Mój rywal, moja miłość (namji...

By Moochi_kulka

113K 12.4K 10.1K

/Jin ma przyjaciela i wkurzającego rywala. Walcząc z Namjoonem jednocześnie musi poradzić sobie z kolejnymi p... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46 (koniec)
Chansoo (1)
Namjin (1)
Jikook, Yunyun (1)
Sope (1)
Namjin (2)
Namjin (3)
Epilog

Rozdział 27

2.1K 238 130
By Moochi_kulka

[namjin, Taehyung]

...

(Jin)

Do: Jimin

Nie mogą ci tego zrobić!!!

Od: Jimin

Tak? To idź i im to powiedz

Od: Jimin

Nienawidzę ich

Od: Jimin

I tego jebanego Jihyuna!!!

Od: Jimin

No jak mi mógł to zrobić?!

Do: Jimin

Nie mam pojęcia, wiesz od kogo dostałeś te załączniki?

Od: Jimin

Nie, ale wydaje mi się, że to może być Taehyung.

Od: Jimin

Pewnie wszystko zaplanowali

Do: Jimin

Czemu tak sądzisz????

Od: Jimin

Długo by opowiadać.

Do: Jimin

Wyjaśniliście sobie wszystko z Jungkookiem?

Od: Jimin

Zadzwoniłem do niego. Powiedział, że to młody wymusił na nim ten pocałunek, a później chciał szantażować, dlatego chodził taki wściekły

Do: Jimin

A kiedy pozwolą ci wrócić do szkoły?

Od: Jimin

Mam nadzieję, że niedługo, to już tydzień. Dalej nie znaleźli odpowiedniej szkoły, ale ja się nie chcę nigdzie przeprowadzać. Nie chcę was wszystkich zostawiać. Tu jest moje życie.

Do: Jimin

Coś wymyślimy

Od: Jimin

Oni są nieugięci, już wszystkiego próbowałem

Do: Jimin

Obiecuję, że razem z chłopakami coś wykombinujemy.

Od: Jimin

Ja już straciłem nadzieję

Do: Jimin

To radzę ci ją znowu mieć, bo nie pozwolę, żeby mój przyjaciel miał zniszczone szczęście tylko przez to, że jego rodzice są homofobami.

Od: Jimin

Hahahaha to chyba pierwszy raz hyung zwracasz się do mnie per „przyjaciel"

Do: Jimin

Serio?

Od: Jimin

Serio, serio

- Kogo moje piękne oczy widzą.

Uniosłem wzrok z nad ekranu telefonu i spojrzałem na niecodziennego klienta sklepu, w którym dorywczo pracowałem. Nigdzie nie pomyliłbym tej przystojnej, gdyby nie charakter dupka gęby. Zgarnął z czoła ciemne włosy i od razu uderzył we mnie błękit oczu kapitana drużyny koszykówki - Lee Kibuma. Z niechęcią włożyłem urządzenie do kieszeni i stanąłem przy ladzie.

- Niezbyt biedny sklep jak na takiego bogatego chłopaczka?

- Zauważyłem ciebie, więc pomyślałem, że przywitam się - uśmiechnął się ukazując rząd białych, prostych zębów.

- No to jak już to zrobiłeś, wiesz gdzie są drzwi - uśmiechnąłem się nie chcąc nawiązywać bliższych relacji z chłopakiem.

- Nie bądź taki niemiły. Nie mam złych intencji.

- Mówi co drugi pedofil w sądzie. Zaraz mi powiesz, że masz urocze kotki w piwnicy.

- Nie mam, ale mam całkiem niezłe łóżko w sypialni - zażartował nic nie robiąc sobie z mojej niechęci - Serio mi się spodobałeś. Może źle zacząłem, ale nie jestem, aż taki zły i chciałbym to naprawić.

Tak szczerze nie lubiłem go tylko za to, że był przystojny i bogaty. Ogólnie nic do niego nie miałem, więc z westchnieniem poddałem się i pokiwałem głową na znak zgody. W końcu nic mi nie szkodziło mieć więcej dni dobroci dla zwierząt niż raz do roku. No i ta nuda w pracy zabijała bardziej, niż głupota co niektórych ludzi.

- Chyba nie mieliśmy okazji się lepiej przedstawić. Kim Seokjin - podałem mu rękę.

- Lee Kibum. Cieszę się, że jednak zmieniłeś zdanie.

- Znam już jednego dupka, którego jak się lepiej pozna można tolerować - uśmiechnąłem się na samo wspomnienie Namjoona - Więc nic mi nie szkodzi zaryzykować i dać tobie drugą szansę. Zresztą trzeba być dobrym dla przegranych.

- Musiałeś to powiedzieć - roześmiał się, a głos w brew pozorom okazał się całkiem przyjemny.

- To, że toleruję nie znaczy, że będę miły.

- Coraz bardziej mi się podobasz - puścił mi oczko.

Lekko zarumieniony jego bezpośredniością zacząłem układać towar na półkach. Chłopak niezrażony sam rozpoczął rozmowę i tak nam zeszło do końca mojej zmiany. Okazało się, że mieliśmy wiele wspólnych tematów. Oglądaliśmy podobne filmy, dramy, słuchaliśmy tej samej muzyki. Niezgoda była tylko, kiedy zeszliśmy na temat najlepszych kawiarni w naszym mieście. Gdy zamykałem sklep nawet nie zauważyłem, że ktoś na mnie czekał i przysłuchiwał się z uwagą jak z Kibum omawiamy wyższość czekolady nad innymi słodyczami.

- Jin - odwróciłem zaskoczony głowę i nie mogłem powstrzymać uśmiechu, kiedy zobaczyłem machającego Namjoona.

Od razu do niego podszedłem jak tylko sprawdziłem, że wszystko było domknięte. Od jakiegoś czasu nasza relacja była zupełnie inna. Oczywiście dalej się obrażaliśmy, rywalizowaliśmy, ale odbywało się to w jakiś cieplejszy sposób. Przestałem o nim myśleć jak o wrogu, a bardziej o dobrym przyjacielu, który zawsze był, gdy było mi ciężko. Moje serce biło szybciej, kiedy się spotykaliśmy, i choć czasem mnie to niepokoiło to nie pozwalałem moim myślą wybiegać zbyt daleko.

- Nie pisałeś, że po mnie przyjdziesz.

- Nudziło mi się - mruknął przenosząc wzrok na chłopaka, który do nas podszedł - Nie pomyliły ci się dzielnice? Bogatych i dupków jest w drugą stronę.

- Jak zawsze pełen elegancji i dobrego języka. W tej części miasta są lepsze widoki. Jeśli wiesz co mam na myśli.

Czułem się jak między młotem, a kowadłem. Atmosfera gęstniała z każdą kolejną chwilą. Wiedziałem, że spotkanie tej dwójki nie będzie zbyt przyjazne, jednak takiej reakcji się nie spodziewałem. Chciałem coś powiedzieć, żeby rozładować napięcie, ale jedyne co mi przychodziło na myśl to suchary, które z doświadczenia wiedziałem bawiły tylko mnie i Jimina. Niestety nasz przewodniczący śmiał się ze wszystkiego, więc trudno go było brać za wiarygodnego w ocenie mojego talentu.

- Odprowadzisz mnie? - zwróciłem na siebie uwagę dwójki rywali.

- Taki miałem zamiar - uśmiechnął się do mnie - Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się na boisku.

- Tym razem nie przegramy - warknął lekko zdenerwowany - Cieszę się, że mogliśmy tak miło spędzić czas. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. Mogę twój numer?

- Jasne - pokiwałem głową i wpisałem swoje dane do telefonu, na którego musiałbym wydać moją półroczną wypłatę - Do zobaczenia.

- Na razie.

Od: Nieznany

Zapisz mój numer. Kibum :*

Do: Niebieskie oczy

Już jest 😉

- Czemu dałeś temu frajerowi swój numer? - fuknął obrażony niczym małe dziecko Namjoon.

Spojrzałem na mojego przyjaciela i nie mogłem powstrzymać śmiechu. Wyglądał jakby przynajmniej ktoś mu zabrał ulubioną zabawkę. Wiedziałem, że nie lubił się z kapitanem przeciwników, ale tak reakcja była zbyt urocza, i aż kusiła mnie bym zrobił mu zdjęcie. Szturchałem go w ramię póki nie zobaczyłem, że kąciki jego ust kierując się ku górze. Wyglądał wtedy najlepiej, bo na policzkach tworzyły mu się dołeczki, które były nieczęstym zjawiskiem.

- Bo nie jest taki zły. Ale spokojnie, miejsce mojego dupka numer jeden zawsze zajmujesz ty.

- No przecież ja zawsze jestem numerem jeden. Nie przywykłeś „panie numer dwa"?

- Weź spadaj - uderzyłem go łokciem między żebra - Pisał do mnie dzisiaj Jimin.

- Dalej ci pojebańcy trzymają go pod kluczem?

- Niestety. Dobrze przynajmniej, że nie zabrali mu telefonu. Jak się ma Jungkook?

- Gdzieś po między chujowo, a rozpierdolę wszystkich. Dzieciak sobie kompletnie nie może z tym poradzić. Boi się i obwinia o wszystko, ale tamci debile starają się go jakoś podnosić na duchu.

- Musimy zrobić jutro burzę mózgów. To nasi przyjaciele.

- Wymyślimy coś. Obiecuję - położył dłoń na moim ramieniu - O kurwa.

- Co? - zdziwiłem się i podążyłem za jego wzrokiem - O kurwa.

- Mai! Co ty tu robisz?!

- Wujek!

Z niedowierzaniem patrzyłem jak moja przyrodnia siostra podbiega do Namjoona. Z paniką zacząłem szukać wzrokiem mojej matki, ale poza nami w parku nie było nikogo więcej. Wyższy ode mnie chłopak wziął małą na ręce i wyraźnie zdenerwowany zaczął pisać coś na ekranie telefonu. Niepewnie zbliżyłem się i przyjrzałem się dziewczynce, która bardzo przypominała zdjęcia z dzieciństwa mojej matki. Jej oczy były duże i ciemne, a nóżki wesoło machały jakby próbowały kopnąć trzymającego ją mężczyznę.

- Co ona robi tu sama?

- Pewnie poszła za mną. Nawet dziecka nie potrafią upilnować. Co z mamą?

- Mama poszła spać. Nudziłam się, a wujek nie chciał się ze mną bawić.

- Więc poszłaś mnie szukać? Trzeba ci zafundować jakąś smycz.

- Nie jestem pieskiem!

- Jesteś - uśmiechnął się do niej Namjoon - Jak mały szczeniaczek.

- Szczeniaczki są słodkie! Lubię je, są takie mięciutkie. Kupisz mi wujku szczeniaczka?

- Poproś tatę.

Przyglądałem się tej wymianie zdań. Jak bardzo ona była inna ode mnie. Zawsze słyszałem, że byłem spokojnym i małomównym dzieckiem. Może dlatego mama wolała ją. Była śliczna, urocza i bardzo rozgadana, dzięki czemu nawet srogi wyraz twarzy Namjoona łagodniał. Trochę się zasmuciłem, bo dalej nie rozumiałem czemu mnie porzuciła, czemu nie okazywała mi miłości. Przecież zawsze starałem się być dobrym dzieckiem.

- Jin? - usłyszałem głos małej, który wyrwał mnie z moich myśli i powstrzymał cisnące się do oczu łzy.

- Tak jestem Jin - uśmiechnąłem się widząc jej duże patrzałki wpatrzone we mnie - Miło mi cię poznać Mai.

- Ładny jest - zwróciła się bezpośrednio do Namjoona, a mnie kompletnie olała.

- Wiem.

- Wujek też jest ładny.

- Wiadomo.

- Ale brzydszy niż tata.

- Ty mała żabo - fuknął Namjoon i uniósł ją wysoko wywołując u niej radosny śmiech - Jestem o wiele przystojniejszy!

- Nieprawda! Wyżej!

- To powiedz, że wujek jest najładniejszy!

- Nie!

- A kto jest ładniejszy? Ja czy wujek?

- Jin! - pisnęła radośnie, kiedy Namjoon po raz kolejny ją podrzucił.

- Czuje się zraniony - udał płacz wyższy, kiedy dziewczynka bezpiecznie szła obok nas trzymając jego dużą dłoń.

- Oj tam. Nie bądź baba - zaśmiałem się - No już, już. Jesteś bardzo przystojny.

- Kłamiesz.

- Mówię prawdę. Nie mam powodów cię okłamywać.

- Czemu? - spytał patrząc mi prosto w oczy i powodując po raz kolejny szybsze bicie serca.

- Wiesz przecież.

- Dalej nie chcesz o tym rozmawiać.

- Jak...jak poradzimy sobie z sytuacją naszych przyjaciół i poukładam resztę spraw wrócimy do tematu. Na razie wiedz, że nigdzie się nie wybieram.

- A miałeś taki zamiar? - kiwnąłem głową - i tak bym cię znalazł. Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz.

- Wiem...i jestem ci za to bardzo wdzięczny.

...............................

- Dobra pedały koniec ploteczek trzeba zacząć myśleć.

Jak zwykle w naszym ulubiony miejscu, czyli na boisku szkolnym siedziała cała nasza grupa. Nawet, jeśli Namjoon starał się rozładować atmosferę to nikt nie miał powodu do radości. W końcu takie były zasady przyjaźni. Jak jedna osoba cierpiała wszyscy razem z nią, tylko dodatkowo starali się jej pomóc. W naszym przewodu sytuacja nie była prosta, ale jak patrzyłem na Jungkooka, który wyglądał niczym śmierć wiedziałem, że nie mieliśmy wiele czasu.

- Ma ktoś jakieś propozycje? - odezwał się Min Yoongi jako pierwszy.

- Niezbyt - westchnął Chanyeol - Dorośli nigdy nie słuchają takich dzieciaków jak my.

- A jakby ruszyć dorosłych? - spytał Jungkook - A jakby wasi rodzice pogadali z Jimina?

- Nie ma szans - powiedział Kyungsoo - Nasi nie wiedzą o związku. Myślą, że jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi, a na Chanyeola biorą poprawkę, że zbyt zdrowy na głowie nie jest. Gdyby znali prawdę mogłoby być podobnie, albo nie. Nigdy nie ryzykowaliśmy.

- Namjoon, a twoja matka? - zwrócił się do kapitana drużyny - Przecież ona nie tylko prowadzi firmę, ale też działa w tych różnych organizacjach. Może ona?

- Można by spróbować - powiedział po dłuższej chwili zastanowienia - ale ja sam z nią nie gadam. Ona nie jest normalna.

- To już przynajmniej wiadomo po kim masz charakter. Na kiedy dałoby się umówić z nią spotkanie?

- Do końca tygodnia jest w kraju, a później leci chuj wie gdzie. Zadzwonię do niej i wyproszę na jutro spotkanie. Ma takie gadane, że przy okazji im wciśnie kredyt na dwadzieścia pięć lat - zażartował, ale widzą, że nie zadziałało to na najmłodszego trochę opadł jego entuzjazm - Będzie dobrze dzieciaku.

- Ja nie wiem co zrobię jak go stracę - załamał się Kook chowając twarz w dłoniach - On jest dla mnie najważniejszy.

- Nie będą was kontrolować do końca życia. Jeśli kochasz go tak mocno jak deklarujesz, gdy ich władza upadnie znowu będziecie razem.

- Ale ja nie wytrzymam tyle bez niego.

- Wytrzymasz - uśmiechnąłem się kładąc mu dłoń na ramieniu - i będzie to dowód dla nich i wszystkich innych, że to co jest między wami jest jak najbardziej prawdziwe.

- Dziękuję hyung. Dziękuję wam.

- Podziękujesz jak się uda, a teraz cisza dzwonię do niej.

....

(Taehyung)

Wiedziałem gdzie go znajdę. Jak zawsze schowany był pod ulubionym drzewem z książką na kolanach. Pusty wzrok miał wbity w przestrzeń przed siebie i nawet nie zareagował, kiedy zająłem miejsce obok niego. Miał tylko czternaście lat, a wyglądał nawet na starszego ode mnie. Czekałem, aż pierwszy się odezwie w końcu lubił mieć wszystko pod kontrolą.

- To twoja wina, to wszystko twoja wina - zaczął cichym, niepodobnym do tego co zwykle głosem - Gdybyś nie przesłał naszych rozmów byłby mój.

- Nie byłby - odpowiedziałem spokojnie zdając to sprawę, że dotyczyło to również moich uczuć względem Jimin.

- Zamknij się - powiedział trochę głośniej, ale dalej na tyle słabo, że tylko dzięki bliskości mogłem go słyszeć - Tylko on mnie kochał, ja go też. Więc czemu mi to robił? Czemu zawsze znajdował się ktoś inny, ważniejszy? Przecież obiecał. Obiecał, że będzie się mną opiekował, że zawsze będziemy razem.

- Jihyun - ułożyłem swoją dłoń i zacząłem głaskać to zagubione we własnych uczuciach i samotności dziecko.

- A teraz mnie nienawidzi - załkał - Rodzice wyślą go gdzieś daleko. Błagałem ich, ale oni mnie nie słuchali. Tak bardzo tego żałuję. Tak bardzo w tym momencie się nienawidzę. Najlepiej jakbym się zabił.

Drgnąłem na dźwięk tych słów. Byłem pewien, że byłby w stanie to zrobić. Wzorowy uczeń, radził sobie z każdym zadaniem, ale zwykłe relacje z rówieśnikami były dla niego wyzwaniem. Jedynymi osobami, z którymi stale rozmawiał byli jego przybrani rodzice, kuzyn i w pewnym momencie ja stałeś się jego pośrednikiem w kontakcie z rzeczywistością. Znalazł mnie i wykorzystał moją słabość, którą była miłość do Jimina. Na początku pomagałem mu, żeby w końcu uzyskać tego, którego od tak dawna pragnąłem, ale w pewnym momencie moje uczucia się zmieniły i tak naprawdę robiłem to wszystko tylko po to, by on - Jihyun był szczęśliwy.

- A kto mi zabroni? Jimin mnie nienawidzi, nikt mnie nie lubi. Jestem sam jak palec. Najpierw odeszli rodzice. To też była moja wina, wszystko od zawsze było moją winą. Po co ich prosiłem? Gdybym tylko nie nalegał. Oni dalej by żyli. Gdybym nie chciał go tylko dla siebie, dalej by mnie kochał. Gdybym nie był takim egoistą.

Przytuliłem mocno jego drżące ciało. Był dalej dzieckiem. Tylko zagubionym, nierozumiejącym nic i wiecznie się obwiniającym nastolatkiem, który nie potrafił sobie radzić z problemami. Wciąż udawał jak silny był, jak bardzo sarkazm był jego dobrym przyjacielem. A tak naprawdę kopał swój własny grób każdym czynem, którego się dopuścił.

- To normalne, że chciałeś zobaczyć swoich rodziców w dniu urodzin. To nie twoja wina, że tamten samochód w nich wjechał.

- Nie po to ci o tym mówiłem, żebyś mi to teraz przypominał - warknął, ale w żaden sposób się nie wyrywał tylko zbliżył jeszcze mocniej.

- A jednak coś miałeś na celu.

- Po prostu chciałem wzbudzić twoją litość.

- To też, ale wydaje mi się, że po prostu miałeś dość dusić w sobie te wszystkie uczucia, poczucie winy. Wiesz czemu ci pomogłem?

- Chciałeś zemsty.

- To też, przynajmniej na początku. Pomogłem ci, bo jesteś taki sam jak ja. Samotny. Już tak wiele straciłeś choć jesteś tylko dzieckiem. Rodzice, dawny dom. Pomogłem ci, bo chciałem się do ciebie zbliżyć, zaprzyjaźnić. Niestety w relacjach jesteśmy równie okropni. To co się wydarzyło z Jiminem nie jest tylko twoją winą, ale również moją.

- Serio chciałeś się ze mną zaprzyjaźnić? - podniósł na mnie wzrok tych swoich dużych oczu, które w tym momencie kolekcjonowały łzy.

- Tak. Nie lubię ludzi, ale ciebie jakoś potrafię. Zaciekawiłeś mnie.

- Jesteś dziwny - uśmiechnął się po raz pierwszy od dawna - Co mam teraz zrobić?

- Musimy mu jakoś pomóc.

- Masz jakiś pomysł? - spytał z nadzieją.

- Chyba tak - mruknąłem niezbyt pewny - nie wiem tylko, czy się na niego zgodzisz.

- Zrobię wszystko by mój brat był znowu szczęśliwy.

- Więc posłuchaj...

- Poczekaj - zasłonił mi usta - dziękuję ci.

- Nie wierzę, że to od ciebie słyszę.

- Cicho - fuknął w bardzo podobny sposób jak jego kuzyn, ale o wiele bardziej uroczo - mów.

- Już, już.

.............

Nie dałam wam odpowiedzi dokładnie na to jaki rodzaj miłości czuł Jihyun do Jimina. Wolę, żeby każdy z was wysnuł własną teorię w końcu jest tak wiele jej rodzajów 😊 Tutaj mieliście jak go Taehyung widział i jak inne to było spojrzenie od tego, które miał Jimin. Z

Continue Reading

You'll Also Like

116K 4.1K 170
Historia kręci się wokół Jimin'a, który przez jeden błąd stracił swoją miłość - Jungkook'a. Czy czas wyleczy ich rany? ************* Manga autorstwa...
79.2K 10.5K 45
czy miłość da radę obsesji? !topyg¡zaburzenia odżywiania! przekleństwa¡ 200218; 210219 uwaga! wydarzenia w tej książce dzieją się w tym samym czasie...
60K 5K 58
Hejka! To moje pierwsze opo więc postanowiłam napisać coś prostego. Będą to rozmowy BTS na messengerze. Mogą wystąpić wulgaryzmy. Miłego czytania^^ N...
207K 6.4K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...