block of flats; taekook

By peligrosamente

30.2K 3K 1.1K

,,nawet jesli moje skrzydla sa rozszarpywane, nawet jesli staje sie czyms zupelnie mi obcym - w porzadku, jes... More

✖️ 1 ✖️
✖ 2 ✖
✖ 3 ✖
✖ 4 ✖
✖ 5 ✖
✖ 6 ✖
✖ 7 ✖
✖ 8 ✖
✖ 9 ✖
✖ 10 ✖
✖ 11 ✖
✔️ 13 ✔️

✖ 12 ✖

1.5K 176 23
By peligrosamente


Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że dojdzie kiedykolwiek do sytuacji, w której razem z bezdzietnym Taehyungiem będzie przechadzał się pomiędzy kolorowymi regałami, zasypanymi po brzegi toną przeróżnych zabawek. Ograniczony budżet stanowił dla niego całkiem poważny problem, zważywszy na to, że starszy zaprowadził go do prawdopodobnie jednego z najdroższych marketów w centrum. Dodatkowo nie przypadła mu do gustu praktycznie żadna z nich, ponieważ nie potrafił ich samego funkcjonowania albo przynajmniej sensu czy zaufania, że była ona wystarczająco bezpieczna.


I totalnym głupstwem było przejmowanie się o delikatne rączki dziecka, które oczywiście nigdy nie będą w stanie przytrzymać najmniejszej przytulanki. Mimo to niespełnionego tatusia niesamowicie obchodziło w jakim wielkim stopniu mógł on stanowić dla jego synka, zagrożenie. A o ile prostsze byłoby to zadanie jeśli tylko chłopczyk sam podbiegłby do odpowiedniej półeczki lub wykazał jakąkolwiek chęć posiadania akurat tej rzeczy.

A Jungkook tak szczęśliwie trzymałby jego krótkie paluszki i uważnie przyglądał się pierwszym krokom dziecka, nie widziałby problemu w spełnieniu jego najbardziej wymagającej zachcianki. Podniósłby go następnie na swoich drobnych ramionach i podszedł z nim do kasy, kładąc przed kasjerką kilka wybranych spośród wielu zabawek, obserwując z szerokim uśmiechem na ustach, radość Sunyoula. Tak bardzo chciałby wracać razem z nim z zakupów, odczuwać ten przeszywający ból pleców przy dźwiganiu malutkiego skarba oraz ciężkich toreb, wypełnionych po brzegi różnymi produktami, nabytych podczas cotygodniowych zakupów. Martwiłby się czy chłopczyk nie zachoruje podczas jesieni, czy poradzi sobie podczas pierwszego dnia w przedszkolu, szkole podstawowej, a nie czy kwiaty na płycie nagrobkowej nie przewróciły się podczas silnego wiatru.

Nie na to liczył.

– Kochanie – głos Taehyunga jak gdyby wyrwał go z totalnie męczącego natłoku negatywnych myśli, przez co dopiero teraz spostrzegł jak bardzo wyłączył się na ten moment z niezbyt żywej rozmowy. W błyszczącej od nadmiaru środków czyszczenia szybie, dostrzegł swoje opuchnięte i podkrążone powieki, zapadnięte policzki, mocno czerwone odciski od okularów na nosku oraz niewyraźny, modły odcień skóry. Wyglądał tak potwornie, że zaraz spojrzał w kierunku Kima, który prezentował się wręcz nienagannie. – jesteś pewien, że niechciałbyś stąd wyjść? Chyba nie czujesz się za dobrze.

– Daj spokój – wychrypiał, podnosząc z najniższego regału niewielką ciężarówkę, wypełnioną sporą ilością klocków. – zapłacę za to i wracam.

Dziewiętnastolatek dość mozolnym krokiem oddalił się od starszego, ustawiając się w kolejce za dwoma kobietami, nie zdając sobie nawet sprawy, że Taehyung w dalszym ciągu mu się przygląda. Blondyn był bardzo niespokojny jeśli chodziło o tego rozkosznego okularnika, ponieważ w przeciwieństwie do tego co mógł sobie on wyobrażać, Kimowi nie umknął fakt, że od jego przyjazdu młodszy nie przekąsił absolutnie nic. I pomimo że starał się na niego zbytnio nie naciskać, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że w niczym to nie pomoże to nie chciał dopuścić do sytuacji, w której będzie on musiał z różnych powodów wrócić do szpitala. Dowiedział się od niego, że wypisał się on na żądanie i prawdopodobnie nie wróżyło to niczego dobrego. No chyba, że jasnowłosy w końcu przywiązałby uwagę do własnego zdrowia.

Dlatego też, zaraz po dokonaniu przez chłopaka transakcji i wróceniu ze średniej wielkości zabawką, chwycił jego drobniutkie paluszki i splótł z własnymi, odbierając od niego plastikową ciężarówkę i proponując, że to on ją poniesie. Na dotychczas ziemistoszarych policzkach pojawił się ten głęboki i uroczy róż, który zdecydowanie bardziej mu pasował niż jakieś blade odcienie. I nawet jeśli Jungkook przekręcił w zdenerwowaniu oczkami, w ogóle się przy tym nie uśmiechając oraz spuścił nisko głowę, kiedy Taehyung spróbował dać mu buziaka, to przynajmniej nie okazał całkowitej oschłości.

– Chciałbyś coś zjeść? Niekoniecznie tutaj, ale zabrałbym cię gdzieś – powiedział starszy, wychodząc wraz z Jeonem ze sklepu z akcesoriami dziecięcymi. – no chyba, że wolałbyś już wrócić do mieszkania, to wtedy możemy coś zamówić.

– Pojedziesz jutro ze mną do Busan? – zmienił niespodziewanie temat, nie udzielając nawet najkrótszej odpowiedzi na zadane przez mężczyznę pytanie. Obydwaj po paru następnych krokach się zatrzymali (głównie przez hamującego ich Taehyunga, aby tamten mógł wygodnie spojrzeć na twarzyczkę Kooka). Młodszy momentalnie zdawał się stracić chęci do kontynuowania rozmowy, więc po prostu głęboko odetchnął i mieniącymi oczkami spojrzał na mężczyznę z dołu (było wiele niższy). – proszę.

– Oczywiście, kochanie – odpowiedział, przejmując jego podbródek w swoje długie palce i subtelnie nakierowując w kierunku twarzy, aby ponownie móc przyjrzeć się jego ślicznym zaczerwienieniom na policzkach. Jasnowłosy nie okazywał zbytnio własnego zaangażowania i uległości w chociażby drobnych czułościach, tak, jak to bywało wcześniej. 

***

Żylasta dłoń Taehyunga kurczowo trzymała się chudej nóżki śpiącego Jungkooka, który od samego wyjazdu ze stolicy wydawał się całkiem pogrążony w innej rzeczywistości. Zanim rozkosznie zasnął, nie odpowiadał praktycznie w ogóle na żadne, zadane przez niego pytanie i jedynie delikatnie pomrukiwał pod noskiem, skubiąc paluszkami materiał swoich spodni. Jego oczka do pewnego czasu pozostawały utkwione w tym samym punkcie, w ogóle nie wydając się skupionymi nad ustalonym przez nie, kierunkiem.

W tym momencie natomiast ciężka głowa dziewiętnastolatka spoczywała przy chłodnej szybie, a kościste łapki niekoniecznie śmiało były złączone ze sobą. Spomiędzy niesamowicie wysuszonych i popękanych (a mimo to, w dalszym ciągu pociągających dla starszego) usteczek młodszego, wydobywały się dwa przednie rozkoszne siekacze. Jego sylwetka kompletnie nie dawała Taehyungowi odczuć tego zaufania, jakim okularnik obdarzył go jeszcze za czasów ciąży. Teraz spał widocznie skulony ze smutno ściągniętymi brwiami oraz nierównomierne unoszącą się klatką piersiową. Nie miał pojęcia cz chłopak czasem nie czuje się fatalnie, ale postanowił pozwolić mu dalej spać i odpoczywać.

Natomiast kiedy pojawili się już przed pięknie urządzonym domem z jasnymi ścianami oraz pełnym świątecznych ozdób domu, zbliżył swoje pulchne wargi do odsłoniętego uszka Króliczka. Początkowo jedynie cmoknął jego płatek i wtulił nos w niezliczoną liczbę tych przyjemnie puszystych włosków, które już po chwili zaczęły subtelnie muskać jego skórę.

– Kochanie, jesteśmy już na miejscu – cichutko szepnął, nie chcąc niespodziewanie wyrywać go ze snu. Uśmiechnął się cieplutko, widząc jak ten ospale podnosi powieki i bez większego zadowolenia przygląda się jego twarzy.

Umówili się wcześniej, że tym razem to Taehyung zostanie razem z nim na parę dni w domu jego rodziców, aby móc w tym czasie udać się wspólnie na cmentarz, do Sunyoula. Dwudziestoparolatek spędził przecież mnóstwo czasu z nim, kiedy to Jungkook był jeszcze w ciąży i tak troskliwie się nim zajmował, szczerze zaakceptował go ze wszystkimi wadami i zaletami oraz był gotów zrobić dla niego dosłownie wszystko.

W Busan znaleźli się późno, gdyż około godziny dwudziestej drugiej, także na ten czas postanowili odpuścić sobie wizytę u Sunyoula.

I właśnie to zadecydowało to tym, że na miejsce pochówku najmłodszego, udali się dopiero następnego dnia i to wieczorem. Wcześniej dziewiętnastolatek zwyczajnie nie potrafił zebrać w sobie wystarczająco siły, aby wraz z Taehyungiem wsiąść do samochodu i pojechać w odpowiednim kierunku. Odkąd tylko dotarli do domu jego rodziców, nie odważył się nawet wyciągnąć kolorowej zabawki z bagażnika, gdyż już sama ta miejscowość napawała go dotkliwymi i przygnębiającymi odczuciami.

Teraz natomiast, kiedy tak stał ze splecionymi dłońmi oraz delikatnie przechyloną główką, która niedługo leniwie opadłaby na jego chuderlawe ramię, wydawał się być całkowicie nieobecnym. Taehyung tymczasem z zatroskaną miną i totalnym zrozumieniem, obserwował go z troszkę dalszej odległości.

Jasnowłosy bez wątpliwości o nim zapomniał, bo przez kolejne minuty stał w bezruchu i nie uronił w tym czasie najmniejszej łezki (bo prawdopodobnie nie miał już na to sił). Kompletnie nie wiedział jak ponownie wejść w te rutynowe dni, które praktycznie w ogóle się od siebie nie różniły. Jeszcze podczas ciąży tak cholernie starał się zapewnić te najbardziej niezbędne do funkcjonowania z malutkim dzieckiem rzeczy i nawet jeśli w ogóle mu się to nie udawało, to gdzieś tam ogarniało go nieopisywalne szczęście, bo przecież tak niewiele brakowało, aby mógł przytulić swoje najukochańsze dziecko.

Wszyscy bez przerwy z niewyobrażalnym przekonaniem powtarzali mu, że to nie on jest odpowiedzialny za to całe to zdarzenie i śmierć Sunyoula, ale przecież gdyby tamtego dnia nie kierował się niedosłyszanymi dokładnie słowami Taehyunga, które jedynie podsłuchał zza ściany, nie zdenerwowałby się nie poszedłby do Changgju. Tam, nie zdarłby swojego gardła przez własne rozgorączkowanie na widok mężczyzny i nie pokłóciłby się z nim, nie dostałby w twarz i ostatecznie nie wyjechałby do Busan. Mógłby spędzić ten wieczór w objęciach Taehyunga i w dalszym ciągu wyczekiwać razem z nim porodu, do którego miało przecież dojść już tak niedługo. Zawiódł bardziej niż kiedykolwiek by tego oczekiwał.

– Kochanie? – zareagował szybciutko dwudziestoparolatek na widok kołyszącej się sylwetki ukochanego Króliczka oraz jego uginających kolan, które tamten wciąż probował prostować. – Jungkook! – krzyknął, robiąc natychmiastowo kilka kroków w przód, aby złapać osłabione ciałko chłopaka i mocno je przytrzymać. Ukucnął razem z nim, odgarniając pospiesznie włoski z jego czółka, aby móc dokładnie zobaczyć tę zmarniałą twarzyczkę.

– Źle się czuję – szepnął niewyraźnym głosem dziewiętnastolatek, spoglądając spod przymrużonych powiek na starszego mężczyznę.

– Właśnie widzę – westchnął, układając nogę w taki sposób, aby wygodnie posadzić na niej Jungkooka, zanim skierowaliby się do samochodu. Tamten oplótł drżące rączki wokół jego szyi i przyłożył piekący policzek do głowy Taehyunga, aby odrobinę odpocząć. – spokojnie, skarbie – powiedział pocieszająco, czując ciężki oddech przy swoim uchu. – nie sądzisz, że ponownie powinieneś zgłosić się do szpitala? Wypisałeś się na własne żądanie i jak widzisz, nie było to zbyt mądre.

– Nie potrafili pomóc Sunyoulowi, mi też nie pomogą – stwierdził, odczuwając coraz większą trudność w wypowiadaniu poszczególnych słów. Wyraźnie odczuwał znacznie przyspieszoną pracę serca i było to dla niego potwornie niekomfortowe, ale zdecydował się nic nie mówić o tym blondynowi. Mężczyzna był już wystarczająco zmartwiony i Jungkook nie chciał dodatkowo go obciążać własnymi kłopotami ze zdrowiem. – jedźmy po prostu do domu, proszę.

Dwudziestoparolatek pokręcił z niedowierzaniem głową, nie rozumiejąc, dlaczego ten tak bardzo bagatelizuje poważne problemy w normalnym funkcjonowaniu. I nie mając zamiaru narażać młodszego na większe komplikacje, tuż po doprowadzeniu chłopaka do samochodu oraz zapięciu pasów, skierował się w stronę szpitala, mając głęboką nadzieję, że to właśnie z tego jasnowłosy się wypisał.


***


Tuż po dotarciu do odpowiedniej placówki, przez Taehyunga poinformowani zostali rodzice o obecnym pobycie ich syna w szpitalu. Wspólnie oczekiwali zakończenia badań dziewiętnastolatka, podczas których to blondyn nie zdążył nawet zapoznać się ze starszym małżeństwem ani też z najprawdopodobniej bratem jego ukochanego. Panowało między nimi po prostu kompletne odrętwienie oraz brak jakichkolwiek chęci do rozpoczęcia rozmowy, włączając w to głupie przywitanie, którego zwyczajnie zabrakło. Jednak nikt i tak nie odebrał tego jako brak kultury. Każdy niesamowicie się denerwował i tylko to, było odpowiednim usprawiedliwieniem.

Pewnym było, że chłopak chcąc nie chcąc, będzie musiał zatrzymać się w szpitalu na dłużej niż parę dni, ze względu chociażby na to, że jego stan utrzymywał się w tak niedobrej formie od dłuższego czasu. A Kim gotów był zarezerwować pierwszy lepszy hotel na ten czas, żeby tylko móc być przy nim.

Wkrótce gabinet opuścił sam prowadzący badanie, lekarz. Rozejrzał się po korytarzu i zaraz po rozpoznaniu odpowiednich twarzy, skierował się w ich stronę.

– Jeśli mam być szczery to kompletnie nie zdziwiło mnie to, czego się dowiedziałem – powiedział siwy mężczyzna, obojętnym wzrokiem przyglądając się matce oraz ojcu pacjenta. Westchnął tylko i schował okulary do kieszeni, aby następnie kontynuować. – przed wypisem państwa syna, został on poinformowany bardzo szczegółowo o tym, co może, a raczej na pewno będzie, mu groziło jeśli to zrobi. Mam na myśli, że podczas cesarskiego cięcia stracił naprawdę dużo krwi i wszystkie te stresujące sytuacje, których po wyjściu ze szpitala doświadczył, tylko dodatkowo się do tego dołożyły. Przez to temperatura jego ciała bardzo się obniżyła łącznie z ciśnieniem, a chwilowa utrata przytomności była dobitnym podsumowaniem.

– To... co teraz?


__________

za tydzien koniec block of flats

jak myslicie

zabije jungkooka czy raczej nie hehehe

Continue Reading

You'll Also Like

15.9K 1.4K 16
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
3.3K 513 22
o pochmurnym alkoholiku i pogodnej pyzie, którzy postanawiają napisać razem książkę. tagi: TW!alcoholism, TW!eating disorders, TW!pedophilia, angst
138K 5.2K 196
On kocha Ciebie Ty kochasz Jego On się brzydzi Ty się boisz Zaufasz? ________ Jin i Tae to bracia Paring główny: TaeGi Paringi poboczne:) NamJin...
73.4K 3.9K 35
Taehyung śni o mężczyźnie, którego w życiu nie widział. Myśli, że oszalał, dopóki nie spotyka go na ulicy, a przypadkowa znajomość szybko zamienia si...