GRUSZKI NA WIERZBIE

By Le_osia

9K 225 59

Jest to projekt dwóch szalonych pisarek amatorek. Czy dwa punkty widzenia mogą się spotkać w jednej książce... More

Wojna o papierosa
Zawiodłem
Zeszyt
Fajki i makulatura
Nie tylko mirinda
Bić czy nie bić?
Korki
Kabel
Zima mi nie straszna!
Ostatni papieros
Przewinienia i pochwały
Wynik 2:1
Kłopoty na stacji
Wizyta u Wylęgałów
Zapalenie oskrzeli
Zimny prysznic.

Mroźna wywiadówka

625 17 9
By Le_osia


                               ------ADAM--------

Byłem coraz bardziej zdenerwowany. Fabian powinien być w domu przynajmniej od godziny. Czy ten dzieciak nie mógł chociaż raz posłuchać tego, co do niego mówię? Widocznie wczorajsza lekcja niczego go nie nauczyła. Z bólem serca, ale obiecałem sobie, że jak wróci do domu i nie będzie miał sensownej wymówki to zaserwuję mu poprawkę z wczoraj. Nie wiedziałem, ile przyjdzie mi na niego czekać, więc zdecydowałem, że zjemy obiad bez niego, bo dosłownie parę minut temu Olek wrócił do domu, więc wysłałam go do łazienki, a sam w tym czasie nalałem nam zupy do misek i czekałem na niego przy stole. Mój pierworodny po wyjściu z łazienki skierował się w kierunku kanapy, z której zabrał dużą poduchę i dopiero na niej usadowił się przy stole, szczerze zdziwiłem się, ponieważ nie marudził wcześniej, że aż tak go boli.

- Oluś jest aż tak źle? - spytałem go znad miski z pomidorówką.

- Nie tato... W porządku.... Po prostu nasiedziałem się już w szkole i nie chce.... E.... Nadwyrężać swojego siedzenia. - rzekł trochę zażenowany. Musiał czuć się naprawdę nieswojo po wczorajszym laniu, w końcu uważał się za dorosłego, a został potraktowany jak nieznośny smarkacz. Żal mi go było strasznie, jak widziałem, że jest taki przybity, ale będę musiał przyzwyczaić się do takiego widoku i odgonić te nieznośne wyrzuty sumienia, bo przecież chce dla moich dzieci jak najlepiej. Muszę teraz zaprowadzić dyscyplinę, żeby moje dzieci zaczęły choć trochę słuchać, tego, co do nich mówię. Olek to mądry chłopak na pewno to rozumie.

- Słuchaj Oluś. Naprawdę mi przykro, że musiało do tego dojść, ale nie mam już pomysłu jak inaczej do was trafić. - przestał grzebać w swojej misce i skupił na mnie całą swoją uwagę, nawet próbował się lekko uśmiechnąć, ale był to raczej smutny uśmiech.

- W porządku tato. Wiem, że wczoraj przesadziłem. Przepraszam, na serio. - byłem pod wrażeniem pokory, jaką wykazywał, Olek utwierdził mnie w przekonaniu, że dobrze postąpiłem, zaostrzając zasady w tym domu. - Byłem wczoraj na ciebie zły, myślałem, że to nie fair, że potraktowałeś mnie dużo surowiej niż Fabiana, ale okej zrozumiałem to. - był smutny, ale wierzyłem, w to, co mówi, widocznie potrzebował czasu na przechorowanie wczorajszego lania. Kiedy wstał od stołu, żeby zmyć po sobie miskę, zatrzymałem go, mówiąc, że ja to później zrobię.

- Okej, to idę do siebie.

- Dobrze, ale najpierw przynieś mi swój dzienniczek. - oczy mojego syna wyraźnie się powiększyły, ale nic nie powiedział, tylko poszedł do korytarza, w którym nadal znajdował się jego plecak, a po chwili wrócił z niewielkim zielonym notesikiem.

- Proszę. - podał mi ten notes, a ja z uwagą go kartkowałem. Olek miał dobre oceny, w większości były to czwórki, chociaż piątek też było sporo. Najlepsze oceny miał oczywiście z historii, starał się o szóstkę, widać, że wszystkie te dodatkowe prace procentowały. Moje zadowolenie zmalało, dopiero, kiedy doszedłem do fizyki i chemii. Królowały tam głównie dwóje.

- Olek jak to będzie wyglądało, jak będziesz miał na świadectwie same czwórki i piątki, a tu takie dwie dwóje? Proszę cię, żebyś poprawił te dwa przedmioty jak najszybciej. Jeśli potrzebujesz pomocy to mogę Ci pomóc z zaległościami, albo załatwię korepetycje. Jak wolisz.

- Dzięki tato, ale poradzę sobie, po prostu zaniedbałem trochę naukę przedmiotów, których nie lubię - powiedział trochę zawstydzony i już chciał mi zabrać dzienniczek, ale go powstrzymałem.

- Czekaj jeszcze spojrzę sobie na uwagi, chociaż nie sądzę, żebym coś tam znalazł... - i jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłem na czerwono uwagę od Pani Chełmońskiej nauczycielki chemii, której treść brzmiała tak: „Uczeń podczas odpowiedzi przy tablicy odpowiedział poprawnie tylko na jedno zadane pytanie, a na moją uwagę, że powinien się zacząć uczyć odpowiedział cytuje "Nie zauważyła pani, jaki profil uczy? Od przyszłego roku nie będziemy mieli chemii, więc nie widzę sensu uczuć się czegoś, co mi się kompletnie w życiu nie przyda." Proszę poważnie porozmawiać z synem, ponieważ nie będę tolerowała tak aroganckiego zachowania". Uwaga była z zeszłego tygodnia, czyli z ostatniej lekcji chemii mojego syna. Spojrzałem na niego wymownie i powiedziałem, żeby podał mi długopis. Kiedy wyciągnął z plecaka narzędzie do pisania, a ja zostawiłem swój podpis pod uwagą nauczycielki, zwróciłem się do niego.

- Kiedy macie wywiadówkę?

- W przyszły czwartek o 16. - rzekł smutnym głosem.

- W takim razie do wywiadówki oceny z chemii i fizyki mają być poprawione, a panią Chełmońską na następnej lekcji masz przeprosić, a za zachowanie w szkole w ten weekend posiedzisz sobie w domu. Czyli z wyjścia ze mną na mecz jutro nici.

- Tato no... Przecież i tak uczę się lepiej niż Fabian... - czekałem tylko na moment, kiedy mój pierworodny zacznie protestować.

- Owszem. Z większości przedmiotów masz bardzo ładne oceny, wiedz, że jestem dumny. Dlatego jak zrobisz to, o co Cię proszę po wywiadowce kupię ci tą grę o którą prosiłeś.

- Dzięki tato! Taki układ mi pasuje! W sumie jesteś spoko! - Krzyknął, po czym zabrał ze stołu swój dzienniczek, chwycił plecak i pobiegł do swojego pokoju.

Zostałem w kuchni sam, umyłem naczynia po czym poszedłem do korytarza się ubrać. Dochodziła prawie 15, Fabian od półtorej godziny powinien być w domu, stwierdziłem, że przejadę się na stację i zrobię rundkę po okolicy, jak znajdę go z tym całym Tomkiem i Piotrkiem na jakichś wygłupach to narobię mu wstydu przy kolegach. Chwyciłem kluczyki do samochodu z komody i ruszyłem do wyjścia. Po otwarciu drzwi mało nie potknąłem się o... O Fabiana! Moje dziecko leżało skulone na schodach i dygotało z zimna. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do domu, kazałem mu się rozebrać i wejść pod koc znajdujący się na kanapie a sam Pobiegłem do jego pokoju po jakąś ciepłą piżamkę, skarpetki i dodatkowy sweter. Z tym ekwipunkiem poszedłem do salonu, gdzie Fabian trząsł się pod kocem. Pomogłem mu się ubrać, bo nie mógł tego zrobić sam przez drgawki, które przechodziły przez jego ciało i owiniętego kocem posadziłem na swoich kolanach na fotelu znajdującym się najbliżej kaloryfera. Dopiero teraz na spokojnie mogłem się dowiedzieć, co się stało.

- Fabian czy ktoś Cię pobił? Możesz mi powiedzieć, co się stało, obiecuje, że nie będę zły. - w tym momencie w salonie pojawił się Olek widocznie zainteresowany tym co działo się z jego bratem.

- A temu, co? - zapytał zainteresowany.

- Tego właśnie próbuje się dowiedzieć. Powiesz nam Fabi, co się stało? - zapytałem z troską masując go po plecach żeby dodać mu otuchy.

- Bo mi uciekł autobus i wiedziałem, że będziesz zły... - powiedział mój młodszy syn ledwo słyszalnie.

- Dlatego nie chciałeś wejść do domu? Dlaczego w ogóle szedłeś na piechotę, zamiast zadzwonić do mnie, przecież bym po ciebie wyjechał. Każdemu może się zdarzyć, spóźnić na autobus. Aż taki jestem zły, że nie chciałeś po mnie zadzwonić?

- No bo wczoraj mnie uderzyłeś...

- Wczoraj byłem zły na was obu, ale zostaliście już ukarani i sprawa zakończona, zobacz czy Twój brat wygląda na przestraszonego?

- Właśnie Fabian. Wczoraj przegięliśmy, ale tata ogólnie jest w porządku. Obiecał, że mi kupi grę jak poprawie oceny. - Olek powoli usiadł na kanapie naprzeciwko nas i uśmiechną się życzliwie do brata.

- Nie wierzę, że ty masz coś do poprawy.

- Nikt nie jest idealny.

- Dobra chłopaki to ja was zostawiam. Muszę nastawić pranie i odgrzać zupę Fabianowi. - Wstałem z fotela, dziecko, które miałem na kolanach usadziłem w fotelu, a sam zacząłem zbierać rozrzucone po podłodze przemoczone ubrania. Fabian w tym momencie zerwał się z fotela i zabrał mi sprzed nosa swoją bluzę i spodnie.

- Ja to zrobię! - Był mocno poddenerwowany, toteż od razu domyśliłem się, że coś przede mną ukrywa.

- Podaj mi te ubrania.

- Nie trzeba naprawdę.

- W tej chwili! - mój syn ze spuszczoną głową podał mi swoje ciuchy, a ja przeszukałem najpierw kieszenie jego spodni, był tam tylko scyzoryk, który zresztą dostał ode mnie. Za to w kieszeni bluzy znalazłem kompletnie przemokniętego i nienadającego się do niczego papierosa.

- Fabian co to jest! - uniosłem w górę swoje znalezisko. - Nie wyraziłem się wczoraj wystarczająco jasno na temat palenia!?

- Tato no... To tak na odstresowanie...

- A jakie ty masz stresy co? Przynieś mi teraz dzienniczek, do kwestii papierosów zaraz wrócimy.

- Tato... Bo mój plecak... On został na zewnątrz... - Powiedział trochę zmartwiony, a trochę rozbawiony. Ruszyłem do wyjścia, ubrania, które zbierałem, zostawiłem na komodzie. Co ja mam z tym dzieciakiem. Wziąłem ten nieszczęsny plecak, który był cały w śniegu, dobrze, że zainwestowałem w taki wodoodporny, bo z tych książek nic by nie zostało, wróciłem do domu, wyjąłem ten nieszczęsny dzienniczek, a plecak zostawiłem w korytarzu, żeby nie musieć myć później całej podłogi w salonie. Siadłem na kanapie i zacząłem kartkować notes. Na początku ucieszyłem się z czwórki z polskiego, ale po chwili zorientowałem się, że mojemu synowi wpadło jakoś podejrzanie dużo ocen. Postanowiłem zadzwonić do jego wychowawczyni. Było parę minut po piętnastej, więc powinna być jeszcze w szkole. Wziąłem telefon i już miałem wybierać numer, kiedy usłyszałem Fabiana.

- Do kogo dzwonisz?

- Do twojej wychowawczyni. - odparłem bez emocji, a mój syn rzucił się na mnie z zamiarem wyrwania mi telefonu. Nie udało mu się to, ale pokrzykiwał cały czas, żebym nigdzie nie dzwonił. Olek przyglądał się temu z szeroko otwartymi oczami i bał się odezwać choćby słowem.

- Co ty robisz!? Fabian masz mi natychmiast wytłumaczyć, dlaczego nie chcesz, żebym dzwonił do twojej wychowawczyni, albo w tym momencie do niej dzwonię i jak dowiem się, że coś przeskrobałeś to tu i teraz spuszczę Ci lanie i wcale nie będę zapewniał Ci prywatności prosząc Olka o wyjście. - Fabian przełknął gulę w gardle i odezwał się niezwykle cicho.

- Bo ja dopisałem sobie te nowe oceny...

- To wszystko czy o czymś jeszcze nie wiem?

- No o 15 była wywiadówka...

- Cholera! Olek odgrzej bratu obiad i pilnuj, żeby nigdzie nie wychodził, a ja jadę do szkoły, może jeszcze zdążę na końcówkę zebrania. - zerwałem się na równe nogi i popędziłem do samochodu zakładając w biegu kurtkę i buty. W szkole byłem około 15; 30, kiedy dotarłem do klasy, rodzice innych uczniów się już rozchodzili, ale na szczęście pani Michalska nadal siedziała przy biurku, na mój widok uniosła głowę znad dziennika.

- O dzień dobry. Właśnie miałam do Pana dzwonić. Coś się stało? - Kobieta mniej więcej w moim wieku uśmiechnęła się do mnie i wskazała mi miejsce w pierwszej ławce naprzeciwko jej biurka. Zająłem je i zdecydowałem się wytłumaczyć jej bez szczegółów moje spóźnienie.

- Miałem małe problemy z Fabianem, spóźnił się na autobus i musiałem czekać na niego w domu dłużej niż zwykle.

- A tak... Wie Pan, z tego, co wiem to, Fabian nie spóźnił się na autobus, tylko został wyrzucony przez kierowcę za dokuczanie innemu młodszemu uczniowi. - No zatkało mnie totalnie. Ile jeszcze rzeczy zmalował ostatnio mój syn?

- Przepraszam, powiedziałem Pani, to co przekazał mi mój syn. Nie mogę trafić za tym dzieckiem: oszukuje, ucieka z domu, wie pani, że dzisiaj dopisał sobie oceny do dzienniczka? Będę mu musiał chyba sprawić nowy, bo w tamtym nie dość, że oceny są zamazane, to zaczyna brakować miejsca na uwagi.

- Rozumiem Pana. Fabian to bardzo zdolny chłopiec, kiedyś radził sobie całkiem dobrze, ale teraz nie słucha na lekcjach, spaceruje sobie po klasie, wagaruje, nauczyciele sobie z nim kompletnie nie radzą. Proszę zobaczyć to kartka z jego ocenami, tutaj ołówkiem wpisane są proponowane oceny semestralne. - spojrzałem na kartkę, z sześciu przedmiotów wychodziłam mu jedynka, a z reszty dwóje, tylko z w-fu i informatyki była czwórka i trójka. Wyglądało to naprawdę słabo. - Rozmawiałam z nauczycielami, z angielskiego, historii i geografii Fabian ma jeszcze szansę poprawić zagrożenia, jednak z matematyki, polskiego i biologii nie ma żadnych pozytywnych ocen i niestety w tym semestrze nic już się nie da zrobić.

- Czy Fabian będzie mógł w ogóle zdać w tym roku? - zapytałem z nadzieją, bo zrobię wszystko by wyprowadzić moje dziecko na ludzi.

- Nadzieja jest. Z każdego niezaliczonego przedmiotu będzie musiał napisać test obejmujący wiedzę z całego semestru, jeżeli go zaliczy i będzie miał w następnym semestrze pozytywne oceny, to będzie mógł mieć wystawioną ocenę pozytywną na koniec roku, ale musiałby naprawdę wziąć się za naukę.

- Weźmie się, ja tego dopilnuję. Ma Pani do mnie jeszcze jakąś sprawę? Muszę wrócić do domu rozmówić się z synem...

- W zasadzie to jeszcze tylko to. - powiedziała nauczycielka, po czym wyjęła z szuflady swojego biurka telefon mojego syna i położyła go przede mną, spojrzałem na nią pytająco, ale szybko usłyszałem wyjaśnienie. - Grał na nim na historii i nie reagował na polecenia nauczycielki, więc Pani Żurawska mu go skonfiskowała i oddała mnie.

- Rozumiem. Czy jest jeszcze coś, o czym powinienem wiedzieć?

- Nie, to już chyba wszystko.

- W takim razie dziękuję bardzo za poświęcony czas. Dowidzenia.

- Dowidzenia.

Jadąc do domu, zastanawiałem się jak powinienem policzyć się z Fabianem, od wczoraj bardzo mi podpał, wczoraj trochę mu odpuściłem, ale dziś już tego nie zrobię, może jak naprawdę zaboli, to na trochę będzie spokój. Wszedłem do domu z mocnym postanowieniem nielitowania się nad moim dzieckiem. W salonie zastałem Olka oglądającego jakiś film w telewizji.

- Gdzie Fabian?

- Jak zobaczył, że wjeżdżasz na podwórko poleciał na górę.

- Aha, no to idę do niego. - powiedziałem ze smutkiem w głosie.

- Bardzo jesteś na niego zły?

- Jak nigdy. - zostawiłem zmartwionego Olka na dole, a sam poszedłem do pokoju mojego młodszego dziecka, zahaczając wcześniej o moją sypialnię i zabierając z niej ten sam pasek, którego wczoraj użyłem jako straszaka. Fabiana zastałem z książką od historii w ręce, siedział na łóżku w tej piżamie, w którą go wcześniej ubrałem i udawał skupionego. Gdybym nie wiedział od Olka, że jeszcze chwilę temu siedział przed telewizorem może nawet bym uwierzył, że tak zawzięcie się uczy.

- Czego tam się uczysz, pokaż. - siadłem na jego łóżku i zabrałem mu książkę z rąk. A jego wzrok padł na pasek, który położyłem koło swojej prawej nogi na łóżku. - O... Wojny punickie. Długo się już uczysz?

- Od kiedy wyszedłeś. - Ktoś może by się nabrał na jego kłamstwa, ale ja wiedziałem, że zawsze jak kłamie, zamyka na moment oczy. Właśnie zmarnował swoją szansę na powiedzenie prawdy. Nie będzie taryfy ulgowej.

- W taki razie powiedz mi, ile było wojen punickich? - cisza. Wiedziałem, że nie zna odpowiedzi. - No to chociaż podaj mi jedną ze stron konfliktu. - nadal nic. - Nie wiesz, bo wcale się nie uczyłeś, tylko oglądałeś z Olkiem telewizję, a mnie znowu próbujesz bezczelnie oszukać. Mam dość twoich kłamstw najpierw oceny, teraz to. Coś jeszcze przede mną ukrywasz?

- Nie.

- Wiesz, czym mi dzisiaj podpadłeś czy mam wymieniać?

- Wiem...

- No to słucham.

- No tato...

- Nie nadwyrężaj resztek mojej cierpliwości! Słucham, do jakich wniosków doszedłeś?

- No miałem papierosa w kieszeni, mimo że miałem nie palić, dopisałem sobie oceny, nie powiedziałem ci o zebraniu, mam słabe oceny i dużo uwag. - cóż myślał, że to wszystkie jego wyskoki, o których wiem.

- Zapomniałeś jeszcze powiedzieć o tym, że wcale się nie spóźniłeś na autobus, tylko Cię z niego wyrzucono za dokuczanie jakiemuś dzieciakowi, a nie zadzwoniłeś po mnie, bo pani Żurawska skonfiskowała Ci telefon. Ile złamanych zasad naliczyłeś ?

- Dużo. - Fabian spuścił głowę tak nisko, że już niżej się nie dało, ale nadal nie odrywał wzroku od pasa, który leżał nieopodal niego.

- A dokładnie 7 i tyle właśnie razy dostaniesz. Proszę wstać i podejść do biurka. - małemu łzy stanęły w oczach, ten widok łapał za serce, ale obiecałem sobie być nieugięty.

- Tato no... to boli... - błagał płaczliwym głosem.

- Przykro mi Fabian, ale ty do tego doprowadziłeś swoim zachowaniem, mam nadzieję, że po raz ostatni. - Wstałem z łóżka i podniosłem Fabiana za ramię, nie chciałem, żeby rozklejał się zbyt szybko, podprowadziłem go pod biurko i wróciłem się na łóżko po pasek. - opuść spodenki, proszę.

- Nie! Nie ma opcji, żebym świecił przed tobą gołym tyłkiem!

- Masz jeszcze chęć się buntować? Proszę, zrobić co mówię albo do ciebie podejdę, ale wtedy dodatkowo tego pożałujesz!

- To bicie to jakieś średniowiecze. - burknął, ale opuścił spodnie od piżamy tak jak prosiłem, miałem ochotę zaśmiać się w głos, kiedy z jego gatek wypadła cienka poduszka. Po kim to takie przebiegłe?

- Widzę, że się przygotowałeś, czyli jednak uważasz, że zasłużyłeś?

- Po prostu wiedziałem, że Ci odwala ostatnio. - Ledwo dokończył te słowa, a ja smagnąłem go paskiem naprawdę mocno, nie miałem zamiary wkładać w uderzenia takiej siły, ale krew mnie zalała przez jego bezczelność. Fabian sykną, ale trzymał się dzielnie. Kolejne uderzenie było już lżejsze, ale nadal solidne. Po trzecim uderzeniu Fabian zaczął cicho płakać. A po dwóch kolejnych ryczał już otwarcie i marudził, że bardzo boli. Nie miałem mu zamiaru odpuścić ani jednego, więc po prostu zmniejszyłem siłę uderzeń i przyłożyłem mu szybkie dwa pasy. Płakał naprawdę żałośnie, ale nie ruszał się z miejsca. Odwiesiłem pasek na drzwi jego szafy i poszedłem podciągnąć mu spodnie. Kiedy to uczyniłem, podniosłem go z tego biurka i mocno przytuliłem, powtarzał na zmianę, że albo mnie przeprasza, albo mnie nienawidzi. Nie mógł się zdecydować między skruchą a nienawiścią. Chyba podjął decyzję, bo kiedy przestał tak bardzo płakać, odepchną mnie i wszedł pod kołdrę. Chciałem mu dać chwilę dla siebie, ale nie za długą, żeby nie mógł się za bardzo zacząć nad sobą użalać, dlatego powiedziałem mu, że za pół godziny kolacja i chcę go widzieć na dole, po czym powolnym krokiem wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Continue Reading

You'll Also Like

146K 2.4K 64
Just some short stories about my favorite Ninjago couple, Jay and Nya. This book contains canon oneshots. I have a second book called "The Jaya Chro...
10K 343 3
مدينه مباح فيها كل شي بالاضافه إلى المشي في الشارع عراه او حتى النيك في زقاق الشوارع و أمام العلن
27.8K 646 4
عائله مباح فيها كل شي حتى النيك و الجنس مباح بين بعض 🫦👅
319K 1.1K 44
🔞🔞🔞 warning sex!! you can cancel if you don't like it.This is only for the guys who have sensitive desire in sex.🔞🔞