GRUSZKI NA WIERZBIE

By Le_osia

9K 225 59

Jest to projekt dwóch szalonych pisarek amatorek. Czy dwa punkty widzenia mogą się spotkać w jednej książce... More

Wojna o papierosa
Zawiodłem
Zeszyt
Fajki i makulatura
Nie tylko mirinda
Korki
Kabel
Zima mi nie straszna!
Mroźna wywiadówka
Ostatni papieros
Przewinienia i pochwały
Wynik 2:1
Kłopoty na stacji
Wizyta u Wylęgałów
Zapalenie oskrzeli
Zimny prysznic.

Bić czy nie bić?

470 16 0
By Le_osia


                                     --------------ADAM-------------

   Siedziałem w moim biurze i kończyłem projekt aplikacji którą miałem oddać do jutra. Potrafiłem dysponować swoim czas toteż na dzisiaj zostawiłem sobie ostatnie poprawki, dwie godzinki i powinno być po robocie. W połowie pisania jednej z pętli zadzwonił mój telefon, nie miałem zwyczaju rozpraszać się w czasie pracy jednak telefon od pani Zosi właścicielki naszego miejscowego sklepiku niezwykle mnie zdziwił, więc odebrałem po drugim sygnale.

- Dzień dobry Pani Zosiu. Czemu zawdzięczam ten telefon?

-  Pamięta Pan jak rozmawialiśmy ostatnio, że syn założył mi kamery na sklepie?

- Tak pamiętam, ale coś się stało? Potrzebuje pani jakiejś pomocy z komputerem?

- Stało się! Ale nie z komputerem. Pana syn razem z młodym Wylęgałą i Michalskim obrabowali mój sklep! I to co ukradli! Alkohol mi nicponie wynieśli! Wie Pan, ja powinnam to zgłosić na policję, ale znamy się tyle lat, że wierzę że załatwi to Pan z synem, bo kto to widział żeby tak się zachowywać.

- Oczywiście Pani Zosiu, zajmę się tym i oczywiście oddam pani pieniądze za tą szkodę.

- No ja myślę, że się Pan tym zajmie! Gdyby mój syn się tak zachował to...

- Dziękuję za rady, ale wiem co powinienem zrobić. Do widzenia.

- No do widzenia, do widzenia.

   Kiedy rozłączyłem połączenie czułem jak krew mnie zalewa, nie dość że ten bachor nie zastosował się do mojego szlabanu to jeszcze ledwo wyszedł z domu już prawo łamie! Kradzież? Alkohol? Nie wierzę, że tak zawaliłem jako ojciec. Muszę wziąć się za to dziecko, bo nie przeżyje jeśli będę go kiedyś musiał odwiedzać w kryminale. Pobiegłem na góre do pokoju Olka, zdziwił się widząc mnie takiego roztrzesionego, ale nie zadawał zbędnych pytań. Dowiedziałem się od niego, że jak mam szukać Fabiana to w pierwszej kolejności powinienem udać się na opuszczoną stację. Nie zastanawiając się długo wsiadłem w samochod i pojechałem we wskazane miejsce. Droga zajęła mi raptem pięć minut, w naszej wsi wszędzie było blisko. Na miejscu faktycznie zastałem mojego syna w towarzystwie jego starszych kolegów, odetchnąłem z ulgą kiedy zobaczyłem że mój syn nie leży gdzieś pijany tylko wygłupia się z kolegami popijając Mirindę, to tamtych dwóch popijało jakieś tanie piwo. Nie wyglądali już tak pewnie kiedy zobaczyli mnie wysiadającego z samochodu, ale na szczęście nie uciekali przede mną. Przysięgam, że gdybym miał jeszcze za nimi ganiać to na miejscu wszystkim bym tak nastrzelał, że chyba by się nie pozbierali.

- Do samochodu wszyscy trzej! Natychmiast!

- Proszę Pana, ja mam blisko do domu, a to Panu nie po drodze. - odezwał się nieśmiało do mnie Tomek.

- Uwierz, że bardzo mi po drodze i tak miałem porozmawiać sobie z Panem Markiem o tym, że jego czternastoletni syn popija sobie kradzione piwo na opuszczonej stacji.

-  Ale... Ale... - dzieciaka ewidentnie obleciał strach, stary Wylęgała był bardzo wymagającym człowiekiem, widać że syn czuł przed nim respekt, bo mówił do mnie ze łzami w oczach - Naprawdę to nie jest konieczne.

- Nie tobie o tym decydować. Do samochodu! - wszyscy trzej powlekli się do samochodu. Mój syn przez całą drogę do domu Michalskich nie odezwał się ani słowem, rozmówiłem się z matką Piotrka, kobieta nie wyglądała na zaskoczoną wyskokami swojego syna, była raczej podłamana. Podziękowała mi za zajęcie się tą sprawą i jej synem i obiecała, że będziemy w kontakcie telefonicznym.

   Zabrałem pozostała dwójkę i pojechaliśmy do domu pod lasem. Im bliżej celu byliśmy tym Tomek bardziej poplakiwal mi na tylnym siedzeniu. Mój syn wyglądał na zdziwionego i zarazem zaniepokojonego takim zachowaniem kolegi. Przed samym domem Tomek wytarł oczy i wyskoczył z samochodu.

- Dziękuję za odwiezienie.

- Nie myślisz chyba, że tak po prostu Cię puszcze. - jeszcze nie zdążyliśmy podejść do drzwi jak te się uchyliły i w futrynie staną Marek Wylęgała mój szkolny przyjaciel.

- Adam co cię do mnie sprowadza? Nie byliśmy umówieni na meczyk w weekend?

- Tak, spotkanie nadal aktualne, ale ja niestety nie w sprawach towarzyskich.

- Nie? To wchodźcie do środka, nie będziemy stali na mrozie. - Weszliśmy do korytarza, chłopaki wyglądali jakby szli na ścięcie. - A tym co? Tomek, ty płakałeś?  - zwrócił się do syna - Pobili się? - tym razem spojrzał na mnie. - Rozbierzcie się, zrobię herbatę.

- Dziękujemy, my tylko na chwilę. Jakby się Pobili to pół biedy. Oni postanowili okrasc Panią Zosię i wynieść z jej sklepu kilka piwek.

- Słucham!? Tomek co to ma znaczyć!?

- Tato ja nic nie ukradłem to Fabian... -Próbował bronić się chłopak.

- Ale uczestniczyłeś w całym procederze! Ja Cie zaraz oduczę bandyterki! Do pokoju i czekaj tam na mnie, nazbierało Ci się synu! - chłopak pobiegł z płaczem w głąb domu, a ja spojrzałem na Fabiana który teraz wręcz trząsł się ze strachu, nawet szkoda mi się go zrobiło, ale dobrze mu tak, naje się strachu to może następnym razem pomyśli zanim coś zrobi.

- Już wcześniej zapowiedziałem mu, że dostanie lanie, bo byłem wezwany do szkoły przez jego słabe oceny, to mi gówniarz napyskował i uciekł z domu... Ale teraz dostanie za swoje i tobie Adam radzę zrobić to samo, z chłopakami w tym głupim wieku niestety nie można inaczej...

- Chyba tak właśnie zrobię. - Fabian spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem. - My będziemy lecieć, mam z synem do pogadania.

- Jasne. Na razie.

- Do zobaczenia. - przez całą drogę do domu Fabian się nie odzywał, on zawsze wiedział kiedy trzymać język za zębami, oczywiście, potrafił pyskować jak mało kto, ale wiedział kiedy przegina strunę. Po wejściu do domu kazałem mu się rozebrać i czekać na mnie w salonie, a sam poszedłem do sypialni po stary wojskowy pasek mojego ojca. Nie miałem zamiaru bić nim Fabiana, żal mi go było, zdawałem sobie sprawę, że to ja jestem odpowiedzialny za jego zachowanie, ale może jak się naje strachu to będzie się bardziej mnie słuchał. Wkroczyłem do salonu z paskiem w ręku, a Fabian patrzył na mnie jak zahipnotyzowany, nie wykonywał żadnego ruchu, nie dziwiłem się, że był tak sparaliżowany, nigdy nie dostał choćby klapsa, w sumie nigdy nie miał żadnych poważnych konsekwencji swojego zachowania.

- Wiesz co Cię teraz czeka? - zapytałem, a mój syn obudził się jakby z letargu.

- Ja to mogę wszystko wytłumaczyć... - łamał mu się głos, ale nadal nie płakał, Fabian od kiedy przeżył żałobę po stracie matki bardzo rzadko płakał, czasem jak był młodszy przychodził do mnie zapłakany w nocy, bo śniły mu się jakieś koszmary, ale te czasy są już dawno za nami.

- W takim razie słucham.

- Ja nie piłem piwa, naprawdę... Wziąłem je dla chłopaków, bo chcieli, a przecież Pani Zosia by im nie sprzedała.

- Wiem, że nie piłeś, ale to cie nie usprawiedliwia, wręcz pogrążasz się tymi słowami. Wiesz, że gdyby pani Zosia do mnie nie zadzwoniła tylko zgłosiła sprawę na policję to ja bym za ciebie odpowiadał przed sądem? Rozumiesz to? Masz pójść do Pani Zosi, przeprosić ją za kradzież i podziękować, że nie zadzwoniła na policję.

- Tak zrobię.

- A za karę zaostrzam Ci szlaban, nie wolno opuszczać Ci mnie na krok kiedy nie jesteś w szkole.

- A do kibla mogę chodzić? - zapytał z łobuziarskim uśmieszkiem.

- Nie wydurniaj się! Jak będziesz chciał gdzieś pójść masz mnie o tym informować. To wszystko, teraz idziemy do mnie do biura, ja musze popracować a ty będziesz pisał referat.

- Czyli nie dostanę? - po raz pierwszy od kiedy weszliśmy do domu Fabian uniósł na mnie wzrok

- Tym razem nie, ale to naprawdę moje ostatnie ostrzeżenie. - miałem już wstać z fotela, kiedy usłyszałem, że Olek zbiega po schodach i mnie woła.

- Tato! Zginęły mi z portfela pieniądze które mi dałeś na prezent dla Weroniki! - nasz wzrok padł na Fabiana który zerwał się z kanapy jak oparzony, wyciągnął z tylnej kieszeni 30 złotych i pognał z nimi do Olka.

- Jak ja Cie zaraz trzasnę!

- Olek dość! Fabian proszę do mnie! - dzieciak ze zwiększoną głową podszedł do mnie, a ja obróciłem go bokiem i paskiem który nadal miałem w ręce strzeliłem go w pośladki. Skrzywił się, ale nie pisnął ani słowa, nie miał prawa odczuć dużego bólu, to było ostrzeżenie, moje ostatnie.

- Nie wiem gdzie ty się nauczyłeś kraść, ale wiem, że ja Cie tego oduczę. Fabian żarty się skończyły. Jeśli złapie Cię w najbliższym czasie na jakimkolwiek łamaniu zasad, jak przyniesiesz mi do domu jakąś złą ocenę, uwagę albo podpadniesz mi na jakieś inny sposób którego nie wymieniłem spuszczę Ci lanie stulecia. Rozumiesz?

- Tak tato... - po tych słowach spojrzałem w kierunku biura, Fabian wyłapał to spojrzenie w mig i powlókł się we wskazanym kierunku ze spuszczoną głową. Boże co ja mam z tym dzieciakiem...


Continue Reading

You'll Also Like

29.1K 3.5K 38
It's gonna be short stories. Most of the stories will be around 10 to 15 chapters. If you are new to my profile, do check out the short stories I.
22.4K 2.9K 21
sᴏ ʜᴇʀᴇ ɪ ᴄᴏᴍᴇ ᴡɪᴛʜ sᴇᴀsᴏɴ 𝟸 ᴏғ ᴛʜᴇ ᴍᴏsᴛ ᴅᴇᴍᴀɴᴅᴇᴅ ɪᴛᴠ sᴇʀɪᴀʟ ᴍᴀᴅᴅᴀᴍ sɪʀ❤️..ʜᴇʀᴇ ʏᴏᴜ ɢᴜʏs ɢᴏᴛ ᴡɪᴛɴᴇss ᴏғ ᴛʜᴇ ɴᴇᴡ ᴊᴏᴜʀɴᴇʏ ᴏғ ᴍᴘᴛ ᴍᴇᴍʙᴇʀs ᴀғᴛᴇʀ ᴛʜᴇ ʙᴏ...
9.6K 337 3
مدينه مباح فيها كل شي بالاضافه إلى المشي في الشارع عراه او حتى النيك في زقاق الشوارع و أمام العلن