Black coffee, black lungs.

By zmasakrowana

10K 1.4K 753

dwójka emo/punk/wyrzutko/nastolatków/wampirów/whatever staje sobie na drodze. Dajmy im na imię Frank i Gerard... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
specjał
ogłoszenie parafialne
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
CHYBA WAŻNA NOTKA
Rozdział XX
Rozdział XXI
znów ważna notka
Epilog + podziękowania
Jest sprawa jeżyki!!!
Wazne wazne
Mamy to kochani

Rozdział XIX

238 47 20
By zmasakrowana

Blade promienie oświetlały ich twarze, gdzieś wyblakli-pozostawiając po sobie smugę kolorów.

Powoli zbliżali się do domu Franka, dosyć szybko załatwił sprawy cmentarne. Obiecał sobie że nie będzie płakać. Zaklinał się że tego nie zrobi, ale nie mógł wytrzymać. Od godziny po jego bladych policzkach lały się słone łzy. Cały czas oszukuje się że uporał się z demonami przeszłości ale one całymi dniami pędzą za nim nie dając za wygraną. Czasem tylko zapominał że go śledzą, brał oddech. Ale był już zmęczony-nie można przez całe życie uciekać przed przeszłością.

W pewnym momencie coś się zmieniło. Kiedy byli na cmentarzu Gerard chwycił jego drobną dłoń w tą swoją a łzy smutku zmieniły się w łzy wzruszenia. Iero wtulił się w swojego chłopaka i wypłakał się w jego obojczyk dość nie elegancko mocząc mu koszulkę. Czerwonowłosy tylko mu na to pozwalał powoli, jak to miał w zwyczaju gładząc jego ciemne włosy.

Czym zasłużył sobie Gerarda?

A teraz jechali samochodem, przez szyby dochodziły do nich ostatnie promienie. Gerard cały czas trzymał rękę na jego kolanie, prowadził bardzo ostrożnie.
A Frank?
Frank po prostu skulił się w fotelu pasażera myśląc o tym wszystkim...

O zdradzie, rozwodzie, chorobie mamy, śmierci, swojej pierwszej pracy, babci...

Znów miał bałagan w głowie.
I bał się że tym razem nie wystarczy zostawić wszystkiego za sobą w tym aucie.
Tym razem powinien podjąć walkę.

Czemu cały czas się obwiniał, martwił?

Było w nim pełno smutku,
Żalu,
Agresji.

On skrywał uczucia pod maską, ale czasami ona pękała a jemu nie chciało się znowu jej naprawiać.

Łzy, słone łzy. To właśnie one kapały rytmicznie na jego koszulkę z logiem the misfits.

Jak długo można udawać że ma się wyjebane? Jak długo da się być dobrym aktorem?

Chłodny wiatr wpadający do pojazdu przez uchyloną szybę osuszał jego policzki i skronie. Jego włosy pod jego wpływem zaczęły się przemieszczać.

A Gerard milczał. Wiedział że w tej sytuacji lepiej nie mówić nic.

To był taki ich intymny moment.

Dojechali we wskazany przez Iero adres. Wysiedli z auta powoli. Brunet poczuł chłód więc szczelniej okrył się swoją ulubioną bluzą. Trzęsącymi dłońmi podał ukochanemu klucze. Przypomniał sobie o tym że kiedyś zostawił je u Waya.

Pijany Way w pracowni i zagubione klucze nigdy nie zwiastują nic dobrego- pomyślał.

Weszli do środka, Frank stąpał ciężko praktycznie nie unosząc stóp do góry. W tym momencie nie miał na nic siły. Nigdy nie czuł się tak zmęczony.

Opadł na kanapę z zamiarem dalszego płakania w poduszkę, przymknął powieki a w jego umyśle pojawiły się sceny jego życia.

"-Franek już jesteś?- krzyknęła do niego staruszka wyjmująca ciasto z piekarnika- zrobiłam ci twoją ulubioną szarlotkę- uśmiechnęła się siwa kobieta w stronę swojego jedynego wnuczka.
-Dziękuję babciu- Iero odwzajemnił uśmiech i pocałował matkę swojej rodzicielki w policzek. Staruszka odłożyła blachę na drewnianą podkładkę i podeszła do czajnika by zalać chłopcu herbatę.
-Jak było dzisiaj na farmie?- Zapytała go.
-Było super! Millerowie mają cudnego owczarka niemieckiego. Baron jest taki wesoły- rozmarzył się Frank, zawsze chciał mieć zwierzątko.
A babcia położyła obok niego kubek z gorącą herbatą i talerzyk z kawałkiem ciasta."

"-Synku, idź prześpij się do domu- powiedziała średniego wieku kobieta o wyblakłych brązowych włosach i powoli gasnących oczach.
-Nie mamo, nie zostawię cię- zadeklarował się czternastolatek.
-Sięgnij do szuflady, tam powinno być coś dla Ciebie- wyszeptała. Jej syn posłusznie zajrzał na małą półeczkę obok szpitalnego łóżka. Było tam średniej wielkości pudełko. Powoli je otworzył, na dnie leżał piękny wisiorek i kilka zdjęć Franka z Lindą- Daj ten wisiorek komuś kogo pokochasz.
-Dziękuję mamo- odruchowo zerknął na jej drobne dłonie w które teraz wbity był wenflon."

Łzy spływały po jego twarzy zostawiając ślady na kanapie obitej w zamsz. Czy to można nazwać tęsknotą? 
Dlaczego więc ludzie wierzą w Boga skoro tak bardzo ich rani zabierając im te najważniejsze osoby, sprawiając im ból?
Dlaczego ?

Podobno mężczyźni nie płaczą ale z Franka lał się potok łez. To nie wstyd, łzy dla niego były powodem dumy.

"Widzisz mamo? Mam osobę którą kocham obok siebie, mam oszczędności. Czy jesteś ze mnie dumna?"

Nagle usłyszał jej piękny melodyjny głos. Dokładnie ten który kiedyś budził go co ranek z kubkiem herbaty.

"Jestem Frankie. Zawsze będę"

Drobna dłoń wytarła jego mokre policzki i zniknęła, czy przepadła na zawsze? 
Nad nim zjawił się Gerard z dwoma kubkami.
-Frankie, usiądź proszę.- Powiedział jego chłopak a Iero podniósł się do siadu. Nagle został mu podany do rąk kubek herbaty z imbirem. Czerwonowłosy czasami naprawdę przypominał mu matkę. Uśmiechnął się wąchając napar.
-Dziękuję skarbie- powiedział brunet siląc się na zmęczony uśmiech. I teraz miał wszystko

Przeżył miliony fal bólu, cierpienia.

Przeżył miliony kłótni, tysiące łez, setki złych słów, kilkadziesiąt złych chwil, kilkanaście tych lepszych...    Przeżył kilka śmierci i tą jedną, jedyną i najpiękniejszą miłość.

I dalej chce ją przeżywać, razem z Gerardem Wayem i jego zwariowanymi przyjaciółmi.

Chce  by to trwało w jego życiu zawsze.

Takie małe, piękne chwile.

Elvis gdzieś puszczony z adaptera, mięciutki koc, ogień w kominku i ciepła herbata.

Ta chwila była piękna i jakże ulotna, ale w niej największym cudem był właśnie jego chłopak.

W czerwieni jego włosów odbijały się rude refleksy.

W jego oczach widać było miłość, to było ulubione spojrzenie Franka.

A skórę miał bladą niczym wampir i mogło się wydać że wręcz papierową. A na niej tańczyły pojedyncze cienie tworząc z niego dzieło sztuki.

Chociaż nie...

ON zawsze był dziełem sztuki, jedynym na który Iero zwracał uwagę. Jedynym którego pragnął.

On prowadził go jak ślepca pośród wiecznego mroku.

Czasem był jak muzyka dla głuchego, tak nieosiągalna w pokoju wiecznej ciszy.

Był dla niego Bogiem którego słowa były jak przykazania.

Leczył jego duszę.

I chodź Frank był zagorzałym ateistą skłonny był by uwierzyć w Waya i stworzyć na jego cześć ruch religijny.

Teraz siedzieli obok siebie skuleni pod kocem pijąc ciepłe parujące napoje- Gee kawę, on tą pieprzoną herbatę. I nie mogło być lepiej.

-Wiesz, pogodziłem się z Mikey'm -och, czyli jednak mogło być lepiej?
- To dobrze skarbie- Brunet uśmiechnął się promiennie. To był najlepszo-najgorszy dzień jego życia, ale w końcu właśnie dla takich tutaj jesteśmy prawda?

-Frank jeśli chodzi o ten wypadek, ja....

_____________________________________

Hej jeżyki co tam u was? Jak wam mija koniec wakacji?

Miła autorka (czyli ja! ) bardzo lubi wasze komentarze i kocha na nie odpisywać więc bądźcie kreatywni i  enjoy!

Mam nadzieję że rozdział się wam podobał chociaż dzisiaj krótko, ale myślę że zawarłam w nim wszystko co chciałam :))))

Kilka dni temu pogodziłam się z bardzo ważną osobą i cóż no jakby ten no, nie miałam czasu napisać ale już wracam pełna siły.

Rozdział dedykuje wielorybkowi bo no ten no @disenne <3

Pozdrawiam jeszcze narwala i pędzle!

Ze spraw informacyjnych to ten no założyłam bloga (znowu, nie robiłam twgo chyba od dwóch lat) jak wam się nudzi to wpadnijcie

bokserkigerarda.blogspot.com

A jest jeszcze jedna sprawa! Kto z was ma instagrama? Oczywiście nie chciało by mi się zbierać i wyszukiwać ludzi na każdej konfie a myślę że z takim tempem z jakim was przybywa było by ciężko dlatego hasztagujcie zdjęcia #bokserkigerarda

I to by było wszystko na dzisiaj.
Dziękuję że wciąż jesteście ze mną i chce wam się czytać to gówno ://
Ale skoro wciąż to czytacie to znaczy że było warto



Continue Reading

You'll Also Like

87.8K 5.7K 20
Pierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake. W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd...
91.6K 1.7K 4
W drugiej połowie dwudziestego pierwszego wieku projektowanie człowieka stało się faktem. Rozwój modyfikacji genetycznych sprawił, że rodzice mogą za...
668K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
206K 6.4K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...