There Will Be Blood

נכתב על ידי Biebrys

85.7K 3.7K 705

Dwudziestopięcioletni Justin Bieber, prawa ręka swojego ojca- szefa mafii w Chicago. Okrutny i niebezpieczny... עוד

Prolog
1. A World Ruled By Men
2. Purity
3. Gangs of Chicago
4. Plasma and Transfusions
5. Directly From Venus
7. La Forza della Tigre
8. Sin and Punishment
9. Jungle Chase
10. War of the Roses
11. Master and Commander
12. Power Pleasure and Pain
13. La Pura Verita
14. Joie de Vivre
15. The Weight of One Choice
16. Heaven Hell and Purgatory
17. Chaos and Order in Russia
18. Strategy for the Demise
19. Russian Porcelain
20. Blood Oath
21. The Tale of Two Justin.
22. The Definition of Rage and Love.
23. Bulletproof
24. Inferno
25. Music of the Heart
26. Poison
27. Horn of Amalthea
28. Apples Diamonds and Ink
29. Indiscrezioni del Passato
30. Paradise Lost

6. Shades Of Brown

2.4K 133 19
נכתב על ידי Biebrys




Maddie's POV

Szukałam tego w Google znowu i znowu.

Nigdy w swoim życiu nie widziałam takiego odcienia brązu, ale po prostu musiałam go znaleźć. Ledwo co znałam jego imię, ale gdy tylko wróciłam do domu ostatniej nocy z Plasmy, mój umysł nie chciał się wyłączyć. Czułam się jak jakaś ćpunka albo groupie.

Kiedy Olivia wyciągnęła mnie z biura w Plasmie, była wściekła i wciąż wymachiwała swoim ogromnym paralizatorem, żeby wszyscy zobaczyli, że jest ostrą suką. Dalej byłam trochę nawalona przez utratę krwi zmieszaną z alkoholem, ale nic nie równało się z odurzeniem, które było spowodowane zobaczeniem tych oczu po raz pierwszy. Co do cholery było ze mną nie tak? Weź się w garść Maddie!

Spojrzałam na niego raz i już miałam ochotę przejechać dłońmi po jego brązowych włosach albo palcami wzdłuż jego wyrzeźbionego torsu, który był dla mnie na pełnym widoku zeszłej nocy. Nie byłam nadmiernie seksualną osobą, ale byłam kobietą, która właśnie po raz pierwszy mogła nacieszyć oczy i Jezu zlituj się, on wyglądał tak cholernie dobrze.

Olivii nie było do śmiechu i nie odpowiadała na moje pytania dotyczące tego kim był mój nowy Tajemniczy Crush. Wciąż była wściekła przez to, że musiała wydobyć dużą broń, więc nie zauważyła moich zamglonych oczu kiedy usiadłyśmy na tyłach taksówki. Ciągle mówiła, a ja ciągle fantazjowałam.

To było w pełni krępujące, ale nie mogłam nic na to poradzić.

Byłam tak pochłonięta swoim Tajemniczym Crushem, że nawet nie czułam pulsującego bólu z tyłu nogi, która była staranie zabandażowana, myślałam, że ktoś zadzwonił po lekarza. To było absurdalne, że odczuwałam taki pociąg fizyczny do jakiegoś faceta, którego widziałam zaledwie przez dwie sekundy, po czym zostałam wypchnięta przez drzwi, ale nie sądzę żeby wymagało to jakiegokolwiek wyjaśnienia. Jeśli tylko mogłabym zobaczyć go jeszcze raz, byłabym grzeczna przez resztę swojego życia.

Czy to w ogóle ma jakiś sens?

Poprzedniej nocy, położyłam się do łóżka ze snami o brązowym, które przechodziły przez moją głowę.

Złote. Karmelowe. Połyskujące. Korowe. Zachód Słońca. Poświata. Świetliste. Barwione. Wikipedia mówiła, że oszacowano 9,142,857 różnych odcieni brązu. Chyba przeszłam przez połowę z nich o ósmej rano następnego dnia.

Miał na imię Justin. To takie staromodne, mocne imię, ale pasowało do niego idealnie. Stał tam po prostu tak oficjalnie i zajęło to jedną sekundę, żebym zakochała się w jego wyglądzie. Założę się, że zawsze tak było.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał teraz dziesiątą rano, nie spałam od piątej i zaczynałam odczuwać tego efekty, ale nie miałam zamiaru iść spać zanim nie znalazłabym odpowiedniego koloru dla jego oczu. Wciąż mnie przeszywały za każdym razem kiedy zamykałam swoje i myślałam o tych trzech sekundach, w których zobaczyłam go stojącego blisko drzwi.

Ostatniej nocy, Justin był naćpany, czego byłam pewna, ale wciąż miał najseksowniejszą twarz jaką kiedykolwiek widziałam. Nie chodziło tylko o to, że miał ładną twarz, chodziło o coś więcej. Był za nim ogień, który mogłam poczuć i który niezmiernie mnie podniecał, mimo że nie było to niczym bliskim do sposobu w jaki na mnie patrzył. Nawet jeśli był trochę wstawiony, coś w nim mnie do niego ciągnęło. To było tak jakby coś mnie przyciągało przez jego krew i to było popieprzone. Bałam się nawet sama siebie.

"Weź się w garść, Maddie." Potarłam oczy próbując przerwać na sobie urok Justina.

Byłam cholernie naćpana kawą stojącą obok mnie na biurku przy włączonym laptopie.

Odkąd nie mogłam spać, spędziłam czas w internecie próbując dowiedzieć się kim był mój Tajemniczy Crush, jakbym była prześladowcą, ale nie było mi przez to wstyd.

Przez bardzo okrężną drogę, dowiedziałam się, że Finn Bieber był właścicielem Plasmy, zatem domyśliłam się, że nazwisko Justina było takie samo.

"No dalej." Niecierpliwie tupałam stopą kiedy Google nie śpieszyło się z załadowaniem strony po tym jak wpisałam 'Justin Bieber'. Nie wiedziałam niczego więcej, więc miałam nadzieję, że to było wystarczające, żebym otrzymała trochę informacji.

Moja komórka wyrwała mnie z mojego pożądania przez co prawie podskoczyłam na metr w górę. Rozejrzałam się wyglądając jak postać z kreskówki, z głową obracającą się z boku na bok, szukając nerwowo swojego telefonu, który był pod moją nietkniętą pościelą. Znalazłam go przy poduszce i odebrałam zaraz po tym jak przestał dzwonić. Zawsze zostawiałam telefon podłączony do ładowarki i nigdy nigdzie go ze sobą nie zabierałam. Nawet nie wiem po co Freddie kupił mi to coś.

"Halo?" Szybko odpowiedziałam.

"Jezu Maddie, brzmisz jakbyś przebiegła maraton. Co się dzieje?" Olivia spytała.

"Nic." Skłamałam i wzięłam kilka oddechów, żeby się uspokoić, "Co tam?"

"Nudzę się. Poróbmy coś."

"Nie mogę teraz Olivia, jest dziesiąta rano. Nie ma zbyt wielu rzeczy do robienia w niedzielę."

"Powinnyśmy gdzieś wyjść. Jest tak ładnie, a nie będziemy miały zbyt wiele czasu po tym jak jutro zacznie się szkoła."

"Uh... nie mogę. Mam sprawy do załatwienia." Grałam na zwłokę.

"Kłamczucha. Co robisz?"

"Nic."

"Cóż, przyjdę do ciebie za pół godziny. Bądź gotowa na wyjście nad jezioro."

"Jakie jezioro?"

"Jezioro Michigan, głuptasie. Jest naprawdę blisko i będzie zapełnione gorącymi facetami."

"Nie chcę żadnych gorących facetów." Instynktownie spojrzałam na ekran komputera, ale niczego nie mogłam odczytać.

"Cóż, ja chcę jakichś. Bądź gotowa za dwie godziny." Rozłączyła się zanim miałam szansę powiedzieć coś jeszcze, ale jeśli mam być szczera, nie słuchałam jej.

Rzuciłam telefon z powrotem na łóżko i praktycznie podbiegłam do komputera.

Było tam kilkanaście artykułów o mężczyźnie nazywającym się Jeremy Bieber, który był jak ten duży facet, który był z nami w pokoju w Plasmie, albo był jeszcze innym bratem. Może ojcem? Było kilka postów o kobiecie nazywającej się Pattie, która posiadała pomyślną firmę designerską i oczywiście materiały o Finnie promujące jego kluby i restauracje.

Przewinęłam stronę w dół zaczynając szybciej tupać nogą. Moja dolna warga prawie krwawiła przez siłę z jaką naciskałam na nią swoimi zębami.

Oczywiście mój wzrok zatrzymał się na tytule 'Najseksowniejsi kawalerzy Chicago'.

Kliknęłam w link i czekałam aż strona się załaduje gryząc opuszek swojego palca. Były tam miniaturki zdjęć około trzydziestu mężczyzn, wszyscy byli seksowni w swój sposób, ale nie patrzyłam na nich. Był numerem cztery, to że nie był numerem jeden było dla mnie niepojęte i naprawdę rozważałam nad tym czy nie napisać do nich petycji o to by przenieśli go wyżej.

Kliknęłam na zdjęcie i moje majtki nagle zalały się fizycznym pożądaniem.

"Słodki Jezu." Wstrzymałam oddech patrząc na ekran komputera.

Justin był w najbardziej dopasowanym, granatowym garniturze jaki kiedykolwiek widziałam, przylegającym do jego solidnych linii ciała. Stał prosto ze skrzyżowanymi ze sobą rękami przy oknie, które ukazywało widok na miasto. Jego włosy były dokładniej ułożone niż ostatniej nocy, ale jego twarz i oczy wyglądały tak samo. Nazwałabym go pięknym, ale to nie było odpowiednie słowo dla mężczyzny takiego jak on. Wyszukałabym coś jeszcze w Google, żeby znaleźć odpowiedni przymiotnik. Może doskonały, wspaniały, boski?

Był niemalże zbyt olśniewający, by na niego patrzeć i moje oczy w pewnym sensie bolały, ale nie mogłam przestać się w niego wpatrywać. Czego bym nie zrobiła, żeby mieć go w swoim łóżku, związanego i nagiego.

"Co do cholery jest ze mną nie tak?" Bawiłam się końcówkami swoich włosów czytając krótką biografię.

Justin Bieber

Wiek: 25

Justin Bieber pochodzi z rodu działalności Bieberów, dorastał w wyższym Echelonie społeczeństwa Chicago. Jego ojciec Jeremy i matka Pattie wychowali trzech synów, ale Justin wygląda na jedynego, który poważnie podchodzi do rund w randkowej wspólnocie. Jako świeży, dobrze zapowiadający się spadkobierca, najmłodszy Bieber już został okrzyknięty nowym typem Jamesa Deana z przeszywającymi brązowymi oczami, które są w stanie zahipnotyzować.

"Faceci lubią w dziewczynach pewność siebie. Kocham pewnie siebie dziewczyny, które podchodzą i zaczynają ze mną rozmawiać." Bieber nam powiedział.

W czasie gdy Bieber nie planuje się ustatkować w najbliższej przyszłości, nie zatrzymuje go to przed "próbowaniem czegoś nowego" jak to określił.

Nawet nie zauważyłam tego, że moja dłoń była wsunięta w moje majtki zanim było za późno. Mój palec wskazujący poruszał się po mojej łechtaczce, a tyłek napierał na krzesło przyciskając palec do mokrego wejścia. Nieco podkurczyłam swój palec utrzymując ten sam rytm kiedy patrzyłam na zdjęcie Justina, jego oczy się we mnie wwiercały, powodując natychmiastowe zareagowanie na to mojego ciała.

Zajęło to tylko dwie minuty zanim rozbiłam się przez najszybszy i najbardziej intensywny orgazm w swoim życiu. Potrzebowałam znacznie więcej czasu na to, żeby wrócić do rzeczywistości kiedy oparłam głowę o tył krzesła.

Zostałam w tej pozycji przez około pół godziny, nie ruszając się, nie mrugając, ledwo oddychając.

Podniosłam z powrotem głowę do góry kiedy mogłam już myśleć. Zamknęłam laptopa, nawet nie fatygując się z jego wyłączeniem. Wstałam przemierzając podłogę z ciężkim oddechem.

Nigdy w moim życiu żaden mężczyzna mnie tak nie pociągał. Nawet podczas mojego krótkiego okresu hormonalnego, przez który przechodziłam w wieku piętnastu lat. Wówczas, wszystko z penisem miało zdolność do zawracania mi głowy. Nie byłam dziwką i niczego z nimi nie robiłam zanim pojawił się Jimmy, ale to mnie nie powstrzymało przed kilkoma późnymi nocnymi imprezami z ręką pod pościelą. Obecnie, Jimmy był jedyną osobą, z którą uprawiałam seks, ale to nie znaczyło, że o tym nie myślałam.

Ten cały Justin miał zdolność do zmienienia mnie w kałużę jedynie przez komputer i to było niebezpieczne.

Pukanie do drzwi prawie spowodowało mój upadek. Uspokoiłam się i upewniłam się, że wyglądam całkiem dobrze, wciąż w swoich spodniach od piżamy i podkoszulku.

Podeszłam do drzwi żeby wpuścić Olivię.

"Jesteś gotowa?" Uniosła nieco ręce pokazując swoją seksowną różową osłonę, która jak przypuszczam miała ukrywać skąpe bikini pod spodem.

"Oh... już minęła godzina?" Spojrzałam na zegarek.

Jej uśmiech znikł, "Co z tobą nie tak? Dlaczego jesteś taka zarumieniona?", zsunęła swoje okulary przeciwsłoneczne, "Czy jest jakiś mężczyzna w tej łazience?"

"Nie. Po prostu jest tu trochę gorąco." Powachlowałam się dłonią.

"Cóż, właśnie dlatego idziemy na plażę. Przyniosłam ci strój kąpielowy."

"O Boże. Proszę, żeby mnie zakrywał." Modliłam się.

"Tak, wybrałam coś skromnego." Przesunęła okulary na włosy, "A teraz się ruszaj! Chcę wyjść niedługo."

"Nie mogę pójść na plażę, Olivia." Narzekałam wskazując na zasłoniętą ranę na swojej nodze, "Piasek i otwarte rany ze sobą nie współgrają."

"Oh tak.", wydęła wargi, "Tak przy okazji, przepraszam za to."

"To nie była twoja wina."

"Powinnam na ciebie uważać."

"Możemy porobić coś innego? Pokaż mi więcej Chicago." Zasugerowałam co ją pocieszyło.

"Okej.", podskoczyła, "Idź się ubierz."

Poszłam do łazienki przeprowadzić swoją zwyczajną rutynę, która zajęła mi tylko kilka minut.

Wyszłam podchodząc prosto do swojej szafy. Wsunęłam na siebie parę dżinsowych szortów, które zapewniały mi jakiegoś rodzaju zakrycie, ale wciąż pozwalały mi oddychać w upale Chicago po czym ubrałam koszulkę.

"Kto to?" Olivia wskazała na komputer, który zamknęłam, ale teraz był otwarty.

Szybko go zamknęłam zanim więcej pytań zaczęłoby wypływać z jej ust.

"Jesteś gotowa?" Spytałam, starając się zmienić temat.

"Nie. Chcę wiedzieć kto to był. Właśnie zobaczyłam zdjęcie. Myślę, że widziałam go
już wcześniej." Próbowała odepchnąć moją dłoń, ale nie ustępowałam.

"Nie jest nikim ważnym. Odpuść sobie" Burknęłam.

"Dobra." Skrzyżowała ręce przy piersiach, "Upewnij się, że weźmiesz pieniądze na taksówkę. Nie przyniosłam ze sobą portfela."

Rozejrzałam się dookoła przy czym się skrzywiłam.

Gdzie moja torebka, którą miałam ze sobą ostatniej nocy?

Rozpoczęłam akcję poszukiwawczą.

Olivia i ja szukałyśmy jej przez godzinę zanim stwierdziłyśmy, że tu jej nie ma. Wiem, że miałam ją ze sobą wczoraj, ale kto wie co tak naprawdę się stało po tym jak zemdlałam. Mogłam ją zostawić na kanapie albo ktoś mógł ją ukraść, ale nie wydawało mi się to możliwe. Przypomniałam sobie, że miałam ją ze sobą w gabinecie Justina. Myślę, że widziałam ją na biurku, ale nie byłam pewna.

"Nie ma jej tu Maddie. Co ty zrobiłaś z tą torebką?" Olivia się odezwała spod mojego łóżka.

"Nie wiem. Mogę przysiąc, że miałam ją ze sobą poprzedniej nocy."

"Miałaś bo pamiętam, że jak weszłyśmy do Plasmy to chciałam ją pożyczyć. Wyglądała idealnie z bluzką, którą kupiłam."

"To ty kupiłaś tą głupią torebkę. Ja ledwo co wiem jak wyglądała."

"To biała kopertówka." Zrzędziła wsuwając się głębiej pod moje łóżko.

"Mogę się założyć, że zostawiłam ją w klubie kiedy upadłam czy coś takiego." Usiadłam na krześle przy biurku, "Cholera."

"Co w niej miałaś?" Olivia wyczołgała się spod łóżka i na nim usiadła.

"Trochę pieniędzy, nie dużo, ale też klucze, one były ważne."

"Ale miałaś ze sobą klucz jak wróciłyśmy, nie?"

"Nie, ty mnie wpuściłaś, pamiętasz?"

"Oh tak." Pomyślała chwilę, "Myślę, że możemy zadzwonić do Plasmy i spytać czy jakkolwiek-mu-na-imię ją znalazł."

Moje serce zaczęło bić szybciej na myśl o wróceniu do tego miejsca. Może było to spowodowane ekscytacją albo nerwami, ale miejsce zbrodni nigdy nie było dobrym miejscem, w którym można by było przebywać.

"Myślisz... że Finn wciąż ją ma?" Sceptycznie spytałam, próbując ukryć swój nowo otrzymany entuzjazm. Sama myśl o byciu w pobliżu Justina sprawiała, że byłam bliska wybuchu.

Wzruszyła ramionami, "Czemu nie. Możemy znaleźć numer w internecie."

Zanim nawet miałam okazję otworzyć swojego laptopa, telefon na moim łóżku zadzwonił. Olivia i ja w tym samym momencie odwróciłyśmy się w jego kierunku. Jako że była bliżej, odebrała jakby był jej.

"Halo...oh...tak...okej...jest tutaj..." Zakryła telefon dłonią, "To Justin. Znasz jakiegoś Justina?"

Nagle przebłyski brązowego przebiegły przez moją głowę jak promienie światła słonecznego.

On do mnie dzwonił?

"Uh... tak. To ten chłopak, który stał przy drzwiach ostatniej nocy w biurze." Powiedziałam spokojnie wyciągając dłoń po telefon.

"Nie przypominam sobie nikogo takiego."

"Nie dziwię się. Robiłaś z siebie przed nimi zbyt wielkiego Rambo, żeby ich zauważyć. Daj mi telefon."

Podała mi go po czym przyłożyłam go do swojego ucha, "Halo?"

"Czy to Maddie z zeszłej nocy?" Spokojny głos rozbrzmiał po drugiej stronie linii przez co prawie umarłam. Jeśli nie byłoby tu Olivii, miałabym swój drugi "wesoły czas" dnia.

"Tak, to ja." Odpowiedziałam formalnie. Nie wiem dlaczego.

"Nie wiem czy nawet mnie pamiętasz..."

"Oczywiście, że pamiętam. To ty opatrzyłeś moją nogę." Powiedziałam trochę za głośno i zarumieniłam się przez telefon. Pieprzyć to, pieprzyć to w cholerę!

Usłyszałam jak ponuro zachichotał przez telefon, "Mam twoją torebkę. Musiałaś ją tu zostawić. Miałaś listę numerów w swojej portmonetce, więc zadzwoniłem pod ten, który mówił, że to twój numer."

"Oh... cóż, dziękuję."

"To nie problem. Chcesz po nią przyjść czy wolisz żebym ci ją przywiózł?" W jego głosie był niewielki odcień, który mówił mi o tym, że miał narcystyczny widok samego siebie. To było prawie tak jakby mógł odbijać swój głos w sposób, który sprawiał że się wywyższał. Miałam nadzieję, że wydawał się taki tylko przez telefon bo byłoby szkoda gdyby miał całe to piękno, ale popieprzoną osobowość.

"Uh... moja przyjaciółka Olivia i ja miałyśmy właśnie zamiar wyjść na miasto. Myślę, że mogłybyśmy się gdzieś z tobą spotkać." Odpowiedziałam.

Olivia niecierpliwie napisała coś na kawałku kartki i podniosła ją żebym przeczytała.

"Jasne." Odparł.

"Możemy się spotkać w Grant Parku, przy Fontannie Buckingham za ile... za godzinę?"

Olivia energicznie pokiwała głową.

"Pasuje mi. W takim razie do zobaczenia Maddie." Rozłączył się bez żadnego pożegnania, zostałam z cichym sygnałem przerwanego połączenia.

"To było wystarczająco niezręczne." Odłożyłam telefon.

"Lubisz go." Olivia miała nikczemny uśmieszek na jej twarzy, "Wiem. To ten facet z komputera, prawda? Teraz pamiętam."

"Nie mam pojęcia o czym mówisz."

"Kłamczucha." Oskarżyła mnie, "Nie próbuj tego przede mną ukryć Maddie Fell."

"Nie wiem co masz na myśli." Kłamałam przez zęby, ale miałam nadzieję, że nie zauważy.

"Tak bardzo się wypierasz. Zaczerwieniłaś się i miałaś to coś w swoim głosie." Rozgryzła mnie.

"To coś?"

"Tak. Mogę śmiało stwierdzić, że o nim śniłaś. Masturbowałaś się do niego, prawda? Wiem, że tak." Zeskoczyła z łóżka wykonując jakiś dziwny taniec.

"Wcale nie. Przestań." Popchnęłam ją z powrotem na dół tak, że spokojnie siedziała.

"Jesteś hormonalną małą pindą, nie?" Kto by się spodziewał, że Maddie Fell mogłaby sobie ulżyć przy uwielbieniu tego faceta. On był taki..." Zadrżała zamiast mówić, "Chociaż muszę przyznać, że ma niezłe ciało. Zerknęłam tylko raz, ale to było wystarczające."

"Zamknij się." Burknęłam.

Zeszła z łóżka i pociągnęła mnie za sobą.

"Dokąd idziemy?" Spytałam.

"Spotkać twojego nowego kochanka. Chcę zobaczyć go z bliska i bez mojego paralizatora."

"Oh świetnie. Znowu go wystrasz." Wsunęłam stopy w swoje buty.

"W swojej obronie, myślałam, że cię zgwałcą. Próbowałam pomóc."

"Prawie ich zabiłaś."

"Nie byłby to pierwszy raz." Powiedziała nonszalancko, "No chodź." Wyciągnęła mnie przez drzwi, moje serce zaczynało bić szybciej z każdą następną sekundą.

Olivia wyjaśniła, że możemy pójść do Grant Parku na piechotę i skoro był ładny dzień, nie miałam problemu z rozprostowaniem swoich nóg. Spałam mniej niż dwie godziny i wypiłam trzy kawy, więc byłam całkiem energiczna.

Miałyśmy godzinę do zabicia, więc szłyśmy spokojnym krokiem rozmawiając o szkole i życiu. Próbowałam powstrzymać ją przed zaczęciem tematu o Justinie, którego więcej nie poruszała, ale widziałam że chciała. Doszłyśmy do wejścia Grant Park'u przy alejce Columbus czterdzieści pięć minut później.

"Więc... który to twój tajemniczy mężczyzna?" Olivia mnie trąciła. Byłam w stanie zobaczyć mgiełkę wydobywającą się z fontanny, próbując nie wyglądać zbyt gorliwie.

"Nie wiem. Widziałam go tylko przez kilka sekund zanim nie wypchnęłaś mnie przez drzwi."

"Musiałyśmy się stamtąd wynosić. To było dziwne." Zadrżała, "Coś co działo się w tym pokoju nie bardzo mi się podobało. Wibracje tam były dziwne."

"Wibracje, kim teraz jesteś, jasnowidzem?"

"Duh. Próbowałam przekonać do tego ludzi od lat, ale nikt mi nie wierzy. Nazywaj to jak chcesz, ale ja mam dar." Przyłożyła palce do swojej skroni.

"Jesteś dziwną kobietą." Wymamrotałam.

"Cokolwiek. Potrzebujesz moralnego wsparcia? Myślę, że on używa twojej torebki żeby się do ciebie dostać. Co jeśli też cie lubi? Co jeśli jest jak... seksowny superbohater z nadprzyrodzonymi mocami albo..."

"Okej, okej. Załapałam." Uspokoiłam ją, "Mam tylko nadzieję, że nie przejrzał moich rzeczy."

"Prawdopodobnie chciał cię tylko jeszcze raz spotkać."

"Przestań być głupia." Powiedziałam. Za cholerę nie było szansy żeby Justin Bieber, czwarty najseksowniejszy kawaler w Chicago, chciałby się ze mną spotkać. Pewnie ma tonę innych rzeczy do roboty niż przynoszenie mi mojej torebki.

"Okej, będę tutaj jeśli byś mnie potrzebowała." Olivia usiadła na ławce pod kilkoma zacienionymi drzewami, a ja poszłam dalej w stronę Fontanny Buckingham.

Całe to miejsce było ogromne, nigdy nie widziałam tyle wody, która byłaby poza oceanem. Był to jeden z zabytków Chicago, który był na wszystkich pocztówkach, i który wystrzeliwał strumienie wody w niebo. Majestatyczne, brązowawe, zielone konie wychodziły z fontanny, to wszystko wyglądało jakby się poruszało. Kamienne i marmurowe zbiorniki stabilnie stały pokrywając się wodą.

Otaczający mnie obszar był zapełniony dziećmi i rodzinami, które wrzucały pensy do fontanny. Ogromne drzewa pokrywały miejsce trawy, na której było można posiedzieć. Wokół stało wiele starych ławek dla ludzi by mogli usiąść, zauważyłam, że jedli lunch na słońcu. Było tu bardzo spokojnie.

Po prostu stanęłam i obserwowałam, próbując pozbyć się z pamięci swojego intymnego snu.

"Jest tu piękny widok nocą." Gładki głos do mnie wyszeptał.

Podskoczyłam i odwróciłam się w stronę Justina, który trzymał moją kopertówkę z zadziornym uśmieszkiem na jego twarzy.

"Przestraszyłeś mnie." Powiedziałam cichym głosem, przejeżdżając dłońmi po włosach by je wygładzić.

"Przepraszam. Nie mogłem się powstrzymać. Wołałem cię przez około minutę." Cudownie się zaśmiał.

"Oh... w takim razie najwidoczniej cię nie słyszałam." Niezręcznie odpowiedziałam.

"To oczywiste. Przyniosłem twoją torebkę i przysięgam, że niczego nie ukradłem."

"Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?"

"Zgaduję, że musisz mi po prostu zaufać."

"Przejrzałeś moje rzeczy?" Wzięłam od niego torebkę, grając trochę nieczułą w stosunku do niego, ale nie chciałam wyglądać jak podekscytowana szkolna dziewczyna.

"Nie, nie musiałem po tym jak znalazłem listę z numerami. Nie chciałem zakłócać twojej prywatności."

Zakłócać? Ten uwodziciel znał słownictwo.

Skrzyżował za sobą ręce, byłam wdzięczna za to, że miał na sobie parę Ray Banów bo w innym wypadku zostałabym powalona na ziemię przez te oczy.

Zaniepokoiłam się tym, że mógł spojrzeć na moje prawo jazdy i zorientować się, że wcale nie miałam dwudziestu jeden lat, ale wyglądał jakby mówił prawdę o nieprzeglądaniu moich rzeczy.

"Dziękuję." Powiedziałam.

"Nie ma sprawy." Jego uśmieszek wyglądał na stały. Dzisiaj było w nim coś innego niż zeszłej nocy, ale nie mogłam tego rozgryźć. Wyglądał jakby miał w sobie tą arogancką postawę. Zlustrował mnie z góry na dół w przerażający sposób i nawet jeśli wciąż był cholernie seksowny, zaczynałam rozważać nad jego zachowaniem.

"Cóż dziękuję... za to i za ostatnią noc." Wskazałam na tył swojej nogi.

"To żaden problem. To nie codzienność, żeby wycierać tak piękną nogę jak twoją."

"Uh huh." Odpowiedziałam.

Był ubrany w bardzo elegancką parę czarnych spodni i w jasnoniebieską koszulę, której rękawy były podwinięte, wyglądając staro i młodo w tym samym czasie.

"Wyglądasz dzisiaj bardzo ładnie." Powiedziałam, starając się mówić dalej i nie fantazjować o jego idealnym torsie pod spodem.

"Przyszedłem prosto z kościoła." Wyjaśnił.

"To by wszystko wyjaśniało." Skinęłam głową dalej pakując się w zakłopotanie.

"Taa." Przesunął swoją stopę, "Więc, jakie masz plany na dzisiaj?"

"To ostatni dzień przed rozpoczęciem szkoły, więc Olivia i ja wyszłyśmy się trochę przejść."

"Chodzisz do szkoły?" Uniósł brew.

"Aha." Z jakiegoś powodu się zaczerwieniłam.

"Junior?"

"Tak." Powiedziałam zanim mogłam się powstrzymać. Dokładnie tak samo jak wczorajszej nocy kiedy powiedziałam Finnowi, że mam dwadzieścia jeden lat.

Weź się w garść, kłamczucho!

"Potrzebujesz korepetytora? Może mógłbym ci czasami pomóc." Głos Justina przepełnił się podtekstem co właśnie jeszcze bardziej osłabiło go w moich oczach.

"Czy to tekst na podryw?" Spytałam nawet nie ukrywając swojego dyskomfortu albo zażenowania sytuacją.

"Co zrobisz jeśli powiem, że tak?" Przeczesał włosy palcami starając się je wygładzić.

Wtedy zauważyłam, że to wszystko jest zbyt dobrze wyliczone. Każdy ruch, który wykonywał wyglądał tak jakby był wyćwiczony i wykonany ponad sto razy. Próbował mnie poderwać tak jak każdą inną dziewczynę, którą spotkał. Było to pochlebiające, ale też zbyt pewne siebie z jego strony. Myśl o tym, że to było wszystko co robił zanim dziewczyny były owinięte wokół niego była chora, nawet jeśli muszę przyznać, że wczorajszej nocy zrobił ze mną mniej, a już byłam nim zauroczona.

"Powiedziałabym, że nie jestem jakąś cizią, która zaczęłaby ssać twojego fiuta za bycie dupkiem." Moja odważna strona zaczęła się ujawniać.

"Nie zrobiłem niczego oprócz bycia dla ciebie miłym." Jego usta wykrzywiły się w mały uśmiech. Najwyraźniej trochę za bardzo spodobała mu się moja reakcja.

"Byłeś trochę za miły."

"To nie to czego chcą dziewczyny?"

"Za kogo ty mnie masz?"

"Nie jestem pewny. Dopiero wczoraj cię poznałem."

"Cholerna racja." Oddychałam w pewnym sensie ciężej, byłam zaskoczona tym, że jeszcze go nie spoliczkowałam. Może było to przede mną.

Utrzymywał swój uśmiech z rękoma skrzyżowanymi za jego plecami, "Skończyłaś już ze swoją żałosną wymówką jak dla dziewiętnastowiecznej kobiety podczas przemowy sufrażystek?"

W jakiś sposób oszołomiła mnie jego bezczelność, ale wtedy uświadomiłam sobie, że ludzie zazwyczaj się przed nim kłaniali. Był bogaty, cholernie przystojny, ewidentnie mądrzejszy od większości uczonych i miał w sobie odrobinę niebezpieczeństwa. Czego nie byłoby można w nim kochać?

"Jesteś niemożliwy." Zaczęłam odchodzić, ale ostrożnie złapał za mój nadgarstek i z powrotem mnie odwrócił. Wyrwałam się z jego uścisku.

"Irytuje cię?" Spytał prawie się śmiejąc.

"Niezmiernie."

"Jesteś zirytowana?" Zaczął mnie okrążać jakbym była jego pieprzoną ofiarą.

"Znacznie." Warknęłam.

"Sprawiam, że jesteś... wściekła?" Wyszeptał w wyśmienity sposób blisko mojej twarzy.

Nawet nie zawracałam sobie głowy odpowiedzią. Moja twarz wyrażała całą tą złość, którą odczuwałam.

"Mówią, że złość jest oznaką prawdziwej namiętności. Moglibyśmy tworzyć magię razem, Maddie."

"Jesteś aż tak arogancki, że myślisz, że mogłabym... co, pieprzyć się z tobą? Nawet cię nie znam."

"Idealnie. Dosłownie żadnych zobowiązań."

"Okej, pozwól mi to wyjaśnić. Myślę, że jesteś niewiarygodnie seksowna i jeśli byś mi pozwoliła, chciałbym zaliczyć niezły seks zanim wrócę do swoich spraw." Przestał pogrywać.

Moje usta się rozchyliły kiedy przetrawiłam jego słowa. Zarejestrowałam gdzieś to, że nazwał mnie seksowną, ale było to przyćmione faktem, że myślał, że zaliczy ze mną szybkie jebanko.

"Mówisz poważnie? Czy to normalny sposób w jaki wyrywasz panienki?" Spytałam, oszołomiona.

"Właściwie, to nie. W najlepszym przypadku już w tym momencie leżałabyś na plecach." Zrobił się nieco bardziej zły, "Jesteś frustrująca."

To był ten moment, w którym Justin Bieber z obiektu westchnień stał się takim samym powszechnym dupkiem jak ci, których spotykałam w liceum.

"Dzięki za oddanie z powrotem mojej torebki." Tym razem nawet nie miałam szansy na spojrzenie na niego zza pleców kiedy odeszłam wzdłuż fontanny.

Czułam na sobie jego wzrok i miałam nadzieję, że miał dobry widok na mój tyłek bo to był ostatni raz kiedy miał okazję go zobaczyć.

המשך קריאה

You'll Also Like

32.9K 2.4K 114
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
123K 9.2K 55
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
661K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
38.2K 2.3K 39
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.