Córka przeznaczenia

Por 1daphne121

179K 11K 2.9K

Mędrzec Sześciu Ścieżek (Hagoromo) przed wypuszczeniem na świat ogoniastych bestii obiecuje im, że kiedyś jes... Más

Wprowadzenie
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100

Rozdział 40

1.9K 109 11
Por 1daphne121

*** Naruko ***

Już miałam wracać do świata realnego kiedy mój klon stworzył klona i sam zniknął.

- Znalazła go wreszcie. - powiedziałam na głos.

- Kogo, gdzie, jak, po co? Mów poprawnie, imoto-chan. - powiedziała Chomei-nee.

- Saiken boli głowa. - powiedział ślimak masując się po skroni.

- Trzeba było nie pić tyle nalewki jeżynowej od zajęcy. - warknął na to Isobu-nee i po chwili sam powiedział - Moja głowa, ale tu jasno. Kto to wymyślił żeby robić tak wielkie słońce. No kto? Hm. - mówiąc to starał się schować za Matatabi-nee by zasłonić się przed światłem.

- Nikt wam nie kazał się tak uchlewać. - powidziała Matatabi-nee. - Tsss. - powiedziała konspiracyjnie do Kuramy - Trzeba mieć umiar, prawda Kuramo-aniki. Hahaha - dodała po chwili.

- Oczywiście. - odpowiedział lis kotce i zwrócił się do mnie - Odpowiedz, szczeniaczku kogo znalazłaś? - pokręcił na mnie głową jak ojciec, który zawiódł się na swoim dziecku.

- Nie uwierzycie to... - zaczęłam mówić, ale się powstrzymałam. - Lepiej będzie jak tu sobie poczekamy i sam się pojawi. - zagwizdałam na pewnego ptaszka i przyleciał do mnie - Możesz sprowadzić tutaj Hagoromo-jiji? - zaćwierkał w odpowiedzi i poleciał w sobie i Hago-jiji znanym tylko kierunku do miejsca docelowego. - Kiedyś Hago-jiji też znajdę i nie będę już musiała nikogo po niego wysyłać. - dopowiedziałam oglądając podniebnie wyczyny kolorowych motyli.

- Saiken lubi niespodzianki. - powiedział ślimak i za chwilę dodał - hahahahah. Saiken zdrowy. - i zaczął na nowo się śmiać.

- Ciiii, ja jeszcze chory. - powiedział Isobu-nii. 'Trochę mi go szkoda.' pomyślałam i rozejrzałam się dookoła.

- Co tu się działo jak już stąd poszłam? - powiedziałam na głos rozglądając się po zgliszczach pięknego lasu, prawie pustym jeziorku i o zgrozo leżących naokoło zwierzątek. - Czy oni... oni nie żyją? - zapytałam się przestraszona podbiegając do pewnego jelenia oraz kilku innych parzystokopytnych.

- Iie... odsypiają po imprezie. - powiedział Shukaku-ni.

- Eto... ale przecież impreza na cześć waszego ponownego spotkania, a więc zdobycia chakry Saikena, odbyła się - zatrzymałam się by przeliczyć ile to już czasu minęło - dokładnie dwa tygodnie temu. - powiedziałam mocno zdziwiona. - I czy ktoś może mi wytłumaczyć jak to się stało, że jeziorko jest prawie puste i nie ma tu wodospadu!?

- Ajjj. Nie krzycz tak. - powiedział Kokuo-nii - Nie denerwuj się tak, wszystko można wytłumaczyć, a później naprawić. -dodał najspokojniej w świecie.

- Ale to nie twój umysł został zdemolowany przez bandę idiotów!!! - krzyczałam już na całego. Właśnie w takim stanie dotarł do nas Hago-jiji. Mój klon znowu zrobił sztuczkę z klonem by dać mi znać, że za chwilkę będą tutaj.

- Moje dzieci. - powiedział z naganą w głosie Hago-jiji. - Prosiłem byście nie narozrabiali kiedy postanowiłem was opuścić. - dodał jiji. - Zobaczcie jak tu teraz to wszystko wygląda. Przecież większość to już tylko wspomnienie, a o domku to nawet nie będę mówić bo tam nawet fundamentów już nie ma. - powiedział patrząc po kolei każdemu z mojego dużego rodzeństwa w oczy. Ja już tego nie wytrzymałam i się poryczałam. - Przestań ryczeć jak jakiś bóbr. - fuknął na mnie ledwo rozbudzony Gyuki-nii. Notabene właśnie w tym momencie bóbr śpiący na skraju dziury po jeziorku postanowił wybrać ten moment by wstać, usłyszeć i się obraził.

- A to nasza wina, że bóbr z zającem przynieśli taką dobrą naleweczkę? - powiedział strasznie powoli Kokuo-nii i oblizał się na sam ich pomysł.

- Ej, nie łap focha, bóbr... no. Na powiedzeniach się nie znasz czy jak? Ej... no weź... Twoja nalewka była ekstra! Musimy to powtórzyć. - krzyknął za nadal obrażonym bobrem Son-nii.

- Tylko dlatego, że widzę was pierwszy raz od bardzo dawna nie skomentuje waszego popisu tutaj. - odezwał się ktoś kto po chwili tulił mnie od strony pleców. - Nie płacz, Hime. Naprawimy to. Ja już tego dopilnuje.- dodał po chwili do mojego ucha.

- Asura? To naprawdę Ty? - zapytał zdziwiony Hagoromo-jiji.

- Znasz mojego nowego aniki, jiji? - zapytałam zapominając o tym, że powinnam się na nich złościć. Trzy razy klasnęłam w dłonie i mój mały zielony zakątek wyglądał prawie tak jak kiedyś. Prawie, to bardzo dobre słowo - Zostawiam wam do odbudowy domek. Miałam sama go odtworzyć, ale jakaś kara musi być. - wszyscy z mojego dużego rodzeństwa westchnęli ze smutkiem. - To są plany, pozwoliłam sobie trochę go pozmieniać i udoskonalić. - dodałam i usłyszałam głos Kashiego-nii "Naruko-hime, wstawaj bo się spóźnisz do Akademi"

- Ej... to nie są małe poprawki weeee! - krzyknął Gyuki-nii, który pierwszy zobaczył nowy plan domku.

- Idź imoto, ja ich przypilnuję. - powiedział Asura-nii i na nowo się do mnie przytulił, ale tym razem tak bym i ja mogła odwzajemnić uścisk.

- Hago-jiji, a Tobie co jest? - zapytałam widząc dziwną minę jiji i słowo daję mogłam zobaczyć nad nim ciemne chmury jak kiedyś w mojej wizji z Hashiramą.

- No bo oni... - przerwał w tym miejscu dramatycznie i wskazała na moje duże rodzeństwo oraz nowego aniki i dodał - są Twoim rodzeństwem, a ja... - tu znowu zawiesił głos i dla podkreślenia wskazał na siebie i kontynuował - jestem jiji, ale dla nich - i tu znowu wskazał na biju i Asurę - jestem ojcem.

- Och. - zdołałam tylko powiedzieć. 'No nie wierzę, że on i Senju Hashirama są do siebie w tym momencie tacy podobni. Z drugiej strony to Hago-jiji jest jego jakimś prapra-...pradziadkiem. No, ale żeby się o to obrażać? Nie rozumiem.' myślę nie zwracając uwagi na to, że moje duże rodzeństwo zaczyna się kłócić, a z daleka słychać ponaglenia Kashi-nii. - No to ja się zbieram, nii, nee. to-sam... - po tych słowach wróciłam do świata realnego. I dobrze, bo Hagorono-to-sam postanowił zrobić imprezę z powodu zmiany jego statusu rodzinnego.

"Tylko tym razem niczego mi nie popsuć." powiedziałam kiedy już się umyłam i przebrałam.

"Mam córeczkę!" usłyszałam w odpowiedzi od Hago-jiji. 'Może powinnam się przestawić na to-san?' zastanowiłam się schodząc po schodach.

"Dopilnujemy tego szczeniaczku/kociątko." powiedzieli równocześnie Kurama-nii i Matatabi-nee. Po tym zerwałam z nimi połączenie kiedy usłyszałam jak Asura ni krzyczy "W ubraniach zbereźniki!" 'Ciekawe kogo miał na myśli przecież tam ok 95% osób ma futra, ech nie ważne.'

*** przeskok w czasie ***

Droga do Akademii upłynęła mi na rozmyślaniu. 'Ciekawe co by było gdybym pomalowała twarze Hokage? Ale zanim to jeszcze trzeba mieć co namalować. Co by to mogło być. Głupie bazgroły były by fajne. Ale nie chcę malować twarzy to-ciam. Skoro jego twarzy nie pomaluję to się domyślą, że to ja. Czy ja chcę by się domyślili?' zanim jednak mogłam dojść ze swoimi myślami do jakiś konkretnych wniosków przerwał mi głos mówiący:

- Witaj, Hime. Idziesz do Akademi? - 'A Słońce jest żółte' pomyślałam na to stwierdzenie i pewnie coś się pojawiło na mojej twarzy bo irytujący typ, czytaj Uchiha-san odezwał się ponownie - Hai, hai. Głupie, pewnie że tam idziesz. - 'Dajcie mu nagrodę za błyskotliwość' pomyślałam i tym razem doczekałam się śmiechu od mojego dużego rodzeństwa - To może pójdziemy razem? - dodał czerwieniejąc się na twarzy.

- Idziemy w to samo miejsce Uchiha-san, czemu nie - powiedziałam i postanowiłam wrócić do swoich myśli.

- Dziś będzie piękny dzień. Masz jakieś plany? Może... - nie wiem co chciał powiedzieć bo od razu powiedziałam:

- Hai, mam już plany. - 'Co to ma być? Wielki Uchiha-san wreszcie przypomniał sobie, że byliśmy kiedyś przyjaciółmi?' pomyślałam zgryźliwie.

- A co powiesz na ju-jutro. Masz cz-czas? - zapytał czerwony na twarzy. Na to jednak nie zdołałam mu odpowiedzieć ponieważ doszliśmy do Akademii. Przed budynkiem czekały już na niego jego fanki i po prostu tak zasłoniły wejście, że nie było jak przejść. Westchnęłam i skierowałam się w stronę okien naszej sali, czyli za róg szkoły. Na szczęście okno na drugim piętrze w mojej sali było otwarte. Zaczęłam więc za pomocą chakry wchodzić po budynku do swojego celu. Kiedy przechodziłam już przez okno zobaczyłam Uchihe-san, który ledwo mógł wejść do sali. 'Trochę mi go szkoda.' pomyślałam siadając na swoje zwyczajowe miejsce.

Umino-san dzisiejszą lekcję zaczął od historii. Opowiadał o pozostałej dwójce Hokage, a więc o Trzecim i Czwartym. Wiedziałam bardzo dużo na ich temat więc postanowiłam się zdrzemnąć i zajrzeć jak idą pracę budowy nowego domku. Jednak nie mogłam tego zrobić ponieważ kreda leciała wprost na moją już wygodnie ułożoną głowę na ramionach na ławce.

- Umino-sensei jesteś okrutny. - powiedziałam nadąsanym głosem - Czemu nie budzisz tak też innych? - zapytałam trzymając kredę między palcami środkowym, a serdecznym dla odmiany.

- Eto... - powiedział nauczyciel i trochę się zarumienił - chcę sprawdzić czy kiedyś trafię Cię Naruko-hime o tak - dodał i kolejna kreda poleciała w stronę Shika-kun, który nie był tak szybki i sprawny jak ja i dostał nią w głowę.

- Co jest sensei? - zapytał chłopak z fryzurą na ananasa. Przetarł zaspane oczy pięścią i spojrzał na Umino-sensei z bardziej klarownymi oczami.

- Shikamaru-kun powiedz co wiesz o Trzecim i Czwartym Hokage. Naruko-hime, jeżeli będziesz wiedziała coś więcej to później uzupełnisz jego wypowiedź.

- Hai. - powiedzieliśmy z Shiką-kun równocześnie.

- Sandaime Hokage - rozpoczął swoją wypowiedź i ziewną - Sarutobi Hizuren-sama został wybrany na to stanowisko przez swojego poprzednika Nidaime-sama w jego latach trzydziestych. Sprawował ten urząd do swoich późnych lat pięćdziesiątych po czym przekazał ster bohaterowi wiosce liścia, Żółtemu Błyskowi Konohy, Namikaze Minato-sama, który uzyskał tytuł Yondaime Hokage. Minato-sama miał wtedy 24 lata i był jak i jest najmłodszym wybranym Hokage. Sprawował władzę osiem lat. Za jego rządów napadło na nas dwa i pół ogoniaste bestię. Mówię pół ponieważ demon siedmioogoniastego nigdy nie przedarł się przez mury wioski. Pokonał on razem z żoną, Kushiną-sama Kyubiego natomiast pięć lat od tego wydarzenia Gobiego wraz ze swoją córką, który notabene po siedmiu miesiącach przez głupotę ludzi z wioski zaatakował ponownie. Od tamtego czasu ponownie urząd Hokage sprawuje Sandaime Hokage. - Ziewnął i dodał - więcej nie chce mi się mówić - ale to tylko ja i Choji-kun usłyszeliśmy, a do reszty klasy i nauczyciela powiedział - więcej nie wiem.

- Bardzo dobrze. - powiedział Umino-sensei i coś zapisał w dzienniku. Ja w tym czasie mogłam tylko powiedzieć:

- Zdrajca. - do Shika-kun, który na powrót usypiał już na ławce.

- Naruko-hime, chcesz coś dodać? - zapytał Umino-sensei gdy tylko skończył skrobać swoje wypociny.

- Coś mogę dodać. - powiedziałam z ociąganiem czym bardzo zaskoczyłam Umino-sensei jak i całą resztę, nie wspominając o tym oślizgłym Mizuki. 'Notka dla siebie: Przyjrzeć się Mizukiemu'

- To proszę, możesz mówić. - powiedział Mizuki ze strasznie sztucznym uśmiechem.

- Sandaime-jiji-sama był żonaty z Biwako. Mieli ze sobą dwójkę dzieci z czego starszy, Argos-nii zmarł na jakiejś misji, którą odbywał ze swoją żoną Miko-nee, która również tego dnia zmarła i osierocili swego ośmiomiesięcznego synka, Konohamaru. Młodszy z Sarutobich, Asuma-nii do niedawna był osobistym strażnikiem Lorda Feudalnego Kraju Ognia, w skrócie Dajmio-jiji-dono, ale powrócił jakieś pięć lat temu po usłyszeniu strasznej nowiny o swoim aniki. Sandaime-jiji-sama jest nazywany Profesorem oraz Kami no Shinobi ponieważ posiada wszystkie pięć natury chakry. Tytuł Profesora przejął od Shodaime-sama natomiast mówi się, że pierwszym Kami no Shinobi był Mędrzec Sześciu Ścieżek, Hagoromo Otsutsuki, który był ojcem dwójki synów z których powstały klany Uchiha i Senji, ale wracając do Sandaime. Osiwiał głównie przeze mnie i Kono-kun, którego zaczęłam uczyć podstaw ninjutsu, ale mniejsza z tym. Dodam jeszcze z takich ciekawostek to, że ma kilka swoich dziwact np. palenie długalnej fajki i śmiesznych zwyczaji np podglądania innych za pomocą kryształowej kuli. Wracając do najważniejszego. Sandaime-jiji-sama w wieku 67 lat powrócił na stanowisko Hokage i jest zawalony stertą ważnych dokumentów za której ciężko go dojrzeć, ale można go znaleźć dzięki dymowi z fajeczki. - powiedziałam na koniec, a wszyscy w sali zaczęli się śmiać, nawet Shika-kun. 'Jakie to słodkie, udaje, że śpi, ale tak naprawdę słucha. Mam już na niego haka' uśmiechnęłam się pod nosem. - W biurze Hokage Sandaime kichnął niespodziewani czym doprowadził do tego, że wszystkie papiery porozlatywały się po pokoju. Oglądał właśnie co się dzieje z jego przybraną wnuczką Naruko i wiedząc, że o nim mówią nie powinien kichać, a jednak kichną. "NARUKOOOOOOO!" było słychać jego głos, a ja wiedząc dokładnie z którego punktu na nas podgląda spojrzałam tam i powiedziałam

- Nie ładnie podglądać. Poza tym to nie ja porozrzucałam te papiery jiji, zasłania się buzię przy kichaniu. - po moich słowach zapadła cisza, a ja zaczęłam kończyć opowiadać o jiji, a zacząć wreszcie mówić o to-ciam - Kontynuując Sandaime-jiji-sama był sensei drużyny 7, w której skład wchodzili Senju Tsunade-oba, albo Ślimacza Księżniczka, Jiraja-ojii albo Ropuszy Pustelnik i samozwańczy Super Perwert i nie, to nie żart oraz Orochimaru, Oślizgły Wąż. - cała trójka w tym czasie choć innym miejscu kichnęła synchronicznie po kolei Tsunade- Jiraja- Orochimaru - Cała trójka walcząc z Salamandrą Hanzo, podczas Drugiej Światowej Wojny Shinobi, otrzymali miano Sannina. Sandaime-jiji-sama posiada kontrakt z małpami i najczęściej wzywa króla miał Enme-sama. Więc podsumowując Sandaime-jiji-sama jest niesamowity i w ogóle, ale oddał stery Yondaime-oto-sama. O oto-sama mogłabym opowiadać godzinami, ale do rzeczy. Yondaime był uczniem wcześniej wymienianego Jiraji-oji i miał podpisany kontrakt z Ropuchami. W wieku 20 lat pokonał prawie sam całą armię wrogów dzięki swojej popisowej technice Hiraishin no Jutsu, która została ulepszona przez rzeczonego Hokage, a wymyślona przez Nidaime-sama. Minato-oto-sama ożenił się z Kushiną-oka-sama i po trzech latach od tamtego czasu urodziłam się ja oraz przypada rocznica napaści Kyubiego jak i Gobiego, mówię wam, kicha. Wracając do tematu. Mój oto-sama jak i z resztą oka-sama byli mistrzami Fuinjutsu, a ja dalej kontynuuję tę tradycję i jestem nazwana Najmłodszą Mistrzynią Fuinjutsu w całym świecie shinobi. - po tych słowach rozpętała się wrzawa, którą musiał uspokoić Umino-sensei używając swojego popisowego jutsu Duża-Głowa no Jutsu. Pozwolił mi kontynuować. - Minato-oto-sama piastował najkrócej urząd Hokage bo tylko osiem lat. Jednak za jego panowania odkryto spisek w którego skład wchodzili wszyscy trzej doradcy Hokage prawie trzy czwarte rady cywilnych i mały odsetek w radzie shinobi. - resztę wypowiedzi przerwało mi wtargnięcie do sali ANBU w ich popisowym Shunshin no Jutsu z białą mgłą i puf. 'Kashi-nii co się stało?' pomyślałam zmartwiona widząc jego rozmowę z Umino-sensei.

- Naruko-hime, Hokage-sama ma dla Ciebie zadanie. Ten miły ANBU ma Cię do niego zabrać. - powiedział Umino-sensei. Zebrałam więc swoje rzeczy i stanęłam koło Kashiego-nii w stroju ANBU z maską Psa.

- Prowadź. - powiedziałam, a on zniknął tak jak się pojawił. Chwilę później wykonałam ja swoją wersję Shunshin no Jutsu i zniknęła w stadzie motyli (podobnie jak Itachi z krukami). 'Lepsze to niż użyć Latającego Boga Piorunów.' pomyślałam i znalazłam się przy Kashim-nii, który pukał do drzwi Hokage. "Wejść" usłyszeliśmy polecenie i je wykonaliśmy.

- Sandaime-jiji-sama, wzywał? - zapytałam grzecznie i się skłoniłam.

- Hai. Potrzebuję Twoich możliwości pieczętowania. - zaczął Hokage-jiji. - Razem z drużyną ANBU pod dowodzeniem Psa musicie dostać się do Kusagakure no Sato (Wioska Traw) i zabezpieczyć bardzo niebezpieczny artefakt. Zadanie jest rangi S więc musisz uważać. Wyruszyć jak najszybciej. - powiedział i dodał głosem Hokage - Wykonać!

Właśnie w taki oto sposób w wieku 11 lat, rok przed opuszczeniem Akademi Shinobich wyruszyłam na swoją pierwszą misję, a także pierwszą misję rangi S. 'Ja to mam szczęście w nieszczęściu' pomyślałam nie wiedząc jak dosłowne staną się te słowa. Zamiast się jednak cieszyć byłam przerażona. 'Dlaczego nie mógł tam wysłać Jiraji-oji.' pomyślałam wychodząc z domu ze spakowanymi rzeczami dla siebie i Kashiego-nii. Właśnie w tym momencie pojawił się Kashi-nii i zaczął biec do góry.

- Kashi-nii, czekaj. - zawołałam i sama zaczekałam aż się zatrzyma i na mnie spojrzał. - Już Cię spakowałam aniki. Mam też nawet cały zwój z jedzeniem, tak na wszelki wypadek. - powiedziałam rumieniąc się wściekle.

- Dziękuję,Hime- imoto. - powiedział odbierając ode mnie swój plecak z rzeczami.

- Nie ma za co. - odpowiedziałam.

- Czas ruszać w drogę. - powiedział i przepuścił mnie przez drzwi.

- H-hai. - odpowiedziałam niepewnie i już razem ruszyliśmy pod główną bramę wioski gdzie czekała trójka innych ANBU. Razem w piątkę przeszliśmy przez bramę wioski i ruszyliśmy w stronę Kusagakure.

*** Jiraja ***

- Wybacz mi, Kusakage, nie dam rady tego zapieczętować jednak w Konoha jest jeszcze jeden Mistrz Fuinjutsu i muszę to z żalem powiedzieć, że jest ode mnie lepsza. - dodałem cicho, ale i tak to dosłyszał.

- Interesujące. Miejmy nadzieje, że ta kobieta da sobie rade lub może wspólnymi siłami osiągniecie wyznaczony cel. - powiedział Kusakage i gestem dłoni odesłał Jiraję za drzwi. Kiedy zamknęły się za Ropuszym Mędrcem drzwi ten kichnął.

- Coś za dużo o mnie gadają. - powiedział tylko i potrząsną głową. Swoje kroki skierował do burdelu wiedząc, że iż droga z Konoka do Kusagakure zajmuje dwa dni.

_______

ilość słów - 2756

Mam nadzieję, że się rozdział spodobał. Za błędy przepraszam i w razie wyłapania zostaną poprawione. Do usłyszenia kolejnym razem. :)

Seguir leyendo

También te gustarán

45.2K 2.1K 55
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
15.4K 710 27
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
11.7K 1.2K 14
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
651K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.