Następnego dnia ranek wyglądał tak jak każdy, z wyjątkiem tego, że nie czułam się zbyt dobrze. Przy każdym skręcie głową bolała mnie szyja. Piotrka nie było w pokoju, więc pewnie jest w kuchni i robi śniadanie. Wykonałam poranną rutynę. Ubrałam się w białe spodnie i zwiewną, łososiową bluzkę. Do tego zrobiłam makijaż i zeszłam na dół. Kiedy weszłam do jadalni zobaczyłam na stole kanapki z kurczakiem.
- O dzień dobry. Już wstałaś? Proszę siadaj to dla ciebie - odezwał się pierwszy Piotrek.
- Dziękuję - odpowiedziałam po czym usiadłam do stołu i zabrałam się za jedzenie. - Ymm pyszne. Świetnie gotujesz, chyba musisz to robić częściej - zaśmialiśmy się.
- Dobrze jeśli tylko tego chcesz - odpowiedział. - Lara coś się stało? Zawsze chodzisz taka uśmiechnięta, a teraz jesteś taka smutna. Co się dzieje? - miał zmartwioną minę.
- Sama nie wiem. Mam jakieś dziwne przeczucie, że mogło się coś stać komuś bardzo mi bliskiemu.
- Co masz na myśli? - zapytał siadając koło mnie.
- Nie wiem, ale nie chce sobie czegoś wykrakać - odpowiedziałam i zadzwonił mój telefon. - O Jess dzwoni - zwróciłam się do Ziela i odebrałam, a on poszedł posprzątać po śniadaniu.
- Cześć, Jessi i jak tam w Rzymie? - starałam się mówić w miarę normalnym głosem. Nie chciałem jej martwić, bo tak naprawdę to nie wiem czy coś się stało czy nie.
- Hej, jest świetnie. Właśnie na rynku spacerujemy. A wy? Co u was słychać?
- A dobrze, wręcz bardzo dobrze - powiedziałam, a Piotrek objął mnie z tyłu i zaczął całować siniaki, które miałam na szyji. - Aj Piotrek uspokuj się. Nie teraz, rozmawiam - zwróciłam się do niego, ale on nie przestał.
- Yy Laura wszystko ok? Czy ja o czymś nie wiem? - zapytała z radością w głosie.
- Jak przyjedziecie jutro to się wszystkiego dowiecie.
- No dobra, nie będę wnikać. A jak tam sprawa z Julią? - zapytała, a ja uwolniłam się z uścisku Piotrka i zaczęłam iść w stronę salonu, po chwili odwróciłam się i posłałam mu buziaka.
- No właśnie jeśli chodzi o Julię to - wzięłam głęboki oddech - złapali ją wczoraj u Piotrka w domu, bo - nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi Piotrek.
- U nas w domu! - krzyknął z jadalni, po czym zjawił się w wejściu do pokoju, w którym się znajdowałam, popatrzyłam na niego i rzuciłam mu mordercze spojrzenie. On się tylko uśmiechnął.
- Chyba już wiem co mi jutro powiesz. No dokończ co z tą Julką. Jak to złapali ją w WASZYM domu? - dała duży nacisk na przedostatnie słowo.
- No, bo Zielu wczoraj dostał wezwanie na policję właśnie w jej sprawie i tam pojechał. W czasie kiedy go nie było znienacka zjawiła się Julka i zaczęła mnie dusić oraz grozić mi nożem. Po pewnym czasie kopnęła mnie w brzuch i wtedy pojawił się Piotrek. Zadzwonił po policję i ją zabrali.
- O mój Boże, ale nic złego ci nie zrobiła?
- Na szczęście nie. Mój to znaczy Piotrek zjawił się w odpowiedniej chwili i nie zrobiła mi nic więcej. Teraz tylko boli mnie szyja i mam ślady po tym wszystkim, ale do wesela się zagoi - odpowiedziałam.
- To dobrze. Ja muszę już kończyć. Pozdrów i ucałuj Piotrka od nas.
- Dobrze, widzimy się jutro po południu, pa pa - powiedziałam i się rozłączyłam. - Kocie gdzie jesteś? -zapytałam.
- Tutaj - odpowiedział, wszedł do salonu i dosiadł się do mnie.
- Chodź tu do mnie. Masz pozdrowienia od Jess i mam cię ucałować.
- Ymm to drugie lubię - powiedział, a ja usiadłam na nim okrakiem i złożyłam namiętny pocałunek na jego ustach. - Kocham cię wiesz?
- Tak wiem - odpowiedziałam mu i zkradł jeszcze jeden całus.
- A jak tam twoje studia?
- O matko dzięki, że mi przypomiałeś. Muszę zabrać się za kontynuację pisania pracy magisterskiej, bo za ponad miesiąc mam obronę - powiedziałam, po czym szybko wstałam i pobiegłam do pokoju wziąść wszystkie notatki i zabrałam się za pisanie.
Mam to szczęście, że zaczęłam pisać to już wcześniej i teraz nie mam już dużo. Za jakieś półtora tygodnia góra dwa powinnam już skończyć.
Trzy godziny później postanowiłam, że na dziś tyle wystarczy. Sprawdziłam sobie to co napisałam. Poprawiłam błędy, które dostrzegłam i poszłam do kuchni, bo była już pora obiadowa i zgłodniałam.
- Ooo co gotujesz? - zapytałam Piotrka, który smażył coś na patelni.
- Miętowe risotto z groszkiem i kurczakiem.
- Ymm, mogę ci jakoś pomóc? - zapytałam.
- Tak, możesz pokroić miętę?
- Jasne - odpowiedziałam i zabrałam się za krojenie.
- No i jak tam praca?
- A dobrze już nie dużo mi zostało.
- No to super, a co tam u Jess i Arka? - zapytał biorąc ode mnie posiekaną miętę.
- Mówiła, że jest wspaniale, więc wnioskuję, iż im się tam bardzo podoba - odpowiedziałam i usiadłam przy małym stoliku.
- No to się cieszę - podał mi talerz z risotto i usiadł na przeciwko mnie.
- Jezu jakie to jest pyszne. Chyba się zakochałam w twoich umiejętnościach kulinarnych- zaśmiałam się. - Kto cię uczył gotować?
- Pewnych rzeczy nauczyłem się od mamy, a resztę sam - odpowiedział mi, a ja wzięłam jego talerz i poszłam pozmywać.
- A twoi rodzice wiedzą, że nie jesteś już z Julką? - zapytałam i z powrotem usiadłam do stolika.
- Nie jeszcze nie wiedzą, a chcesz, abym im dziś o tym powiedział? No i chciałbym przedstawić cię moim rodzicom.
- Nie wiem, a ty chcesz im o nas powiedzieć?- zapytałam.
- Jeśli ty tego chcesz to ja też.
- Sama nie wiem. Trochę boję się, że mnie nie zaakceptują. Pewnie przyzwyczaili się do Julki i tak wiesz.
- Jeśli mam być szczery to prawda jest taka, że moi rodzice nie chcieli, abym związał się z Julką. Nie lubią jej. Moja mama miała rację co do niej, ale ja nie chciałem wtedy tego słychać. Wiesz ślepa miłość, ale ty jesteś całkowicie inna niż Julka. Jestem przekonany, że ciebie pokochają jak własną córkę.
- No dobrze to możesz im powiedzieć. Wolę mieć to już za sobą.
- No to chodź zadzwonimy do nich teraz przez skypa dobra?
- Ok chodźmy - powiedziałam i podałam mu rękę.
Poszliśmy do salonu i Zieliński włączył laptopa.
- Są aktywni - powiedział i zaczął dzwonić, a ja sie trochę odsunęłam, aby mnie na razie nie było widać.
- Cześć bracie.
- O cześć Paweł. Co ty tam robisz? - zapytał Piotrek.
- A przyjechałem z moją dziewczyną Miśką w odwiedziny do rodziców. Tomek też jest, tylko ciebie brakuje.
- No to w sumie dobrze się składa, że wszyscy jesteście. Możesz zawołać rodziców i Tomka?
- Tak jasne - powiedział i ich zawołał. - Coś się stało?
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziałem i wszyscy już byli.
- O witaj Piotruś. Co u ciebie słychać? - zapytała mama.
- A dobrze. Chce was o czymś poinformować. Zerwałem z Julką. Miałem jej już dość.
- No i bardzo dobrze zrobiłeś. Brawo synu - powiedział jego tata.
Tak, ale to nie wszystko. Chciałbym wam kogoś przedstawić - powiedział i machnął do mnie ręką, abym się przybliżyła. Zrobiłam to - To jest Laura, moja nowa dziewczyna.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Dzień dobry słońce. Miło nam cię poznać - powiedziała z uśmiechem na twarzy mama Piotra.
- Mi państwa również.
- No to Piotrek musicie tu do nas przyjechać - oznajmił tata.
- Chciałabyś? - zapytał mnie Piotrek.
- Tak jasne, dlaczego nie? - uśmiechnęłam się.
- No dobrze przyjdziemy jak tylko będziemy mogli - zwrócił się do rodziców i braci.
- Świetnie. Nie możemy się już doczekać, aby cię bliżej poznać. Jestem Tomasz, a to jest Paweł oraz jego dziewczyna Michalina - odezwał się jego brat.
- Ja jestem Bogdan, a to moja żona Beata.
- Dobrze dzieci, wiecie będziemy już kończyć, bo obiad już jest gotowy - powiedział pani Beata.
- Dobra mamo to trzymajcie się, pa pa - odezwał się Piotrek i zakończył rozmowę. - No i widzisz nie było tak strasznie - pocałował mnie w policzek i zadzwonił mój telefon.
- Ale dziś dzień cały czas ktoś do nas dzwoni albo my do kogoś - spojrzałam na wyświetlacz. - Dzwoni moja siostra Karolina - odebrałam.
- Cześć, Lara - słyszałam jak płacze.
- Hej. Czemu płaczesz? Co się dzieje? Pamiętasz, że nie wolno ci się denerwować? Jesteś przecież w ciąży.
- Tak wiem, ale... musisz wracać do Polski.
- Dlaczego? - zapytałam ze strachem.
- Bo tata... - rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Co się stało z tatą? - zaczęłam płakać.
Jest kolejny rozdział. Jak wam się podoba.
Co mogło stać się ich tacie?
Każdy wasz komentarz i gwiazdka bardzo mnie motywują. 😘😘