Dracula || JongTae

By villemoasahina

15.6K 1.9K 1.3K

Lee Taemin jest wampirem, któremu znudziło się długie, monotonne życie. Postanawia zmienić coś w swoim żywoci... More

PROLOG
ROZDZIAŁ 1
Rozdział 2
Rozdział 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
Rozdział 14
Rozdział 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
EPILOG

ROZDZIAŁ 19

590 60 73
By villemoasahina

         Obudziłem się, gdy czyjeś palce zaczęły zataczać kółka na moim nagim biodrze. Delikatne opuszki tworzyły zawiłe wzory na skórze, która nie była okryta ciemną, satynową pościelą. Wnętrza moich powiek zabarwiły się na różowo, gdy do pokoju wpadł promień słoneczny, przypominając mi o tym, że w tym całym chaosie, przepełnionym zmiennymi uczuciami, zapomniałem o zasłonięciu okna i teraz odczuwałem tego nieprzyjemne skutki.

      Mruknąłem niepocieszony, gdy ciepła dłoń przestała pieścić moją skórę. Liczyłem na to, że palce lada moment powrócą na swoje miejsce, aczkolwiek tak się nie stało.

      Przeciągnąłem się, jednakże szybko pożałowałem tego czynu, gdy odczułem nieprzyjemny ból w dolnych częściach ciała. Jęknąłem cicho, pragnąc w całości zakopać się pod przyjemnie chłodną pościelą. Dlaczego wampirze zdolności nie mogą działać również na to? To niesprawiedliwe, że wszystko musi mieć jakieś wady. Czy chociaż jedna rzecz nie może być całkowicie idealna?

     A no tak. Zapomniałem. Przecież ja jestem.

     Uniosłem powoli powieki, nie chcąc narażać oczu na bezpośredni kontakt z znienawidzonym słońcem. Mogłem przemieścić się błyskawicznie do okna, zaciągnąć grube zasłony, a następnie ponownie ułożyć się na miękkim materacu, aczkolwiek nadal powinienem sprawiać pozory normalnego człowieka.

     Gdy uniosłem powieki na tyle, aby mieć chociażby minimalną widoczność - co prawda była ona niezwykle ograniczona, ale lepsze to, niż podrażnione oczy -, ujrzałem Jonghyuna, który uśmiechał się szeroko.

     No tak. Przecież to nie on został brutalnie wykorzystany. To nie on odgrywał rolę bierną. To nie on odczuwał teraz ten dokuczliwy ból!

- Nienawidzę cię - warknąłem, po czym błyskawicznie odwróciłem się plecami do mężczyzny i naciągnąłem pościel na swoje ciało, aż po sam nos.

- Wczoraj mówiłeś coś zupełnie innego - mruknął tuż obok mojego ucha, a jego naga klatka piersiowa otarła się o moje plecy. 

     Odwróciłem się ponownie twarzą do mężczyzny, tylko po to, aby obdarzyć go nienawistnym spojrzeniem.

- Wczoraj to czas przeszły. Mam prawo zmienić swoje zdanie i teraz stwierdzam, iż pałam do ciebie nienawiścią w najczystszej postaci.

- Mam sprawić, abyś znowu zapałał do mnie sympatią? – spytał, a jego dłoń przesunęła się po prześcieradle, wspinając się na moje biodro. Następnie zjechał ją wzdłuż moich pleców, gdzie powędrował do pośladków i na jednym z nich zacisnął palce. 

     Zagryzłem dolną wargę, aby nie dać młodszemu tej satysfakcji, że w jakikolwiek sposób wywołuje u mnie przyjemność. Chociaż nie mogłem powiedzieć, że mi ją sprawił. Uczucie bólu zmieszane z rozkoszą nie do końca zasługuje na miano przyjemności. 

     Odsunąłem się od Jonghyuna, sprawiając, iż zabrał on dłoń z mojego ciała, i uniosłem się do pozycji siedzącej, od razu tego żałując. Opadłem na brzuch, wtulając twarz w pachnąca pościel. Czy ten ból nie może magicznie minąć, tak jak dzieje się to zazwyczaj?

- Boli – jęknąłem, a mój głos został stłumiony poprzez delikatny materiał. Miałem ochotę rozerwać Jonghyuna na strzępy, ale straciłbym wspaniałego kochanka, więc od razu porzuciłem tę myśl, nie rozmyślając nad tym, jak przyjemnie by było.

- Aż tak? – spytał Jonghyun, a w jego głosie pobrzmiewała troska. Dłonią objął moją łydkę i zaczął ją delikatnie gładzić, jakby to miało uśmierzyć ból.

- Nie, tak tylko to wyolbrzymiam – prychnąłem, unosząc się do pozycji siedzącej, aby chwilę potem ułożyć się na brzuchu obok Jonghyuna. Położyłem głowę bokiem na ramionach i spojrzałem na chłopaka oskarżycielskim wzrokiem, aby wzbudzić w nim wyrzuty sumienia.

- Przepraszam, nie chciałem. 

- Następnym razem to ty będziesz na dole. Zobaczysz, że to twoje przepraszam w ogóle nie pomaga.

- Pod żadnym wypadkiem! Mam jeszcze swój honor!

- Huh? – mruknąłem i uniosłem twarz z ramion, spoglądając na Jonghyuna niedowierzająco. – Czyli sądzisz, że ja nie mam honoru? Świetnie, masz celibat – powiedziałem, odwracając się do niego plecami w imitacji jakże dorosłego focha.

     Jednakże niedługo było mi dane ukazywanie swojego niezadowolenia, gdyż już po upływie parunastu sekund materac ugiął się w moim pobliżu, a ja poczułem ciepłą dłoń, która wślizgnęła się na moje biodro, a następnie zsunęła w dół, znajdując miejsce na moim brzuchu. Jonghyun docisnął swoją klatkę piersiową do moich pleców, a ja poczułem przyjemne ciepło. Przyłożył usta do mojej szyi i zaczął składać na niej delikatne pocałunki. 

- Przepraszam – mruknął, znowuż powtarzając to słowo, chociaż wspomniałem, iż w ogóle nie wpływa ono korzystnie na jego sytuację. 

- Celibat i tak masz – prychnąłem, starając się nie ulec pieszczotom Jonghyuna, a musiałem przyznać, że było naprawdę przyjemnie, gdy pełnymi wargami naznaczał moją skórę kolejnymi pocałunkami. 

      Moje plany przeciwstawiania się doszczętnie legły w gruzach, gdy chłopak zassał się na mojej szyi z zamiarem ponownego oznaczenia jej. Westchnąłem cicho i przymknąłem powieki, pozwalając sobie na skupieniu się na jego wargach. 

- Nie gniewaj się – szepnął i zaczął składać na mojej skórze delikatne pocałunki, gdy zakończył proces tworzenia kolejnej malinki, która przyozdobi moje ciało. 

- Nie gniewam się – westchnąłem i powoli obróciłem się w jego ramionach, dzięki czemu znalazłem się z nim twarzą w twarz. Ułożyłem dłonie na jego policzkach i kciukami pogładziłem wystające kości. Jonghyun przymknął delikatnie powieki, a długie rzęsy rzuciły cienie na skórę. Uśmiechnąłem się lekko, omotany tym nadzwyczajnym widokiem i zbliżyłem się do chłopaka, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. Nie chciałem go pogłębiać, nie pragnąłem się śpieszyć. Jedynie pieściłem jego wargi swoimi, leniwie badając ich strukturę, na co Jonghyun mi pozwalał. Chciałbym, aby ta chwila trwała minutę, dwie, może nawet godziny, ale nie mogłem pokazać, że Kim ma w jakikolwiek sposób władzę nade mną. - Ale celibat i tak masz - szepnąłem, ostatni raz obdarzając jego usta pocałunkiem, a następnie błyskawicznie wydostałem się z łóżka, wyswobadzając swoje ciało z jego uścisku.  

     Usłyszałem jęk zawodu, który został stłumiony poprzez materiał poduszki, gdy Jonghyun prawdopodobnie wtulił w nią twarz. Uśmiechnąłem się chytrze i skierowałem w stronę dwudrzwiowej szafy, którą od razu otworzyłem, z góry wiedząc co z niej wyciągnę. Czarne, obcisłe dżinsy oraz krwistoczerwona, zwiewna koszula. Następnie wysunąłem jedną z szuflad, aby wydobyć z niej czystą bieliznę i skierowałem się do łazienki, pozostawiając Jonghyuna samego. 

      Przymknąłem drzwi, zostawiając je delikatnie uchylone i podszedłem do lustra, układając zabraną odzież na koszu na brudne pranie. Zacisnąłem dłonie na krańcach umywalki i obejrzałem dokładnie swoje odbicie. Blada skóra, sine cienie pod oczami, przegryzione wargi. Mimo, iż normalnie uznałbym taki wizerunek za obraz nędzy i rozpaczy, to teraz mi się podobała. Tym bardziej, że była skutkiem wspaniałej nocy. Przypadły mi do gustu nawet liczne malinki, które odznaczały się dość intensywną barwą na bladości mojej skóry. Gdzieniegdzie dopatrzyłem się śladów ugryzień, które wywołały u mnie ironiczny uśmieszek. Nigdy nie spodziewałbym się, że to ktoś naznaczy śladami zębów moje ciało.

      Odwróciłem wzrok od swojego odbicia i wyostrzyłem zmysł słuchu, gdy usłyszałem przyciszony głos Jonhyuna. Jednakże zbyt późno skupiłem się na tym dźwięku, gdyż jedyne, co zdążyłem zrozumieć to słowa "tak, będę działał wedle twoich poleceń", a następnie ciche warknięcie, które opuściło usta Kima, gdy najwidoczniej zakończył połączenie. Przecież nie rozmawiałby sam ze sobą, prawda? 

     Nie wiedziałem, do czego mogły się odnosić wypowiedziane przez mężczyznę słowa, a musiałem przyznać, że zaintrygowały mnie. Równie dobrze mogły dotyczyć pracy w kawiarni, ale z drugiej strony mogło być to coś poważnego, a ja lubiłem zagadki. Zwłaszcza interesujące, które wnosiły powiew świeżości do mojego życia. A musiałem przyznać, że Kim Jonghyun coraz częściej zadziwiał mnie swoją osobą. Może nawet skrywa jakieś ciekawe fakty? 

     Uśmiechnąłem się chytrze, postanawiając czujniej obserwując Jonghyuna i odepchnąłem się od umywalki, aby podejść do kabiny prysznicowej. Rozsunąłem drzwiczki i wszedłem do środka, zasuwając je z powrotem. Przekręciłem kurek, a chłodna woda spłynęła na moje ciało i poczęła wytyczać tylko sobie znane ścieżki. 

     Stałem tak przez chwilę, pozwalając kropelkom na spływanie po mojej skórze, jednakże już po chwili wyrwałem się z chwilowej nieobecności, powracając myślami do rzeczywistości. Jonghyun czekał w sypialni, a wolałbym nie zostawiać go samego na czas dłuższy niż trzydzieści minut, więc z cichym jękiem protestu sięgnąłem po żel pod prysznic. Naprawdę lubiłem stać pod strumieniem wody przez dłuższy czas. 

     Wycisnąłem trochę kremowej konsystencji na dłoń, a arbuzowy aromat rozniósł się po kabinie. Na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech, gdy potarłem ręce o siebie, a następnie zacząłem wcierać białą substancję w swoje ciało, co było dość przyjemnym zajęciem. No, oprócz schylania, przy którym nadal odczuwałem ból. Cholerny Jonghyun. 

     Gdy moje ciało zostało w całości namydlone, ponownie stanąłem pod strumieniem chłodnej wody, aby obmyć swoją skórę z żelu. Delikatnie gładziłem ją dłońmi, zmywając pozostałości kremu, który zostawiał po sobie przyjemny zapach. Podobno też poprawiał jędrność i gładkość skóry, ale nigdy nie miałem z tym problemu, więc nie zwracałem na to uwagi. 

     Skończywszy tę czynność, wziąłem szampon do włosów, który również wycisnąłem na swoje dłonie. Zacząłem wcierać go w ciemne kosmyki, wykonując delikatny masaż skóry głowy. Pod nosem nuciłem cicho jakąś piosenkę, którą ostatnio usłyszałem w radiu. I śpiewałbym ją dalej, gdyby nie to, że usłyszałem jak ktoś wchodzi do łazienki, nie zbyt dyskretnie uchylając drzwi, które skrzypnęły zdradziecko. 

     Obejrzałem się przez ramię i dostrzegłem Jonghyuna, który skrzyżowawszy ramiona na piersi, luźno opierał się o framugę drzwi i spoglądał na mnie z szelmowskim uśmiechem, uważnie lustrując moje nagie ciało. 

- Wiem, że jestem niezwykle przystojny, a brak mej obecności jest istną katorgą, aczkolwiek sądzę, że jesteś w stanie wytrzymać beze mnie piętnaście minut - mruknąłem, zmywając nadmiar płynu z włosów. 

- Masz zupełną rację, jednakże to całkiem przyjemne, patrzeć na ciebie podczas wykonywania tak prostej czynności. 

- Ani trochę prywatności - westchnąłem i upewniwszy się, że zmyłem z swojego ciała całą pianę, zakręciłem kurek, a woda przestała lecieć. Jedynie pojedyncze krople, spływające z moich włosów i skóry, obijały się o kafelki. Rozsunąłem drzwi kabiny i postawiłem stopy na chłodnej podłodze. Z wieszaka obok zdjąłem ręcznik, którym od razu zacząłem wycierać swoje ciało. Robiłem to powolnymi ruchami, niemalże z namaszczeniem gładząc bladą skórę, aby sprowokować Jonghyuna i pokazać mu, czego nie może zrobić w tym momencie, a ja tak. Moje poczynania przyniosły skutki, ponieważ już po chwili usłyszałem ciche pomruki niezadowolenia, które opuściły usta Kima. Uniosłem wzrok i spojrzałem na chłopaka kokieteryjnie spod ciemnej grzywki, gdy wycierałem swoje nogi. Blondyn uważnym spojrzeniem wodził za moimi dłońmi, napawając wzrok nagą skórą. Rozciągnąłem usta w zwycięskim uśmiechu, po czym wyprostowałem się powoli i zawiązałem ręcznik wokół bioder. Odgarnąłem grzywkę z oczu i spojrzałem na Jonghyuna wyzywająco, gdy nasze spojrzenia się spotkały. 

     Odwróciłem się delikatnie w bok, aby wziąć kolejny ręcznik, jednakże w tym momencie Jonghyun zacisnął palce na moim ramieniu i pociągnął za nie, zmuszając mnie do powrotu na poprzednie miejsce. Przycisnął moje ciało do szklanych drzwi kabiny i złapał moje nadgarstki w dłoń, unosząc je do góry. Wolną rękę umiejscowił na moim biodrze i zaczął wodzić rozbieganym wzrokiem po mojej twarzy. Lustrował jej każdy fragment, nie mogąc skupić się dłużej  na żadnym z nich. Zatrzymał się dopiero na moich rozchylonych ustach. Przez chwilę spoglądał na nie, zagryzając dolną wargę, jednakże znudziło mu się to zajęcie, gdyż już po momencie przeniósł wzrok na moje oczy. Spoglądał w nie przez chwilę bez słowa, aż w końcu jego twarz rozjaśnił czuły uśmiech, gdy powędrował palcami do mojego czoła i odgarnął z niego mokre kosmyki. 

- Czasami wyglądasz niezwykle niewinnie, a już innym razem przypominasz demona - mruknął, zakładając moje włosy za ucho. 

- Może nim jestem? - powiedziałem cicho, będąc biernym na te pieszczoty, a chłopak parsknął pod nosem. Na jego twarzy pojawiło się chwilowe rozbawienie, które już po momencie zostało zastąpione czułością. Długo nikt nie patrzył na mnie z takim wyrazem. 

- Wtedy leżałbym już martwy, hm? 

- A może po prostu niezwykle mi się spodobałeś i postanowiłem zatrzymać cię przy sobie na dłużej? Szkoda byłoby marnować takie piękne ciało - mruknąłem z udawanym smutkiem. 

- Zdaje mi się jednak, że to ja dominuję w naszej relacji i nie byłbyś w stanie pozbawić mnie życia - mruknął z ustami przy moim uchu, drażniąc wargami jego płatek. 

     Wzdrygnąłem się delikatnie na jego słowa, które zmusiły mnie do zastanowienia się nad nimi. Od czasu śmierci Jinkiego to ja byłem osobą rządzącą w związku. Wszyscy byli mi ulegli, spełniali moje żądania bez żadnego "ale". Nie zastanawiali się po co, na co, po prostu robili to, co im rozkazałem.

     Powtarzane czynności robią się nudne, a ta także straciła swoją interesującą stronę. Z czasem uległość zrobiła się denerwująca, doprowadzając mnie do szału. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie nadawałem się na stronę dominującą. Nie potrafiłem być osobą rządząca, bo tak naprawdę nadal byłem zagubiony w tym wszystkim. W tej całej wyimaginowanej rzeczywistości, którą sam sobie stworzyłem. 

      Chciałem coś odpowiedzieć na twierdzenie Jonghyuna, jednakże nim zdążyłem odezwać się chociażby słowem, ciepłe usta nakryły moje, uniemożliwiając mi wypowiedzenia czegokolwiek. Mruknąłem cicho na ten niespodziewany gest i przymknąłem powieki, aby w zupełności oddać się przyjemności. Rozchyliłem delikatnie wargi, a Kim od razu wykorzystał to, pogłębiając pocałunek. Wypuścił moje nadgarstki z uścisku, a ja ułożyłem ręce na ramionach Jonghyuna, palce splatając na jego karku. Blondyn rozsunął kolanem moje nogi, jednakże nie pozwoliłem mu na jakikolwiek odważniejszy gest, gdyż ścisnąłem uda. 

- Spokojnie, dzień się dopiero zaczął - zaśmiałem się, przerywając pocałunek. Mężczyzna odsunął się ode mnie na niewielką odległość i ostatni raz cmoknął moje usta. Jego delikatność i czułość nadal były dla mnie nienaturalne i wpędzały w dziwne zażenowanie.

- W takim bądź razie ubierz się, a ja skorzystam z łazienki zaraz po tobie - uśmiechnął się serdecznie i potargał moją mokrą grzywkę, na co zmrużyłem powieki, gdy włosy dostały się do moich oczu. - Już ci nie przeszkadzam. 

     Jego ciepła dłoń zniknęła z mojego czoła. Ciało odsunęło się od mojego, pozostawiając dziwny chłód, który tym razem był dokuczliwy. Uchyliłem ostrożnie powieki, spoglądając na plecy oddalającego się mężczyzny. Zastanawiało mnie jak on to robi. Jak sprawia, że wszystkie czułości, które kieruje w moją stronę, podobają mi się. Nigdy nie podejrzewałbym, że uzależniłbym się od jego delikatnych pocałunków w czoło, mocnych przytuleń czy uczucia naszych splecionych palców. Lubiłem nawet to, gdy czochrał moje włosy, całował z czułością po ramionach, czy budził delikatnym głaskaniem po biodrze. 

- Ostatnio jest z tobą niedobrze, Taemin - westchnąłem, kręcąc z politowaniem głową. 

     Odbiłem się nogą od szyby i podszedłem do umywalki, aby z wieszaka obok zdjąć ręcznik, którym od razu zacząłem wycierać mokre kosmyki. Gdy wcześniej zamierzałem wykonać tę czynność, to ktoś niestety przerwał mi w okrutny sposób. 

     Gdy uznałem, że moim włosom wystarczy już zbędnego tarcia, odwiesiłem wilgotny materiał na wieszak. Podczas wracania do wyprostowanej postawy mój wzrok skierował się na półkę, na której stały kosmetyki. Zagryzłem dolną wargę pomiędzy zębami, zastanawiając się, czy powinienem zrobić delikatny makijaż. W końcu kiedyś był nieodłączną częścią mojego wizerunku, aczkolwiek ostatnimi czasy zupełnie o nim zapominałem.

     Westchnąłem cicho i sięgnąłem po eyeliner, od razu go odkręcając. Czułem się dziwnie, przykładając pędzelek do powieki. Jakbym robił to po raz pierwszy. Ręka delikatnie mi drżała, gdy próbowałem narysować prostą linię. Miałem wrażenie, że zaraz stworzę falę, zamiast delikatnej kreski podkreślającej moje oko. 

     Odetchnąłem z ulgą, gdy zakończyłem czasochłonny proces. Odłożyłem eyeliner na miejsce i przejrzałem się w lustrze, spoglądając czy nigdzie nie popełniłem jakiegoś błędu. Szczęśliwie wszystko prezentowało się idealnie. 

     Uśmiechnąłem się delikatnie i wyprostowałem się, aby przyodziać wcześniej wybrane ubrania. W tym celu odwiązałem z bioder ręcznik, który odwiesiłem na miejsce, zostawiając go do przeschnięcia. Następnie sięgnąłem po odzież, którą zostawiłem na koszu na pranie. Od razu wciągnąłem na nogi obcisłe, czarne dżinsy, a na ramiona zarzuciłem zwiewną, czerwoną koszulę z głębokim dekoltem. 

     Spojrzałem w lustro, kierując wzrok na odbicie swojej klatki piersiowej. Na bladej skórze znajdowały się liczne malinki pozostawione przez usta Jonghyuna wczorajszej nocy. Moje wargi rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu, gdy palcem powiodłem wokół jednej z nich, obrysowując opuszką jej kształt. 

     Mógłbym zrobić tak z każdą po kolei, aczkolwiek miałem świadomość, iż spędziłem w łazience więcej czasu niż powinienem. Dlatego opuściłem pomieszczenie z cichym westchnięciem i przymknąłem drzwi, gasząc światło. Automatycznie uniosłem wzrok i spojrzałem na łóżko, spodziewając się ujrzeć tam Jonghyuna, aczkolwiek mebel jedynie nosił ślady czyjejś obecności w postaci zmiętej pościeli. 

     Gdy już chciałem ruszyć w kierunku wyjścia z pokoju, kątem oka zarejestrowałem delikatne poruszenie zasłony. Odwróciłem głowę w tamtą stronę i zauważyłem uchylone drzwi balkonowe, które były sprawcą lekkiego powiewu. 

     Zaciekawiony podszedłem do wyjścia na taras i oparłem się luźno o framugę, gdy zauważyłem na zewnątrz Jonghyuna. 

      Chłopak był w samych dżinsach, a jego gołe stopy bezpośrednio stykały się z chłodnymi kafelkami, zapewne sprawiając mu delikatny dyskomfort. Dodatkowo z tej odległości mogłem dostrzec, że na jego ramionach pojawiła się gęsia skórka, świadcząca o tym, że Kim odczuwa chłód. 

      Westchnąłem cicho i chciałem podejść do mężczyzny, aczkolwiek jego wyraz twarzy zmusił mnie do pozostania na miejscu. 

      Jonghyun zagryzał dolną wargę pomiędzy zębami, co jakiś czas dając jej chwilowe wytchnienie, aby po momencie ponownie uwięzić ją w uścisku. Miał opuszczoną głowę i przymknięte powieki. Nie byłby to nadzwyczajny widok, gdyby nie to, że wyglądał jakby toczył z sobą wewnętrzną walkę. Na jego czole co jakiś czas pojawiały się delikatne zmarszczki, gdy zapewne myślał nad czymś intensywnie. 

     Ostrożnie ułożyłem bose stopy na kafelkach i, starając się nie hałasować za bardzo, ruszyłem w stronę Jonghyuna.

- Co tutaj robisz? - mruknąłem, gdy znalazłem się obok mężczyzny. 

     Kim drgnął ledwo zauważalnie, co mogło być spowodowane chłodem, aczkolwiek jego zachowanie kazało mi brać pod uwagę wszystkie możliwości i nie odrzucać żadnej z nich. 

- Zachwycam się pięknem świata - odpowiedział, odsuwając się od barierki. Chuchnął na swoje dłonie, pocierając nimi o siebie, po czym skierował swój wzrok na mnie. - Ale widzę, że tutaj mam lepsze widoki do podziwiania. 

- Jonghyun, spoglądałeś w dół z zamkniętymi oczami i chcesz mi wmówić, że zachwycałeś się czymś, czego nie widziałeś? - spytałem, unosząc jedną brew ku górze. Martwiło mnie to, że Kim często gubił się w swoich zeznaniach. 

- Wystarczy raz coś ujrzeć, aby później zachwycać się tym do woli. 

      Mężczyzna ostatni raz spojrzał w dół, kierując swój wzrok na zadbany chodnik, liczne drzewa, a potem na zachmurzone niebo. Na jego twarzy przez chwilę odbiła się troska i zmartwienie. Jakby coś go trapiło, ale sam nie do końca wiedział jak to nazwać i jak pozbyć się drażniącego uczucia. 

- Jonghyun, czy coś się stało? - spytałem, obserwując dokładnie jego reakcję. 

      Mięśnie na ramionach Kima napięły się, gdy powrócił wzrokiem do mojej osoby. Uśmiechnął się delikatnie, jednakże kącik jego ust zadrgał niekontrolowanie. 

- Nie, wszystko w porządku. Czemu pytasz? - spytał, podchodząc do mnie. 

     Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, aż w końcu westchnąłem cicho, nie mogąc wytrzymać tej uporczywej ciszy, która zapanowała po pytaniu Jonghyuna. Całkowicie zniwelowałem odległość istniejącą pomiędzy nami i objąłem mężczyznę w pasie, wtulając się w jego chłodną klatkę piersiową. 

- A tak po prostu - mruknąłem w odpowiedzi, przymykając powieki, aby wsłuchać się w lekko przyśpieszone bicie serca. 

     Jonghyun objął mnie ostrożnie, wsuwając jedną z dłoni w moje włosy i zaczął je przeczesywać palcami. Mruknąłem cicho z przyjemności i potarłem nosem o delikatną skórę blondyna. 

- Może wejdziemy do środka? Jest chłodno, a nie chcę żebyś się przeziębił.

     Pokiwałem delikatnie głową i odsunąłem się od Jonghyuna na niewielką odległość. Uśmiechnąłem się uroczo, a następnie złożyłem na jego ustach lekki pocałunek. Kim w odpowiedzi potargał moje włosy, również unosząc kąciki ust. 

     Razem wróciliśmy do mieszkania, a ja zamknąłem drzwi balkonowe, aby chłodne powietrze nie dostawało się do środka. Następnie zaciągnąłem zasłony i odwróciłem się w stronę Jonghyuna, który zaczął zbierać z podłogi swoje ubrania. 

- Twoja koszula jest już wyprana - powiedziałem, podchodząc powoli do szafy. 

- Tak? - spytał, podnosząc z podłogi bluzę, która należała do mnie, aczkolwiek w krótkim czasie stała się własnością Jonghyuna. Pokiwałem w odpowiedzi głową i uchyliłem drzwi garderoby, wyjmując z niej koszulę, która znajdowała się na wieszaku. Wręczyłem ją Jonghyunowi, a chłopak uśmiechnął się, gdy odbierał materiał należący do niego. - Dziękuję. 

- Czuję się jak kochana żona, która pierze swojemu mężowi brudne ubrania - westchnąłem, opierając się o drewnianą powierzchnię za sobą. 

     Kim zaśmiał się cicho na to stwierdzenie i podszedł do mnie, pochylając się w moją stronę. 

- Żoną to ty na pewno nie jesteś, a tym bardziej kochaną - zaśmiał się i palcem wskazującym nacisnął na mój nos, po czym szybko zniknął za drzwiami łazienki. 

     Spoglądałem chwilę w ślad za nim, aż usłyszałem dźwięk puszczanej wody. Westchnąłem cicho i pokręciłem głową, odganiając od siebie wszystkie natrętne myśli, które ostatnimi czasy atakowały mnie w licznej ilości i nie chciały mi dać ani chwili wytchnienia. 

     Przymknąłem powieki, aby chociaż częściowo oczyścić swój umysł, po czym postanowiłem, że powinienem trochę posprzątać w pokoju. Cóż, rozrzucane na podłodze ubrania oraz zmięta pościel nie prezentowały się zbyt dobrze, a jak można zauważyć, jestem zwolennikiem porządku. 

     Podczas nieobecności Jonghyuna zdążyłem pozbierać odzież z podłogi i ułożyć ją w kostkę, kładąc na jednej z komód, aby później zanieść ją do łazienki i wrzucić do kosza na pranie. Nawet zaścieliłem łóżko, zarzucając na satynową pościel czarną narzutę, którą idealnie wygładziłem, dzięki czemu nie znajdowało się na niej ani jedno zmarszczenie. 

     Gdy byłem w trakcie poprawiania poduszek, Jonghyun opuścił łazienkę, a po pokoju rozniósł się zapach arbuzowego żelu pod prysznic, gdy wszedł do pomieszczenia.

- Masz jakieś plany na dzisiaj? - spytał, zaczesując mokre kosmyki do tyłu. Mężczyzna miał na sobie czarne dżinsy oraz świeżo wypraną koszulę, której dwa górne guziki zostawił odpięte, ukazując kuszący kawałek skóry. 

- Nie - odpowiedziałem, prostując się i poprawiłem materiał koszuli, który zsunął mi się z ramienia. - A ty? 

- Też nie - pokręcił głową z westchnięciem i wyminął mnie, aby usiąść na idealnie zasłanym łóżku. 

- Hej! Dopiero pościeliłem! - oburzyłem się, marszcząc brwi i zaciskając usta w wąską kreskę. 

- Spokojnie, jak wstanę to poprawię - wytknął mi język, po czym położył się na plecach, układając ramiona pod głową. Na jego ustach widniał błogi uśmiech, a klatka piersiowa uniosła się widocznie, gdy wziął głęboki wdech. 

- Masz zamiar przeleżeć tak cały dzień? - spytałem, krzyżując ramiona na piersi i patrząc na niego z niedowierzaniem. 

- Miałem nadzieję, że posiadasz jakiś genialny plan na spożytkowanie naszego wolnego czasu, ale skoro nie, to leżenie wydaje się najodpowiedniejszą formą. 

      Przewróciłem oczami na słowa młodszego i powoli zbliżyłem się do łóżka. Ułożyłem kolano na materacu, co spowodowało jego zapadnięcie, a Jonghyun uniósł powiekę jednego oka, spoglądając na mnie. Uśmiechnąłem się do niego uroczo, a następnie błyskawicznie znalazłem się na nim, siadając okrakiem na jego biodrach. 

 - Co robisz? - spytał lekko marszcząc brwi. 

- Siedzę. Nie widać? 

- A nie mógłbyś usiąść gdzie indziej? 

- Nie, ponieważ mi tu wygodnie - prychnąłem, przewracając oczami. Pochyliłem się delikatnie i ułożyłem dłonie na klatce piersiowej Jonghyuna, wyczuwając pod cienkim materiałem mięśnie. Blondyn zaśmiał się cicho, a ja poczułem w opuszkach palców delikatne wibracje. 

- Skoro tak mówisz - mruknął i wyjął spod głowy ramiona, aby umiejscowić swoje dłonie na moich biodrach. 

     Pochyliłem się nad chłopakiem, a Kim odgarnął ciemne kosmyki za moje ucho. Uśmiechnąłem się delikatnie na ten gest, a następnie przymknąłem powieki i złączyłem nasze usta w leniwym pocałunku. Jonghyun od razu oddał pieszczotę, wbijając palce w moją skórę, a ja przesunąłem dłonie w górę klatki piersiowej blondyna, zatrzymując się na jego ramionach. 

      Nasze wargi ocierały się o siebie w powolnym pocałunku, a ciche pomruki zadowolenia rozchodziły się po pokoju. Miałem nadzieję, że ta czułość potrwa odpowiednią ilość czasu, jednakże gdy nachyliłem się bardziej nad Jonghyunem, poczułem na udzie dziwną wibrację, która na pewno nie rozchodziła się z mojej kieszeni, a z tej należącej do Kima. 

      Blondyn przeklął pod nosem i odsunął się ode mnie, przerywając pocałunek. Mruknąłem niezadowolony, gdy zaczął wydobywać telefon z przedniej kieszeni dżinsów. 

- Tak słucham? - mruknął do telefonu, spoglądając na mnie przelotnie. Gdy zauważył moją naburmuszoną minę, złożył na moich ustach krótki pocałunek, aczkolwiek nim zdążyłem go pogłębić, chłopak odsunął się ode mnie, aby kontynuować rozmowę. Wytknąłem Jonghyunowi język, a następnie oburzony położyłem się na jego klatce piersiowej, wtulając twarz w w ciepłe ciało. - Spokojnie, Sodam, nie krzycz. Tak, jestem u Taemina. Tak, rozumiem, że się martwiłaś, ale przecież wiesz, że u niego nic mi się nie stanie. Huh, dzisiaj? Z Taeminem? Nie wiem czy się zgodzi, nie lubi tego typu imprez. Dobrze, spytam, ale nie krzycz!

     Chłopak przeprowadził niezwykle chaotyczną rozmowę z swoją siostrą, a ja uśmiechnąłem się delikatnie. Sodam była niezwykle uroczą osobą. Trochę roztrzepaną, aczkolwiek cała emanowała optymizmem, którego często brakowało Jonghyunowi. 

- Dobrze, pa - westchnął, po czym odsunął telefon od ucha i nacisnął czerwoną słuchawkę, przerywając połączenie. Odrzucił urządzenie na poduszkę i ponownie skupił całą swoją uwagę na mojej osobie. Uśmiechnął się delikatnie i wsunął dłoń w moje włosy, zaczynając je przeczesywać. 

- W jakim celu dzwoniła Sodam? - spytałem, a moje słowa zabrzmiały niewyraźnie, gdyż opierałem się podbródkiem o klatkę piersiową blondyna. 

- Pytała czy wszystko u mnie w porządku i trochę się denerwowała, ponieważ nie dawałem znaku życia - przewrócił oczami, a jego usta ponownie opuściło westchnięcie. 

- I co jeszcze chciała? - dopytywałem się, chcąc poznać typ imprez, których nie lubię. 

- Stwierdziła, że musi cię lepiej poznać, więc zaprosiła nas na obiad - mruknął, spoglądając na mnie niepewnie. Jego dłoń zatrzymała się na moment, ale już chwilę później ponownie przeczesywała moje włosy. - Jeżeli nie masz ochoty iść, to możemy zostać w domu. Powiem jej, że się źle czujesz. 

     Uniosłem się do pozycji siedzącej, a Jonghyun spojrzał na mnie zdziwiony, odkładając dłoń na swoją klatkę piersiową. Uśmiechnąłem się delikatnie i pochyliłem się, aby złożyć na jego ustach krótki pocałunek. 

- Nie musisz nic wymyślać, z wielką chęcią pójdę. 

- Mówisz poważnie? - spytał, spoglądając na mnie z niedowierzaniem, pomieszanym z radością. 

- Mhm - pokiwałem twierdząco głową. - Ale pozwól, że najpierw się przebiorę. Muszę zasłonić twoje dzieło. 

- Szkoda, lubię na nie spoglądać. 

- A ja lubię, gdy je tworzysz - mruknąłem i ostatni raz go pocałowałem, po czym zszedłem z jego bioder, kierując się w stronę szafy. 

     Muszę zrobić dobre wrażenie na siostrze swojego wybranka.  





Continue Reading

You'll Also Like

248K 18K 60
"Jeśli będzie ci niewygodnie, możesz się położyć obok, tylko trzymaj się swojej połowy. Nie jestem typem przytulaska. "
65.7K 3.6K 122
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
69.4K 2.6K 34
Połówka złamanego serca nie uleczy drugiej złamanej połówki.
297K 6.2K 35
21-letnia Veronica Smith rozpoczyna praktykę jako psycholog w więzieniu, w którym przebywa jeden z najniebezpieczniejszych przestępców w całym USA, L...