Zamówienie zostało napisane, na prośbę PaniProfesor. Muszę przeprosić za długi czas oczekiwania. Mam nadzieję, że się spodoba.
™™™™™™™™™™™™™™™™™
*Maggie*
Zabije gnojka! Mam go dość! Co to ma znaczyć!? Żeby napadać moich żołnierzy równo w południe! Dobrze się jeszcze dzień nie zaczął! Czerwony idziota!
- Gould! Do mnie! - krzyknęłam przez mikrofon.
Po chwili wzywana osoba pojawiła się w moim gabinecie.
- Tak? Panno Russell? - powiedział Edd.
- Dostałam od zwiadowców informacje, że dwóch początkujących zginęło. I do tego jeszce z ręki tego czerwonego popaprańca! - uderzłam ręką w stół.
- Wybacz szefowo - zasmucił się.
- Nie szkodzi, ważne, że nie zginęli zaawansowani żołnierze.
Chłopak odetchnął z ulgą. Przeszedł na drugą stronę biurka i usiadł na blacie.
- Pytanie, co robi szefowa dzisiaj wieczorem? - uśmiechnął się.
- Aktualnie, nic. A co?
- Poszła by szefowa ze mną na kolacje?
- Pewnie i proszę mów mi po prostu Maggie.
- Dobrze, Maggie - puścił mi oczko i wyszedł.
Teraz czeka mnie dużo, ale to bardzo dużo pracy papierkowej.
<<Godzina siedemnasta>>
Koniec tej roboty! Jadę do domu. Wstałam od biurka, zgasiłam lampkę i wyszłam z gabinetu.
Udałam się już do wyjścia, kiedy za sobą usłyszałam klakson od samochodu. Odwróciłam się i zobaczyłam zieloną brykę Edd'a.
- Ty jeszcze nie w domu? - zapytałam.
- Nie, wskakuj odwiozę cię.
Weszłam do jego auta i zapięłam pasy. Może i dobrze, że mnie zabrał. Było już ciemno i zimno, więc nie uśmiechał mi się chodzenie pieszo.
- Poczekasz chwilę pod moim domem? Muszę się przebrać w coś normalniekszego.
- Pewnie - odpowiedział.
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Kiedy byliśmy pod moim małym i skromnym domkiem, Edd wszedł ze mną i został w salonie. Ja poszłam na górę do mojej sypialni.
Wyhrzebałam z szafy fioletową sukienkę, która wyglądała mniej więcej tak:
Znalazłam czarne szpilki, wbiegłam do łazienki. Ogarnęłam makijaż, włosy i tym podobne. Załatwiam jeszcze swoje potrzeby. Zleciałam na dół do Edd'a. Podeszłam do niego.
- To co? Jedziemy? - zapytał.
- Jasne.
Wyszliśmy z domu i zamknęłam go na klucz. Wsiadam do auta i zaczęłam się zastanawiać gdzie jedziemy.
- Widzę po twojej minie, że się nad czymś zastanawiasz. O co chodzi? - zapytała.
- Rozmyślam nad miejscem neszje kolacji.
- Na początek jedziemy do restauracji "en garde", a później jedziemy do mnie.
- Jasne.
To musi być jakaś nowa restauracja, bo nigdy nie słyszałam tej nazwy. Mam nadzieję, że dają tam dobre jedzenie.
<<Edd>>
To już za chwilę. Muszę jej w końcu to powiedzieć. Idziemy już, chyba, na ósmą randkę. Ile można czekać?
Restauracja znajduje się na wzgórzu, z którego widać całe miasto. Zarezerwowałem miejsce przy oknie. Skręciłem w ostatnią uliczkę i zaparkowałem na małym parkingu.
Wypuściłem Maggie z samochodu i udaliśmy się do środka. Usiedliśmy przy stole. Maggie zachwycała się widokiem zza okna. W pewnej chwili dostaliśmy Menu od kelnera.
- To co bierzemy? - zapytałem.
- Może spagetti? Tu jest duży talerz dla dwóch osób, a cena nie jest wybitnie duża.
- Czyli ustalone?
- Tak.
Zamówiłem duży talerz spagetti i dwie lampki czerwonego wina. W czasie oczekiwania na jedzenie. Chwyciłem Mag za rękę. Spojrzałem jej prosto w oczy.
- Słuchaj, Maggie, to jest już nasza ósma kolacja, a ja dalej nie mogę zebrać myśli. Chodzi o to, że podobasz mi się i chciałbym, żebyś została moją dziewczyną. Zgodzisz się?
- Edd, czuję to samo do ciebie od dłuższego czasu, ale czemu nie powiedziałeś mi wcześniej?
- Po prostu się bałem. Nie wiedziałem, jak zareagujesz.
- Oj Edd, z przyjemnością zostanę twoją dziewczyną.
Po jej słowach kelner przyniósł nasze danie. Zapłaciłem i zaczęliśmy jeść. W między czasie nalałem nam po kieliszku wina.
<<Godzina dziewiętnasta>>
Siedzę z Maggie w moim salonie. Oglądamy jakieś gówno. Nie było nic ciekawego, więc leci pierwsze lepsze.
W pewnym momencie, poczułem rękę Maggie na swoim kroczu. Spojrzałem na dziewczynę, miała podły uśmiech na twarzy. Jej twarz zbliżała się coraz bardziej.
Chwilę potem, złączyła nasze usta w delikatnym pocałunku. Objąłem dziewczynę w talii i położyłem na kanapie. Zacząłem odpinać jej sukienkę. Mag zajęła się moimi spodniami i koszulą.
Dalej to się chyba domyślacie.
<<rano>>
Poczułem ruch w moim łóżku. Wczoraj z kanapy przenieśliśmy się do łóżka, więc to nie są takie czary z teleportacją, jak w minecraft'cie.
Poczułem jak Maggie się do mnie przytula. Otworzyłem oczy i objąłem moją dziewczynę w pasie.
- Dzień dobry, kochanie - przywitałem się.
- Dzień dobry, misiu - pacałowała mnie w polik.
Dosłyszałem dzwonek telefonu. Maggie chwyciła za niego i odebrała.
Maggie: Tak?
??? : Szefowo to ja, Tom.
Maggie: Czy coś się stało?
Tom: Spotkanie się stało! Szefowa chyba nie zapomniała?
Maggie: Dzięki, że przypominasz. Zaraz będę.
Tom: Dobrze. Do zobaczenia.
Maggie: Cześć.
W pewnym momencie Mag wystrzeliła, jak torpeda. Poleciała do łazienki, potem szybko do kuchni. Ja zdążyłem wygramolić się z łóżka.
- Edd?
- Tak?
- Pożyczysz mi swój motor?
- Pewnie. Przy drzwiach na chaczyku wiszą klucze z takim kotkiem.
- Spoko.
- Jestem Ci potrzebny na spotkaniu?
- Raczej nie, ale do pracy i tak musisz przyjść.
- Tak jest, Szefowo.
Podeszła do mnie i pocałowała delikatnie w usta.
- Do zobaczenia w pracy, kochanie.
- Do zobaczenia, tylko jedź ostrożnie, wiem, że lubisz czasami poszaleć.
- Dobrze. Pa.
- Pa.
Potem przez dobre kilka godzin w domu jej nie widziałam. Do pracy mam na drugą zmianę, więc mi się nie spieszy.
Minęła kolejna godzina i usłyszałem telefon. To był Tom, ciekawe co się stało?
Tom: Edd?!
Edd: Tak?
Tom: Tord nas napadł, Maggie zabrano do szpitala, siedzę właśnie obok niej razem z Matt'em. Lekarze mówią, że są jakieś marne szanse, że przeżyje.
Edd: Co?!
Tom: A i gratuluję, tatusiu. Będą bliźniaki, jak tylko przeżyje. Napewno przeżyje, uwierz. No, a teraz przyjedź do tego szpitala!
Edd: Tak, już się robi.
I się rozłączył. Wskoczyłem szybko do auta i pognałem do szpitala. Dalej nie mogłem uwierzyć, że będę tatą! To coś wspaniałego! I to do tego będą bliźniaki! Ale wspaniale!
<<Rok później>>
Maggie czuje się wspaniale, niedawno urodziła dwójkę uroczych dzieci. Eliza i Marcin to naprawdę wspaniałe dzieci. Cieszę się, że wszytko dobrze się skończyło.
™™™™™™™™™™™™™
Stasznie przepraszam PaniProfesor za tak długie oczekiwanie, ale mam nadzieję, że się spodoba.
17.07.18