☆ Stay the night ☆

By NbJvlia

449 51 63

Gdzie wypadek z karmelowym latte zbliża do siebie dawnych przyjaciół, a określenie "przyjaciół" przestaje być... More

~1~
~3~
~ 4 ~

~2~

111 10 14
By NbJvlia

Delikatny puch leniwie opadał na brukowany deptak, dodając magicznego klimatu przystrojonej świątecznymi ozdobami ulicy. Migoczące światełka zdawały się ocieplać atmosferę, pomimo obniżającej się wciąż temperatury. Gdzieniegdzie, w popłochu przemykały ściśnięte grupki ludzi, którzy zapewne poszukiwali prezentów na ostatnią chwilę. Spośród nich, wyróżniała się para niespiesznie zmierzających w sobie tylko znanym kierunku postaci.

- Tak w ogóle dobrze cię znów widzieć - powiedział z uśmiechem brunet.

- Ciebie również. Na początku cię nie rozpoznałam, wiesz? Wyglądasz tak... doroślej.

- Zajęło mi to trzy lata. - Równocześnie wybuchnęli krótkim, nerwowym śmiechem. - Pasuje ci ten kolor, choć w czerni też ci do twarzy.- Chłopak zawiesił swój wzrok na blondynce, jednak gdy wyczuła jego spojrzenie na sobie, speszony odwrócił głowę. Kąciki jej ust uniosły się nieznacznie.

- Na ile przyjechałeś? - W jej głosie dało się usłyszeć nutkę niepokoju.

- Cóż, wychodzi na to, że długo tu nie zagrzeję.

Nagle słodki karmel wydał się gorzki niczym mała czarna.

Szczerze mówiąc, sami nie wiedzieli, dlaczego ich kontakt się urwał. Za czasów szkolnych byli ze sobą naprawdę blisko, znali się wręcz jak łyse konie.

Wszystko zaczęło się dokładnie szóstego grudnia, gdy w ostatniej klasie gimnazjum, w ich placówce zorganizowano ,,Charytatywny Koncert Mikołajkowy". Hoseok nazywał później ten dzień ,,dniem swojego debiutu" - to wtedy pierwszy raz odważył się pokazać ze swoimi umiejętnościami tanecznymi, przed takim ogromem ludzi.

Los chciał, żeby to akurat Anh zaoferowała swoją pomoc w przygotowaniach do wydarzenia i służyła jako helper. Ten sam los sprawił, że w dniu koncertu, niosąc herbatę dla nauczyciela kierującego całym przedsięwzięciem, pod nogi napatoczył jej się znany ze swojego promiennego charakteru, właśnie Jung Hoseok. Niezdarność najwyraźniej była wpisana w kwas deoksyrybonukleinowy dziewczyny, nie wspominając o szczególnym braku szczęścia do gorących napojów.

Herbata, pachnąca cytryną i miętą, wylądowała na grubych dresach przerażonego nagłym atakiem chłopaka, który jeszcze przed chwilą był pochłonięty powtarzaniem układu. Z racji, że Anh należała do jednych z najbardziej nieprzewidywalnych osób, ignorując zrezygnowane spojrzenie bruneta i jego wrzask, porównała ich wzrost i zaproponowała mu - uwaga - swoje spodnie. Oniemiały chłopak przystał na tę propozycję; wachlarz opcji w tym wypadku nie był szeroki.

Nietypowy incydent sprawił, że zaczęli zagadawyć do siebie na korytarzu. Szybko nawiązali ze sobą nić porozumienia, gdyż nadawali na podobnych falach.

To dzięki Hoseokowi Anh pokochała taniec. Widok chłopaka, poruszającego się z niesamowitą pasją, emocje, które emanowały z każdego jego ruchu i kierowały jego mimiką, hipnotyzowały - wszystko to trafiało prosto w serce dziewczyny, wywoływało dreszcze.

Gdyby miała wybrać, co mogłaby podziwiać w wiecznym śnie, byłby to właśnie jej najlepszy przyjaciel. Wiedziała, że nigdy nie dorówna jego umiejętnościom; mimo to taniec sprawiał jej radość i była wdzięczna Hobiemu za każdą chwilę, którą poświęcał tylko dla niej.

Szczęście lubiło się z parą przyjaciół - po gimnazjum trafili do tego samego liceum, więc mogli dalej wspólnie podążać krętymi ścieżkami młodości. Niezliczone wypady do McDonalda, spacery alejkami pobliskiego parku, czy dające upust emocjom wspólne piątkowe treningi, przynosiły im wytchnienie w trudach nastoletniego życia i brały udział w tworzeniu wspomnień.

W ostatniej klasie po pewnym incydencie, Anh poczuła, że jednak coś między nimi się zmieniło. Nie oddalili się od siebie, nie poróżnili się, mimo to coś wisiało w powietrzu. Dziewczyna nie wiedziała, czy to tylko jej osobiste wrażenie, czy Hoseok też to zauważył. W pewnym momencie zmienił się sposób, w jaki na niego patrzyła. Przyłapywała się na mimowolnym wpatrywaniu się w jego postać, czerpała przyjemność z obserwowania go, gdy był na czymś skupiony, bądź zamyślony. Jego ekspresywny styl bycia wciąż wydawał jej się zabawny i pocieszny, ale z czasem stał się... uroczy. Nie potrafiła tego logicznie wytłumaczyć. Tak nagle widok jej przyjaciela, zachowującego jak rozczulający dzieciak, oprócz uśmiechu na twarzy, zaczął wywoływać przyjemnie rozlewające się po ciele ciepło.

Było to nowe doświadczenie. Pierwsze, niewinne, napawające nadzieją. Podobało jej się to.

Chciała porozmawiać o tym z brunetem, tak jak robili to zazwyczaj, nie owijając w bawełnę. Niestety, nie było jej dane dowiedzieć się, czy Hobi czuł coś podobnego. Klasa maturalna i zbliżające się egzaminy, wprawiły w wir nauki każdego, nawet zawodowego obiboka.

Marzeniem Hoseoka było dostać się na jedną z najlepszych akademii w kraju, Anh celowała w filologię. Wszystko działo się tak szybko, że nie było mowy o zatrzymaniu się i złapaniu oddechu.

Dziewczyna odkładała rozmowę na później, co nie było do niej podobne - z reguły nie bawiła się w podchody i szła na żywioł, tymczasem w obecnym przypadku nie miała tyle odwagi, wręcz wstydziła się dyskutować na taki temat. Wiedziała, że to głupie, ale nie mogła tego przezwyciężyć. Paraliżujące uczucie strachu i niemoc skutecznie przekreślały jakiekolwiek działanie w tej sprawie. Sądziła, że tylko popsuje ich obecną relację.

Zapewne wydaje się oczywistym, że tak silna więź nie mogła pęknąć niespodziewanie. Życie jednak ma to do siebie, że jest nieprzewidywalne. Jung opuścił Seul, Anh została na miejscu. Kontakt z biegiem czasu zaczął się zacierać. Coraz rzadziej ze sobą pisali, tworzenie wymówek stało się rutyną. Ostatecznie obojgu było głupio ciągnąć to na siłę. Test przyjaźni na odległość został oblany. Bolało, lecz wstyd był zbyt przytłaczający.

Teraz szli ramię w ramię wieczorową porą, wśród wzrastającej liczby wirujących płatków, które sprawiały wrażenie, jakby przemieszczali się w czasoprzestrzeni. Wydawałoby się, że nie pamiętają o tym, jak ich drogi się rozeszły. Prawda była zupełnie inna. Ich umysły, zaprzątnięte potokiem sprzecznych myśli, toczyły wewnętrzną bitwę. Obojętność na taki stan i udawanie, że nic się nie wydarzyło, były tylko pozornymi odruchami młodych ludzi, ledwo co odnajdujących się w prawdziwym życiu.

- Och... K-kiedy wyjeżdżasz? - Nie zdołała zatuszować westchnienia przepełnionego zawodem.

- Prawdopodobnie w sobotę. Przyjechałem przedwczoraj, tata załatwił mi mieszkanie niedaleko stąd, musiałem podpisać papiery.

- Dlaczego nie zadzwoniłeś?

Blondynka ugryzła się w język zaraz po zorientowaniu się, jaki wydźwięk nadała tej wypowiedzi. Pytanie ociekało wyrzutami. Z drugiej strony miała ochotę przerwać ten względny spokój i niepodobną dla nich pogawędkę dwóch sąsiadów,spotykających się na mieście.

Świadomość, że Hoseok był w pobliżu już od dwóch dni i nawet nie raczył jej o tym poinformować głupim sms'em, głęboko ją dotknęła. Sztuczna uprzejmość powoli znikała.

- Byłem dosyć zabiegany, dopiero dziś znalazłem trochę wolnego czasu, by gdzieś wyjść i-

- To dlaczego nie zadzwoniłeś dzisiaj?

Zatrzymali się. Świdrowała go swoimi oczami, jej wybuchowy charakter postanowił przebić się przez otoczkę neutralności, w którą owinęła się po osłabieniu kontaktu z przyjacielem.

Hobi stał lekko zaskoczony takim obrotem spraw. Powoli docierała do niego powaga tej sytuacji. Rozżalone spojrzenie dziewczyny sprawiło, że uderzyło go poczucie winy. W mgnieniu oka zmienił się wyraz jego twarzy - mięśnie rozluźniły się, wzrok posmutniał. W końcu przerwał narastającą, duszącą ciszę.

- Przepraszam - Zamilkł na moment.  - Przepraszam, że ci nie powiedziałem. Nie wiedziałem, co chciałbym powiedzieć. Że mi głupio, że tak się odciąłem z niewiadomych powodów i udawać, że to nie miało miejsca? Jak to wytłumaczyć? Anhie, nie byłbym w stanie spojrzeć ci w oczy. Gdyby nie dzisiejszy wypadek to... - Słowa z trudem opuszczały jego usta. - Przepraszam za wszystko. J-ja nie wiem, dlaczego tak się stało. Jest mi wstyd, bo tak nie zachowują się przyjaciele.

- Też nie jestem bez winy.

- Mimo wszystko to ja nawaliłem, zostawiłem cię tu, a potem-

- Przestań! - Nieznajomy przechodzień przez przypadek trącił ją w ramię, mruknął ciche przeprosiny i odszedł w popłochu od napiętej atmosfery. - Stop. Nie powinnam tak naskakiwać, co mi odbiło. - Gula w gardle pojawiła się znikąd. - Wina leży po obu stronach i dobrze o tym wiemy. Spieprzyliśmy. Oboje. Zjebaliśmy, bo... No właśnie - bo? Ze strachu? Jeśli tak to przed czym? - mówiła coraz szybciej, powoli tracąc oddech. - Hoseokie, ludzie nie oddalają się od siebie tak o, po prostu. Nie wtedy, gdy mają ze sobą tyle wspólnego, co my. Odległość nie powinna być przeszkodą, nie w takim stopniu. Coś zepsuło się w trakcie, może... może czegoś sobie nie wyjaśniliśmy, zamietliśmy pod dywan jak błahostkę, zignorowaliśmy...

Dziewczyna już prawie szlochała. Cała euforia związana ze spotkaniem jej bratniej duszy, ulotniła się. Na jej miejscu pojawiły się żal, ukryte pragnienia i smutek, wszystko to pod postacią gorących łez, które nie mogły czekać ani chwili dłużej.

Pusty, papierowy kubek po kawie upadł, wydając głuchy dźwięk. Biały puch zamieniał okolicę w krajobraz rodem z Narnii, otulał niepewnością.

Nagle Anh poczuła, jak czyjeś ramiona stanowczo przyciągają ją do siebie i zatrzymują w kojącym uścisku. Wiedziała do kogo należały. Oparła czoło na spokojnie unoszącej się klatce piersiowej, a wdychana woń pomarańczy i cedru połączona z bliskością tej drugiej, konkretnej osoby, pomogła rozluźnić spięte ciało.

Hoseok, ułożywszy brodę na dziewczęcym ramieniu, delikatnie głaskał ją po plecach. Po chwili odwzajemniła ten gest i mocno objęła go w pasie. Dawno nie czuła się tak komfortowo i bezpiecznie. Wiedziała, że brunet odbierał to podobnie. Brakowało im siebie. Potrzebowali tego.

Do jej uszu dotarł uspokajający ton głosu Hobiego. Z lekkim trudem udało jej się zignorować to przyjemne, łaskoczące uczucie w brzuchu.

- Naprawimy to. Obiecuję, nie martw się. Idziemy w dobrym kierunku. I nie płacz już, hej. - Odsunął się nieznacznie i ujął jej twarz w swe jasne dłonie, delikatnie przecierając kciukami błyszczące ślady, które zdobiły czerwone od zimna policzki. Resztki widocznego zmartwienia zastąpił przypominający kształtem rozczulające serduszko uśmiech, który blondynce wydał się cenniejszy niż poprzednio. - Postaram się już nigdy nie dopuścić do takiej sytuacji. Nie pozwolę sobie na stratę kogoś, kto tyle dla mnie znaczy.

Wraz z ostatnimi słowami, oczy Hoseoka zaszły na moment tajemniczą mgłą. Smutkiem. Tak jakby walczył z samym sobą o coś bardzo cennego, i w ostateczności zrezygnował z próby zdobycia tego.

Musiał dać sobie czas.

Sobie i jej.

~~~

Niezdarnie powracamy z naszą zagubioną parką. Znów pozmieniałam koncepcje, jeśli przez to się poplączę w ostatniej części, to jestem w ciemnej dupie XD

Mam nadzieję, liczę na to i trzymam za siebie kciuki, że pt.3 ukaże się szybciej, niż ten. Trochę się wykoleiłam ostatnio.

See you soon, xoxo


Continue Reading

You'll Also Like

91.5K 1.7K 4
W drugiej połowie dwudziestego pierwszego wieku projektowanie człowieka stało się faktem. Rozwój modyfikacji genetycznych sprawił, że rodzice mogą za...
46.5K 5.1K 30
"Dzwonię do ciebie ostatni raz. [...] Kończę z tobą, Maisie. Nie mam zamiaru dłużej czekać." Cody Ward od małego był szkolony przez ojca do roli kapi...
2.8M 20.3K 6
„Takich jak my, wszechświat jeszcze nie odkrył." 1 część trylogii "Secret" ~09.12.2020. - 15.06.2021~ Dziękuje za okładkę: @velutinae
243K 22.3K 43
Aria Astor to dziewczyna, z którą nie warto zadzierać. Na co dzień jest perfekcyjną uczennicą z pasją do gry na skrzypcach, lecz potrafi również poka...