Change - tłumaczenie

Od luxjulie

196K 7K 621

Delilah była nikim w szkole, ale była gotowa na wielkie zmiany. Nie chciała okularów i aparatu. Nie tylko zmi... Více

Change - tłumaczenie
I.That's not Delilah Carter. It can't be.
II. I think that was the first compliment Justin Bieber has ever told me
III. I don't want you to see him outside school activities
IV. I could never like a girl like her
V. You left your book in my car, nerd
VI. It takes the right person to bring out the good side of him
Informacja
VII. I'd be lying if I said Delilah Carter was ugly
VIII. Things change baby
IX. Maybe coach was right, maybe I was the one who could bring out the (...)
X. He disgusts me, and I thought he was actually changing
XI. That wasn't part of the script
XI. That wasn't part of the script (2)
XII. Can we just fucking talk about this and get it over with?
XIII.I'll prove it to you this time.I promise you and I'm not gonna let you down
XV. Who would've have ever thought that a jock like me would ever fall (..)
XVI. Bieber's turning soft. It's cute bro
XVII. I hate you
XVIII. You're such an ass Justin
XIX.You're so inappropriate Justin
XX. You're a fucking cunt Carter
XXI. I think I'm addicted to you and these lips of yours.
XXII. Delilah's in the hospital
XXIII. There they are, those big blue eyes that I love
Zwiastun
Informacja {ważne}
CO Z TYM FF?

XIV. Baby, I got you okay?

6.5K 263 24
Od luxjulie

Delilah Carter


*pochylona czcionka to wspomnienie*

- Kochanie - zagruchał Justin kiedy objął mnie swoimi ramionami. Zaczęłam szlochać gdy trzymał mnie mocno w swoich ramionach. Jego koszulka była mokra od moich łez, ale starał się mnie uspokoić pocierając moje plecy w górę i w dół. Przytulałam się do jego torsu zaciskając palce na jego koszulce. Kiedy mój sweter zsunął się z ramienia poczułam jak zimny wiatr muskał moją nagą skórę. Podciągnął go i złożył pocałunek na czubku mojej głowy.

- Tym razem ci to udowodnię. Obiecuję, że cię nie zawiodę

Staliśmy na środku korytarza obejmując się, aż w końcu odsunęłam się. 

- M-muszę iść - powiedziałam nerwowo, odwracając się do niego plecami i weszłam do łazienki. Otarłam łzy i usiadłam na toalecie szlochając do siebie.

Minął poniedziałek, potem wtorek, następnie środa i dzisiaj jest Czwartek. Dotychczas przez ostatnie trzy dni było lepiej niż wcześniej. Okej, może nie było w pełni cudownie, ale były pewne postępy. Justin i ja nie rozmawialiśmy po tym jak przytulaliśmy się na korytarzu. Uśmiechał się do mnie a ja odwzajemniałam uśmiech, ale właściwie nie rozmawialiśmy.

Na powrót go unikałam i on robił to samo. Tak, to mnie zabija i tak bardzo nienawidzę tego przyznawać, ale tęsknie za nim. Justin był zajęty piłką nożna, bo jutro są finały. Nie wiem czy pójdę, czy nie. Mam na myśli, że naprawdę nie wiem kim dla siebie jesteśmy. Przyjaciółmi? Nie bardzo. Wrogami? Też nie. Więc myślę, że jesteśmy po środku.

Ludzie wciąż mówili o mnie i Justinie. Jeszcze nie przeszli na coś innego? Minął już prawie tydzień. Starałam się ignorować spojrzenia i plotki. Oni myśleli, że Justin i ja się umawiamy, i że zdradziłam do z Ericiem. Teraz to była czysta niedorzeczność.

- Cześć kwiatuszku - ktoś szepnął mi do ucha. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam Chaza, a po drugiej stronie Blakea. Uśmiechnęła się do obu z nich i przytuliłam.

- Justin kazał mi to dać - powiedział Blake podając mi moje książki, które rzuciłam na podłogę, kiedy ja i Justin krzyczeliśmy na siebie w sali.

- Oh, dziękuję - wzięłam książki w ręce.

- Nie ma za co. Hej, nie przejmuj się, dobrze? Jesteśmy tutaj, jeśli czegoś potrzebujesz - powiedział Blake klepiąc mnie po plecach, a ja przytaknęłam.

- Do zobaczenia kwiatuszku - mrugnął Chaz i Blake pomachał na pożegnanie, kiedy oboje odwrócili się w drugą stronę.

Szłam przez zatłoczony korytarz do stołówki gdzie Emily i Ryan zawsze na mnie czekali. Czułam się jak piąte koło u wozu, oni byli tacy słodcy i idealni. Oni będą żartować, wszystko będzie słodkie i ckliwe, a ja będę niezręcznie jadła sałatkę trzymając w ręce telefon.

- Hej dziewczyno! - Trixie szła korytarzem obok mnie bez jej dwóch blond przyjaciółek. - Dzisiaj powinnaś usiąść przy moim stoliku! - uśmiechnęła się ukazując na nich czerwoną szminkę.

- Nie, dziękuję - przyspieszyłam kroku, ale zauważyła to.

- No chodź Carter! - uśmiechnęła się do mnie.

- Trixie, zostaw mnie samą, nie chcę przysiadać się do ciebie - nadal szła obok mnie i bez względu na to co robiłam, żeby się jej pozbyć, ona się tym nie przejmowała.

- Serio, po prostu usiądź obok nas. Chodź. Wiem, że ten tydzień był dla ciebie piekłem i chcę naprawić wszystko między nami. Bądźmy przyjaciółkami - uśmiechnęła się chwytając mnie za nadgarstek i pociągnęła mnie za nią w kierunku kawiarni.

Dużo ludzi patrzyło na mnie i prawdopodobnie byli tak samo zdezorientowani jak ja. Spojrzałam na Emily i Ryana, którzy powiedzieli bezgłośne 'co to kurwa jest'. Wzruszyłam ramionami marszcząc brwi i odpowiedziałam bezgłośne 'nie wiem'.

Nie wiem co ona robi, ale wiem, że miała jakiś pomysł.

Punkt widzenia trzeciej osoby

 

Delilah domyślała się, Trixie miała plan. Trixie czekała, aż każdy będzie się patrzył i upewniła się, że każdy słucha zanim rozpoczęła swój plan.

Trixie była zła na Delilah, bo nie posłuchała tego co jej powiedziała. Trixie chciała Justina, a jeśli ona nie mogła go mieć to nikt nie mógł go mieć. Chciała żeby Delilah cierpiała po tym co zrobiła. Trixie czuła się upokorzona kiedy Justin pocałowała Delilah w zeszły piątek. Ludzie myśleli, że było coś pomiędzy Trixie i Justinem, ale gdy pojawiła się Delilah, dostała więcej uwagi niż Trixie. Chciała żeby wszyscy wiedzieli, że to było pomiędzy nią i Justinem a nie Justinem i Delilah. Mimo tego, że nigdy nie było nic pomiędzy Justinem i Trixie, ona zaczęła mieć na jego punkcie obsesję i trudno było jej się pogodzić z faktem, że on nie lubi jej w taki sposób w jaki ona go lubi.

Była zazdrosna o Delilah mimo, że próbowała zaprzeczyć. Nie lubiła ludzi takich jak Justin i Delilah razem. Chciała żeby ludzie nienawidzili ją tak jak wcześniej. Trixie Jones zawsze musi i zawsze będzie na same górze i nic nigdy tego nie zmieni.

- Delilah wow to jest... to jesteś ty? - Trixie uśmiechnęła się trzymając kawałek zdjęcia w ręce. - Maryja Dziewica nie jest już dziewicą - roześmiała się kiedy podrzuciła zdjęcie żeby pokazać je Delilah.

Delilah patrzyła na zdjęcie, które przedstawiało ciało nagiej kobiety z wklejoną głową Delilah. Trochę niżej było hasło "nogi otwarte 24/7" Trixie, Geogre, Luke i Chris rozdawali zdjęcia każdemu stolikowi.

Ryan i Emily patrzyli na zdjęcie, oboje byli tak zszokowani, że nie wiedzieli co robić. Każdy miał swoją własną kopię zdjęcia, wszyscy śmiali się z Delilah, która stała w pobliżu otwartych drzwi kawiarni. Co sprawiło, że było jeszcze gorzej to, to że każdy siedział, a ona była jedyną osobą która stała.

- To jest to czego chcesz, prawda? Chcesz uwagi. Teraz ją masz, dziwko - Trixie roześmiała się gdy zmięła kartkę i rzuciła ją w Delilah. Delilah rozejrzała się po stołówce, wszyscy śmiali się z niej z wyjątkiem Ryana i Emily, oczywiście.

- Więc Carter, te nogi są otwarte dla mnie tej nocy, kochanie? - Chris zaśmiał się gdy wstał z krzesła podchodząc bliżej Delilah. Oko Delilah zaczęło łzawić, cała się trzęsła. Jej dłonie zaczęły się pocić, czuła że jej kolana są coraz słabsze. Chris zrobił krok do przodu, gdy Delilah miała się cofnąć. Kiedy odwracała się wpadła na kogoś.

Spojrzała w górę by zobaczyć Justina i od razu objęła jego tułów. Justin był trochę zdezorientowany jej czynem, ale objął ją mocno, a ona szlochała w jego pierś. Stołówka milczała i śmiechy ucichły, kiedy zobaczyli wchodzącego Justina.

- Kochanie, mam cię, w porządku? - trzymając jej twarz w dłoniach, a ona skinęła głową i pociągnęła nosem. Odsunął się od niej i podszedł do Chrisa. Wyrwał papier z jego rąk i przyjrzał się zdjęciu. Justin zacisnął szczękę gdy spojrzał na Chrisa.

- Więc, Bieber mogę pożyczyć twoją dziewczynę na dzisiaj? - zażartował Jake Millers i zachichotał do siebie, ale nikt się nie śmiał, bo bali się tego co Justin może zrobić. Justin odepchnął Chrisa i poszedł w kierunku Jakea.

- Myślisz, że to jest zabawne? Jesteś pierdoloną pizdą, Millers - powiedział Justin przez zaciśnięte zęby, napinając mięśnie.

- Pozwolę sobie przypomnieć, że robiłeś dokładnie to samo przez cztery lata, Bieber. Nie powinieneś tego mówić - Jake Millers śmiał się w twarz Justina, zauważył że Justin był coraz bardziej zirytowany.

- Ale nigdy nie zrobiłem czegoś takiego co ty popierdolony kutasie - Justin upuścił kawałek papieru i pchnął Jake na co ten się zachwiał.

- To jest wszystko co umiesz, Bieber? I kto tu jest pierdoloną pizdą... - Justin zamachnął się, a jego ręka spotkała się z twarzą Jakea Millersa. Następnie popchnął go mocniej tak, że upadł na stolik z którego ześlizgnął się upadł na podłogę. Jake wstał i gdy już miał się zbliżyć do Justina, George i Luke odciągnęli go.

- Zapłacisz za to, Bieber!- Krzyknął Jake i tym razem Justin był tym, który się śmiał.

- Myślę, że zapomniałeś o tym, że jestem tym, który rządki tą szkołą. Nie wiesz do czego jestem zdolny Millers, więc radzę ci się trzymać z dala ode mnie. Nie chcę widzieć twojej twarzy, nigdy. Łącznie z waszą trójką! - Justin wskazał na Georgea, Lukea i Chrisa. Trixie schowała się za nimi i spuściła głowę w dół, ale Justin nie był głupi i ją zauważył.

- I ciebie - powiedział na co Trixie uniosła głowę w górę. - Niech twoja cholerna głowa Trixie to zrozumie, że kurewsko cię nie lubie i nigdy nie będziemy razem

Justin rozejrzał się po stołówce zauważając zdjęcia na każdym stole. Był bardzo wściekły i prawdopodobnie można było zauważyć dym ulatniający się z jego uszu. Twarz Justina przybrała czerwony kolor oraz żyły na szyi stały się widoczne. Jego ręce były zaciśnięte w pięści, a pierś unosiła i opadała w górę i w dół.

- Weźcie te pierdolone zdjęcia i wywalcie je. Nie chcę widzieć kolejnych kopii! - krzyczał posyłając każdemu śmiertelne spojrzenie. - Teraz! - ryknął, a jego głos odbijał się echem na stołówce, każdy wstał ze swojego krzesła i wrzucił zdjęcia do dużych pojemników na śmieci.

- Jeśli zobaczę choć jedną osobę trzymającą to zdjęcie w swoich rękach będzie tego cholernie żałować. Nie mówcie o tym nikomu, jeśli coś usłyszę będziecie kurwa martwi - Justin zaczerpnął głęboki oddech odwracając się aby podejść do Delilah która stała w kącie.

Położył ręce po obu stronach jej twarzy i potarł kciukiem jej policzek. Wpatrywał się w jej załzawione brązowe oczy i wytarł łzę która spłynęła po jej policzku. Pocałował ją w czoło, jego miękkie usta przylegały tam na kilka chwil.

- Chodźmy - szepnął do niej, a ona przytaknęła.

Justin położył rękę na jej ramieniu, a ona przytuliła się do niego. Justin zatrzasnął drzwi od stołówki z głośnym hukiem. Uczniowie w salach słyszeli co się stało i wpatrywali się w ich dwójkę. Justin spojrzał na nich a oni natychmiast odwrócili wzrok.

- Czekajcie! - ktoś krzyknął powodując, że Justin i Delilah odwrócili się. Chaz i Blake szli w ich kierunku. Wydawało się, że czują się winni.

- Delilah jest nam bardzo przykro, że nic nie zrobiliśmy, byliśmy zszokowani,  nawet nie udało nam się czegoś powiedzieć, ale nam jest naprawdę przykro, że nie mogliśmy ci pomóc.

- Jest w porządku Chaz. Nie martw się - Delilah powiedziała cicho jej głos załamał się nieco. Udało jej się zmusić do uśmiechu, tak aby nie czuli się winni. Dała im się przytulić przed pójściem.

Justin wiedział, że nie mogą wyjść ze szkoły tak wcześnie więc postanowił wymknąć się przez wyjście męskiej szatni, które było ukryte wewnątrz szatni i prowadziło na parking. Justin zaprowadził ich do samochodu i otworzył drzwi pasażera umożliwiając Delilah wejście się do samochodu jako pierwszej.

Minęło kilka minut aż Delilah zasnęła. Ręka Justina trzymała jej rękę, a druga spoczywała na kierownicy. Uśmiechnął się do piękności siedzącej obok niego. Jej policzki były zaróżowione, a oczy spuchnięte od płaczu, ale Justin wciąż uważał, że była absolutnie piękna.

Dotarcie do domu Justina nie trwało zbyt długo. Justin puścił jej rękę gasząc silnik zanim wyszedł z samochodu kierując się w drugą stronę. Niósł Delilah w ślubnym stylu i podszedł do drzwi. Zadzwonił dzwonkiem a po chwili gospodyni otworzyła drzwi.

Zignorował jej spojrzenie i powiedział, że wyjaśni jej to później. Szedł po schodach, a kiedy dotarł do sypialni kopnął drzwi i położył Delilah na łóżku. Ściągnął jej buty i umieścił na podłodze. Justin następnie przykrył ją kołdrą. Przed opuszczeniem Delilah pochylił się nad nią i złożył kolejny pocałunek na jej czole.

Delilah Carter

Moje oczy zaczęły się otwierać, czułam promienie słoneczne na mojej twarzy. Zmrużyłam oczy i rozejrzałam się. Zdałam sobie sprawę, że jestem w łóżku, ale to nie było moje łóżko, to nie był mój pokój. To nie wyglądało mi znajomo, ale pamiętam, że byłam tutaj wcześniej. Plakat Toronto znajdujący się w lewym rogu dał mi jasno do zrozumienia.

To był pokój Justina.

Rozciągnęłam moje ciało i wygięłam moje plecy rozkładając szeroko ramiona. Przytuliłam się do białej kołdry która pachniała dokładnie jak woda kolońska Justina.  Umieściłam palce na moich skroniach gdy poczułam ogromny ból głowy, to musiało być od płaczu. Moje oczy naprawdę piekły i miałam zatkany nos.

Drzwi zaskrzypiały, a w nich pojawił się Justin który uśmiechał się do mnie.

- Hej - wychrypiał zamykając za sobą drzwi, podszedł do łóżka siadając obok mnie.

- Justin, co się stało? - zapytałam.

- Zostałaś znokautowana, kochanie - zaśmiał się. - Zasnęłaś w samochodzie. Więc jak się czujesz? - zapytał słodko.

- Strasznie - wymamrotałam kładąc dłoń na czole. - Justin, nie chce wracać do szkoły - poprawiłam się tak, że teraz byłam skierowana twarzą do niego.

- Hej przejdziesz przez to, zaufaj mi. Wszystko będzie dobrze. Plus będę z tobą i jeśli nie będzie mnie to powiem chłopakom aby się tobą opiekowali. Masz mnie, wiesz? - skinęłam głową, oczywiście doceniam to, że stara się mnie pocieszyć, ale nie pomoże mi ze strachem przed pójściem do szkoły.

- Posłuchaj mnie - powiedział unosząc moją brodę dwoma palcami. - Wszystko będzie dobrze i mam zamiar upewnić się, że tak będzie. Nie martw się o nic. Pamiętaj co powiedziałem, masz mnie - uśmiechnęłam się do niego i skinęłam ponownie głową.

Boże on sprawił, że poczułam motyle w brzuchu. Po raz pierwszy nazwał mnie kochaniem i powiedział to naprawdę uroczo. On naprawdę wie co zrobić abym poczuła się lepiej i myślę, dlaczego nie spróbujemy jeszcze raz? Zawsze się uśmiecham kiedy jestem z nim, sprawia że się śmieje i poprawia mi nastrój.

Tak może i jest dupkiem i może ma swoje momenty, ale Justin jest naprawdę dobrym człowiekiem i nie mam zamiaru zaprzeczać. Przyznaję zakochałam się w Justinie Biebrze i nie żałuję tego ani trochę.

- Przy okazji wybaczam ci. Mam nadzieję, że nie namieszasz tym razem - powiedziałam do niego, a on odwzajemnił mój uśmiech. Spojrzał na mnie, a jego brązowe oczy spotkały się z moimi. Jego oczy patrzyły co jakiś czas na moje usta, wiedziałam, że chce mnie pocałować tak bardzo jak ja chciałam to zrobić. Postanowiłam go trochę podrażnić i podczas gdy on patrzył na moje usta oblizałam moja dolna wargę i przygryzłam ją powoli.

- Jezus przestać przygryzać tak swoją wargę bo po prostu cię pocałuję - powiedział, nieco się pochylając.

- Więc mnie pocałuj - po tym pochylił się jeszcze bliżej, nasze wargi dzieliło kilka centymetrów od siebie. Czułam jego gorący oddech na moich ustach i wtedy zaczęłam się denerwować. Uniósł się nade mną trzymając ręce po obu stronach mnie. Zamknęła oczy i lekko rozchyliłam usta czekając na coś co przedłużaliśmy. Minęło kilku sekund zanim wreszcie poczułam jego ciepłe usta ocierające się o moje.

Odnalazłam jego doskonale ukształtowaną szczękę i owinęłam ramiona wokół jego szyi. Przekręcając jego głowę na drugą stronę bez odrywania jego ust od moich, pochylił się bliżej mnie, jego usta nadal ssały moje. Szybko oderwałam moje usta od jego aby wziąć oddech, ale to nie trwało długo, ponieważ mocno przycisnął swoje usta do moich. Polizał moją dolną wargę, a ja z łatwością dałam mu to czego oboje chcieliśmy. Wsunął język w moje usta, nasze języki tańczyły ze sobą. Smakował jak mięta oraz dym. To było bardzo seksowne połączenie.

- Justin - wymamrotałam w jego usta, ale zignorował mnie i nadal poruszał ustami. Musieliśmy przestać zanim zrobiło by się za gorąco. - Justin - powtórzyłam.

- Przepraszam, kochanie - przeprosił cmokając moje usta po raz ostatni przed oderwaniem się. - Mógłbym całować twoje doskonałe usta w kształcie serca przez cały dzień - uśmiechnął się do mnie, a ja czułam jak moje policzki staja się gorące, boże zarumieniłam się. - Więc, um jutro gram - powiedział gdy siedział obok mnie.

- Będziesz tam? - zapytał kiedy bawił się palcami na kolanach.

- Oczywiście, że tak. Nie przegapię niczego. Będę twoja fanką numer jeden, obiecuję - pochylił się i złożył szybki pocałunek na moich ustach. Boże, mogłabym go całować przez cały dzień. Nazwał mnie 'kochaniem' i jestem całowana przez Justina? Cóż mogłabym się do tego przyzwyczaić.

Pokračovat ve čtení