Obudziłam się rano wyspana i wypoczęta. I nie wiem czy to efekt tego, że jest sobota, czy może jednak mojej poduszki, którą był brązowooki brunet. Ale chyba raczej efekt tego drugiego.
Stałam właśnie w kuchni robiąc sobie jak i Ethanowi śniadanie. Padło dzisiaj na naleśniki z nutellą. Smarząc kolejnego z kolei naleśnika poczułam czyjeś dłone na swoich biodrach. Odrazu wiedziałam czyje.
- Wyspałeś się?- zapytałam z uśmiechem na ustach bruneta.
- Mhm...- mruknął- Ale nie ukrywam, że byłbym jeszcze lepiej wyspany gdybym obudził się przytulony do mojej dziewczyny zamiast do poduszki.- powiedział z oskarzycielskim tonem głosu, na co ja się roześmiałam.
- Oh, przepraszam kochanie, ale nie zawsze ma się to czego się chce.- powiedziałam przerzucając naleśnika z patelni na talerz, po czym zgasiłam ogień i odwróciłam się przodem do Ethana, zarzucając mu ręce na kark i wczapiając swoje palce w jego puszyste, jak zwykle włosy.
- Wiesz, ja zawsze dostaje to co chce- powiedział mężczyzna zbliżając swoje usta do moich.
Gdy chłopak wpił się w moje usta, natychmiast odwzajemniłam pocałunek, który sam w sobie nie był szybki, ale nie był też delikatny. Pocałunek sam w sobie był namiętny. Próbowaliśmy przelać w ten pocałunek wszystkie swoje emocje.
Brunet złapał mnie za uda i podniósł tak, że usiadłam na blacie. Przyciągłam go bliżej siebie, oplatając swoimi nogami jego biodra. Oderwaliśmy się od siebie, gdy brązowooki złapał za dół mojej koszulki, a właściwie jego koszulki, którą złapałam, gdy wychodziłam z sypialni, ponieważ nie lubie chodzić nago po domu.
Czarna koszulka z nike wylądowała na kuchennych płytkach podłogowych. Ja też niestety albo i stety nie miałam co mu ściągnąć po za bokserkami.
Aktualnie siedziałam w domu Ethana Clarcka, w jego kuchni, na kuchennym blacie w samych koronkowych majtkach.
Łapałam już za gumke od bokserek chłopaka, gdy mój telefon zaczął dzwonić.
- Zignoruj- mruknął brunet, całując moją szyje, a raczej robiąc mi malinki.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który leżał obok mnie. I być może bym nie odebrała, gdyby nie dzwoniła Cam.
- Musze odebrać- powiedziałam , odpychając leko bruneta tak, abym mogła zeskoczyć z blatu. W między czasie spowrotnem założyłam szybko koszulke i odebrałam.
- Halo?- zapytałam.
- Cl..Clary- wyjąkała dziewczyna, a ja mogłam usłyszeć, że płacze. Automatycznie się spięłam jak i zestresowałam.
- Camill co się stało?- Zapytałam biegnąc po schodach do sypialni, aby się ubrać bo zdawałam sobie sprawe, że musze być teraz przy niej cokolwiek się stało.
- Mogłąbyś do m..mnie przyjechać?- wyszlochała blondynka.
- Tak, jasne skarbie- powiedziałam wiążąc włosy w kitke, bo telefon miałam na głośno mówiącym.- Daj mi 20 minut i będe, Dobrze?
- Ok..okey.
- Gdzie jestes?- zapytałam zapinając przy okazji swoje jeansy.
- W domu.
- Do zobaczenia.- powiedziałam rozłączając się z przyjaciółką.
Zbiegłam już ubrana i ze swoją torebką na dół. Skierowałam się szybko do kuchni aby oświadczyć Ethanowi, że musze jechać.
- Okey, zadzwoń do mnie później i jedz wolno- powiedział brunet.
Dałam mu szybkiego buziaka i w zawrotnym tempie jechałam do domu, do Camill bo wiedziałam, że coś się wydarzyło. W mojej głowie były czarne scenariusze....
****
Weszłam do swojego domu, w którym od wejścia słyszałam szloch, który jak mnie mam dochodził z salonu. Zbliżając się coraz bardziej do salonu, szloch stawał się głośniejszy.
Myślałam, że sama zaraz zaczne płakać na widok jaki zastałam.
Moja przyjaciółka siedziała skulona na kanapie. I nic nie byłoby w tym dziwnego gdyby nie to, że miała na sobie dresy, za dużą koszulke, potargane włosy, rozmazany makijaż, a całość dopełniała jej zapłakana twarz.
- Cam co się stało?- zapytałam podchodząc do blondynki i mocno ją przytulając.
- J-ja... n-nie-e wie-em ja-ak t-to s-sie st-ta-ało- wyłkała w moją klastke piersiową. Swoimi dłońmi pocierałam jej plecy. Dziewczyna aż drżała...
- Spokojnie kochana- powiedziałam odsuwając ją lekko aby spojrzeć w jej oczy, oczy które były zapuchnięte- Wdech... Wydech...Wdech... Wydech...
Blondynka zrobiła tak jak jej powiedziałam. Zagryzłam warge widząc jak się uspokoiła. To od zawsze na nią działało.
- Powiesz mi co się stało, że widze cie w takim stanie?- zapytałam spokojnie jak i delikatnie w jednym.
- Od trzech dni spóźnia mi się okres. A wczoraj zaczęłam wymiotować, mam straszny apetyt.- powiedziała patrząc na mnie. Z każdym jej wypowiedzianym słowem czułam jak robi mi się gorąco.-Zrobiłam test i... i... i wyszły dwie kreski- szepnęła spuszczając głowe w dół.- Dwie pierdolone kreski...
Zamarłam. Po prostu zamarłam. Camill jest w ciąży.
Camill jest w ciąży.
Camill jest w ciąży.
Moja przyjaciółka jest w ciąży.
Moja mała blondyneczka jest w ciąży
O. Ja. Pierdole !!!!!
- Jesteś w ciąży?- zapytałam spokojnie, chociaż w środku nie wiedziałam co myśleć.
Blondynka pokiwałam twierdząco głową.
- O ja pierdole...- mruknęłam.
- Dzwoniłaś do jakiegoś lekarza?- zapytałam.
- Tak- powiedziała patrząc na mnie.- za dwa dni o 17:00.
- Chcesz iść sama ?- zapytałam skanując uważnie jej sylwetke
- Nie, nie chce iść sama- zamknęła oczy, a następnie ponowiła serie wdechu i wydechu.- Clary poszłabyś tam ze mną?
- Jasne, że tak-uśmiechnęłam się do niej szeroko, co blondynka odwzajemniła.
- Dzięuje ci- szepnęła do mojego ucha, gdy nadal trwałyśmy w przytulasie.
Nagle zesztywniałam przypominając sobie najważniejszą sprawe w tym wszystkichm. No bo okey, Camill jest w ciąży, ale dzieci nie biorą się z niką, a na 100% ojcem dziecka jest Jace.
- Camill?- zapytałam niepewnie zielonooką.
- Clarysso?- odparła patrząc na mnie uważnie.
- No wiesz... Jace... On wie o ciąży ?- zapytałam niepewnie.
- No wiesz... Jesteś pierwsza ?- zapytała lekko się uśmiechając.
- Ale mu powiesz?- zapytałam poważnie.
- Powiem- mruknęła- Jeżeli na 100% jestem w ciąży, to mu powiem.- dodała
- Całe szczęście- powiedziałam już lekko odprężona.
Postanowiłyśmy zrobić sobie wieczór filmowy. Obejrzałyśmy cały pierwszy sezon Legacies, a następnie, jakiś randomowy film na netflixie. Padło na Pakt Milczenia.
Byłyśmy w połowie oglądania filmu, gdy zaczęła krążyć mi jedna myśl. A co jak on tego dziecka nie zaakceptuje.
-A co jeżeli on tego dziecka nie zaakceptuje ?- zapytała Camill, jakby czytając mi w myślach.
- Camill szczerze?- zapytałam patrząc na blondynke.
- Tak?
- Nie wiem, nie mam pojęcia co wtedy będzie.- powiedziałąm patrząc prosto w jej niebieskie oczy.- Ale ważne, żeby dziecko urodziło się zdrowe.- uśmiechnęłam się lekko, co również uczyniła blondynka.
- Masz racje- powiedziała
- Na pewno damy sobie rade, to dzieciątko będzie miało cudowną matke i już je pokochałam- uśmiechnęłam się szeroko.
Blondynka mnie przytuliła, co odwzajemniłam. I trwałybyśmy dłużej zapewne w tym uścisku gdyby nie czyjeś głosy.
- Jesteś w ciąży?- Usłyszałyśy czyjeś cztery, męskie głosy, na co równocześnie odwróciłyśy głowy na wejście do salonu gdzie stał Harry, Jonathan, Jace i Ethan, który był cały blady, tak samo jak mój braciszek. Za to oczy Harrego prawie wypadły z oczodołów, zaś Jace były zdkoncentrowany i patrzył raz na mnie, a raz na swoją dziewczyne, któa to prawdopodobnie jest w ciąży i to on zostanie tatusiem, nie Ethan, który zapewne myśli, że to ja jestem w ciąży
O w mordke. Oni chyba zwariowali...
************************************************************************************
Mamy 1103 słów miśki !
Jak myślicie co będzie dalej ?
Buźki i do next :*
Livka <3