Powrót Dolores Umbridge

By Jetekote

184 18 5

Co się stanie, kiedy Dolores wraz ze starymi poplecznikami Voldemorta i garstką pozostałych po wojnie demento... More

Rozdział II
Rozdział III

Rozdział I

122 10 5
By Jetekote

Porwanie

Wybiła północ. W domu numer 12 przy ulicy Grimmauld Place było ciemno. Żadne światło z nielicznych latarni ulicznych tu nie docierało. Harry Potter leżał w sypialni na pierwszym piętrze i próbował zasnąć już od godziny, jednak w ogóle mu się to nie udawało. Po wielokrotnym przewracaniu się z boku na bok stwierdził, że nie ma to większego sensu, ponieważ spać nie chciało mu się wcale. Nie lubił siedzieć bezczynnie, więc podjął decyzję, że zejdzie na dół do kuchni aby coś przekąsić. Usiadł na łóżku i wyszukał stopami kapci. Następnie wstał, ubrał szlafrok i podążył w stronę drzwi. Zamykając je przystanął na chwilę aby popatrzeć się na swoją wspaniałą żonę. Jak on ją kocha, ile razem już przeżyli... Byli, są i będą ze sobą na dobre i na złe.

Po podsumowaniu swoich krótkich przemyśleń zamknął drzwi i ruszył na dół. Myślał chwilę nad zajrzeniem do dzieci, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu, ponieważ już dawno prosiły go o ty, by przestał do nich zaglądać w nocy, bo są już „dorosłe". Postanowił więc dać im trochę prywatności i powstrzymał się przed zajrzeniem do ich pokoi.

Dotarłszy do kuchni, postanowił zrobić sobie kawę. Ostatnio Ginny kupiła nowy express, a on go jeszcze nie wypróbował. Zaparzył więc swój ulubiony napój i rozpalił w kominku, ponieważ zrobiło mu się trochę zimno. Wydało się to dziwne, ponieważ był przecież środek lata. Dotychczas noce były przecież ciepłe... Po chwili uznał to jednak za krótkotrwałe załamanie pogody.

Było już kilkanaście minut po północy i Harry postanowił sprawdzić pocztę w poszukiwaniu Proroka Codziennego. Nowa gazeta była zazwyczaj u prenumerujących już kilka chwil po rozpoczęciu nowej doby, od kiedy redakcja zastąpiła sowy latającymi listami z gazetą. Byłoby to z pewnością niedopuszczalne, gdyby listy były widoczne dla mugoli, ale zostały zaczarowane nowo odkrytym zaklęciem. Harry osobiście szanował nowy sposób dostawy Proroka Codziennego za szybkość, jednak uważał, że sowy były lepsze. Miał po prostu do nich sentyment.

Mężczyzna nie mylił się. Przed drzwiami wyjściowymi na wycieraczce znalazł wieczorny egzemplarz gazety. Wziął go, wrócił do kuchni, zajął najbliższy fotel koło kominka i zagłębił się w lekturę.

Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy to duże zdjęcie Ministra Magii- Kingsleya Shacklebolta, a pod nim zaś trzy zdjęcia osób, które doskonale znał. Popatrzył na nie z odrazą i zaczął czytać:

"Ucieczka trzech więźniów, starych popleczników Voldemorta

Dn. 11 sierpnia tj. czwartek o godzinie 22:00 z więzienia dla czarodziejów Azkaban uciekła trójka więźniów, starych popleczników czarnoksiężnika zwanego Lordem Voldemortem. Minister uspokaja i zapewnia, że zostały wszczęte poszukiwania, jednak mimo tego apeluje o ostrożność:

-Ministerstwo Magii poinformowało już Biuro Aurorów z Szefem Biura na czele..."

I tutaj Harry się zatrzymał. Przecież on był Szefem Biura Aurorów i nie dostał żadnej informacji. Dopiero przed sekundą dowiedział się o tym całym zdarzeniu! Wydało mu się to dziwne, ponieważ znał dobrze Kingsleya, można nawet powiedzieć, że byli starymi przyjaciółmi. Minister zawsze mówił mu o ważnych sprawach OD RAZU, nie zważając na porę dnia czy nocy. Opanował jednak zbierającą w nim złość. Wiedział, że to do niczego dobrego nie doprowadzi. Przed zadzwonieniem do Kingsleya postanowił jeszcze szybko dokończyć artykuł. Skoro Minister nie kwapił się poinformować go o tak ważnych informacjach to minuta czy dwie nie powinny go przejąć. Wrócił więc do czytania:

„... i od razu po tym zostały wszczęte poszukiwania, a ja sam zadbałem o zastosowanie wszelkich niezbędnych środków bezpieczeństwa. Na razie nie wiemy, gdzie ukrywają się zbiedzy dlatego też prosimy o zachowanie

ogromnej ostrożności, ponieważ Dolores Umbridge, Riley Trawers* oraz Lewis Jugson* są bardzo groźni. Jeżeli ktoś coś o nich wie, prosimy o niezwłoczne poinformowanie Ministerstwa Magii."

Harry po przeczytaniu tego artykułu i wypowiedzi Ministra znowu był wzburzony. Przecież to on sam, a nie Kingsley powinien zarządzić poszukiwania! Przecież do jego obowiązków należy zastosowanie środków bezpieczeństwa w razie zagrożenia! Nie lubił, jak ktoś wykonywał za niego obowiązki i jego gniew na Ministra znowu wezbrał na sile. Miał już do niego dzwonić i to wszystko wykrzyczeć mu przez słuchawkę, lecz rzuciło mu się w oczy kolejne zdjęcie, a konkretniej rysunek Dementora, więc postanowił wstrzymać się jeszcze chwilę z telefonem i wrócił do czytania:

"Bunt i ucieczka dementorów z Azkabanu

Tego samego dnia godzinę po ucieczce trójki groźnych więźniów miała miejsce druga ucieczka. Resztka dementorów, która została po Drugiej Wojnie Czarodziejów i wróciła wtedy ponownie pod panowanie ministerstwa, stwierdziła, że chce uwolnić się spod „łap Ministra" i opuściła teren Azkabanu. Wiadome jest, że dementorzy po dotarciu do wysp Wielkiej Brytanii rozdzielili się i powędrowali we wszystkie strony kraju, by wyssać z ludzi i czarodziejów wszelką radość. Biuro Aurorów z Szefem na czele (tutaj Harry znowu się wzburzył i zdenerwował) cały czas pracuje i tropi wszystkich zbiegłych, jednak nie jest to łatwe. Ministerstwo Magii i Biuro Aurorów apelują, by zachować wszelkie środki ostrożności. Przypominają także o zaklęciu Expecto Patronum:

-Wszystkich, którzy jeszcze go nie umieją zapraszamy na kursy nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie- mówi Percy Wesley, pracownik Ministerstwa.- Są tam specjalnie wyszkoleni aurorzy, którzy chętnie służą pomocą. Aby ułatwić podróż do zamku Hogwart, została powołana specjalna Rada ds. Obrony Przed Dementorami, która ma na celu nie tylko naukę zaklęcia Expecto Patronum, ale także pomoc Państwu w podłączeniu swojego kominka do niedawno powstałej Awaryjnej Sieci Proszku Fiu. Chętnych prosimy o zawiadomienie Awaryjnej Sieci poprzez wysłanie wiadomości o treści: „Podłączenie kominka" pod numer 3323. SMS jest całkowicie darmowy."

Teraz już nie powstrzymał wzburzenia. Wszystko w nich wybuchło. Dlaczego Minister, jego dobry znajomy, o niczym go nie zawiadomił!? Wyciągnął trzęsącą się ze złości rękę i chwycił telefon. Już wyszukiwał numeru Ministra, już miał zamiar do niego dzwonić, już chciał wiedzieć, dlaczego Shacklebolt postąpił tak, a nie inaczej, lecz wtem usłyszał przeraźliwy krzyk, krzyk Lily Luny- jego córki. Nie był to rodzaj krzyku, który Lily wydawała podczas koszmarów. Ten był strasznie głośny i przerażający.

Z prędkością błyskawicy rzucił telefon na stół i pobiegł zobaczyć, co się dzieje. W drodze przypomniał sobie, że zapomniał różdżki. „Co robić!? Biec zobaczyć, co z córką, czy bezpieczniej się najpierw zaopatrzyć w jakąś broń?" Po krótkiej chwili zdecydował, że druga opcja jest lepsza, bo przecież ktoś mógł się, dajmy na to, włamać, a on wtedy byłby bezradny i za wiele nie pomógłby swojemu dziecku. Zawrócił więc w stronę kuchni, gdzie zostawił swoją różdżkę. Dotarł, chwycił ją i z powrotem pobiegł w kierunku sypialni córki.

Po drodze spotkał Ginny, która trochę zaspanym i zaniepokojonym jednocześnie głosem zapytała:

-Harry, co się stało? Co to był za krzyk? To Lily?

Mężczyzna nie zatrzymując się(i nauczony incydentem sprzed kilkunastu dni, kiedy to ktoś chciał włamać się do jego domu i zabić rodzinę z powodu jego sławy), odkrzyknął jej:

-Nie wiem, ale mogło stać się coś złego! Idź zobacz, co z chłopcami i się gdzieś z nimi schowaj. W żadnym wypadku nie wychodźcie ze swojej kryjówki!

Harry biegł dalej w szaleńczym pędzie. Sypialnia jego córki znajdowała się niestety dopiero na trzecim piętrze. Po drodze spostrzegł swoich dwóch zaspanych synów wychodzących ze swoich sypialń i pytających, co się stało. On jednak zdążył tylko wykrzyknąć, żeby nie wychodzili ze swoich pokoi aż przyjdzie mama i ruszył dalej. Już tylko pięć schodków! Cztery, trzy, dwa... I jest na właściwym piętrze! Dopadł do drzwi, otworzył je i ujrzał straszny widok.

W pokoju było istne pobojowisko. Walały się tutaj różne kartki, ubrania a nawet pierze z rozdartych poduszek. To jednak nie było ważne, bo te przedmioty dało się przecież odkupić, ale tego samego nie można zrobić z córką! Rozglądał się, szukając swojego szkraba albo chociaż jakiegoś śladu po nim i nagle jego wzrok zwrócił się ku otwartemu oknu. Szybko do niego podbiegł i zaczął się rozglądać. Na początku nic nie widział , lecz z sekundy na sekundę jego oczy coraz bardziej przystosowywały się do ciemności panującej na ulicy. Po minucie po swojej prawej stronie dostrzegł cienie sylwetek poruszających się pomiędzy strzelistymi dachami domów przy Grimmauld Place. Harry zauważył jeszcze jeden istotny szczegół, a mianowicie uciekinierzy popychali przed sobą jakiegoś małego człowieczka. Po króciutkiej chwili zrozumiał, kto to jest! To była Lily, jego córka. Nie mógł się opanować! Chciał gonić porywacza, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Myślał nad tym, co by było gdyby jednak zdecydował się wcześniej zajrzeć do swoich dzieci i oczy napełniły mu się łzami. Możliwe, że nie poskromiłby porywaczy, ale przynajmniej próbowałby walczyć. Nie oddałby tak łatwo swojego małego szkraba!

Po zadręczaniu się tego typu myślami Harry postanowił, że musi wziąć się garść. Spojrzał więc ze złością w miejsce, gdzie ostatnio widział poruszające się cienie i nagle zdał sobie sprawę, że uciekinierzy będą za chwilę się deportowali. Mężczyzna nie mógł do tego dopuścić! Wyskoczył więc przez okno i, starając się o zachowanie ciszy, ruszył powoli po parapetach i balkonach w stronę tajemniczego włamywacza. Pokonał już połowę drogi, lecz wtem rozległ się cichy trzask i Harry został sam na dachu, a owi jegomoście zdążyli się deportować w nieznane mężczyźnie miejsce. Najgorsze jednak było to, że mieli jego córkę.

----------------------------------------------------------------------------------------------

*Imiona zostały stworzone przez autora tego fan fiku na potrzeby opowiadania. Autorka niestety nie podała imion tylko nazwiska

I co? ;-) Tak jak napisałem w opisie fanfiku: pisać za bardzo nie umiem, piszę dla zabawy.

FF był pisany kilka miesięcy temu, więc może zawierać drobne błędy, choć czytałem go kilka razy przed opublikowaniem ;-).

Jeśli macie jakieś sugestie, a zauważyliście literówkę/błąd logiczny itd. to śmiało piszcie do mnie w wiadomości prywatnej.

Bardzo dziękuję Wam za przeczytanie i mam nadzieję, że się Wam jednak podobało :P.

Rozdział liczy 1477 słów

Continue Reading

You'll Also Like

46.8K 1.8K 41
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
7.1K 400 22
"Niech los rzuci nas w ciemność, a ja i tak pójdę za tobą, bo tam jest światło naszej miłości." Koszmar przyjaciół z Duskwood dobiega końca. Mia, któ...
1.3M 47.8K 41
Gdzie dwoje największych wrogów zmuszonych jest do zamieszkania razem. To nie skończy się dobrze. Tak. To wszystko to schemat.
134K 5.2K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...