chyba nawet się nasilił. Widocznie czym bliżej rozpoczęcia apelu, tym więcej ludzi się zbierało. Każdy tutaj próbował się przekrzyczeć, a ja marzyłem o tym, by móc pójść na siłownię i nie wychodzić z niej przez następne trzy godziny. No cóż, musiałem odnaleźć tamtą dziewczynę, by móc zabrać formularz i mieć to za sobą.

Przez chwilę próbowałem nie zgubić Yoongiego, co było naprawdę trudne, gdy co chwilę ktoś wchodził mi pod nogi, ale gdy w końcu się zatrzymał, niemal na niego wpadłem.

– Hej Soyeon. Znalazłem ci rekruta – powiedział czarnowłosy chłopak z uśmiechem na ustach.

– Od początku wierzyłam w twój potencjał – pisnęła zadowolona, po czym próbowała wyciągnąć jedną kartkę z pliku, jednak przez drżące ręce nie mogła sobie z tym poradzić, więc z westchnięciem jej pomogłem.

– Ile trwają te zajęcia? – zapytałem beznamiętnie.

– Zazwyczaj trwają do siedemnastej niezależnie, o której skończysz lekcje – odparła z przyjaznym uśmiechem. Na moment zatrzymałem na niej wzrok, żeby móc się dobrze przyjrzeć. Właściwie reprezentowała tę grupę dziewczyn, które niczym się nie wyróżniały, a jednak miały swój urok. – Dlaczego czerwień?

Zmrużyłem oczy, nie rozumiejąc nagłej zmiany tematu, jednak kiedy zobaczyłem, przypatruje się moim włosom, uśmiechnąłem się nieco.

– Chciałem wkurzyć moją mamę. – Wzruszyłem ramionami i nim zdążyła jakkolwiek odpowiedzieć, postąpiłem krok do tyłu, a później odwróciłem się z przepraszającym uśmiechem i ruszyłem w stronę szkoły.

Gdy przecisnąłem się przez tych wszystkich ludzi, odetchnąłem z ulgą. Mogłem w spokoju przyjrzeć się formularzowi, który nie wymagał zbyt wielu informacji. Wystarczyło wpisać swoje personalia i zainteresowania. Nie miałem pojęcia, czy to, co robiłem, jakoś przyda się ludziom z kółka pisarzy, ale może ta umiejętność dołączy do tych innych, a może się wyróżni i jakoś wpłynie na moje dotychczasowe życie.

– Gdzie tak uciekasz, hm? – usłyszałem głos Yoongiego obok siebie, więc odwróciłem w jego stronę głowę.

– Nie przepadam za staniem w tłumie – odparłem, udając, że formularz zawierał niewiarygodnie interesujące informacje, jednak po chwili złożyłem go kilka razy i schowałem do kieszeni. Wypisze na lekcji. – Idziemy na salę?

– Właśnie chciałem to zaproponować. – Podrapał się po karku.

Tym razem, gdy wszedłem do szkoły, skierowałem się do szatni, by odnaleźć szafkę z moim imieniem i nazwiskiem. Udało mi się już po chwili, bo nie musiałem szukać zbyt długo. Szybko przebrałem buty i mogłem iść na salę gimnastyczną.

Yoongi najwyraźniej wolał nie pytać o nic, a mnie to odpowiadało. Szliśmy w ciszy, a gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że sala była pełniejszą, niż wcześniej. Odnaleźliśmy miejsce wyznaczone dla mojej klasę i tam stanęliśmy ramię w ramię. Oprócz nas stało tam jeszcze kilka innych dziewczyn, które przyglądały mi się ukradkiem i szeptały pod nosem coś, co mnie potwornie irytowało. Jeśli czegoś chciały, to mogły do mnie podejść i oszczędzić czas mnie oraz sobie.

Jakiś czas później w sali zrobiło się ciasno, a mimo to z łatwością znalazłem sylwetkę Jimina, który opierał się o ścianę z rękami luźno opuszczonymi w dół. Przez to, że światło wpadające przez duże okno za mną nie byłem w stanie dojrzeć jego oczu, ponieważ pojedyncze promienie odbijały się od szkieł jego okularów.

W sumie co on mnie obchodził? Nie powinienem był się nim w ogóle interesować, dlatego też zwróciłem się w stronę sceny, ponieważ akurat ktoś stuknął w mikrofon zapewne po to, by sprawdzić, czy jego włączony.

– Zaczyna się – mruknął Yoongi, na co skinąłem głową.

•••

Lekcje zaczęły się na dobre. Każdy nauczyciel zdążył przedstawić nam swoje zasady, dotyczące wszystkiego począwszy od dopuszczalnego zachowania, a skończywszy na ocenianiu. Nudziłem się jak mops, dlatego razem z moim nowym kolegą z ławki, Yoongim, wymieniałem wiadomości na kartce. Rozmawialiśmy o rzeczach związanych typowo ze szkołą i zainteresowaniami. Okazało się, że Min chodził na siłownię tylko po to, by ćwiczyć swoją kondycję na bieżni oraz nadgarstki, aby móc dobrze pracować z piłką, jak tłumaczył. Wolałem nie tłumaczyć mu tego, jaki powinien dobrać wachlarz ćwiczeń, bo wyglądał na takiego, co nie da sobie nic powiedzieć. Może to i dobrze. Nie będę miał nad nim władzy, a tym samym nie stanie się moją marionetką, jak ludzie w gimnazjum, którzy beze mnie nie mieliby pojęcia, jakim papierem się podetrzeć. To było przynajmniej niesmaczne, ale jakoś przeżyłem.

Na długiej przerwie postanowiliśmy poszukać sklepiku, o którym Yoongi ciągle wspominał. Mówił, że jego siostra zachwalała sobie tamtejsze kanapki z kurczakiem. Cóż, jakby nie patrzeć drób był częścią mojej diety, więc mogłem sobie na to pozwolić.

Przemierzyliśmy labirynt korytarzy, który uświadomił nas, że ta szkoła była naprawdę duża, ale i tak nie znaleźliśmy tego, czego szukaliśmy.

– Ja nie wiem, co jest nie tak z tym miejscem – skarżył się Yoongi, stając na skrzyżowaniu korytarzy, który minęliśmy z pięć razy. – Może zapytamy tamtych, gdzie możemy znaleźć nasz raj, co? – zapytał, wskazując grupkę chłopaków, którzy wyraźnie kogoś otaczali.

– Właściwie możemy. – Zgodziłem się, po czym ruszyłem jako pierwszy. Kto wie, czy nie nabędę nowych znajomych z innych klas.

W miarę skracania dystansu między nami coraz bardziej uderzało we mnie wrażenie, że oni nie rozmawiają normalnie z otaczaną osobą. Może będę miał do czynienia z szajką mięśniaków znęcającymi się nad kimś słabszym? Być może Jimin krył się wśród tych chłopaków.

– To nie wygląda przyjemnie, Jungkook... – szepnął Yoongi, szarpiąc mnie za rękaw, ale ja byłem zbyt ciekaw tej szajki, więc wyrwałem się ostrożnie chłopakowi i szedłem dalej.

W końcu znalazłem się na tyle blisko, by dostrzec, że otoczony został Jimin, a jego mina nie wskazywała na to, że dobrze się bawił. Wyglądał na wystraszonego, przez co poczułem się tak, jakby ktoś mnie spoliczkował. Przed oczami minęły mi wspomnienia związane z tym, jak opowiadał o tym, kim to nie jest w tej szkole dla biedaków mimo przeciętnych ocen. Sam nie wiem, dlaczego wstrzymałem oddech, ale zdałem sobie z tego sprawę w momencie, gdy zaczęło brakować mi tlenu.

– Co jest? – dopytał Yoongi.

– Tam stoi mój starszy brat – odpowiedziałem, zaciskając dłonie w pięści.

Patrzyłem jeszcze chwilę, wahając się nad tym, jak postąpić. Co zrobić w takiej sytuacji? Szczerze chciałem, żeby Jimin czuł się źle przez wzgląd na to, jak ja czułem się każdego dnia w domu, ale gdy jeden z siedmiu stojących tam typów podniósł na niego rękę, w sekundzie się tam znalazłem, by go powstrzymać. Zatrzymałem go w locie. Kątem oka widziałem, że Jimin zaciskał mocno powieki, jednak żaden cios na niego nie spadł, przez co rozchylił je zdziwiony.

Skorzystawszy z tego, że byłem wyższy i nieco silniejszy, szarpnąłem chłopaka o włosach w odcieniu jasnego brązu. Wyglądał na całkowicie zaskoczonego, co nieco mnie rozbawiło.

– Kim ty do chuja jesteś, jebana truskawko? – warknął napastnik, gdy odzyskał język w gębie, który swoją drogą nie był zbyt kulturalny, ale puściłem to mimo uszu.

– Nikt nigdy tak słodko mnie nie nazwał. – Przyznałem z uznaniem. – Jestem jego bratem. Tknij go palcem, a połamię ci te grabki – powiedziałem spokojnie z uśmiechem na twarzy, a na potwierdzenie swoich słów ścisnąłem przedramię chłopaka, powoli je wykręcając, dzięki czemu wywołałem w nim panikę, lecz w końcu się wyrwał, mierząc mnie nienawistnym spojrzeniem.

– Jeszcze się policzymy, Park – rzucił w moją stronę, uciekając razem z kolegami.

– Jeon! Jestem Jeon Jungkook! – zawołałem za nim, chociaż serce waliło mi jak oszalałe. Jeśli nie wystraszyłby się mnie tak, jak teraz, mógłbym mieć na głowie bójkę z siedmioma dryblasami, a to mi się kompletnie nie uśmiechało.

Po chwili otrzymałem ledwo słyszalne podziękowanie pełne stresu, aczkolwiek pozbawione jąkania.

– Dziękuję, że się ich pozbyłeś, Jungkookie... Nie mów o tym mamie, dobrze?

Kiedy na niego spojrzałem, był taki bezbronny, że poczułem zaciskające się gardło, gdy próbowałem go wyśmiać. Nie mogłem mu tego zrobić. Miałbym największe wyrzuty sumienia w swoim życiu, dlatego uśmiechnął się lekko.

– Niczego się nie dowie, jeśli pokażesz nam sklepik – odparłem, ruchem głowy wskazując na Yoongiego, a Park jakby dopiero teraz go zauważył, jednak zgodził się skinieniem głowy.

Kiedy spojrzałem na Mina, wyglądał tak, jakby go wmurowało, chociaż nie zrobiłem niczego wybitnie zaskakującego. Ja tylko obroniłem swojego brata.

Continue Reading

You'll Also Like

12.3K 702 19
O tym jak Kookie po prostu chciał żyć szczęśliwie u boku ukochanego... I o tym jak Jimin chciał by było idealnie... Jikook~ Top! JM
78.4K 8.9K 60
Druga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie...
4.4K 386 9
UKOŃCZONE Rok 1988, upalne lato. Pewny siebie Kim Taehyung jest dziedzicem ogromnej fortuny. Chcąc udowodnić samemu sobie, że potrafi osiągnąć cel be...
1.3K 75 3
jikook twoshot gdzie na domówce pada niekomfortowe pytanie, a Jeongguk musi odpowiedzieć na nie zgodnie z prawdą lub gdzie Jimin po poznaniu prawdy o...