Whispering our love | S.M.

By shawniegirlxo

17K 1.4K 331

"We don't always have to shout our love. It can be done with a soft whisper into the ears of our lover." Elen... More

1. Czuję, że się duszę
2. Umówiłaś się na jakąś randkę?
3. Nie rób ze mnie idiotki, proszę Cię...
4. Nie podejmujmy się niemożliwego
5. Pan gwiazda
6. Jedyny w swoim rodzaju
7. Przemyśl propozycję
8. Marie
10. Mam na imię Pablo
11. Zawsze to lepsze niż kłótnia z Mendesem
12. Nie przyjmuje odmowy
13. Miłej zabawy, Shawn
14. Pieprzyć go
15. Śpij dobrze
16. Twoje ulubione

9. Mamy gościa

919 92 12
By shawniegirlxo




* Kto czyta? *



Andrew stanął na wysokości zadania, bo następnego dnia rano miałam już samolot do Berlina. Tego samego wieczoru napisałam smsa do Zacka z prośbą, aby podrzucił mnie rano na lotnisko, bo jest jedyną osobą z prawkiem, która mogłaby mi pomóc.

Może nie powinnam tego robić, ale rodzice nie pozostawili mi innego wyboru. Na całe szczęście rano rozeszli się do pracy, więc nie było problemu z opuszczeniem domu bez ich wiedzy.

Mimo wszystko zostawiłam im na blacie w kuchni karteczkę z wyjaśnieniami, dlaczego mnie nie ma, ale nie sądzę, żeby zbytnio ich to przejęło.

O umówionej godzinie mój przyjaciel podjechał pod mój dom, pomógł mi zapakować walizkę do bagażnika, a następnie sprawnie wsiedliśmy do środka.

- Może wyjaśnisz mi, co się dzieje? Wczoraj nie byłaś skora do rozmowy – westchnął, odpalając silnik i wrzucając pierwszy bieg. Zwolnił hamulec ręczny i płynnie ruszył w kierunku lotniska.

- Przepraszam, nie miałam wczoraj humoru. Pokłóciłam się z rodzicami, bo mamy trochę inny pogląd na dany temat i dlatego musiałam Cię ciągnąć, oni nawet nie wiedzą, że wyjeżdżam.

Nagle Zack gwałtownie zahamował i momentalnie obrócił się w moją stronę.

- Chcesz mi powiedzieć, że wylatujesz z kraju tylko dlatego, że pokłóciłaś się z rodzicami?!

No tak, z tej perspektywy zdecydowanie wyszłam na desperatkę.

- Nie, wylatuję do Shawna, jadę z nim w trasę. Rodzicom nie podoba się ten pomysł, a ja nie mam zamiaru marnować takiej szansy – szybko wyjaśniłam chłopakowi całą sytuację – a teraz proszę, jedźmy, bo za dwie godziny mam samolot i nie chcę się na niego spóźnić.

Chłopak pokręcił tylko z dezaprobatą głową, a następnie wykonał moje polecenie.

- Zupełnie jak Olivia, obydwie straciłyście głowę dla jakiejś marnej gwiazdy pop.

- Nie straciłam dla niego głowy! - pisnęłam zirytowana.

- To po co tam jedziesz? Zrobiłaś już swoją część roboty, teraz nie jesteś już im tam do niczego potrzebna. Musisz się sama przed sobą przyznać, dlaczego to robisz.

Pokręciłam głową śmiejąc się z jego słów — Wcale nie jadę tam dla Shawna. Zawsze przyda im się kobieca dłoń, która wszystkiego dopilnuje. Mogłabym... - przerwałam, bo tak właściwie nie byłam w stanie niczego wymyślić. W czym ja mogę im tam pomóc? On ma speców od wszystkiego.

- Tak właśnie myślałem – westchnął – Może przynajmniej będziesz się dobrze bawić – dodał w momencie, kiedy parkowaliśmy już na lotnisku.

Zack wyjął moją walizkę i razem z nią udał się w kierunku sali odlotów. Szłam ślepo za nim, zastanawiając się nad wszystkim, co powiedział. Chwilowo ogarnęły mnie wyrzuty sumienia, bo zwalam się im na głowę, ale minęły w momencie, kiedy uświadomiłam sobie, że sami mi to wszystko zaproponowali.

- Uważaj na siebie mała – chłopak szepnął mi do ucha, gdy żegnaliśmy się przed moim wejściem na odprawę – I koniecznie dzwoń, jakby coś się działo, nigdy nie wiadomo co taka sława ma w głowie..- puścił mi oczko, a następnie złożył szybkiego całusa na moim policzku i wyszedł. Gdy obserwowałam, jak się oddala, ogarnął mnie strach.

Przecież ja nigdy nie leciałam sama samolotem.

Zdenerwowana zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Po chwili, gdy emocje nieco opadły zaczęłam iść w stronę wielkiej kolejki ludzi.

Ku mojemu zdziwieniu z łatwością przeszłam cały proces odprawy i po godzinie siedziałam już w fotelu samolotu zmierzającego w stronę Berlina.

–-----------------------------------

Lot zleciał mi bardzo szybko. Ledwo wystartowaliśmy, a niedługo później kazano nam zapinać pasy, ponieważ zbliżamy się do lądowania.

W Berlinie byłam o godzinie dziewiątej trzydzieści. Gdy weszłam na salę przylotów, czekał tam na mnie Jake, który od razu zaczął machać ręką w moim kierunku, gdy mnie zauważył.

- Jak dobrze Cię widzieć. Myślałem, że już się nie zdecydujesz – powiedział mężczyzna, biorąc ode mnie walizkę.

- Nie mogłam przepuścić takiej szansy, chciałam tylko skończyć na spokojnie wszystkie egzaminy, żeby nie musieć się zamartwiać zaległościami.

- To Shawn będzie miał niespodziankę, Andrew nic mu nie mówił, bo w nocy znowu zniknął do jakiegoś klubu, a jest taka godzina, że dopiero zbiera się do sali na próby.

Pokiwałam głową z lekkim uśmiechem, cieszyłam się, że zobaczę się znowu z Mendesem.

- To jedziemy do hotelu czy od razu tam?

- Zawiozę Cię do hotelu, ogarniesz się po podróży i jak tylko będziesz gotowa, zabiorę Cię do reszty, pewnie miniemy się z nimi gdzieś w drodze, dlatego bez presji będziesz miała trochę czasu dla siebie.

Czterdzieści minut później byliśmy w hotelu, dostałam pokój numer dwieście dziewięć na drugim piętrze. Wniosłam wszystkie moje rzeczy do środka i wzięłam się za wyjęcie moich kosmetyków, abym mogła wziąć szybki prysznic.

Przy okazji zrobiłam sobie lekki makijaż, bo rano nie miałam już siły nic na siebie nakładać. Bardzo podobała mi się pogoda tutaj, bo w Londynie od pewnego czasu dzień w dzień pada deszcz. Korzystając z uroków majowej pogody, postawiłam na różową spódniczkę, pod którą założyłam rajstopy i do tego dobrałam białą koszulę. Na stopy narzuciłam kremowe botki i byłam już niemal gotowa do wyjścia.

Schowałam kilka potrzebnych rzeczy do torebki i poszłam po Jake'a, który w kawiarni przy recepcji zamówił nam coś ciepłego do picia.

- Pasuje latte czy zmienić na coś innego? - spytał, gdy zobaczył, że idę w jego kierunku.

- Latte będzie idealne, dziękuję – powiedziałam, posyłając mu szeroki uśmiech, na co on zmierzył mnie podejrzliwym wzorkiem.

- A co panienka taka szczęśliwa? - spytał, na co jedynie wzruszyłam ramionami.

- To źle?

Mężczyzna pokręcił głową i uniósł ręce w geście obrony. Zabraliśmy nasze napoje i udaliśmy się w stronę czarnego Vana, którym Jake zawiózł nas do sali koncertowej.

Było dopiero po jedenastej, co oznacza, że występ zacznie się dopiero za pięć godzin, a dziewczyny mimo wszystko czekają już przed wejściem.

Nasza obecność również nie umknęła ich uwadze, miały chyba nadzieję, że Shawn jest w środku, bo na widok samochodu wszystkie wstały ze swoich miejsc. Ku ich nieszczęściu z pojazdu wyszłam jedynie ja i Jake, ale po ich minach widziałam, że wiedzą kim jestem.

Strasznie mnie to krępowało, bo nie mogłam wyczytać nic z ich twarzy. Lubią mnie? A może chciałyby, abym stąd zniknęła.

- Elena! - jakaś mała dziewczynka rzuciła się biegiem w moją stronę. Miała może dziewięć lat, ubrana była w koszulkę z merchu Shawna, która, mimo że była zapewne w najmniejszym możliwym rozmiarze i tak z niej zwisała.

Ku mojemu zdziwieniu dziewczynka przytuliła się do mnie, a ja musiałam uważać, żeby nie wylać na nią gorącej kawy – Cześć kochana – posłałam jej szczery uśmiech.

- Myślałam, że już nie będziesz w trasie z Shawnem.. Było mi przykro, bo z filmików z Londynu bardzo Cię polubiłam i chciałam Cię spotkać i moje życzenie się spełniło! – pisnęła podekscytowana.

- Jesteś strasznie słodziutka – zaśmiałam się na jej słowa. Mała poprosiła o zdjęcie, które zrobił nam Jake. Pożegnałam się z dziewczynką i ruszyliśmy w stronę budynku.

- Minus tych sal koncertowych to brak bocznego wejścia, musimy się przez nie teraz przepchać – zaśmiał się, a następnie puścił mnie przodem i poprosił dziewczyny o zrobienie nam miejsca.

Jedne z nich uśmiechały się do mnie i witały, a kilka patrzyło na mnie wzrokiem przesiąkniętym złością. Nie wiedziałam tylko dlaczego.

- Nie przejmuj się, to ten typ fanki „Shawn Mendes zostanie moim mężem" - szepnął mi na ucho, gdy weszliśmy do środka.

Sala była nieco większa niż ta z Londynu, ale chłopaki podołali zadaniu i wszystko wyglądało idealnie.

- Jest i nasza zguba – zaśmiał się Andrew, podchodząc do mnie i zamykając mnie w szybkim uścisku. - Shawn! - mężczyzna krzyknął w kierunku pokoiku, w którym musiał znajdować się Mendes.

W międzyczasie reszta ekipy przyszła się przywitać, a ja byłam szczęśliwa, że zdecydowałam się na dołączenie do nich podczas trasy.

- Co jest? - wyszedł do nas, popijając butelkę wody.

Cóż, kac morderca nie ma serca.

- Mamy gościa, może powinieneś się przywitać – zasugerował mu menadżer, w momencie, kiedy nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały.

Continue Reading

You'll Also Like

18.6K 3.2K 20
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
19.9K 1.3K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
14.1K 780 47
Vivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Królewskiej. Tam poznaje grupę przyjaciół...
72.7K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...